czym się różni kościół katolicki od protestanckiego.doc

(792 KB) Pobierz

Czym różni się kościół protestancki od katolickiego?

27 luty 2009 autor: mateuszw

 pic2

Choć wierzymy w tego samego Boga co katolicy (trójjedynego, wszechmocnego Stwórcę Nieba i Ziemi), różnimy się w spojrzeniu na to, jak należy Mu służyć:

·         Wierzymy, że tylko Pismo Święte, a nie kościół, który często błądził, jest nieomylne. Dlatego nie uznajemy autorytetu papieży.

·         Wierzymy, że tylko Jezus Chrystus, odwieczny Boży Syn, ma być wywyższony jako pośrednik między Ojcem a ludźmi. Dlatego nie czcimy świętych (w tym Marii) i się do nich nie modlimy.

·         Wierzymy, że tylko nawrócenie przez zaufanie Jezusowi Chrystusowi łączy z Bogiem. Tylko tacy ludzie są prawdziwie chrześcijanami, i nic więcej im nie potrzeba. Dlatego nie przypisujemy zbawiennej mocy sakramentom ani nie widzimy potrzeby kapłanów. Komunia to Stół Pański, nie ołtarz. Jej znaczenie to bliskie spotkanie z Chrystusem, nie ofiara.

·         Wierzymy, że Kościół Chrystusa w historii pojawia się wszędzie tam, gdzie łączą się dla służenia Zbawcy chrześcijanie. Dlatego uważamy, że żadne wyznanie nie może sobie rościć prawa do wyłączności na działanie Ducha Bożego.

·         Wierzymy, że po śmierci tylko dwie drogi. Pojednani przez Chrystusa wierzący są czyści Jego zasługami i dlatego od razu idą do Nieba. Ludzie nie oddani Chrystusowi muszą być ukarani za swe grzechy, idą więc na potępienie. Dlatego nie wierzymy w czyściec, a mówienie o nim uważamy za szkodliwe usypianie sumień. Grzesznicy zamiast powierzyć swoje życie Chrystusowi, żyją dalej w niewierze licząc, że „nie są tacy źli” i jakoś im się uda tam dostać.

 

 

Dlaczego protestanci nie modlą się do Maryi i do Świętych?

27 luty 2009 autor: mateuszw

 Pismo Święte naucza, że jeden jedyny Bóg, który istnieje, chce aby przychodzić do Niego tylko przez jednego jedynego pośrednika. Jest nim wcielony Bóg, Jezus Chrystus:

„Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek Chrystus Jezus”

1List do Tymoteusza 2:5

 

Sam Jezus Chrystus ujął to następująco:

„JA jestem drogą, prawdą i życiem. NIKT nie przychodzi do Ojca inaczej, jak TYLKO PRZEZ MNIE.”

Jana 14:6

 

Boża wola wydaje się więc jasna. Bóg Ojciec nie chce, by ktokolwiek zajmował miejsce Jego umiłowanego Syna, przez koncentrowanie naszej uwagi bądź nadziei na wyjednanie czegoś u Niego. Naszym zdaniem najgorsze skutki modlitwy do Maryi i świętych to ujmowanie czci Jezusowi Chrystusowi oraz odwracanie wzroku grzesznikom od Niego i zwracanie go ku osobom, które po prostu przez Boga nie są do tego wyznaczone.

 

Dlaczego protestanci nie oddają czci świętym obrazom ani figurom?

27 luty 2009 autor: mateuszw

 Wynika to z II Przykazania, które w katolickim brzmieniu Dekalogu zostało pominięte:

„Nie czyń sobie podobizny rzeźbionej czegokolwiek (….). Nie będziesz się im kłaniał i nie będziesz im służył…” (Wj 20:4-5).

Jeśli kiedykolwiek zastanawiałeś(-ałaś) się dlaczego X przykazanie brzmi tak dziwnie („Ani żadnej rzeczy, która jego jest”) to odpowiedź jest prosta – powstało przez rozbicie ostatniego, X przykazania na dwa („Nie pożądaj domu bliźniego swego, nie pożądaj żony bliźniego swego ani jego sługi, ani jego służebnicy, ani jego wołu, ani jego osła, ani żadnej rzeczy, która należy do bliźniego twego”). Celem było zachowanie ogólnie znanej ich liczby (10).

 

Dlaczego protestanci mówią „nabożeństwo” zamiast „msza”?

27 luty 2009 autor: mateuszw

 

Dlatego, że msza i nabożeństwo to dwa różne wydarzenia. Msza w teologii katolickiej to zgromadzenie kościoła połączone z rytuałem przeistoczenia (transsubstancjacji), czyli zamiany przez kapłana chleba i wina w ciało i krew (fizyczne) Jezusa Chrystusa. Kiedykolwiek ów rytuał ma miejsce, ma miejsce msza. I tak np. nabożeństwa majowe dlatego to nie msze, bowiem przeistoczenie się na nich nie odbywa.

 

Naszym zdaniem przeistoczenie nie ma faktycznie miejsca. W ogóle. Czyli, chleb i wino nie stają się faktycznie materialnymi ciałem i krwią Jezusa Chrystusa (jedynym wyjątkiem jest kościół luterański, który naucza o konsubstancjacji, czyli współistnieniu dwóch natur – zarówno chleba i wina jak ciała i krwi Jezusa Chrystusa). Dlatego gdy zgromadzamy się aby wielbić Boga mówimy o nabożeństwach a nie mszy.

 

Dlaczego protestanci mówią „Wieczerza Pańska” zamiast „Eucharystia”?

27 luty 2009 autor: mateuszw

 wp

Wieczerza Pańska to biblijne określenie (1Kor 11:20) wyjątkowej ceremonii nakazanej przez Chrystusa Kościołowi. Została nakazana Kościołowi („to czyńcie na moją pamiątkę”; Łk 22:19) i pierwszy, modelowy raz przeprowadzona przez samego Chrystusa w czasie Ostatniej Wieczerzy. Kościół ma to czynić aż do powrotu Jezusa Chrystusa (1Kor 11:26). Jest nim

wzięcie chleba, złamanie, następnie wina, pobłogosławienie obu, oraz dzielenie między zgromadzonymi wierzącymi. Ów chleb Chrystus nazywa swym ciałem a wino krwią (Mt 26:26-28). Większość protestantów interpretuje te słowa duchowo (symbolicznie), jako utożsamienie się Jezusa z owym chlebem i winem. Dzięki temu stają się znakami Jego autentycznej, zbawczej obecności wśród zgromadzonych wiernych, nie będąc jednak materialnie Jego ciałem i krwią.

 

Inne biblijne określenie tego wydarzenia to „Stół Pański” (1Kor 10:21), czy „chleb i kielich Pański” (1Kor 11:27). Pojęcie „Eucharystia” to wczesna nazwa na Wieczerzę Pańską, pochodząca z historii kościoła. Oznacza ucztę radości. Protestanci nie mają nic przeciwko samemu znaczeniu owego pojęcia. Natomiast ze względu na fakt, że historycznie „eucharystia” łączy się z katolicką doktryną o przeistoczeniu (patrz pytanie wyżej), uznali, że lepiej używać biblijnego pojęcia na realizację tego Chrystusowego nakazu.

 

Dlaczego protestanci odrzucają papiestwo, skoro sam Chrystus mówi, że na skale Piotrowej zbuduje Swój Kościół?

27 luty 2009 autor: mateuszw

 stpeter-apos

Biblia mówi o Piotrze, że na nim Chrystus zbuduje Kościół (Mt 16:18). Nie mówi jednak nic o tym, że Bóg zbuduje papiestwo. Mówi jedynie o jednej, konkretnej osobie, Piotrze, nie o sukcesji apostolskiej. Patrząc na kontekst tych słów nietrudno jest zrozumieć dlaczego Piotr został nazwany „kamieniem” (czy jak wolą katolicy „skałą”). Był pierwszym, który dzięki objawieniu Ojca wyznał Jezusa Chrystusem. Jest więc pierwszym spośród wszystkich wierzących w Chrystusa. Na tej skale (naśladowaniu Piotra w tym konkretnym działaniu)

 kościół jest zbudowany. Inaczej bowiem chrześcijaninem stać się nie można. Ostatecznie więc działanie Piotra wskazuje na jeszcze ważniejszą skałę, którą jest Jezus Chrystus, jedyny prawdziwy fundament dla Kościoła (patrz 1Kor 3:11). Można również wskazać bardzo istotną rolę Piotra w kościele w pierwszym etapie, zanim Jezus powołał Pawła na drodze do Damaszku. Piotr był więc pierwszym przywódcą kościoła, w kluczowym etapie jego formowania się.

 

Nic w Biblii jednak nie sugeruje, że Paweł był następcą Piotra (drugim papieżem), choć ewidentnie przejął palmę pierwszeństwa. To Paweł był apostołem pogan, który wywiódł kościół z łona mozaizmu. Podobnie, nic nie sugeruje w Biblii, aby Piotr był – po spełnieniu swej istotnej roli, opisanej powyżej – kimś, kto ma jakiś wyjątkowy urząd do przekazania. Następcami apostołów byli uczniowie mający już inny urząd – biskupów/prezbiterów – jak np. Tymoteusz, który został następca w Pawła w Efezie. W skrócie, Biblia nic nie uczy o papiestwie, choć uczy o wyjątkowej roli Piotra w historii Kościoła, jako pierwszego wierzącego w Jezusa Chrystusa oraz pierwszego przywódcy w okresie do powołania Pawła.

 

Czy katolik (katoliczka) może wziąc ślub z protestantką (protestantem)?

27 luty 2009 autor: mateuszw

gods_design_for_marriage Kościoły bardziej tradycyjne (w Polsce zazwyczaj w swej nazwie noszą przymiotnik „ewangelicki”) są w tej sprawie przyzwalające. Nie wydaje mi się przy tym, by wynikało to z jakiejś głębi zrozumienia wspólnej z katolikami tożsamości. Raczej, niestety, wynika to z rozprężenia własnej dyscypliny kościelnej i niechęci do stawiania swym wiernym jakichś niewygodnych wymagań.

 

Kościoły mniej tradycyjne a bardziej wiążąco podchodzące do Biblii (nazywane często nurtem ewangelikalnym – np. Kościół Chrześcijan Baptystów, Kościół Zielonoświątkowy, Kościół Ewangelicznych Chrześcijan, Wolni Chrześcijanie i inni) zazwyczaj interesują się bardziej wiarą konkretnej osoby niż jej przynależnością wyznaniową. W związku z tym prezentują jedną z poniższych postaw. Różnice łączą się raczej z konkretnym Zborem niz całym wyznaniem:

 

·         Nie, nie mogą (wziąć ślubu). Powód: Biblia naucza, że w związek małżeński chrześcijanin powinien, o ile to od niego zależy, wchodzić wyłącznie z innym chrześcijaninem. Skoro większość katolików to osoby nienawrócone, a więc w sensie ścisłym nie są prawdziwie chrześcijanami, wiązać z nimi się nie należy. Pozostawanie osób nawróconych w kościele katolickim jest przez reprezentantów tego poglądu uznawane za rzucające cień na autentyczność owego nawrócenia.

·         Mogą, o ile katolik jest osobą nawróconą. Powód jest ten sam co powyżej. Zakłada się jednak, że skoro katolicy jednak nawróceni być mogą, to można trafić na autentycznie wierzącego katolika i wziąc z nim ślub. Szczególnie owo rozpoznanie nawrócenia uwiarygadnia związanie z jakąś katolicką wspólnotą odnowy w Duchu Świętym czy neokatechumenatem, które to grupy protestanci postrzegają jako zbliżone do protestantyzmu. Ta linia argumentacji jest jednak często eksploatowana ponad miarę, szczególnie przez zdeterminowanych na związek (zakochanych?) protestantów, którzy wskazując na fakt, iż określony katolik w ogóle w coś wierzy dowodzą przez to ich „nawrócenia.”

·         Mogą. Będzie to wspaniałe narzędzie ewangelizacji. Ta linia argumentacji w ogóle pomija pytanie (moim zdaniem najistotniejsze) o to, czy Bogu podoba się małżeństwo z osobą niewierzącą. Argumentuje się natomiast, że „będąc blisko” można mieć wpływ na niewierzącego (biblijnie; autentycznie) małżonka. Fakt, można. Ale bywa często na odwrót – „będąc blisko” niewierzący ochładza wiarę osoby wierzącej. Poczucie winy (wiem, że źle zrobiłem/-am wychodząc za nią/niego) często ostatecznie uspokaja się odcięciem od kościoła, który przypomina o Bożej perspektywie. Osoby, których małżonkowie nie przekonują się do wiary protestanckiej i jednocześnie sa na tle silne, by same sobie nie odpiuścić, przechodza naprawdę trudne chwile.

 

Ogólnie, próby łączenia pobożności ewangelikalnej z katolicką kończą się niepowodzeniem a czasem tragediami rodzinnymi. Oddany protestant ewangelikalny z obojętnym religijnie katolikiem będzie się czuł źle. Oddany protestant ewangelikalny z oddanym katolikiem to raczej bardzo żadki przypadek – dla obu wiara jest istotna, i będzie z pewnością to powodem wielu napięć. Jedyny związek, który ma szanse dobrze funkcjonować, to obojętnych religijnie protestantów i katolików, którzy nie będa wnikać w sprawy wiary.

 

Mądrość to zdolność myślenia o skutkach swoich decyzji. Emocje zakochania opadną (bo zawsze opadają) i trzeba ze sobą normalnie żyć. Jak? Jednym z podstawowych skutków małżeństwa mieszanego są dzieci, które trzeba wychować w jakimś określonym kościele. Uważam, że postawa „jakoś się to ułoży” jest objawem głupoty a nie mądrości. Jeśli w ogóle w takiej mieszanej sytuacji się wiązać, takie sprawy należy definiować najlepiej jeszcze przed małżeństwem.

 

Warto również pamiętać, że kościół katolicki z okazji ślubu kościelnego (ekumenicznego – z reprezentantem innego wyznania) zobowiązuje swych wiernych do wychowywania dzieci w duchu katolickim. W związku z tym uważam, że najuczciwszym rozwiązaniem jest ślub w Urzędzie Stanu Cywilnego, który nie wymaga składania takich zobowiązań. To często budzi sprzeciw rodziny i ujawnia, co tak naprawdę dla małżonków jest priorytetem (oprawa wizualna ślubu czy składane obietnice).

 

Czasem również sytuacje takie skutkują nagłymi „nawróceniami” na protestantyzm strony katolickiej. Nie twierdzę wcale, że nie są nigdy autentyczne. Ale twierdzę, że należy zachować krytycyzm, bowiem nietrudno wskazać na prawdopodobieństwo niskiej, a nie wysokiej, pobudki takiej a nie innej decyzji.

 

Po co w ogóle te podziały w chrześcijaństwie. Czy nie wystarczy przestrzegać X przykazań?

5 marzec 2009 autor: mateuszw

 Taka opinia zdradza dwie prawdy o osobie, która ją wypowiada.

 Po pierwsze, iż uważa ona, iż sednem religii jest etyka, czyli określony sposób zachowania, sprowadzający się do zasad typu „nie czyń drugiemu co tobie niemiłe”, czy „kochaj bliźniego swego jak siebie samego.” Innymi słowy, sednem wiary w Boga jest człowiek. Taka osoba chętnie zaakceptuje wiarę innych w Boga, a nawet sama może w jakiś ogólny sposób w Niego wierzyć, dopóki wszystko kręci się wokół człowieka – jego dobra, stanu, znaczenia, wartości, woli, dobrobytu, itp.

Po drugie, iż nie zna X przykazań. (Czasem w roli owych X przykazań występuje np. Przykazanie Miłości lub Kazanie na Górze. Nie ma to jednak większego znaczenia. Ta osoba również ich nie zna, o czym za chwilę). Dlaczego?

 

Przykazania bowiem rozpoczynają się od określenia zasad relacji do Boga:

·         nie będziesz miał innych Bógów obok mnie (Przykazanie I). Ciężko to sprowadzić do etyki międzyludzkiej.

·         Nie będzesz czynił posągów ani nie będziesz się im kłaniał (Przykazanie II – jeśli Cię to dziwi, kliknij tutaj). Znów: jak to wpływa na moją relcje do bliźniego?

·         Nie wymawiaj Imienia Pana, Boga twojego nadaremno (Przykazanie III). To już w ogóle z perspektywy międzyludzkiej dziwactwo jakieś. Co to komu szkodzi?  

·         Pamiętaj o dniu sabatu, aby go święcić (Przykazanie IV). To akurat jakoś społecznie można wyjaśnić, ale wtórnie.

 

Wszystkie one skupiają się na relacji wertykalnej (Bóg-człowiek), nie horyzontalnej (człowiek-człowiek). Podobnie wspomniane wyżej przykazanie miłości (największe przykazanie zdaniem Jezusa Chrystusa): NAJPIERW odnosi człowieka wobec Boga (”Będziesz miłował Boga całym sercem swoim, całą myślą swoją, ze wszystkich sił swoich”, np. Mt 22:37), i dopiero potem do człowieka. Kazanie na Górze również skupia nas na Bogu (np. ucząc o modlitwie czy poście w ukryciu). Poza tym, to zestaw praw tak radykalnych, że nikt w zasadzie nie jest im w stanie sprostać. Twierdzenie, że „to wystarczy” jest równie sensowne co twierdzenie, iż „wystarczy być jak Jezus” lub „wystarczy nie grzeszyć”; nie daje tego, co obiecuje, stawiając przed nami nieosiągalny wzorzec.

 

Podsumowując: chrześcijaństwo to po pierwsze i niezbywalnie etyka wertykalna (właściwa relacja Bóg-człowiek), a dopiero później, wtórnie, skutkiem owej pierwotnej, właściwa relacja horyzontalna (człowiek-człowiek). Redukcja chrześcijaństwa do samej etyki międzyludzkiej jest po prostu błędem, wynikającym albo z niewiary w Boga (zazwyczaj), albo ignorancji (niestety równie częste).  Albo politycznej poprawności, w świetle której owa pierwsza relacja jest nieistotna, zabobonna, dzieląca. Religia we współczesnym pluralistycznym świecie jest świadomie redukowana i reinterpretowana do życzliwości międzyludzkiej – wszelka inna funkcja dla zagubionych światopoglądowo i religijnie społeczeństw jest ryzykowna.

 

Skoro jednak owa relacja Bóg-człowiek jest podstawową troską chrześcijanina, nie można sporów o jej charakter trywializować i wskazywać na relacje międzyludzkie jako ważniejsze i bardziej podstawowe. Podziały (te istotne, dotyczące natury Boga i człowieka, oraz sposobu zbawienia) w chrześcijaństwie wynikają z różnego zrozumenia owej podstawowej relacji – a więc są jak najbardziej uzsadnione (Dobrze jest przecież kłócić się o rzeczy ważne. Lepiej walczyć o prawdę i zbawienie niż pieniądze, ropę, władzę). Mówi o tym zarówno X przykazań, Największe Przykazanie jak i Kazanie na Górze. W związku z czym błędem jest kontrastowanie owych wielkich zasad z istotą owych sporów, bowiem raczej je uzasadniają, niż im się przeciwstawiają.

 

Powiedziawszy to wszystko należy się cieszyć, że dyskusje o owych sprawach nie sa obecnie prowadzone mieczem.

 

Czy protestanci to chrześcijanie?

27 luty 2009 autor: mateuszw

 

 

 Tak. To według powszechnie przyjętych definicji chrześcijanie. Najbardziej popularna definicja kościoła chrześcijańskiego to zgoda na niceańsko-konstantynopolitańskie Wyznanie Wiary („Wierzę w Boga Ojca wszechmogącego…”), które swą formułą trynitarną i chrystologiczną (czyli określającą naturę Boga jako Trójjedynego i Chrystusa jako jedną osobę, w pełni Boga i w pełni człowieka) formułują najważniejsze dla chrześcijaństwa przekonanie – kogo (jakiego Boga) czcić.

 

Według tej definicji istnieją trzy zasadnicze nurty chrześcijaństwa:

·         Prawosławie. Historycznie rzecz biorąc, jest to nurt najściślej trzymający się owego wspólnego wyznania wiary.

·         Katolicyzm. Słynne „filioque” (dodatek, iż Duch pochodzi nie tylko od Ojca, ale „i Syna”) to dodatek zachodniego chrześcijaństwa do owej formuły, które jednak miało znikome znaczenie teologiczne, mając duże polityczne i organizacyjne.

·         Protestantyzm. Protestanci przejęli trynitarną i chrystologiczną formułę powyższego wyznania, natomiast różnią się zrozumieniem środków zbawienia i autorytetu (patrz pytanie I.1).

 

Obecnie czasem wyodrębnia się charyzmatyzm jako oddzielny nurt w chrześcijaństwie. Wydaje się jednak, iż należy mówić o charyzmatycznym skrzydle we wszystkich tych tradycjach, niż kolejnym, charyzmatycznym bloku chrześcijaństwa. Charyzmatyzm bowiem nie posiada odrębnego stanowiska dogmatycznego, zgadzając się z którymś z 3 powyższych. Całkiem możliwe natomiast, iż ze względu na dynamiczny rozwój chrześcijaństwa na południu świata (Afryka, Ameryka Południowa, Chiny), czyli w miejscach, w których nigdy bądź od dawna chrześcijan nie było, pojawi się tam jakiś nowy nurt chrześcijański, wykształtowując własne dystynktywne (odróżniające od pozostałych) stanowisko w istotnych kwestiach dogmatycznych. Jak na razie kościoły te zazwyczaj odnoszą się do jednej z 3 powyższych tradycji, w nich odnajdując swą tożsamość.

 

Dlaczego w protestantyzmie jest tyle wyznań?

27 luty 2009 autor: mateuszw

 Jedność jest przez nas rozumiana duchowo raczej niż organizacyjnie. Duchowo – czyli wspólne zrozumienie wiary (podstawowe przekonania teoloigiczne) i wspólnota w doświadczaniu Bożego działania są dla nas ważniejszym wyznacznikiem tożsamości niż tworzenie jednej struktury. Struktury w ogóle naszym zdaniem, choć bardzo przydatne, są wtórne. Bóg powołuje kościół suwerennie – przez swego Ducha, który zradza swe dzieci przez wiarę w Ewangelię w różnych miejscach świata, niezależnie od jakichkolwiek struktur. Struktury, kiedy się już pojawiają, w owych zakątkach świata z konieczności są lokalne, niepowiązane z innymi.

 

Naszym zdaniem to jednak nie jest problem. Różnorodność bowiem nie likwiduje wspólnoty. Nasze zrozumienie chrześcijaństwa to „jedność w różnorodności” a nie uniformizacji. Jesteśmy różni, ale dopóki łączy nas wspólny fundament wiary w ewangelię Chrystusową, która jest mocą ku zbawieniu każdego kto wierzy (Rz 1:16-17) to owa różnorodność jest błogosławieństwem. Staje się przekleństwem nie ze względu na bycie różnorodnością, ale wtedy, gdy brakuje owego fundamentu.

 

 

Podstawowe zasady wiary protestantyzmu

Zasada formalna i materialna.

Protestanci kierują się dwiema podstawowymi zasadami, nazywanymi zasadą formalną i materialną.

W skrócie można je przedstawić nastepująco:

Zasada formalna: Gdzie jest prawda? Odpowiedź: Biblia (patrz poniżej sola Scriptura)

Zasada materialna: Co jest tą prawdą (czyli: treścią źródła prawdy)? Odpowiedź: usprawiedliwienie (zbawienie) z łaski przez wiarę w Jezusa Chrystusa.

Można je ująć łącznie w następującym zdaniu: „Jako źródło wiary protestantyzm zna tylko Pismo Święte (zasada formalna), zbawienia zaś poszukuje tylko poprzez wiarę (zasada materialna)”.

Pismo Święte poucza człowieka o następujących prawdach:

Trójca Święta. Istnieje tylko jeden Bóg, w trzech osobach Ojca, Syna i Ducha. Protestanci nigdy nie kwestionowali tego dogmatu.

1Koryntian 12:4-6; Mateusza 28:19

Grzech człowieka. Wszyscy ludzie są grzesznikami i w związku z tym zasługują na Boży sąd i sprawiedliwą Boża karę, oraz nikt nie zasługuje na to, aby być w niebie. Dlatego człowiek potrzebuje zbawienia – czegoś, by zamiast na wieki doświadczać Bożego gniewu, doświadczać Bożej łaski i miłości.

Rzymian 3:10-23; 1Piotra 1:18

Jezus Chrystus w pełni Bogiem i człowiekiem. W tajemniczy sposób w jednej osobie Jezusa Chrystusa współistnieją dwie natury, przy czym bycie Bogiem nie niszczy jego człowieczeństwa, ani człowieczeństwo nie niszczy boskości. Jezus Chrystus jest zarówno współistotny Ojcu jak i nam.

J 1:14; 20:28; 1Tm 2:5

Powtórne, widzialne przyjście Jezusa na ten świat. Świat jaki znamy zakończy się przez przyjście Jezusa Chrystusa w chwale, na Sąd Ostateczny.
Dz. 1:11; 1Kor 16:22; 1Tes 1:10

Te prawdy wiary protestantyzm przejmuje po kościele starożytnym. Zostały one wyrażone w Niceańsko-Konstantynopolitańskim Wyznaniu Wiary, którego reformatorzy protestanccy nie kwestionowali. Przeciwnie, doktryny Reformacji naszym zdaniem raczej wspierają i potwierdzają owe starożytne zrozumienie natury Boga i człowieka.

Reformacyjne „sola.  Są to najważniejsze protestanckie zasady dotyczące zbawienia i podobającego się Bogu życia, sformułowane w okresie Reformacji jako sedno nauczania protestanckiego, probierz protestanckości danego kościoła.  Są cały czas uznawane w kościołach protestanckich za podstawowe zasady wyrażające Biblijną wiarę – dobrym testem na to, czy dany kościół jest naprawdę protestancki, czy tez tylko za taki się uważa. Nie zmieniając starożytnego zrozumienia Boga i człowieka ujmuja precyzyjniej naturę zbawienia. Tak więc róznice między katolicyzmem a protestantyzmem łączą się właśnie ze zrozumieniem zbawienia i środków, jakich używa Bóg względem człowieka, by mógł je przyjąć. Z tego powodu inaczej również spoglądamy na kapłaństwo i kościół.

Tylko Pismo Święte (jest ostatecznym autorytetem i najwyższą norma życia i wiary dla chrześcijanina). Łacińska, funkcjonująca w okresie Reformacji i do dziś w teologii nazwa tej nauki to sola Scriptura.

Tylko Chrystus (jest Pośrednikiem między Bogiem a ludźmi, obdarzającym przebaczeniem grzechów, Duchem Świętym, dostępem do Boga jako do Ojca, wiecznym życiem w Bożej rodzinie). Łacińska, funkcjonująca w okresie Reformacji i do dziś w teologii nazwa to solo Christo lub solus Christus.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin