Mity i legendy Polski - Trzemeśnia i okolice.doc

(57 KB) Pobierz
LEGENDY

LEGENDY
Z OKOLIC TRZEMEŚNI

- "Światełka" -
Dawniej, bardzo często wieczorem można było zobaczyć koło Kamiennika światełka. Według wierzeń były to dusze pokutujące, potrzebujące pomocy. Niektórzy mówi, że posługiwały się prędkością świetlną. Pewnego razu szedł chłop pijany i chciał zapalić papierosa. Zwrócił się do światełka, by było tak dobre i mu przypaliło. Światełko jak mu zamachnęło, to chłop zrobił trzy fikołki, a na twarzy został mu ślad zaczerniały. Od tej pory nigdy nie zaczynał ze światełkami. Światełka często przewijały się w opowiadaniach starszych. Według wyjaśnień uczonych był to gaz fosfor wydobywający się z błot. Dziwne, że teraz nie można ich zobaczyć.
 

legendy


- "Puste garnki" -
Przy karczmie, w ubogiej chałupie, mieszkał Jasiek Jaciut z rodziną. Dzieci było dużo, bieda w chałupie aż piszczała, a roboty nie było. Zimą wieczór robi się szybko. Wieczorem Jasiek wymykał się do karczmy na jednego, żeby pogadać z chłopami. Radia ani gazet nie było, a on zawsze był ciekaw świata. W karczmie zawsze można się czegoś dowiedzieć. Bywało, że przyszedł obcy z dalekich stron i opowiadał wieści o świecie dalekim. Jasiek zasiedział się i gdy wrócił do domu od razu poszedł spać. Rano wszyscy wstali i szukają jedzenia, które przygotowali na śniadanie. A go nie ma. Baba na Jaśka krzyczy, że wszystko pozjadał. On zaklina się, że to nieprawda. Na drugi dzień nigdzie nie poszedł. Położył się spać. Jedzenie pozostało w garnkach jak poprzedniego dnia. W nocy słyszeli jakieś dźwięki w kuchni, rano już garnki były puste. I tak było przez najbliższe dni. Wreszcie wpadli na pomysł, że na noc rozsypią popiół wokół pieca, to po śladach dojdą winowajcy. Ale nic to nie dało, bo gdy rano wstali naczynia były już puste, a śladów nie było widać. Dopiero później okazało się, że zawiniły duchy przychodzące z pobliskiego cmentarza.
 

 
- "Przestroga - nie drwij ze świętości" -
Działo to się w Trzemeśni, gdy jak zazwyczaj dziewczyny i chłopcy zebrali się na wieczorynkę. Chłopcy urządzili sobie przedstawienie. Zrobili kościół z trzech krzeseł i ławy. Jeden z nich zaczął głosić kazanie, inny usiadł na krześle i udawał, że spowiada kolegów. Gdy tak drwili ze świętości, nagle ze stropu domu zaczął sypać się ogień. A był tak potężny, że zasypał niemal połowę izby. Obecni zaczęli uciekać co sił w nogach. Już nigdy nie powtórzyli podobnej zabawy.
 

legendy

 
- "O diabelskim kamieniu" -
W noc Sylwestrową diabeł na ogromnym głazie liczy swe bogactwa. Jeśli jakiś śmiałek chciałby odebrać mu je, musiałby w noc Sylwestrową o północy podążyć tam z widłami rozżarzonymi do czerwoności i przebić nimi diabła. Wówczas bies zniknie, a pieniądze przechodzą na jego własność. Śmiałek jednak musi spieszyć się, by opuścić to miejsce w czasie, gdy dusza zabitego diabła podąża do piekła. Horda diabłów dowiedziawszy się o śmiałku z wielkim pośpiechem podąża do tego kamienia. Jeśli napotkają kogoś, kto chciałby przywłaszczyć sobie ich skarb, czeka go okrutny los. Natomiast, gdy go nie zauważą: krzyczą, hałasują, chichoczą. Na głazie widnieją ślady kopyt diabelskich. Z opowiadań miejscowej ludności wynika, że z każdym rokiem przybywa na kamieniu śladów po diabelskich kopytach.

legendy

 

 
- "O pięknej Jadzi, co się jej diabły bały" -
A było to tak. Na granicy między Trzemeśnią, a Porębą siedział diabeł i oczy wybałuszał, bo miał zadanie od Lucypera, aby piękną Jadzię do piekła mu przyniósł. Jadzia była piękną Porębianką. Włosy miała rude i piegów bez liku, a języczek ostry jak brzytewka. Gdy diabeł do niej przyszedł z wizytą i pozdrowieniami od Lucypera, to mu kłaki powyrywała, kości policzyła, sadło na pączki stopiła i tak mu dogodziła. Lucypera nie gościła, bo by domek zaśmieciła, gdyby mu kłaki żywcem wydzierała. I tak to było, ze diabeł się jej bał więcej od samego Lucypera. I na tym się zaloty skończyły.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin