00:00:45:Dasz nam szansę stworzenia|rodziny tak jak prosił nas|o to nasz ojciec? 00:00:58:Musisz odszukać swojego ojca. 00:01:01:Jego imię... 00:01:03:Jego imię to Reynaldo. 00:01:10:Obiecuję. 00:01:12:Macie rację. 00:01:14:Musimy ić na przód. 00:01:15:- To oznacza, że...|- Zostaję. 00:01:21:To najlepsza decyzja... 00:01:23:...jakš mogła podjšć. 00:01:27:Niech was błogosławi|Bóg Wszechmogšcy... 00:01:37:Możecie ić w pokoju. 00:01:42:Reynaldo. 00:01:44:Spokojnie, nie martw się. 00:01:46:Jestem z tobš. 00:01:51:Jaki bezczelny. 00:01:52:Przyszedł na mszę po tym co|się stało wczoraj w dyskotece. 00:01:56:Jeli Luis Eduardo zrobi mi co|podobnego do tego co Reynaldo|zrobił Dignie, zabiję go. 00:02:01:Ja też. Mówię o Estebanie. 00:02:04:Wszyscy mężczyni to łajdacy. 00:02:14:Chcę was widzieć daleko stšd. Daleko|od mojej córki i jeli to możliwe|daleko od tego miasta. 00:02:19:Proszę nas tak nie lekceważyć.|Jeli ten interes prosperuje... 00:02:23:To dzięki nam. 00:02:25:Gdzie pani znajdzie|parcowników tak uczciwych... 00:02:27:Tak odpowiedzialnych.|Tak powięconych. 00:02:30:A przede wszystkim tak obeznanych|w tym interesie jak Jaime i ja. 00:02:35:Prosimy paniš. 00:02:36:Zależymy od tej pracy. 00:02:38:Jeli pani chce przeprosimy|panienkę Linde, przepracujemy|nadgodziny bez zapłaty. 00:02:42:Wemiemy nocnš zmianę, cokolwiek. 00:02:44:Cisza. 00:02:46:Nie chcę więcej słyszeć. 00:02:51:Zobię co dużo lepszego. 00:02:55:Pozwolę Lindzie podjšć decyzję. 00:02:59:Bardzo dziękujemy. 00:03:03:Linda. 00:03:04:Możesz już wejć. 00:03:12:Ty... 00:03:13:...jako kierowniczka tego interesu. 00:03:16:Musisz zdecydować co z nimi zrobić. 00:03:20:Chcesz żeby nadal dla|ciebie pracowali? 00:03:22:Czy chesz ich zwolnić? 00:03:30:Niech nadal pracujš. 00:03:38:Dobrze, zostajecie. 00:03:41:Ale jeszcze jeden incydent|z mojš córkš... 00:03:45:Jeden brak szacunku, jeden|najmniejszy błšd. 00:03:49:I natychmiast się stšd wynosicie. 00:03:51:Czy to jasne? 00:03:52:Tak, proszę pani. 00:03:54:I bardzo dziękujemy. 00:03:58:To mi macie dziękować. 00:04:01:Tym razem przyjmiemy, że|nic się nie stało. 00:04:04:Ale następnym razem, nie będę się|wahać nawet minutę, żeby was zwolnić. 00:04:08:Za wykorzystanie. 00:04:10:Do pracy! 00:04:23:Gdyby Reynaldo miał chociaż odrobinę|wstydu, odszedłby z miasteczka. 00:04:27:Z bękaratami i ze wszystkim. 00:04:29:I nie wracałby do Pueblo Escondido. 00:04:34:Chcę żeby wiedziała,|że jestemy z tobš. 00:04:37:I jakiej by nie podjęła decyzji,|będziemy cię wspierać. 00:04:41:Reynaldo to łajdak.|Jak mógł ci to zrobić? 00:04:45:Jakby mu nie wystarczyło to co|zrobił w dniu twojego lubu. 00:04:51:A wydawał się więty. 00:04:57:Dzień dobry. 00:05:05:Nie byłam w stanie wyznać|Dignie prawdy. 00:05:08:Ona uważa mnie za swojš przyjaciółkę,|wyznaje mi swoje sekrety, a ja... 00:05:12:Nie byłam w stanie. 00:05:14:Ale musisz to zrobić. 00:05:16:Musisz powiedzieć jej, że|Reynaldo i ty macie córkę. 00:05:20:Czy nie tego chciała? 00:05:22:Żeby dowiedziała się tego|z twoich ust? 00:05:25:Ale nie mogłam. 00:05:26:Jest już za póno, ona nie zrozumie. 00:05:29:Nigdy nie jest za póno Margarito. 00:05:31:Z pewnociš Digna ci nie wybaczy. 00:05:34:Ale ty odetchniesz. 00:05:36:Poczujesz się wolna i spokojna,|kiedy powiesz jej prawdę. 00:05:40:Poczuję się spokojna kiedy|wyjadę z Pueblo Escondido. 00:05:44:- Nigdy nie powinnam wracać.|- Rozumiem, że uciekła 20 lat temu. 00:05:48:Ale teraz nie, Margarito. 00:05:50:Teraz nie możesz zostawić|tu swojej córki samej. 00:05:55:Jedyne o co cię prosiłam... 00:05:57:...to żeby nie wyjawiał istnienia tych|bękartów i było to pierwsze|co zrobiłe. 00:06:03:Wystawiłe mnie na spojrzenia|wszystkich i zamieniłe w|pomiewisko miasteczka. 00:06:10:Digno, to nie było zamierzone.|Nie chciałem... 00:06:12:Czego nie chciałe Reynaldo? 00:06:15:Obnosić się z nimi jakby to był|twój największy skarb? 00:06:19:Zaprzeczysz że byłe z nimi|w dyskotece? 00:06:22:Zaprzeczysz, że uwielbiasz|się z nimi pokazywać? 00:06:27:Gdyby pozwoliła mi|wyjanić Digno... 00:06:30:Wiesz co? Ty nie masz wstydu|Reynaldo, ale ja mam. 00:06:34:Więc prosze cię.|Nie. 00:06:36:Żšdam. 00:06:38:Żeby te kobiety wyniosły się z|tego miasteczka, natychmiast! 00:06:42:Nie mogę decydować o czym takim. 00:06:45:One nie muszš płacić|za moje błędy. 00:06:49:Ale ja tak? 00:06:50:Nie rozumiesz?|To moje córki. 00:06:53:Moje córki. 00:06:55:Więc id. 00:06:56:Ze swoimi córkami. 00:07:01:Martin. 00:07:07:Gdzie sš córki Reynalda? 00:07:10:Dzień dobry. 00:07:11:Zadałem ci pytanie.|Gdzie sš córki Reynalda? 00:07:15:W tej chwili nie wiem|co odpowiedzieć. 00:07:19:Nie udawaj idioty. 00:07:21:Sam pójdę ich poszukać. 00:07:27:Tato. 00:07:29:Zostanie. 00:07:30:Kto zostanie? O kim mówisz? 00:07:33:A o kim więcej?|O Marii Valentinie. Zostaje. 00:07:35:- Naprawdę zostaje?|- Tak. 00:07:39:To rzeczywicie wspaniała|wiadomoć. 00:07:41:To najlepsza wiadomoć|jakš moglimy otrzymać. 00:07:45:- Nie cieszy cię?|- Oczywicie że mnie cieszy. 00:07:48:Tak samo jak cieszy mnie że jeste|taki entuzjastyczny wobec|swoich sióstr, ale... 00:07:52:Mogę cię o co zapytać? 00:07:54:Tak, o co chcesz. 00:07:56:Dlaczego tak ważne jest dla ciebie|aby Maria Valentina została? 00:08:00:Nie rozumiem, dlaczego|mnie o to pytasz. 00:08:02:Oczywicie że mnie|rozumiesz synu. 00:08:04:Mam wrażenie, że Maria Valentina... 00:08:07:...cię zniewoliła. 00:08:10:Zniewoliła mnie?|Dlaczego tak mówisz? 00:08:14:Ponieważ ze mnš dzieje|się dokładnie to samo. 00:08:16:Jest taka wyjštkowa, taka|szlachetna. I jej sposób bycia. 00:08:20:Tak, jest. 00:08:23:To logiczne że czuję się do niej bardziej|przywišzany, dlatego że to|pierwsza z Marii którš poznałem. 00:08:28:Oczywicie, rozumiem cię ale... 00:08:30:Chciałbym żeby zintegrował się|ze wszystkimi twoimi siostrami. 00:08:34:Żeby je chronił. 00:08:37:Mówisz to przez co,|czy przez kogo? 00:08:39:Prawdę mówišc bardzo się martwię, 00:08:43:Rozmawiałem z twojš matkš i... 00:08:45:Mówi, że nie chce ich widzieć,|że nie chce ich tutaj. 00:08:49:To logiczne tato, mylę|że to normalne. 00:08:53:Czuję, że nic nie jest|teraz normalne. 00:08:56:Musisz mi pomóc i porozmawiać z twojš|matkš, żeby jš przekonać aby|zaakceptowała Marie. 00:09:04:To szczyt. 00:09:06:To jeszcze nic. 00:09:07:Ta cała Maria Valentina, wdzięczyła się|cały wieczór do Luisa Eduardo. 00:09:11:Napewno po to aby mieć go|po swojej stronie. 00:09:14:To wstyd. 00:09:16:I niebezpieczeństwo. 00:09:18:Przestaniemy uważać i|zabiorš nam naszych mężów. 00:09:22:I naszych narzeczonych. 00:09:24:Nie możemy pozwolić żeby te|kobiety zostały w Pueblo Escondido. 00:09:29:Mam plan. 00:09:31:Aby tak się nie stało. 00:09:34:Plan, żeby wyrzucić Marie|z Pueblo Escondido? 00:09:38:Tak. 00:09:40:Ale wczeniej... 00:09:41:Chcę wiedzieć czy będziecie|mnie wspierać. 00:09:58:Witaj. 00:10:01:Co tu robisz? 00:10:03:Co robi tak piękna kobieta... 00:10:06:...w takim miejscu jak to? 00:10:08:Ja... 00:10:09:Mieszkam na hacjendzie,|która jest za El Tesoro. 00:10:13:Więc jeli ty lub twoje siostry|będš czego potrzebowały,|wiesz że możesz na mnie liczyć. 00:10:18:Dziękuję. 00:10:19:Wezmę to pod uwagę. 00:10:22:Wyglšda na to że zostaniemy|tu jaki czas. 00:10:26:Więc mylicie żeby tu zostać? 00:10:32:Jeszcze nie wiemy dokładnie|co zrobimy. 00:10:36:Mario Valentino, naprawdę. 00:10:38:We wszystkim. 00:10:40:Gdy będziesz czego potrzebować|wiesz, możesz na mnie liczyć.|Moje imię to Alfredo Pardo. 00:10:45:Nie zapomnij, proszę. 00:10:48:Dobrze. 00:10:49:Mario Valentino. 00:10:50:Chod. 00:10:52:Moje siostry. 00:10:53:Id do nich. 00:10:56:Póniej się zobaczymy. 00:10:59:Nie zapominaj. 00:11:01:We wszystkim. 00:11:13:Można wiedzieć dokšd idziesz? 00:11:16:Można wiedzieć skšd ci przyszło|do głowy że możesz mówić|do mnie tym tonem? 00:11:23:Chcę tylko porozmawiać. 00:11:26:Ponieważ wczoraj przerwalimy|naszš sprawę w połowie. 00:11:29:Kiedy jš dokończymy? 00:11:31:Kiedy będzie moment. 00:11:33:Ty zajmij się swoimi obowišzkami|jako pracownik tego miejsca. 00:11:38:A, moje obowišzki pracownika. 00:11:41:Jestem tylko zwykłym pracownikiem|kiedy ci się to podoba. 00:11:45:- A może jestes kim więcej?|- Id do diabła. 00:11:49:Jaki niegrzeczny. 00:11:51:Być może twój Reynaldo Santibanez|jest królem dżentelmenów... 00:11:55:Ale ten dżentelmen... 00:11:57:...ma córki ze wszystkimi,|poza tobš. 00:12:01:Chciałem ci pomóc bo widzę,|że masz tu dużo problemów. 00:12:04:Ale skoro to cię nie interesuje... 00:12:08:Problemami na hacjendzie|zajmiemy się Alfredo i ja. 00:12:20:Żeby było jasne. 00:12:22:To że będziemy mieszkać razem... 00:12:24:...nie oznacza że będę|robić to co wy chcecie. 00:12:27:Nie zamierzam tracić|swojej niezależnoci. 00:12:29:Dla mnie możecie robić co chcecie. 00:12:32:Jedyne czego potrzebuję, to miejsca|gdzie mogę ćwiczyć piew i|grać na swojej gitarze. 00:12:37:Ja już wam mówiłam. 00:12:39:Potrzebuję ciszy ponieważ|medytuję kilka razy dziennie. 00:12:43:Ty też masz jakie wymagania|Mario Valentino? Tak jak one? 00:12:47:Czy może ty i ja będziemy mogły|się traktować jak siostry|którymi jestemy. 00:12:53:Moim jedyny wymaganiem jest|to że nie lubię kiedy zadaje|mi się pytania. 00:12:58:Nie lubię kiedy kto miesza|się w moje prywatne życie. 00:13:03:W zły sposób. 00:13:04:Jak to w zły sposób? 00:13:06:Co takiego ukrywasz? 00:13:09:Jaki masz problem? 00:13:11:Nie mam żadnego problemu. 00:13:13:Wyglšda na to że tak. 00:13:20:Co tu się dzieje? 00:13:22:Czemu się tak kłócicie? 00:13:40:Luis Eduardo. 00:13:45:Cieszę się że cię widzę,|akurat o tobie mylałam. 00:13:48:Jak się masz? 00:13:49:Jestem porażona wieciš o|twoich nowych siostrach. 00:13:52:Tak jak całe miasto...
sara-s7