JASEŁKA 2009 - scenariusz.doc

(45 KB) Pobierz

Jasełka 2009

 

Wszyscy równi u Dzieciny”

 

 

 

Narrator 1 (N1) –

Narrator 2 (N2) –

Anioł 1 (A1) –

Anioł 2 (A2) –

Diabeł 1 (D1) –

Diabeł 2 (D2) –

Herod (H) – 

Żona Heroda (ZH) –

Kacper (K) -

Melchior (M) -

Baltazar (B) -

Pasterz 1 –

Pasterz 2 – 

Pasterz 3 – 

Żołnierz (Ż) – 

Arcykapłan (A) –

Maryja (Ma) –

Józef (J) –

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Scenariusz Katarzyna Bojczuk

 

(sceny z Herodem zaczerpnięte ze scenariusza „Droga do Betlejem” - Łukasz Hyży)

 

Nadeszły święta”

 

N2: Dlaczego są święta Bożego Narodzenia?

N1: Dlatego, by uczyć się miłości, by podać sobie ręce, by kochać i wszystkim

       przebaczać, by prócz tego nie pragnąć niczego więcej?

N2: Ale, ale ktoś nadchodzi.

N1: Anioł? O co tutaj chodzi?

N2: Nie wiem sama. Co robimy?

N1: Poczekamy, zobaczymy.

 

(Anioły wchodzą na scenę i zaczynają grać w łapki)

 

A1 i A2:  Jeden dwa, jeden dwa, grzeczny Anioł w łapki gra.

                Trzy i cztery, trzy i cztery – Anioł dobre ma maniery.

D1: O, spójrz, grzeczne aniołeczki znowu grają w łapeczki. Lecz ja pomysł mam

       gotowy...

D2: Znów coś przyszło ci do głowy? Lecz ja jeszcze mam w pamięci, gdy przez

       twoje głupie chęci, aby zrobić żart...

D1: Oj, już przestań, druhu miły. Zamiast tracić swoje siły na to wieczne

       narzekanie, co na karty powiesz, panie? Jedna szybka partyjeczka o

       Aniołków skrzydełeczka?

D2: Toś przekonał mnie kolego. W sumie nie ma tego złego...

D1: Cześć Aniołki.

A2: Czego chcecie?

D2: Ach...to znaczy...yyyy...nic... przecież... Ty mów!

D1: Czyżbyś się anioła lękał?

D2: O kolego, czyżbyś pękał? Ja anioła się nie boję, ale gdy pomysły twoje, ty je

       wdrażaj przyjacielu.

D1: Tchórzem jesteś jakich wielu. Ja nie boję się anioła. (do publiczności) O szatanie,

       czy podołam? On jest wielki niczym skała. (do aniołów) Bo jest taka sprawa

       mała. Czy aniołki by zechciały zrobić z nami zakład mały?

D2: Może by tak zagrać w karty, a kto przegra, ten da fanty. My stawiamy nasze

       rogi. A wy?.... Skrzydła.

A1: Boże drogi, wszak nie dla anioła karty.

D1: Eeee, nie bądź taki uparty. Jedna mała partyjeczka nie popsuje aniołeczka.

A1: Dobrze, ale tylko jedna.

 

(pierwszą partię wygrywają anioły- diabeł zdejmuje rogi i puszcza oko do publiczności. Do aniołów mówi z udawanym żalem)

 

D1: Och, ma głowa taka biedna, jak bez rogów ja wytrzymam?

A2: Ha, ten diabeł rogów nie ma.

 

(drugą partię wygrywają diabły. Gdy diabły się cieszą, a anioł 1 już ma zdejmować skrzydła – dzwoni telefon.)

 

A1: Czego? Słucham! O co chodzi? Tak jest szefie. Och, nie wierzę!

       Znaczy...wierzę i się cieszę. A więc jednak to się stanie!

A2: Co się stanie? O co chodzi?

 

Niebu na chwałę”

 

A1: Mamy Mu przygotować miejsce tu, na ziemi, między ludźmi Boga godnymi.

D1: I tu znów jest praca dla nas doskonała.

D2: Chciałeś powiedzieć, że znów czeka przeprawa niemała.

D1: Coś ty? Starczy tylko, by anioły nie spisały się jak trzeba, a na pewno nikt nie

       zechce wpuścić ich więcej do nieba.

D2: Czyżbyś miał już plan gotowy?

D1: Patrz i ucz się! Nie masz głowy do  przekrętów i kuszenia. (do aniołów) Ach, tak

       troszkę od niechcenia usłyszałem co mówicie. Chętnie dziś wam pomożemy.

       Jeśli tylko pozwolicie.

D2: Pomożemy? Co on plecie?

D1: Dosyć wojny na tym świecie. Czas połączyć nasze siły.

A1: Dziękujemy, żeś tak miły.

A2: Czy to podstęp diabełeczku?

D1: Ależ skąd, mój aniołeczku.

A1: Musimy Bożej Dziecinie przygotować wielki gościniec. Piękny pałac, gości

       wiele...

D1: Po co pałac? Mój Aniele, starczy mała stajeneczka. Tam jest ciepło, nikt nie

       chodzi. Tam niech Dziecko się narodzi.

A2: Dobrze mówisz Diabełeczku. Spokój potrzebny będzie Dzieciąteczku.

A1: A co z ludźmi, co z panami?

D1: Niech się rodzi między pasterzami.

A1: Tak, pasterze zasłużyli, aby być z Nim w takiej chwili. Aby być przy

       narodzeniu Tego, który będzie pasterzem ludu Bożego. Dobrze myślisz diable

       miły

D2: Zaraz stracę wszystkie siły. Zamiast psocić, kusić, broić on chce Boga

       zaspokoić. Spełnić tu potrzeby Jego

D1: W sumie nie ma tego złego (mruga do kolegi)

A1: Może gwiazdę zaświecimy? (wszyscy patrzą zdziwieni) To do stajni nie zbłądzimy.

N1: I ruszyli do Betlejem przygotować miejsce Panu

N2: Nie wszyscy z nich wiedzieli, że spełniają zamysły Bożego plany.

       A wędrując tak śpiewali:

 

Chrystus się narodzi”

N1: A my teraz się przenieśmy do pałacu królewskiego. Posłuchajmy co na

      dworze.

N2: Cóż tam dzieje się takiego?

 

(nagle huk, ,  Herod trzyma się tronu)

 

H: Gwałtu, rety, co się dzieje! Czy się tron pode mną chwieje?! Co się dzieje,

     piorun trzaska, gdy świat tonie w słońca blaskach. A błyskawic? Ani widu, co

     to było, skąd ten wybuch?!

 

Żołnierz (wpada zdyszany)

 

Ż: Wybacz, panie, me wtargnięcie.

H: Po coś przylazł, bez przyczyny? Jakie niesiesz mi nowiny?!

Ż: Ważne, panie ...

H: No więc, gadaj ...

Ż: Władco, lud wciąż opowiada o Trzech Królach gdzieś ze Wschodu, co szukają

     wśród narodu Pana, Króla Żydowskiego,  Dziecka nowo narodzonego i o

     gwieździe, co na niebie w huku grzmotów się zjawiła. Powiadają, tak na ucho,

     że tu mędrców sprowadziła.

H: Nie do wiary, Trzej Królowie po mej ziemi chodzą sobie? A pałacu - miejsca

     władzy unikają jak zarazy? Podejrzana to jest sprawa... bo nie mają przecież

     prawa szukać króla tu nowego. (do żołnierza) Trzech monarchów po zachodzie

     odszukasz dziś w okolicy i sprowadzisz, w tajemnicy przed wszystkimi, do

     pałacu. Teraz idź już, dobrze pracuj.

Ż: Rozkaz, panie!

 

ŻH: Panie mężu, co to znaczy? Niech mi ktoś to wytłumaczy! Leciał żołnierz tak

     jak strzała, gdym maseczkę nakładała. Czy się ciągle kręcić musi po pałacu

     tłum idiotów? Człowiek nie ma wolnej chwili, zawsze w ruchu, zawsze gotów,

H: Ależ, żono ...

ŻH: Nie mam racji? Robisz tysiąc kombinacji. Jakieś ciemne interesy, aby pełne

       były twoje kiesy, a tu w skarbcu zero, pusto. Zadowolić mam się chustą?

H: Wszak perłami wyszywana ...

ŻH: Zamilcz, jak zwykle nic nie pojmujesz, a, żona Oktawiana chodzi co dzień

       inaczej ubrana!

H: Ależ, moja duszko droga, cóż ci brakuje, na Boga?

ŻH: Drogich sukien nie mam wcale! Czym się innym paniom pochwalę?

       Pierścieni mi też brakuje.

H: no...

ŻH: Co się, mężu tak dziwujesz?!

H: Nie poznaję cię, ma duszko, czyżbyś lewą wstała nóżką?

ŻH: Nie dalej jak wczoraj rano wieść mi przez posłańca dano, że najwyżej za dni

       parę przybędzie tu trybun Marek. Wszyscy wkoło się pokażą, jak wyjdziemy

       z tego z twarzą? Czy chcesz, aby twoja żona na śmiech była narażona, aby

       każda z Rzymu panna śmiała się, żem prowincjonalna?!

H: Ależ ... Ale ...

ŻH: Ten znów swoje. Ja się dwoję, ja się troję, by utrzymać, tak jak umiem,

        nienaganny wizerunek twego domu.

A: Wpuście mnie do króla tronu!

H: Sama widzisz, że w tej chwili nazbyt dużo mam na głowie. Ciągle praca,

     interesy i sprawy wagi państwowej.

ŻH: Wiem, nie kochasz mnie już wcale ... Jeśli tak, to doskonale!!!

H: Duszko ..

A: Wpuście mnie do króla, proszę, ważne wieści mu przynoszę!

Ż: Królu ...

H: Precz! Spokój mi dajcie i głowy mi nie zawracajcie!!!

 

N1: Skoro Herod pragnie ciszy, chodźmy zatem...

N2: Ci, czy słyszysz?

N1: Cóż takiego?

N2: To Anieli do pasterzy już przybyli.

 

Przybyli z nieba”

 

A1: Hej pasterze, pastuszkowie, wstańcie szybko to wam powiem, gdzie narodzi

       się Bóg mały.

P1: Aaaa! To zjawy!

P2: Ach, tłum cały! Idźcie precz okrutne mary!

P3: Czy to jakieś wstrętne czary?

A2: Nie jesteśmy my marami, ale z nieba Aniołami.

P1: A ten kim jest?

D1: Och... Aniołem. Ciut upadłym, bom był gapa.

D2: Dając Bogu się przyłapać na przekrętach i kuszeniu.

P2: Oj, wiele ty masz na sumieniu.

A1: Nie o niego teraz chodzi, lecz o Dziecko co narodzi się w stajence.

A2: Boże Dziecię ma narodzić się na świecie.

A1: Już prorocy to mówili, że przyjść może w każdej chwili, aby zbawić lud od

       złości, grzechu, kłamstwa i podłości. Doczekali się więc ludzie. Przyjdzie na

       świat...

D1: (do ludzi) W nędznej budzie.

A1: Boże Dziecię, nasz Zbawiciel.

A2: Czemu jeszcze tu stoicie?

P1: Pójść możemy, ale stada?

A2: Niechaj nimi Pan Bóg włada.

D1: A wy w końcu się zbierajcie, no i w drogę.

P3: Hej, czekajcie! Jak to jest, że Aniołowie i Diabełki to posłowie co przynoszą

       nam nowiny?

A2: Wszyscy równi u Dzieciny, która ma przyjść tu, na ziemię, aby zbawić

       ludzkie plemię.

P1: Lecz, czy oby to wypada z pustą ręka tam tak wpadać?

P2: Dobrze mówisz drogi bracie.

D1: Łapcie co tam tylko macie i ruszajcie.

D2: Cóż tak spieszysz?

D1: Słuchaj! Pewno się ucieszysz z tego co ci tutaj powiem. Nie spisały się

       Anioły. Miał być pałac i królowie, zamiast tego szopka stara. Oj czeka

       Aniołków kara. Teraz jeszcze ci pasterze.

D2: Czy to źle?

D1: No weź. Nie wierzę. Nie rozumiesz ty niczego?

D2: W sumie nie ma tego złego...

D1: Hej, po czyjej jesteś stronie? Oj, źle z tobą. Z nami koniec! Muszę jeszcze

       sprawdzić plotki, czy to prawda, że ze wschodu trzej Królowie tu zdążają.

A1: O czym oni rozprawiają?

D1: Wybacz, ja muszę na stronę.

A2: Nie wymachuj tym ogonem!

A1: No, pasterze, nie zwlekajcie i za gwiazdą podążajcie.

 

Pastuszek bosy”

 

N1: Już są w drodze pastuszkowie. A na wschodzie Trzej Królowie jakąś gwiazdę

       zobaczyli i za światłem jej ruszyli.

N2: Gdy za gwiazdą wędrowali, żołnierza jakiegoś spotkali.

Ż: Cóż za miłe to spotkanie, król mój właśnie powitanie uroczyste wam szykuje,

    Bo zmęczonym jest zapewne, kto tak długo podróżuje.

B: Ze słów twoich wnioskujemy, że wieść o nas się rozniosła.

M: A w postawie i obejściu, widzę królewskiego posła.

K: Skądże jednak pan twój możny wiedział, że dziś przybędziemy? Czyżby o tej 

    gwieździe dziwnej słyszał więcej niż my wiemy?

Ż: Wybaczcie, wielcy panowie, że nic więcej wam nie powiem. Lecz wasze

    zakłopotanie wkrótce znajdzie rozwiązanie. Proszę za mną.

H: Och, witajcie, monarchowie! Jakiż problem, niech się dowiem, na mą ziemię 

     was sprowadza?

B: Niewiedzy nas gnębi władza. Od dni wielu w całej Judzie, choć pomocą służą  

     ludzie, Zbawiciela tu szukamy, lecz niestety, wciąż nie znamy narodzenia 

     miejsca jego.

H: Ja w dobroci serca swego może pomóc wam w tym zdołam.

M: Przed twą wiedzą chyląc czoła, proszę ciebie uniżenie o umysłów oświecenie.

H: Rady bliższej wam udzielę przez mego arcykapłana.

 

(zaklaskał)

 

A: Jestem, jestem, możny panie,  gotowy na twe wezwanie.

H: Gdzie narodzić ma się Mesjasz, oraz kiedy, zaraz powiedz?!

A: O, mój królu, wieści o tym już od dawna niosłem tobie, lecz mnie straże

    zatrzymały. Ubliżono mej osobie.

H: Że też zawsze ja ostatni o wszystkim się dowiaduję, przestań skamleć. Mów, a

    krótko, bo za chwilę tu zwariuję!

A: Mesjasz Pan i Król w Betlejem - judzkim się narodzi. Z pism mesjańskich tak 

     wychodzi.

H: Szukajcie więc w okolicy miasta, co się zwie Betlejem. Wypytujcie lud o

     Dziecię. Jeśli je tam odnajdziecie, to wracając już z powrotem, donieście mi, 

     gdzie mieszka, bo ja również mam ochotę nisko skłonić mu się w hołdzie, oraz

     także nie omieszkam złożyć darów, których godzien.

K: Oczywiście, mój Herodzie. Załatwiwszy tylko sprawę powrócimy tu

     niebawem.

H: Poszli sobie. Potwierdzili me obawy wszyscy zgodnie co do joty, że ten 

     Mesjasz jest prawdziwy. To oznacza, że kłopoty mieć z Nim będę.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin