Pół wieku temu zmarł Władysław Broniewski.doc

(68 KB) Pobierz

Wiecznie pijany komunista czy wybitny Polak

 

 

Pół wieku temu zmarł Władysław Broniewski

10-02-2012 | PAP / WP Książki

                            Władysław Broniewski

poeta, legionista, więzień Łubianki, żołnierz Andersa, ale też piewca rewolucji hołubiony przez władze PRL - zmarł pół wieku temu, 10 lutego 1962 roku.

Broniewski był postacią pełną sprzeczności - komunistą, który lubił przywoływać swoje szlacheckie pochodzenie, redaktorem lewicowego "Miesięcznika Literackiego" chlubiącym się Virtuti Militari i czterema Krzyżami Walecznych zdobytymi w legionach Piłsudskiego i za wojnę z bolszewikami, rewolucyjnym trybunem, który stracił wszystkie zęby w więzieniu na Łubiance, poetą, który odmówił Bierutowi napisania nowego polskiego hymnu, ale ze swojego "Słowa o Stalinie" był bardzo dumny.

Urodził się 17 grudnia 1897 roku w Płocku. Wiersze pisał od dziecka. Wychowywały go kobiety - babka i matka, która miała oryginalny sposób na utrzymanie w domu dorastającego syna: aby nie włóczył się z kolegami, co wieczór stawiała mu na stole karafkę z wódką. Jej zdaniem, lepiej było, gdy chłopak pił w domu. We wspomnieniach Broniewskiego tak właśnie zaczęła się jego przygoda z alkoholem, który towarzyszył mu przez całe życie. W 1915 r. jako 17-latek wstąpił do Legionów Piłsudskiego. W szeregach 1. Pułku Piechoty wziął też udział w wojnie polsko-bolszewickiej, a za zasługi wojenne otrzymał Srebrny Krzyż Orderu Wojennego Virtuti Militari i czterokrotnie Krzyż Walecznych.

Wolna Polska, o którą walczył, rozczarowała jednak Broniewskiego. Po zabójstwie prezydenta Narutowicza poeta, już dawniej sympatyzujący z lewicą, coraz wyraźniej zaczął się skłaniać ku komunizmowi. Jednocześnie szukał swojego miejsca w poezji, publikował w "Skamandrze" i "Wiadomościach Literackich", przyjaźnił się z futurystami. W 1925 roku ukazał się jego debiutancki tomik "Wiatraki", w tym samym roku wyszły "Trzy salwy" - zbiorowy tomik poezji rewolucyjnej. W tym okresie Broniewski zaczął mieć kłopoty z cenzurą, które towarzyszyły mu całe życie - utwory konfiskowano mu za sanacji, dla władz sowieckich niecenzuralne było wszystko, co poeta napisał znalazłszy się w ZSRR, w PRL restrykcje dotyczyły przede wszystkim utworów Broniewskiego napisanych podczas wojny.

W latach 30. poeta zaangażował się w wydawanie komunizującego "Miesięcznika Literackiego", za co trafił do więzienia na trzy miesiące. Pod koniec 1932 roku ukazał się tomik "Troska i pieśń" z "Elegią na śmierć Ludwika Waryńskiego" i wierszem "Zagłębie Dąbrowskie" o niedoli górników, kończący się wzywającą do rewolucji frazą "Zapalać! Gotowe? - Gotowe!". Broniewski czytywał ten utwór na spotkaniach z robotnikami zawieszając głos po pytaniu zawartym w ostatnim wersie wiersza. Sala odpowiadała wtedy krzycząc "Gotowe!". W tym czasie Broniewski najbliżej był chyba ideału poety-rewolucjonisty, ale członkiem partii komunistycznej nie był jednak nigdy, ani przed wojną, ani po niej.

Broniewski zakochiwał się bardzo łatwo, ale sam wyznawał, że najważniejszą kobietą w jego życiu była córka, Anka, która urodziła się w 1929 roku. Z jej matką - Janiną, Broniewski rozstał się już kilka lat później, aby związać się z aktorką Marią Zarębińską. Z pierwszą żoną przyjaźnili się jednak do końca życia.

Poeta przeczuwał zbliżającą się wojnę - w kwietniu 1939 roku napisał "Bagnet na broń". Zaledwie kilka miesięcy później, we wrześniu, przejechał rowerem 500 km w ciągu pięciu dni, aby dogonić swoją jednostkę wojskową. Wkroczenie wojsk sowieckich zastało go we Lwowie, gdzie wszedł w skład komitetu organizacyjnego nowego związku literatów, odmówił jednak publikowania w propagandowym "Czerwonym Sztandarze". Podobno chodził pijany po lwowskich knajpach i recytował antysowieckie fraszki, rozgoryczony, że ojczyzna proletariatu przyłożyła rękę do upadku Polski.

W styczniu 1940 roku Broniewski m.in. wraz z Aleksandrem Watem zostali aresztowani, trafili na Łubiankę. Broniewski przesiedział tam 13 miesięcy oskarżony o "polski nacjonalizm" i powiązania z polskim wywiadem wojskowym. Wat w "Moim wieku" wspomina, że z podziwem patrzył na postawę Broniewskiego w więzieniu. Gdy za próbę porozumienia się między celami skazano obu na pobyt w karcerze, Broniewski przez pięć dni chodził po celi śpiewając pieśni legionowe. W tym czasie Wat załamał się na śledztwie i zaczął odpowiadać na pytania NKWD-ystów o polskich pisarzy. Broniewski dostał wyrok pięciu lat zesłania w Kazachstanie, udało mu się jednak zaciągnąć do armii Andersa, z którą wyszedł z ZSRR. W Jerozolimie w czerwcu 1943 roku ukazał się najsławniejszy chyba zbiorek Broniewskiego "Bagnet na broń", a w 1945 roku - "Drzewo rozpaczające".

Po wojnie namawiano Broniewskiego do pozostania na emigracji, postanowił jednak wracać do Polski, co w jednym z listów uzasadniał tak: "Dalsze pozostawanie na emigracji oznacza dla mnie dalszą, nieznośną rozłąkę z córką, żoną i drogimi mi ludźmi, uwiąd twórczy i ogólną depresję. Do sytuacji w Kraju nie odnoszę się entuzjastycznie, spodziewam się jednak, że będę mógł żyć, tak czy inaczej pracować nad odbudową i pisać". Wrócił w listopadzie 1945 roku. Niedługo potem okazało się, że jego ukochana żona Maria nabawiła się w Auschwitz nieuleczalnej choroby krwi i mimo leczenia w klinice w Szwajcarii zmarła. Broniewski pił i rozpaczał. Włączył się w oficjalny nurt życia literackiego - komunistyczne hasła równości i wolności mas pracujących były mu przecież bliskie jeszcze przed wojną.

W roku 1949, w związku z 70. rocznicą urodzin Stalina, ogłoszono konkurs na poemat o nim, w którym Broniewski wziął udział. "Słowo o Stalinie" - jak sam Broniewski wyznawał - napisane zostało w trakcie trzydniowego ciągu alkoholowego, ale sam poeta uważał ten wiersz, w którym krwawy dyktator opisywany jest jako motorniczy dziejów, za literacko bardzo udany. Uległość wobec władzy miała jednak dla Broniewskiego pewne granice. Bolesław Bierut poprosił poetę o napisanie nowego hymnu Polski, Broniewski, oczywiście pijany, odmówił bardzo stanowczo. "Bo to tak, jakbym orłowi polskiemu urwał głowę" - argumentował poeta, co zapamiętała Maria Dąbrowska.

Ciągi alkoholowe Broniewskiego stawały się coraz dłuższe, zwłaszcza po tym, gdy w sierpniu 1954 roku zmarła jego córka Anka. Spekulowano, że było to samobójstwo, choć okoliczności wskazują też na nieszczęśliwy wypadek z gazem. "Nie głaskało go życie po głowie wbrew obiegowym opiniom, wbrew pozorom. W gruncie rzeczy był samotny - choć zawsze otaczał go tłum - rzadko szczęśliwy, a pod koniec jego życia uważałam go wręcz za tragiczną postać. O Władysławie Broniewskim niemal wszyscy piszący notują: pił i telefonował po nocy, zamęczając czytaniem wierszy. To prawda. Pił. Telefonował. Czytał wiersze. I płakał. Tylko jakoś nikomu nie przyszło do głowy zapytać, dlaczego? Co sprawiło, że coraz częściej uciekał w alkohol? Że jedyne chwile, kiedy próbował coś o swoim stanie ludziom powiedzieć, to były te nocne godziny, kiedy po prostu musiał usłyszeć czyjś głos" - wspominała Kira Gałczyńska, córka poety.

Broniewski załamał się po śmierci ukochanej córki. Napisany wtedy cykl wierszy "Anka" należy do najbardziej przejmujących dokonań Broniewskiego. Poeta zmarł na raka krtani 10 lutego 1962 r.

W ostatnich miesiącach ukazały się dwie nowe książki o Władysławie Broniewskim. Broniewski. Miłość, wódka, polityka Mariusza Urbanka (Iskry) to pierwsza tak kompletna biografia autora wiersza "Bagnet na broń". Z kolei w tomie zatytułowanym W słowach jestem wszędzie (PIW) autorka - Mariola Pryzwan - zebrała wspomnienia o Broniewskim m.in. od rodziny, przyjaciół i znajomych. Poetę wspominają m.in. Kira Gałczyńska, Stefania Grodzieńska, Monika Warneńska, Erwin Axer, Bohdan Drozdowski, Jerzy Giedroyc, Wiktor Woroszylski, dwie żony - Janina i Wanda, przybrana córka Maria Broniewska-Pijanowska, wnuczka Ewa Zawistowska i inni. Wspomnienia zilustrowane zostały m.in. nieznanymi fotografiami.

 

 

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin