Maria Szandor Wyprawy tatarskie „besz-basz” na ziemie polskie za panowania Zygmunta III Wazy. Kałków 2004.pdf

(127 KB) Pobierz
742896494 UNPDF
Wyprawy tatarskie „besz-basz”
Na ziemie polskie Za panowania
Zygmunta iii wazy.
Maria Szandor
Kałków 2004
Wyprawy tatarskie stanowią jedną z najczarniejszych kart w naszej
historii. Zaliczane one były do najstraszliwszych klęsk i plag, jakie dotknęły
i przeszły ziemie Rzeczypospolitej. Dziś śmiało można odrzucić pogląd dawnej
historiografii szermującej hasłem, jakoby Polska była przedmurzem i tarczą
chrześcijaństwa, tamą chroniącą Europę przed zalewem pogan, murem, za
którym wszystkie inne narody mogły spokojnie żyć i pracować. Nie ma nic
bardziej błędnego, skoro sami Tatarzy (o Turkach nie wspominając), często
kilka razy w roku, w murze tym dokonywali wyłomów 1 .
Słusznie zauważył Olgierd Górka, że na przestrzeni czterech wieków
Rzeczpospolita była terenem eksploatacji dla czambułów tatarskich, której
skutki gospodarcze przerastają najśmielsze oczekiwania 2 .
Najazdy tatarskie na ziemie polskie nie były czymś przejściowym czy
przypadkowym, lecz było to zjawisko niemal stałe i chroniczne, a w epoce
Zygmunta III powszechne i dokuczliwe.
Terenem najazdów tatarskich były przede wszystkim ziemie Rosji oraz
dawnej Rzeczypospolitej jak również na wpół podległe władzy sułtana
tureckiego hospodarstwa naddunajskiego Mołdawia, Włoszczyzna i Kaukaz.
W różnych okresach czasu zmieniały się bazy wypadowe Tatarów i teren
ich zasięgu. Nieraz w poszukiwaniu żywności Tatarzy napadali nawet na kraje
sprzymierzone z Turcją 3 .
W wiekach wcześniejszych XIV i XV wszystkie prawie najazdy były
organizowane przez Tatarów nadwołżańskich. Kiedy w XVI wieku następuje
gospodarczy i polityczny upadek hord nadwołżańskich, Tatarzy emigrują
w kierunku zachodnim na Krym, tworząc Chanat Krymski. Wówczas prawie
wszystkie napady na kraje słowiańskie organizowane są przez Tatarów
krymskich. W XVII wieku jako poważny konkurent chanatu krymskiego
wystąpiła horda budziacka, a najazdy na Polskę były dziełem zarówno jednych
jak i drugich 4 .
Na podstawie bogatej literatury o wyprawach skośnookich najeźdźców,
można przedstawić szereg przyczyn wypraw łupieżczych, dzieląc je na:
pośrednie i bezpośrednią. Do tych pierwszych należały morskie najazdy
kozackie na czajkach, które były tym dla Turcji, czym napady Tatarów dla
Polski. Zdobywszy nadczarnomorskie miasto, Zaporożcy rabowali je, podpalali
i czyn prędzej uchodzili z łupami przed nadciągającą odsieczą. Zdobycze
Kozaków to przede wszystkim złote i srebrne monety, broń wszelkiego rodzaju,
dywany perskie i inne cenne tkaniny wschodnie 5 .
Odpowiedzią Turków na wyprawy Kozackie było wysyłanie „zagonów”
tatarskich na kresowe ziemie Rzeczypospolitej. Jednak oprócz napadów, na
wyraźny rozkaz sułtana, Tatarzy podejmowali ogromną ilość wypraw na własną
rękę. Odbywało się to oczywiście przy cichym poparciu Wysokiej Porty 6 .
Janusz Pajewski pisze, że wyprawy łupieżcze nie zawsze dyktowała chęć
zemsty czy łupów. Niekiedy były to zwykłe prowokacje, dokonywane na
2
polecenie dworu habsburskiego w celu wywołania wojny między Polską a Portą
i odciągnięcia w ten sposób głównych sił tureckich z Węgier 7 .
Władysław Czapliński wskazuje wyraźnie na współzależność istniejącą
między wyprawami tatarskimi na Polskę, a jej polityką wschodnią, zarówno,
gdy chodzi o politykę wobec Rosji, jak i wobec księstw wołoskich.
Chociaż niejednokrotnie udawało się Polsce magnacko-szlacheckiej
pociągnąć Tatarów do wspólnej akcji przeciw Rosji, niemniej były lata,
w których Tatarzy próbowali wykorzystać zaangażowanie się Polski na
północnym wschodzie, by zadać jej bolesne ciosy na południowym wschodzie.
Silniej jeszcze występuje ta współzależność między wyprawami tatarskimi
a polityką Polski wobec księstw wołoskich. Słusznie mówił Żółkiewski na
sejmie w 1616 roku: „Bo uciekasz się jedno do rozumu, kto to z nas prywatnych
ścierpieć może, kiedy mu urzędnika z jego majętności wyrzucają a jakoż
rozumieć mamy jak daleko, bardziej do tego tyrana boli, że się na jego
hołdownika rzucono i prowincję jego wojują”.
Według Wł. Czaplińskiego, z czasem i odleglejsze państwa jak Szwecja
zrozumiały, że Tatarzy, mogą stanowić znakomitą dywersję odciągającą Polskę
od głównego teatru wojny i nie omieszkały tego faktu wykorzystać 8 .
Inną pośrednią przyczynę najazdów upatrywała ówczesna szlachta
w zaleganiu państwa z podarkami dla chana, czego winowajcą okrzyknęła
również Zygmunta III 9 .
Jak pisze Br ü ckner: „broniono się przeciw nim (Tatarom) raczej walką
dorywczą lub chwilowym zawieszeniem broni, okupowano haraczem
wstydliwie zwanym upominkiem dla chana i jego dworzan 10 .
Bezpośrednim, najbardziej rozpowszechnionym w historiografii
powodem najazdów tatarskich była najczęściej nie chęć zaspokojenia dzikich,
krwiożerczych instynktów, które by kazały potomkom wojowników Dżingis-
Chana palić, grabić, mordować. Decydującą rolę odgrywały względy
gospodarcze, ekonomiczne.
Niewielki, górzysty mało urodzajny Półwysep Krymski nie mógł
wyżywić swych aż nazbyt licznych mieszkańców, stojących na niskim stopniu
rozwoju gospodarczego Przyczyną głodu mógł stać się jeden rok nieurodzaju.
Pozornie, najłatwiejszym ratunkiem było urządzenie łupieskich napadów na
ziemie sąsiadujących krajów. Dla licznych koczowników wypasających swe
stada od Dunaju aż po Don, zdobycz wojenna była często źródłem utrzymania,
szczególnie wówczas, gdy w wyniku susz lub epidemii bydlęcych masowo
padały stada. Tysiące koczowników tatarskich ruszyło na wojenne wyprawy
w nadziei pozyskania bogatych łupów 11 .
R. Majewski 12 i B. Baranowski 13 najazdy tatarskie dzielą na dwa
rodzaje: pierwszy to tak zwane wyprawy walne, kiedy na czele znacznych sił
wojskowych stawał ktoś z członków rodu chańskiego lub inny wysoki dostojnik
państwowy. Najazd, w którym brały udział znaczne siły tatarskie pozorowany
był zwykle względami politycznymi. Drugi rodzaj to drobne napady rabunkowe,
3
czysto łupieskie, rozbójnicze, tak zwane „besz-basz”- co dosłownie po
kipczacku znaczy „pięć głów” 14 , chociaż brało w nich udział i po parę tysięcy
ludzi.
Organizowane były przez doświadczonego w bojach wojownika, czasami
nawet przez kupców z tureckich miast czarnomorskich, którzy w nadziei
bogatych łupów wypożyczali Tatarom konie a nawet i broń, na przykład bogaty
kupiec turecki z Oczakowa- Kulawy Hassan- częściowo finansował prawie
wszystkie wyprawy łupieskie na ziemie polskie w początkach XVII wieku.
Napady „besz-basz” wyrastały na podłożu ekonomicznym, miały za zadanie
zdobycie jak najwięcej łupów. Jak podaje F. Kotula, zabierano: konie, bydło,
cenniejsze przedmioty i liczebny jasyr: młodzież, ludzi w sile wieku, dzieci, by
później sprzedać ich na Krymie. Ludzi starych i chorych zwykle mordowano 15 .
Niewolę tatarską uważali współcześni za niemal równoznaczną ze
śmiercią. Jeniec wzięty w jasyr, a zwłaszcza sprzedany do Turcji, jeśli nie
należał do zamożniejszej szlachty (to jest na przykład St. Koniecpolski wzięty
do niewoli 1620r., wykupiony w 1623r.), czy bogatszego mieszczaństwa, a więc
rodzina nie mogła go wykupić, miał nikłe szanse wyjścia z niewoli. Najazdy
tatarskie niszczące dobytek chłopa, (bo ten najbardziej od nich ucierpiał)
niosące mu śmierć lub niewolę, były dlań potwornymi klęskami, toteż mimo
upływu wieków echa tych tragedii tkwią w tradycjach ludu polskiego,
w podaniach tatarskich opisujących Tatarów jako baśniowe potwory. Na
przykład we wsi Kraczkowa koło Łańcuta starszy ludzie powiadają, jakoby
Tatarzy mieli ogromne głowy z jednym okiem na czole, a brody przyrośnięte do
piersi. Nie mogli tedy stojąc patrzeć w górę, dopiero musieli kłaść się na ziemię.
Jeśli ktoś schronił się na drzewie, to mógł ujść śmierci lub niewoli, bo tam
Tatarzy nie mogli go dojrzeć. Ze Staromieścia pochodzą inne podania o losie
zabranych w jasyr. Po przewiezieniu jeńców do swego kraju Tatarzy karmili ich
zamkniętych w klatkach, mlekiem i orzechami, a utuczywszy do tego stopnia, że
nie mogli chodzić, dowozili jeńców wózkami do pieców, piekli i jedli.
Pozostałością tej grozy jest spotykane w wielu wsiach określenie ludzi dzikich,
awanturujących chuliganów jako „tatarów” 16 .
Jak ciężki był los w niewoli mówiły także słowa piosenki:
O- bo lepiej pójść na mary.
Jak w niewolę do Tatary” 17 .
M. Horn, bierze pod uwagę kryterium liczebności wojsk przy zaliczaniu
poszczególnych napadów ordyńców do drobnych, większych (nowy rodzaj),
walnych wypraw. Wyprawy liczące do jednego tysiąca zalicza do grupy
drobnych. Stosuje również inne kryterium- zasięgu terytorialnego. Do wypraw
drobnych zalicza najazdy, w czasie, których Tatarzy splądrowali jedynie
Pokucie lub wyłącznie powiat halicki, uważa, bowiem, że rozbójnicy stepowi
nie odważyliby się zaatakować powiatów położonych w głębi województwa
ruskiego bez skoncentrowania poważniejszych sił. Wyprawy walne różniły się
4
od większych nie tylko liczebnością jeźdźców, ale i szerszym zasięgiem
terytorialnym 18 .
Zanim Tatarzy wyprawili się na ziemie kresowe Rzeczypospolitej
przygotowywali się starannie do najazdu.
Każda rodzina ze swymi poddanymi stanowiła bejraki, czyli oddziały,
które różniły się od siebie kolorem chorągiewki. Bejrakami dowodził najstarszy
i najpoważniejszy z rodu, wszyscy zaś inni bez żadnej różnicy stanowili korpus
wojenny 19 . Przy wyprawach „walnych”, które odbywały się stosunkowo rzadziej
niż „besz-basz”, musiały pociągać za sobą ogromne koszty. Tatarzy zbierali
wówczas nadzwyczajny podatek z obwodów, których państwo krymskie liczyło
84 oraz wozy parokonne z sucharami. Pozostający w kraju zaopatrywali
ciągnących w broń, odzież i żywność 20 .
Po takich przygotowaniach Tatarzy udawali się na zdobywanie łupów
wydeptanymi w stepie (nieustannie powtarzającymi się najazdami) kierunkami,
czyli szlakami. Najczęściej uczęszczanymi na teren Rzeczpospolitej były trzy
szlaki: Czarny, Kuczmański i Wołoski, które wychodziły z Perekopu jak by ze
wspólnego pnia. Na linii szlaku Czarnego i Kuczmańskiego leżał Lwów,
a łączyły się w Zbarażu.
Szlak Wołoski zwany pokuckim lub złotym kierował się na Pokucie. Po
przekroczeniu granicy polskiej dzieliły się na mnóstwo dróg i rozgałęzień 21 . Na
północ od Lwowa szlaki właściwie już nie istniały, chociaż zdarzało się, że
Tatarzy zapuszczali się na te tereny. W wyznaczaniu swoich szlaków trzymali
się oni głównie rozdziałów wód, starając się jak najmniej przechodzić rzeki,
i o ile to było możliwe, obchodzić je suchą nogą 22 . Zazwyczaj Tatarzy wpadłszy
na jeden ze szlaków szli nim aż do upatrzonego celu i tym samym szlakiem
wracali. Zdarzało się jednak, że zmieniali wybraną drogę, napotykając na którejś
z nich wojska polskie. Idąc na przykład szlakiem czarnym kierowali się nagle,
na kuczmański, lecz napotykając i tu wojska zawracali i wchodzili w szlak
wołoski.
Według danych M. Horna najwięcej najeżdżali Tatarzy ziemię Korony
w latach 1605-1644 szlakiem Wołoskim. Nieco rzadziej Kuczmańskim,
a najrzadziej szlakiem Czarnym. Szlak wołoski był najwięcej uczęszczany
w latach 1612-13, 1616-1624 i 1632-33, to jest w okresie wypraw tureckich
wychodzących z Półwyspu Bałkańskiego oraz w okresie wzmożonej
działalności ordy budziackiej. Szlakiem kuczmańskim wpadali ordyńcy
w granice Rzeczypospolitej do roku 1619, później sporadycznie w latach 1626-
29. Szlakiem Czarnym wdzierali się na Ukrainę przeważnie Tatarzy krymscy.
Największe nasilenie najazdów tym szlakiem obserwujemy w latach 1606-1610.
Ogólnie utarło się mówić, że winę za najazdy ponoszą Tatarzy, a przecież
nie stanowili oni jednolitej, zwartej grupy. Rozpadli się na Tatarów:
budziackich, dobrudzkich, oczakowskich i innych. Jednakże „rej [...] wodzili
sami mieszkańcy Krymu” 23 .
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin