Duch nie spadł z nieba - H.von Ditfurth - ciekawe wnioski znanego niemieckiego lekarza i popularyzatora nauk przyrodniczych.txt

(764 KB) Pobierz
H. von Ditfurth - Duch nie spad� z nieba

      WST�P
      Jednym z najdonio�lejszych odkry� nauki wsp�czesnej jest rozpoznanie, �e 
      wra�enie trwa�o�ci, jakie daje prze�ywany przez nas �wiat, to tylko poz�r. 
      Jest ono wy��cznie z�udzeniem, wywo�anym stosunkowo kr�tkim okresem �ycia 
      cz�owieczego obserwatora. Wszystko, co istnieje we wszech�wiecie, stanowi 
      tymczasowy wynik pewnego rozwoju, przebiegaj�cego od niewyobra�alnie 
      odleg�ych czas�w, chocia� my dopiero niedawno nauczyli�my si� �ledzi� te 
      dzieje, cofaj�c si� od doby obecnej a� do dalekiego momentu, kt�ry uzna� 
      mo�emy za pocz�tek �wiata.
      To, co dzia�o si� jeszcze przed owym momentem � pozostaje w ukryciu. Na 
      pytanie, dlaczego istnia� jaki� pocz�tek � odpowiedzi nie ma. Mg�a 
      tajemnicy otaczaj�ca ten pocz�tek i jego przyczyny przes�ania r�wnie� 
      genez� struktury pramaterii, a wi�c budowy atomu wodoru. Ale wszystko, co 
      z tego pocz�tku wynik�o, mo�e w zasadzie sta� si� przedmiotem bada� nauk 
      przyrodniczych.
      Wa�nym krokiem na drodze do poznania jest odkrycie, �e rozw�j jest 
      procesem ci�g�ym i ogarniaj�cym wszystko, co istnieje. Nie jest wi�c tak � 
      jak zrazu s�dzono � �e osobno przebiega kosmiczny rozw�j rzeczy martwych, 
      gaz�w, uk�ad�w s�onecznych, mg�awic spiralnych, osobno za� i niezale�nie 
      od wydarze� kosmicznych na powierzchni naszej � i obcych � planet toczy 
      si� ewolucja biologiczna. Z szybko rosn�cej, chcia�oby si� powiedzie� 
      nieprzebranej liczby rezultat�w poszczeg�lnych bada� w najr�niejszych 
      dziedzinach dyscyplin przyrodniczych wy�oni� si� w ostatnich latach obraz 
      zupe�nie odmienny.
      Zaczynamy obecnie rozumie�, �e nast�powanie po sobie ca�ych generacji 
      gwiazd sta�ych da�o pocz�tek tocz�cym si� przez miliardy lat dziejom 
      powstawania 90 r�nych pierwiastk�w, z kt�rych sk�ada si� wszystko, co nas 
      otacza. Astrofizycy i chemicy wykryli, �e w�a�ciwo�ci owych pierwiastk�w w 
      drodze procesu kosmicznego zrodzonych z wodoru � owej materii prapocz�tku 
      � musia�y nieodzownie poci�gn�� za sob� zjawisko ich ��czenia si� w 
      cz�steczki o coraz bardziej z�o�onej strukturze. Zreszt� wsp�czesne 
      obserwacje astronomiczne dowiod�y, �e dzieje si� to nadal w wolnym 
      wszech�wiecie. Na powierzchni planet � kt�rych si�y grawitacyjne 
      powodowa�y przecie� skupienie cz�steczek na bardzo ciasnej przestrzeni � 
      proces ten przebiega� zapewne znacznie szybciej.
      W ostatnim czasie biochemicy i ewolucjoni�ci wielokrotnie odpierali 
      zarzuty (znane zreszt� od dziesi�cioleci), �e nie jest prawdopodobne, i�by 
      na zasadzie tej samej wewn�trznej prawid�owo�ci ��czenie cz�steczek 
      musia�o si� dokonywa� a� do momentu osi�gni�cia takiego poziomu 
      z�o�ono�ci, kt�ry zainicjowa� pocz�tek biologicznej fazy rozwoju. W 
      zwi�zku z tym niedostatecznie b�d� jednostronnie wykszta�ceni oponenci 
      rozpowszechniaj� po dzi� dzie� r�ne statystyczne "kontrargumenty". Ale 
      kto got�w jest zapozna� si� z konkretnymi wynikami do�wiadcze� i 
      obserwacji, �atwo si� przekona, �e pod wp�ywem praw natury materia musia�a 
      wytworzy� nie tylko uk�ady s�oneczne i drogi mleczne, lecz r�wnie� �ywe 
      struktury. Przyjmuj�c istniej�ce prawa natury i materi� tak�, jaka jest, 
      oraz zak�adaj�c dostatecznie d�ugi czas, doj�� mo�na tylko do wniosku, �e 
      powstanie �ycia by�o nie tylko prawdopodobne, lecz wr�cz nieuniknione.
      W ksi��ce tej przedstawiamy pogl�d, �e dotyczy to r�wnie� naszego ducha. 
      Jestem g��boko przekonany, �e materia� naukowy, jakim obecnie dysponujemy, 
      pomimo wszelkich luk w naszej wiedzy wystarcza do udowodnienia, i� materia 
      w toku tej samej ewolucji musia�a nieuchronnie wytworzy� tak�e zjawiska 
      psychiczne � odczucia i uczucia, procesy postrzegania, a wreszcie 
      �wiadomo��.
      Z chwil� gdy si� zaakceptuje faktyczno�� ewolucji chemicznej i 
      nast�puj�cej po niej ewolucji biologicznej, a tak�e faktyczno�� post�pu 
      tej ewolucji w kierunku coraz bardziej z�o�onych struktur i zdolno�ci, 
      pojawienie si� zjawisk psychicznych w toku biologicznego rozwoju mo�na 
      tylko uzna� za konieczno��.
      Dobrze rozumiem, �e taka teza musi zrazu wzbudzi� wi�cej uprzedze� i 
      nieporozumie�, ani�eli da si� wyja�ni� w tym kr�tkim wst�pie. Pragn��bym 
      wi�c zwi�le poruszy� dwie tylko sprawy. Pierwsza dotyczy zarzutu 
      "materializmu". Kto taki zarzut wysuwa przeciwko reprezentowanemu tutaj 
      stanowisku � to znaczy przeciwko w��czeniu wymiaru psychicznego do 
      przyrodniczego procesu ewolucji � ten staje si� wyznawc� owej ideologii, 
      kt�r� Ernest Bloch wykpiwa� jako "materializm toporny".
      Trudno zaprzeczy�, �e ten prymitywny wariant przyrodniczego my�lenia 
      odegra� kiedy�, przej�ciowo, pewn� rol�. By� to jednak impas, kt�ry 
      przezwyci�ono ju� od trzech generacji. Nie powinno si� wi�c wypomina� 
      wiedzy przyrodniczej tego grzechu dzieci�stwa, kt�remu zreszt� nawet w 
      najgorszym okresie uleg�a tylko cz�� jej przedstawicieli. Ale na my�li 
      mam nie t� prymitywn� ideologi�.
      Nie bez powodu stwierdzi�em przed chwil�, �e zaakceptowanie faktu 
      chemicznej i biologicznej ewolucji stanowi podstaw� do zrozumienia 
      prezentowanego tutaj stanowiska. Nie wolno bowiem zapomnie�, �e przez ca�e 
      wieki w spos�b wr�cz groteskowy nie doceniali�my materii, a przyczyn� tego 
      stanu mo�na bardzo �atwo znale�� w dziejach my�li ludzkiej. Przez d�ugi 
      czas to lekcewa��ce nastawienie niepotrzebnie hamowa�o wgl�d w natur� tego 
      �wiata.
      Kto upiera si� przy b��dnym rozumieniu materii, dla kogo poj�cie to 
      obci��one jest tylko ideologicznym skojarzeniem, ten naturalnie bardzo 
      pr�dko natrafi na trudno�ci przy rozpatrywaniu nowoczesnych rezultat�w 
      wiedzy przyrodniczej, a ju� na pewno nast�pi to, kiedy b�dzie rozwa�a� nad 
      przej�ciem od ewolucji chemicznej do biologicznej. Jednak�e ten, kto 
      prze�ledzi ca�y rozw�j wstecz a� do jego pocz�tk�w, musi uzna�, �e bardzo 
      niesprawiedliwie traktowali�my materi�. Odkryje on w budowie atomu wodoru 
      � owej materii prapocz�tku, z kt�rej powsta�o wszystko, co dzisiaj 
      istnieje � wyra�ne wskazanie na przyczyn� �wiata znajduj�c� si� poza nasz� 
      rzeczywisto�ci�.1
      Czy�by mianem "biologizmu" nale�a�o okre�li� pogl�d, �e w procesie 
      ewolucji musia� nast�pi� taki moment, w kt�rym rezultatem dalszego rozwoju 
      biologicznego by�o powstanie zjawisk psychicznych? Owszem, ale tylko 
      w�wczas, gdyby jego wyznawca jednocze�nie zaprzecza�, jakoby by�o to 
      jednoznaczne z otwarciem si� ca�kowicie nowego wymiaru rzeczywisto�ci. Kto 
      rozumuje biologistycznie, to znaczy, kto s�dzi, �e sprawy duszy wyja�ni� 
      mo�na w kategoriach biologicznych � na przyk�ad wy��cznie jako szczeg�lnie 
      skomplikowan� form� proces�w fizjologicznych � ten nie zrozumia�, czym 
      jest ewolucja.
      Istot� tej uniwersalnej ewolucji, kt�ra jest przecie� identyczna z 
      histori� �wiata, jest to, �e w spos�b filogenetycznie nieuchronny to, co 
      nowe, nak�ada si� warstwami na to, co stare. W�a�nie warstwami, jedna na 
      drugiej. Nic z nieba nie spada. Nic, czego by przedtem nie by�o, nie 
      pojawia si� nagle i niespodziewanie. W toku nieustaj�cego procesu 
      tworzenia nowe powstaje ze starego: pierwiastki ��cz� si� w cz�steczki o 
      nowych, nie znanych dot�d w�a�ciwo�ciach, rodz�cych szans�, jakich nie 
      mo�na by�o przewidzie�. Jedn� z tych mo�liwo�ci by�o po��czenie si� 
      okre�lonych cz�steczek w struktury zawieraj�ce w sobie regu�y, na 
      podstawie kt�rych one same powsta�y. Doprowadzi�o to do zdolno�ci ca�kiem 
      nowego rodzaju: do zdolno�ci samopodwajania, a tym samym � w naszym 
      wsp�czesnym rozumieniu � do p�ynnego i rozci�gni�tego w czasie przej�cia 
      od materii martwej do o�ywionej.
      Powstaje wi�c stale co� nowego. Gdyby nie to, �wiat do tej pory by�by 
      jeszcze pusty. Ale nowe w ka�dym przypadku, bez �adnego wyj�tku, rodzi si� 
      na pod�o�u tego, co jest. Wyp�ywa ze starego, na ka�dym szczeblu tworzy 
      si� z przemiany dawnego. Ka�dy poszczeg�lny krok sam w sobie stanowi jak 
      gdyby pewne zako�czenie. Ka�dy poszczeg�lny szczebel rozwoju zdaje si� 
      zamkni�ty w sobie, pozornie doskona�y. Przy ca�ej wspania�o�ci zjawiska 
      ewolucji mo�e najbardziej fascynuj�cym jej przejawem jest to, �e nigdy nie 
      mog�o doj�� do stanu bezruchu, poniewa� ka�dy osi�gni�ty szczebel oznacza� 
      dla niej nowe mo�liwo�ci wyj�ciowe.
      A wi�c nasz duch � a jest to teza tej ksi��ki � musia� tak�e zrodzi� si� z 
      tego rozwoju. Jakie� mog�oby by� inne �r�d�o jego pochodzenia? Tre�ci� 
      niniejszej ksi��ki b�dzie oparta na dost�pnym wsp�cze�nie materiale 
      naukowym pr�ba odtworzenia przebiegu rozwoju w momencie decyduj�cym dla 
      tej przemiany. Nie b�dzie to oczywi�cie opis kompletny, lecz tylko szkic 
      najwa�niejszych ci�g�w rozwojowych. Ale mo�liwy do odtworzenia obraz jest 
      dostatecznie wyra�ny, aby ten, kto patrzy bez uprzedze�, m�g� nabra� 
      zadowalaj�cego przekonania, �e powstanie naszej �wiadomo�ci odby�o si� w 
      spos�b naturalny.
      I jeszcze jeden wa�ny punkt: w pierwszej chwili wydaje si�, �e dla 
      osi�gni�cia wyznaczonego tu celu trzeba po prostu przyjrze� si� budowie 
      ludzkiego m�zgu, a przede wszystkim jego filogenetycznemu rozwojowi, 
      s�owem, �e to wystarczy, aby dowiedzie� si�, w jaki spos�b ewolucja mog�a 
      wznie�� si� z poziomu biologicznego na poziom psychiczny. Ot� my b�dziemy 
      stale si�ga� do tego wa�nego �r�d�a ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin