Weston Sophie - Romans we Francji.pdf

(670 KB) Pobierz
153595912 UNPDF
Sophie Weston
Romans we Francji
153595912.004.png 153595912.005.png 153595912.006.png
PROLOG
Trzy kontynenty mogły oglądać na żywo, jak korespondent wojenny
Patrick Burns niszczy swoją olśniewającą karierę.
Jako pierwsza zorientowała się zastępca redaktora programu w
londyńskim studiu.
- O nie! - wyrwało jej się. - On zamierza opowiedzieć się po jednej ze
stron.
W odpowiedzi usłyszała, że mówi bzdury. Patrick Burns właśnie zdobył
tytuł Reportera Roku, czemu więc miałby tak ryzykować, skoro znajdował się
na samym szczycie?
- Już raz był na samym szczycie i zleciał - mruknął pod nosem szef, Ed
Lassels, lecz nikt tego nie usłyszał.
Wszyscy pamiętali, co powtarzał Patrick, kiedy proszono go o
wystąpienie na jakiejś konferencji lub gdy w inteligentnym i świadczącym o
skromności przemówieniu dziękował za przyznanie mu kolejnej nagrody.
- Nie możemy angażować się po żadnej ze stron - podkreślał. -
Dziennikarz albo jest bezstronny, albo nie jest dziennikarzem.
Tak, ale to było wtedy, zanim poleżał sobie z twarzą przy ziemi, gdy
strzelano do niego i przerwano ogień jedynie ze względu na jedenastoletniego
chłopca, który przy nim usiadł.
Po takim doświadczeniu Patrick nie mógł pozostać bezstronny,
zaangażował się całym sobą na dobre i na złe.
Tej nocy, gdy Patrick podjął ostateczną decyzję, która nie zostawiała mu
odwrotu, jego kamerzysta podejrzewał, że coś się święci. Wspinali się na zbocze
góry, nie potrzebując latarek, gdyż księżyc w pełni świecił bardzo jasno.
- Niech to licho, równie dobrze moglibyśmy iść w świetle reflektorów -
zauważył Tim, przystając na moment, by złapać oddech. W odróżnieniu od
- 1 -
153595912.007.png
Patricka nie przywykł do oddychania rozrzedzonym powietrzem wysoko w
górach. Nie miał też takiej sprawności fizycznej.
- No to miejmy nadzieję, że wróg akurat patrzy w inną stronę - rzucił
przez ramię Patrick, nie przerywając wspinaczki.
- Powinny cię teraz zobaczyć dziewczyny z naszego działu - wycedził
kamerzysta, porównując wygląd kolegi z pewnym plakatem, na którym Patrick
został sportretowany w aksamitnej marynarce jako absolutnie zabójczy
hazardzista z Las Vegas.
Patrick parsknął śmiechem.
- Chodzi ci o ten plakat w damskiej łazience?
- To ty o nim wiesz? - zdumiał się Tim.
- Oczywiście. Na ostatnim przyjęciu gwiazdkowym dziewczyny
poprosiły, żebym się na nim podpisał.
Praktycznie wszystkie współpracownice próbowały go poderwać, ale
udało się to tylko jednej, która zresztą opamiętała się po trzech tygodniach i
kiedy Patrick znowu wyjechał za granicę na nie wiadomo jak długo, zwierzyła
się swojej przyjaciółce, specjalistce od spraw bałkańskich - a tym samym
wszystkim współpracownikom - że ten mężczyzna to trudny przypadek. Można
się sparzyć.
- I to bardzo - oświadczyła Corinna, wyjątkowo nie okazując właściwej
sobie beztroski. - Kiedy już w końcu idziesz z nim do łóżka, zachowuje się tak,
jakby nie mógł ci tego wybaczyć.
- Dlaczego? Nie lubi wyzwolonych kobiet? Uważa, że są rozwiązłe? -
dopytywała się zaciekawiona specjalistka od spraw bałkańskich.
Corinna potrząsnęła głową.
- Nie. On raczej nienawidzi siebie za to, że to zrobił.
Oczywiście te rewelacje wywołały całą falę spekulacji i dociekań na
temat obsesji i prywatnych demonów, jakie mogły dręczyć enigmatycznego
Patricka Burnsa. Na ścianie w redakcji informacyjnej wisiało jego zdjęcie,
- 2 -
153595912.001.png
zrobione podczas którejś z ceremonii rozdawania prestiżowych nagród -
przedstawiało ubranego w nienaganny czarny smoking poważnego mężczyznę o
mocno ściągniętych brwiach.
Lisa, recepcjonistka, wskazała na nie palcem.
- Hrabia Dracula - zawyrokowała.
Większość dziewczyn zgodziła się z nią, co nie zmieniało faktu, że nadal
do niego wzdychały, zresztą ku wielkiej irytacji wszystkich kolegów.
- On jest jak bóg seksu - stwierdziła rzeczowym tonem specjalistka od
spraw bałkańskich, kiedy Donald, jej bezpośredni szef, tłuściutki jak pulpet,
głośno zażądał wyjaśnień, co takiego ma Burns, czego inni nie mają. - Musisz
się z tym pogodzić.
- Ale przecież same mówicie, że nie jest miły dla swoich kobiet - zdumiał
się. - A podobno współczesne kobiety śnią o mężczyznach czułych i
wrażliwych.
- Patrick nie jest spełnieniem snów, tylko koszmarów. - Uśmiechnęła się
szeroko. - Za to jakich podniecających!
Teraz nie uznałaby go za podniecającego, pomyślał z satysfakcją Tim,
któremu specjalistka od spraw bałkańskich już dawno wpadła w oko. Obaj byli
bardzo grubo ubrani, gdyż nocą w górach było naprawdę mroźno, więc tej nocy
Patrick ani trochę nie przypominał wykwintnego hrabiego-wampira, któremu
nie sposób się oprzeć. Tym bardziej, że od paru dni się nie golił.
Kiedy wyszli na odsłoniętą grań, Patrick spojrzał w dolinę, na miasto,
które z tej odległości wydawało się maleńkie, na drogę, którą tego ranka
podróżowali wraz z grupą przerażonych, milczących uchodźców i na wioskę, w
której ci zatrzymali się w nadziei na krótki odpoczynek. Tyle że drogi i wioski
nie było widać, zasłaniał je dym. Parę sekund później usłyszeli huk bomb.
- Biedacy - rzekł Tim, patrząc w to samo miejsce. Patrickowi zaczął drgać
mięsień na policzku.
- 3 -
153595912.002.png
Tim rozstawił sprzęt i nawiązał łączność satelitarną ze studiem w
Londynie. Robił to trzy razy dziennie od dziesięciu dni i miał już taką wprawę,
że był gotów sporo przed czasem. Stał więc, czekając, aż rozpocznie się
odliczanie do wejścia na antenę i z nudów przyglądał się koledze. Uderzył go
nagle wygląd Patricka, który odrzucił do tyłu podbity futrem kaptur, włożył do
ucha słuchawkę, a zimny wiatr rozwiewał mu przydługie, niestrzyżone od
jakiegoś czasu, ciemne jak u Cygana włosy. Niewiele się różnił od
zdeterminowanych mężczyzn, których spotkali tam w dole, prowadzących zdo-
byte czołgi.
- Wyglądasz jak jakiś bandyta. Patrick uśmiechnął się ponuro.
- To dobrze.
W tym momencie niejasny dotąd niepokój Tima przybrał konkretne
kształty, gdyż elementy układanki złożyły się wreszcie w sensowną całość. Już
rozumiał, czemu Patrick nie strzygł się i nie golił, prowadził niekończące się
rozmowy z ich tłumaczem, oddawał swoje porcje żywności głodnym ludziom,
jakby sam nie potrzebował jeść. Jakby szykował się do...
- Zamierzasz udawać jednego z nich, prawda? Patrick skinął głową.
- Przynajmniej spróbuję.
- Człowieku, jesteś szalony - rzekł z podziwem Tim. Zaczęło się
odliczanie. Na ciemnym niebie pojawiały się błyski i cały czas było słychać huk
wybuchów. Tim i Patrick słyszeli, jak w studiu prezenter wiadomości w kilku
zdaniach kreśli zarys sytuacji, po czym mówi:
- Na miejscu, w górach, jest nasz korespondent Patrick Burns. Patrick, czy
są może jakieś oznaki wygasania konfliktu?
Jednocześnie w słuchawkach zastępca redaktora programu mówiła:
- Trzy, dwa, jeden, Patrick, wchodzisz.
I Patrick wszedł, aczkolwiek kompletnie niezgodnie ze scenariuszem.
- To jest straszne miejsce - zaczął.
- Co? - rozległo się w ich słuchawkach. - Mów uzgodniony tekst!
- 4 -
153595912.003.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin