RACHUNEK SUMIENIA.pdf

(153 KB) Pobierz
128360173 UNPDF
Rachunek sumienia dla dorosłych
W ŚWIETLE DEKALOGU
I. NIE BĘDZIESZ MIAŁ BOGÓW CUDZYCH PRZEDE MNĄ
„Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie!”( Wj 20, 3)
"Będziesz miłował Pana Boga twego z całego serca" (Mt 22, 37).
PYTANIA WSTĘPNE:
Jaki jest podstawowy kierunek mego życia?
Czy wierzę w zmartwychwstanie i życie wieczne?
Czy ożywia mnie nadzieja życia wiecznego?
Kiedy byłem ostatni raz u spowiedzi?
Jak się przygotowałeś ostatni raz do spowiedzi i Komunii świętej?
Czy moja spowiedź była ważna?
Czy przystępuję do sakramentu pokuty ze szczerym pragnieniem oczyszczenia,
nawrócenia, odnowienia życia i osiągnięcia głębszej przyjaźni z Bogiem,
czy raczej uważam go za ciężar, który się jak najrzadziej powinno podejmować?
Czy na poprzednich spowiedziach nie zapomniałem lub umyślnie nie zataiłem
jakichś grzechów ciężkich?
Czy wypełniłem nałożony obowiązek zadośćuczynienia?
Czy naprawiłem wyrządzone krzywdy?
Czy usiłowałem wypełnić postanowienie poprawy życia według Ewangelii?
Czy starasz się być coraz lepszym?
Jak starasz się poprawić ze swoich grzechów i wad?
Czy byłeś posłuszny nakazom i radom spowiednika, w pracy nad wyrobieniem w
sobie cnót chrześcijańskich?
Czy odprawiłem nadaną pokutę?
Starałem się pracować nad...
Czy modlę się rano i wieczorem?
Czy moja wiara i mój kontakt z Bogiem znajduje wyraz w osobistej modlitwie?
Czy posiadam tę ufność, która jest warunkiem modlitwy człowieka wierzącego?
Czy moja modlitwa ma charakter czysto formalny,
jest obowiązkiem spełnianym o określonych porach, zewnętrznym "gadulstwem"?
Czy też wyrażam w modlitwie moje osobiste problemy, radości i troski?
Czy zwracam moje serce do Boga tak, abym przez wierne
wypełnianie przykazań miłował Go prawdziwie ponad wszystko
jak syn ojca, czy raczej zabiegam o sprawy doczesne?
Może mam „inne bóstwa”, to jest rzeczy, o które bardziej się staram
i którym więcej ufam niż Bogu, a mianowicie bogactwa, zabobony,
spirytyzm, i inne formy magii?
Czy posiadam i czytam Pismo Święte?
Czy mam pewność, że moje dotychczasowe życie jest Bogu przyjemne,
czy może On być ze mnie zadowolony?
Jaki jest mój obraz Boga i Kościoła?
Jaki jest mój stosunek do Boga i Kościoła?
Jeśli zaś jest nieodpowiednie, to czy próbuję to zmienić?
Czy na moje życie naprawdę wywiera wpływ obraz Boga w postaci Jezusa
Chrystusa, który spotyka się z nami jako Zbawca i Wybawiciel od grzechu i winy?
Jaki jest mój stosunek do spowiedzi, do nałożonej pokuty?
Czy uchylam się od bezpośredniego wyznawania swoich win,
od osobistego wypowiedzenia się przed kapłanem?
Czy co jakiś czas sprawdzam, jaka naprawdę jest moja postawa etyczna?
Czy materialne i witalne wartości takie jak pieniądze, majątek,
chwilowa rozkosz, przyjemności, mają u mnie pierwszeństwo
przed wartościami duchowo-osobowymi, takimi jak miłość, zaufanie,
prawdomówność?
Czy nie dopuszczam się nadużyć, traktując wiarę i religię jako "pożyteczne środki
wychowawcze", podczas gdy na mnie osobiście nie mają one wpływu?
Czy w swojej praktyce wychowawczej całkowicie pomijam problemy religijne,
lub poruszam je w sposób powierzchowny?
Jaki jest mój własny obraz Boga; na jakim obrazie Boga opieram swoją pracę
wychowawczą?
„Ja jestem Pan, twój Bóg, który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu
niewoli.”(Wj 20, 2)
Czy tworzę sobie obraz Boga, który nie odpowiada Objawieniu?
Czy w ogóle znam Boga Objawienia - czy staram się czytać Pismo św.?
Czy staram się pogłębić swoje wykształcenie religijne,
czy staram się korygować swoje dziecięco-dziecinne wyobrażenia o Bogu?
Czy uprawiałem wróżby, magię, czary, poddając im swój rozum?
Czy wywoływałem duchy?
Czy zuchwale grzeszyłem licząc na przebaczenie?
Czy wpadłem w rozpacz i straciłem wiarę w Opatrzność?
Czy zaparłem się swojej wiary?
Czy zbezcześciłem miejsce święte, Najświętszy Sakrament?
Czy oddawałem się hazardowi?
Czy w pysze stawiałem swoją wolę nad Wolę Boga?
Czy nie wstydzisz się swojej wiary?
Czy potrafisz jej bronić?
Czy dla modlitwy i nabożeństwa nie zaniedbałeś jakiegoś
obowiązku swego stanu, przez fałszywe rozumienie modlitwy,
nabożeństwa i pobożności, albo jakiegoś swego obowiązku rodzinnego,
zawodowego lub społecznego?
Czy starałeś się o pomnożenie i wytrwanie w miłości Bożej i cnotach
chrześcijańskich?
Czy podnosiłeś częściej przez dzień swoje serce do Pana Boga i myślałeś o Bogu?
Czy w ogóle w swoim życiu kieruję się kryteriami religijnymi?
Czy ja sam, osobiście, jestem otwarty na doświadczenia religijne?
Czy to, że jestem chrześcijaninem, odbija się również w jakiś sposób na
kształtowaniu mojego życia osobistego i rodzinnego?
Czy w życiu publicznym mam odwagę przyznawać się do swojej wiary
i występować w obronie praw innych ludzi - w pewnych okolicznościach
nawet ze szkodą dla siebie?
Czy mam mocną wiarę w Boga, który przemówił do nas przez swojego Syna?
Czy trwałem mocno przy nauce Kościoła?
Czy troszczę się o formację chrześcijańską słuchając słowa Bożego,
uczestnicząc w nauczaniu religii, unikając wszystkiego,
co przynosi szkodę wierze?
Czy zawsze mocno i bez obawy wyznawałem wiarę w Boga i Kościół?
Czy w życiu prywatnym i publicznym chętnie okazywałem się chrześcijaninem?
Czy ją pogłębiam: przez słuchanie kazań, naukę religii,
udział w rekolekcjach, przez czytanie Pisma świę¬tego,
książek i czasopism katolickich?
Czy starałem się wyjaśnić wątpliwości w wierze, np. przez zapytanie kapłana?
Jak oka¬zuję swoją troskę o Kościół święty?
Czy mam mocną wiarę w Boga, który przemówił do nas przez swojego Syna?
Czy zawsze mocno i bez obawy wyznawałem wiarę w Boga i Kościół?
Czy pieniądz i dobrobyt są dla mnie bezwzględnym celem życia?
Na czym polega moje całkowite, osobiste naśladowanie Chrystusa.
Czy potrafię ostać się przed Słowem Pana:
"Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem,
całą swoją duszą, całym swoim, umysłem i całą swoją mocą".
Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego" (Mk 12, 30-31)?
Czy w moim myśleniu i działaniu uwzględniam także te wymiary "życia",
które wskazują na Boga jako źródło i cel wszelkiego życia?
Czy troszczyłem się o postęp w życiu duchowym przez modlitwę,
czytanie i rozważanie słowa Bożego, uczestnictwo w sakramentach św.
i umartwienie?
Czy starałem się pokonywać wady, złe skłonności i namiętności,
jakimi są: zazdrość, nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu?
II. NIE BĘDZIESZ BRAŁ IMIENIA PANA BOGA TWEGO
NADAREMNO
„Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie
wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią!
Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Pan, twój
Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do
trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy Mnie nienawidzą. Okazuję
zaś łaskę aż do tysiącznego pokolenia tym, którzy Mnie miłują i przestrzegają
moich przykazań. Nie będziesz wzywał imienia Pana, Boga twego, do czczych
rzeczy, gdyż Pan nie pozostawi bezkarnie tego, który wzywa Jego imienia do
czczych rzeczy.”( Wj 20, 4 – 7)
"To jest mój Syn wybrany, Jego słuchajcie" (Łk 9; 35).
Czy mam szacunek i miłość do imienia Bożego?
Czy obrażałem Boga bluźnierstwem, krzywoprzysięstwem
albo braniem imienia Bożego nadaremnie?
Czy odnosiłem się bez szacunku do Najświętszej Maryi Panna i Świętych?
Czy nadużywam imienia Boga, lekkomyślnie przysięgając? ~ traktując Boga
jako chwilową wyrękę?
Czy jest dla mnie szyldem, pod którym załatwiam swoje interesy
i realizuję swoje pragnienia?
Czy nadużywam imienia Boga, strasząc Nim innych?
Czy Bóg w moim słownictwie to tylko "ozdobnik językowy"?
Czy w praktyce wychowawczej wyjaśniam dzieciom sens religijnych obyczajów?
Czy w swoim życiu i wychowaniu przynoszę zaszczyt imieniu "chrześcijanin"?
Jak zachowuję się w kościołach, które zwiedzam?
Czy oddaję cześć imieniu Boga?
Czy przysięgałem niepotrzebnie lub złożyłem fałszywą lub niemoralną przysięgę?
Czy wymawiałem imiona święte w żartach lub w złości?
Czy kląłem? Czy przysięgałem niepotrzebnie lub fałszywie?
Czy imię Boże i Świętych wypowiadasz z szacunkiem?
Czy przysięgałem fałszywie, lekkomyślnie?
Czy wywiązałem się ze złożonej przysięgi, ślubu, obietnicy?
Czy bywałem w towa¬rzystwie, gdzie naśmiewano się z rzeczy świętych?
Czy dowcipkowałem lub szydziłem z rzeczy świętych?
Czy spóźniam się na Mszę św.? Dlaczego?
Czy udział w niedzielnym nabożeństwie eucharystycznym
oddziałuje również na moje życie i na moją pracę całego przyszłego tygodnia?
Czy Eucharystia, Komunia święta - jest dla mnie "Chlebem Życia",
umacniającym żywy związek z Bogiem i wspólnotą wiernych?
Czy wypełniałem przykazanie dorocznej spowiedzi
oraz Komunii świętej wielkanocnej?
Czy lekceważyłem przystępowanie do sakramentów pomimo
okazji do tego (podczas pobytu w szpitalu, w domu)?
Czy wypełniam przykazanie dotyczące świętowania dni świętych?
Czy w niedziele i święta podejmowałem prace ciężkie — niekonieczne?
Jak dbam o uszanowanie dnia świętego w moim domu?
Jak wygląda niedziela w naszej rodzinie?
Czy odróżniam niedzielę od innych dni tygodnia?
Czy niedziela jest dla mnie i dla moich bliskich rzeczywiście
dniem wypoczynku, odprężenia i rekreacji?
Czy rzeczywiście jest to dzień wspólnej radości i towarzyskiej więzi?
A może rodzina się rozpada, bo każdy chodzi własną drogą?
A może - z braku własnej inicjatywy i zaangażowania płynącego z miłości -
niedziela jest dniem nudy?
Czy pamiętamy tego dnia o ludziach starych, doświadczonych cierpieniem,
żyjących wśród nas w parafii?
Czy nie żądam za wiele i nie obciążam zbytnio innych ludzi swoim sposobem
spędzania niedzieli: Współmałżonka, dzieci, rodziców, podwładnych, siebie
samego?
Czy na zakończenie tygodnia lub w niedzielę pozostaje mi jeszcze trochę
czasu do zastanowienia się nad swoją działalnością w ubiegłym tygodniu,
nad zaplanowaniem przyszłego tygodnia, nad sensem mojej pracy
i mojego życia dla Boga?
Czy w niedzielę wiara moja znajduje wyraz w żywym współuczestnictwie
w nabożeństwie razem ze wspólnotą?
W jaki sposób przyczyniam się do współ kształtowania nabożeństwa?
A może zaliczam się do owych chrześcijan stojących z boku,
do tak zwanych chrześcijan niedzielnych, którzy biorą udział w nabożeństwie
tylko "z obowiązku"?
Czy tych, których mi powierzono (dzieci, przyjaciele, podwładni),
zachęcam do właściwego organizowania sobie niedzieli i do współuczestnictwa
w nabożeństwie?
III. PAMIĘTAJ, ABYS DZIEŃ ŚWIĘTY ŚWIĘCIŁ
„Pamiętaj o dniu szabatu, aby go uświęcić. Sześć dni będziesz pracować i
wykonywać wszystkie twe zajęcia. Dzień zaś siódmy jest szabatem ku czci Pana,
Boga twego. Nie możesz przeto w dniu tym wykonywać żadnej pracy ani ty sam,
ani syn twój, ani twoja córka, ani twój niewolnik, ani twoja niewolnica, ani twoje
bydło, ani cudzoziemiec, który mieszka pośród twych bram. W sześciu dniach
bowiem uczynił Pan niebo, ziemię, morze oraz wszystko, co jest w nich, w
siódmym zaś dniu odpoczął. Dlatego pobłogosławił Pan dzień szabatu i uznał go
za święty.” (Wj 20, 8 – 11)
Czy i jak uczestniczę w niedzielnej Mszy św.?
Czy wspólnie się modlę i śpiewam, czy też jestem bezczynnym widzem?
Czy opuściłem z własnej winy Mszę św. w niedzielę lub w święto nakazane?
Czy z własnej winy opuściłem Mszę świętą w niedziele i święta, np. z powodu
sportu, filmu, telewizji, zbierania grzybów, wycieczki, wędkarstwa, sobotnich
zabaw? Ile razy?
Czy piątek - jako dzień śmierci Chrystusa - ma dla mnie jakieś szczególne
znaczenie, choćby przez to, że w dniu tym czegoś się wyrzekam?
Co jest powodem moich wyrzeczeń?
Czy w swoim życiu także uprawiam ascezę, to znaczy ćwiczę się w wolności
i odpowiedzialności?
Czy troszczyłem się o dobro Kościoła?
Co robię, aby ten stan zmienić na lepsze?
Czy to co czynię, czynię ze względu na miłość do Chrystusa?
Czy czytam prasę katolicką i oglądam programy katolickie?
Czy obarczamy nasze dzieci własnymi schematycznymi wyobrażeniami i
obrazami, czy też rzeczywiście próbujemy pomóc im rozwinąć
tkwiące w nich możliwości?
Czy przykazanie czci i szacunku wobec rodziców ma dla nas
jako rodziców również zastosowanie odwrotne, obowiązuje nas
wobec dzieci? Czy jako rodzice rzeczywiście znaleźliśmy złoty
środek między surowością i łagodnością, między wymaganiami i pobłażliwością?
Czy też na naszych dzieciach odbijają się nasze humory, w wyniku
których wymagamy od nich bezsensownego lub nieuzasadnionego posłuszeństwa?
Jak zachowujemy się wobec młodzieży, która protestacyjnie
zwraca się przeciwko nam, aby być może -- wyłamać się spod
zbytniej kurateli z naszej strony i odnaleźć własną samodzielność?
Czy taki protest lub upór oceniamy tylko negatywnie?
Czy też budzi on i nas z owego egoizmu, którym krępujemy nasze dzieci,
pragnąc zachować je wyłącznie dla siebie?
Jaki jest nasz wkład w dojrzały stosunek rodzice - dzieci?
Czy w naszej rodzinie rzeczywiście spieszymy z pomocą
umierającym krewnym i przyjaciołom, z taką pomocą,
która nie zostawia ciężko chorego na pastwę losu,
lecz dodaje mu sił w jego osamotnieniu i potrzebie, troszczy się o niego,
stara się go pocieszyć? A może nasza niechęć do dzieci wyraża się
w reakcjach na ich hałaśliwość, w tym, że nie wynajmujemy
mieszkania rodzinom wielodzietnym, a może w innych nagannych reakcjach?
W jaki sposób wyjaśniam dzieciom problem śmierci, gdy o to pytają?
Czy w naszej rodzinie, w naszej wspólnocie parafialnej,
gdy ktoś umiera, wyczuwalna jest atmosfera wiary w zmartwychwstanie
i wielkanocną radość?
Czy nasze życie rodzinne toczy się zgodnie z duchem chrześcijaństwa?
Czy też wszystko przebiega tylko zgodnie z planem, nudnie,
bo wzdragamy się płacić ową dla małżeństwa i rodziny - "niezbędną cenę"?
Czy wykorzystujemy okazje, by pomówić otwarcie z dorastającą młodzieżą
o jej trudnościach?
Czy młodzi ludzie, oceniając nasze zachowanie, mogą odnieść
wrażenie, że ich rozumiemy, choć wcale nie zgadzamy się na ich
niewłaściwy sposób zachowania się?
Czy staram się uwrażliwić swoje dzieci na potrzebę wyrzeczeń?
Czy stawiam im wymagania, czy też ulegam ich pragnieniom?
Czy w naszej rodzinie okres przygotowań do wielkich świąt kościelnych -
okres Adwentu i okres Postu - cechuje dążenie do pogłębienia
IV. CZCIJ OJCA I MATKĘ SWOJĄ
„Czcij ojca twego i matkę twoją, abyś długo żył na ziemi, którą Pan, Bóg twój, da
tobie.”( Wj 20, 12)
„Kto czci ojca, zyskuje odpuszczenie grzechów, a kto szanuje matkę, jakby skarby
gromadził" (Syr 3, 3-4).
obowiązki wobec rodziny:
Czy troszczę się o chrześcijańskie wychowanie dzieci
i wspieram ich dobrym przykładem oraz ojcowską powagą?
Czy bez potrzeby nie wzbudzam gniewu u swoich dzieci?
Czy to, że jestem chrześcijaninem, odbija się również w jakiś sposób na
kształtowaniu mojego życia osobistego i rodzinnego?
Czy w swojej praktyce wychowawczej uwzględniam samodzielność
i odrębność dzieci?
A może szkodzę swoim dzieciom traktując je jako rekompensatę za własne
nie zrealizowane cele życiowe?
Czy nie żądam od nich za wiele?
Czy z uwagi na różne potrzeby poszczególnych członków rodziny staramy się
znaleźć rozsądny, do przyjęcia dla wszystkich kompromis?
Jak zachowujemy się wobec naszych bliskich: naszych rodziców, dziadków,
krewnych, którzy mieszkają w tym samym domu lub w sąsiedztwie?
Czy okazujemy im należytą cześć i szacunek?
Czy rzeczywiście odpowiedzialnie traktujemy nasze ojcostwo i macierzyństwo?
Czy mamy czas dla naszych najmłodszych - czy też po prostu pozostawiamy
ich własnemu losowi, wpływom towarzyszy zabaw, przedszkola;
a może sadzamy przed telewizorem, by "mieć ich z głowy"?
osobowych, duchowych i religijnych wartości?
Czy jestem wierny sobie w myślach i uczynkach?
Czy dbałem o moralne i religijne wyrobienie i wychowanie dzieci
(modlitwa, Msza św. w niedzielę i święta, uczęszczanie na religię,
przyjmowanie Sakramentów)?
Czy dawałem dzieciom dobry przykład w wypełnianiu
obowiązków religijnych?
Czy poczuwam się do odpowiedzialności za uświęcenie i zbawienie
współmałżonka?
Czy sumiennie spełniam obowiązki wobec swoich dzieci?
(troska o ich zdrowie, po¬stępy w nauce, towarzystwo, uczestnictwo w nauce
religii i spełnianie praktyk religij¬nych).
Czy wychowuję nie tylko słowem, lecz przykładem?
Czy interesuję się tym, co dziecko moje czyta, co ogląda w telewizji?
Czy moje dziecko przez oglądanie progra¬mów telewizyjnych
nie zaniedbuje swoich obowiązków religijnych i szkolnych?
Czy znajdowałem czas na rozmowę z dziećmi?
Czy wychowuję dzieci do obowiązkowości, pracowitości i wdzięczności?
Czy czuwałem nad wychowaniem, jakie otrzymują poza domem?
Czy wiem, że moje życie w małżeństwie jest służbą Bogu?
Czy małżeń¬stwo jest dla mnie drogą do uświęcenia?
Czy wzajemnie pomagaliśmy sobie do dobrego?
Czy przeze mnie mój (moja) współmałżonek staje się lepszy?
Czy szczerze kocham żonę (męża)?
Czy zatruwałem życie żony (męża) przez zły humor, kaprysy,
gniewy i niecierpliwość?
Czy troszczę się o nale¬żyty wygląd mogił, w których spoczywają moi krewni?
obowiązki wobec społeczeństwa:
Czy w miarę swoich możliwości bronię uciśnionych,
pomagam nieszczęśliwym, wspieram ubogich?
Czy w miarę swoich sił współpracują nad szerzeniem
w ludzkim społeczeństwie sprawiedliwości, dobrych obyczajów,
zgody i miłości?
Czy spełniam zgodnie z sumieniem obowiązki obywatelskie?
Czy jestem w swojej pracy lub na stanowisku sprawiedliwy,
czynny, uczciwy, pełniąc służbę społeczną z miłością?
Jeśli piastuję urząd lub sprawuję władzę, czy wykorzystuję
to dla własnej wygody, czy też dla dobra innych w duchu posługi?
Jakim jestem dla moich podwładnych?
Czy pracę i płacę rozdzielam sprawiedliwie?
Czy dbam o dobro duchowe i fizyczne moich podwładnych?
Czy płacę podatki zgodnie z obowiązującym prawem?
Czy nie oszukuję urzędu skarbowego?
Czy w życiu prywatnym i publicznym chętnie
okazywałem się chrześcijaninem?
Czy inni ludzie potrafią odnaleźć w moim zachowaniu
coś z owej wymaganej, radykalnej postawy?
Czy sumiennie wykonuję swoją pracę zawodową?
Jaki jest nasz stosunek do pracy:
Czy staram się o stałe zatrudnienie?
Czy swoją pracę uważam za rzeczywiście społecznie
ważne zadanie, za zlecenie Boga
czy też jest ona dla mnie jedynie " zarobkiem", pracą wykonywaną
okolicznościowo, koniecznym złem?
Może staram się wykręcać od niezbędnych prac i obowiązków?
Czy staram się wykonywać swoją pracę dobrze i rzetelnie,
tak jak można tego ode mnie oczekiwać?
Czym się kieruję, wykonując swoją pracę?
Czy pracuję tylko z chęci zysku, i żeby zaspokoić własne ambicje?
Czy tak mnie pochłania moja praca, że nie dostrzegam już
innych zobowiązań i wartości, i na nic nie mam już czasu?
Czy moja praca służy dobru społeczne¬mu?
Czy pracuję sumiennie?
Czy pamiętam, że praca powinna być środkiem mego uświę¬cenia?
obowiązki wobec Kościoła:
Czy trwałem mocno przy nauce Kościoła?
Czy uczestniczyłem w działach apostolstwa i miłosierdzia Kościoła
oraz w życiu parafii?
Czy modliłem się i spieszyłem z pomocą w potrzebach Kościoła i świata,
np. w intencji zjednoczenia Kościoła,
o ewangelizację narodów,
o zachowanie pokoju i sprawiedliwości na świecie, itp.?
Czy swoim działaniem, życiem gromadzę dobra w niebie?
Czy wspólnota wiernych może liczyć na mnie, na moją pomoc?
Czy i w jakim stopniu troszczę się o rozwój swojego życia duchowego?
Czy modlę się za zmarłych, zwłaszcza kre¬wnych i znajomych?
Zgłoś jeśli naruszono regulamin