Peter Froberg Idling - Uśmiech Pol Pota.rtf

(1198 KB) Pobierz

 

 

 

 

 

 

 

1

Peter Fróberg Idling urodził się w 1972 roku. Pracował jako dziennikarz, a następnie radca prawny dla organizacji humanitarnej w Kambodży. Tam zrodził się pomysł jego pierwszej książki - Uśmiechu Pol Pota - która ukazała się w 2006 roku. Rok później Idling jako jedyny pisarz został nominowany do nagrody dziennika „Dagens Nyheter" za osiągnięcia w dziedzinie kultury.

    Regularnie publikuje w najważniejszych szwedzkich gazetach: „Dagens Nyheter", „Tidningen Vi", „Upsala Nya Tidning". Obecnie pracuje nad swoją pierwszą powieścią.

czarne.com.pl

 

 

Uśmiech Pol Pota

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Seria REPORTAŻ

Paweł Smoleński Izrael już nie frunie Mariusz Szczygieł Gottland Włodzimierz Nowak Obwód głowy

Maciej Zaremba Polski hydraulik i inne opowieści ze Szwecji

Renata Radłowska Nowohucka telenowela

Martin Pollack Dlaczego rozstrzelali Stanisławów

Jacek Hugo-Bader Biała gorączka

Klaus Brinkbaumer Afrykańska odyseja

Jean Hatzfeld Strategia antylop

Włodzimierz Nowak Serce narodu koło przystanku

20. 20 lat nowej Polski w reportażach według Mariusza Szczygła

Jacek Hugo-Bader W rajskiej dolinie wśród zielska

Wojciech Tochman Bóg zapłać

W serii ukażą się m.in.:

Witold Szabłowski Zabójca z miasta moreli. Reportaże z Turcji Wojciech Górecki Planeta Kaukaz Chloe Hooper Wysoki. Śmierć Camerona Doomadgee Świetlana Aleksijewicz Wojna nie ma w sobie nic z kobiety Wojciech Tochman Dzisiaj narysujemy śmierć

Peter Fróberg Idling Uśmiech Pol Poła

(o pewnej szwedzkiej podróży przez Kambodżę Czerwonych Khmerów)

 

 

Przełożył Mariusz Kalinowski

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

wydawnictwo- zarne

 

Wołowiec 2010

 

 

 

Tytuł oryginału szwedzkiego POL POTS LEENDE: OM EN SVENSK RESA

GENOM RÓDA KHMERERNAS KAMBODJA

Projekt okładki AGNIESZKA PASIERSKA/PRACOWNIA PAPIERÓWKA Fotografia na okładce © by GILLES PERESS/MAGNUM PHOTOS/

EK PICTURES

Fotografia Autora © by JONAS JONZON

Copyright © PETER FROBERG IDLING, 2006. Published by agreement

With SALOMONSSON AGENCY.

Copyright © for the Polish edition by WYDAWNICTWO CZARNE, 2010 Copyright © for the Polish translation by MARIUSZ KALINOWSKI, 2010 Copyright © for the map by D2D.PL

Dziękujemy STATENS KULTURRAD za sfinansowanie przekładu książki.

Redakcja ELŻBIETA PTASZYŃSKA-SADOWSKA

Konsultacja JACEK ŚWIERCZ

Projekt typograficzny, redakcja techniczna i skład

ROBERT OLEŚ / D2D.PL

Korekty MAŁGORZATA UZAROWICZ, MAŁGORZATA POŹDZIK / D2D.PL

ISBN 978-83-7536-208-4

Duch: Nauczyciel, wykształcony w Kambodży. Komendant s-21, więzienia służby bezpieczeństwa w Phnom Penh. Aresztowany w 1999.

Hou Youn: Doktor ekonomii, wykształcony w Paryżu. Członek marksistowskiego klubu dyskusyjnego w Paryżu. W latach sześćdziesiątych poseł do parlamentu i znany lewicowy opozycjonista. Później minister spraw wewnętrznych w emigracyjnym Rządzie Jedności Narodowej (grunk) księcia Si-hanouka. Zamordowany w 1975 lub 1976.

Hu Nim: Ekonomista, wykształcony w Kambodży. W latach sześćdziesiątych poseł do parlamentu, minister finansów i znany lewicowy opozycjonista. Minister informacji w Demokratycznej Kampuczy. Stracony w 1977.

Ieng Sary: Wykształcony w Paryżu. Założyciel marksistowskiego klubu dyskusyjnego w Paryżu. Minister spraw zagranicznych Demokratycznej Kampuczy. Szwagier Pol Pota. Czerwonych Khmerów porzucił w 1996.

Ieng Ihirith: Minister spraw socjalnych Demokratycznej Kampuczy. Wykształcona w Paryżu. Żona ministra spraw zagranicznych Ieng Sary'ego. Szwagierka Pol Pota. Czerwonych Khmerów porzuciła w 1996.

Isoup Ganthy: W latach 1973-1975 sztokholmski przedstawiciel emigracyjnego rządu Sihanouka. Wcześniej rezydował w Albanii. Stracony w 1976.

Khieu Ponnary: Pierwsza kambodżańska studentka. Wykształcona w Paryżu. Członkini Komitetu Centralnego i przewodnicząca Ligi Kobiet Demokratycznej Kampuczy. Żona Pol Pota. W latach siedemdziesiątych zachorowała na schizofrenię. Zmarła w 2003.

Khieu Samphan: Doktor ekonomii, wykształcony w Paryżu. Prezes marksistowskiego klubu dyskusyjnego w Paryżu, następca Ieng Sary'ego. W latach sześćdziesiątych poseł do parlamentu i znany lewicowy opozycjonista. Od 1976 prezydent Demokratycznej Kampuczy. Czerwonych Khmerów porzucił w 1998.

Lon Noi: Generał i między innymi minister obrony za czasów księcia Sihanouka, którego obalił w wyniku zamachu stanu w 1970. Prezydent do 1975, kiedy władzę objęli Czerwoni Khmerzy. Azyl w USA. Zmarł w 1985.

Mey Mak: Za czasów Demokratycznej Kampuczy kontroler ruchu lotniczego na lotnisku Pochentong. W latach osiemdziesiątych sekretarz Pol Pota. Czerwonych Khmerów porzucił w 1996.

Norodom Sihanouk: Koronowany na króla w 1941. Abdykował w 1955, ale zachował władzę jako książę. Obalony w zamachu wojskowym w 1970. Wraz z Czerwonymi Khmerami utworzył w Pekinie rząd emigracyjny (GRUNK). Głowa państwa Demokratycznej Kampuczy w latach 1975-1976. Następnie w areszcie domowym. Ponownie koronowany na króla w 1993. Abdykował ze względów zdrowotnych w 2004.

Nuon Chea: Prawnik wykształcony w Tajlandii. Wicepremier Demokratycznej Kampuczy, od lat sześćdziesiątych do śmierci

Pol Pota jego prawa ręka. Czerwonych Khmerów porzucił w 1998.

OkSakun: Wykształcony w Paryżu. Prezes marksistowskiego klubu dyskusyjnego w Paryżu pod koniec lat sześćdziesiątych. Opiekun delegacji Towarzystwa Przyjaźni Szwedzko--Kampuczańskiej. Później reprezentant Demokratycznej Kampuczy w Genewie. Zmarł w 2002.

Saloth Sar I Pol Pot: Wykształcony w Paryżu. Przywódca Komunistycznej Partii Kambodży, premier Demokratycznej Kampuczy, a po 1975 lider Czerwonych Khmerów. Zmarł w 1998.

SokRim: Opiekun delegacji Towarzystwa Przyjaźni Szwedzko--Kampuczańskiej.

Son Sen: Nauczyciel, wykształcony w Paryżu. Członek marksistowskiego klubu dyskusyjnego w Paryżu. Odpowiedzialny za północno-wschodni sektor Demokratycznej Kampuczy. Następnie minister obrony. Zamordowany w 1997.

Suong Sikoeun: Wykształcony w Paryżu. Członek marksistowskiego klubu dyskusyjnego w Paryżu i wieloletni redaktor periodyku klubu. Jeden z najbliższych współpracowników ministra spraw zagranicznych Ieng Sary ego i rzecznik prasowy Ministerstwa Spraw Zagranicznych Demokratycznej Kampuczy. Odpowiedzialny za delegacje zagraniczne niższej rangi. Czerwonych Khmerów porzucił w 1996.

Ta Mok: Członek Khmer Issarak, partyzantki walczącej o wyzwolenie Kambodży spod dominacji francuskiej. Odpowiedzialny za południowo-zachodni sektor Demokratycznej Kampuczy. Został przywódcą Czerwonych Khmerów po odsunięciu od władzy Pol Pota w 1997. Aresztowany w 1999.

 

 

 

zapewniam was, to pradwa

L.M.Raattamaa, z tomiku Przemoc polityczna

 

Droga przez krajobraz. Nie da się jechać siedemdziesiąt na godzinę, nie znając wcześniej tych zakrętów, wysadzin mrozowych, kolein. Droga nie różni się tak bardzo od tych kam-bodżańskich. Prastara ścieżka, poszerzana przez stulecia. Pokryta asfaltem-w naszych czasach. Nawierzchnia już zniszczona, popękana. Wzrok specjalistów od inżynierii społecznej jest skierowany gdzie indziej.

  Mój samochód wyprodukowano w 1971. Czerwony lakier miejscami wypłowiał, w górnym lewym rogu pękniętej przedniej szyby wyryty napis „Made in West Germany". Tamtego roku USA wykonały 61000 nalotów bombowych na Kambodżę. Pol Pot wtedy jeszcze nazywał się Saloth Sar, a mnie nie było na świecie.

To ma być pierwsza rozmowa.

  Wczesne lato, słońce stoi nisko nad świerkami. Gdy tylko drzewa ustępują, rozpościerają się jasnozielone pola z głazami narzutowymi. Tu ludzie orzą ziemię od tysiąca lat.

  Przychodzi mi na myśl, że to właściwa droga, bo ma więcej wspólnego ze swoimi siostrami w Kambodży niż E4. Że to właściwe auto, bo zaczęło swoją służbę, zanim na mapie wyrysowano Demokratyczną Kampuczę. To wszystko.

  Bramka jest zielona. Po obu stronach bujny żywopłot z kwitnącego bzu.

 

 

 

Czy tego się spodziewałem? Nie miałem przecież żadnych oczekiwań. Ale chyba jednak nie tego. Nie czerwonego domku tonącego w bzach, przy takiej drodze.

 

 

2.

Przejście 475 metrów dzielących bramę Angkor Wat od jego centralnej świątyni zajmuje niecałe pięć minut. Wybudowane w xn wieku wieże symbolizują pięć świętych gór Indii. Ocean wyobraża tu potężna fosa. A dookoła, na przestrzeni wielu mil kwadratowych, rozsiane są stawy, duże jak jeziora, wykopane ręcznie. Pośród nich stoją setki wielkich świątyń. Nigdzie na świecie nie ma czegoś podobnego.

  Szacuje się, że kiedy budowano Angkor Wat, w mieście mieszkało koło miliona ludzi. Oznacza to największą metropolię tamtej doby. Większą niż Pekin i większą niż Paryż. Sylwetka Angkor Wat zdobiła wszystkie narodowe flagi Kambodży. Powiela się ją, widzianą pod światło, w świetle poranka i wieczoru, w fotoalbumach i na widokówkach. Z całego świata ściągają turyści, żeby ją zobaczyć. I niewątpliwie jej uroda zapiera dech w piersiach.

  Rzadziej mówi się o tym, jak tę świątynię wzniesiono. Jakim cudem tak wiele wspaniałych budowli mogło powstać w tak krótkim czasie przy użyciu tak prymitywnych środków. Zdaniem historyków niezbędny był do tego system niewolniczy. Jeden olbrzymi obóz pracy.

  Żonglować cyframi jest łatwo: wysokość, szerokość i czas. Ale ile ludzkich istnień kosztowały te cuda architektury?

  Ile trzeba czasu, żeby zapomnieć o ucisku i terrorze i widzieć same monumenty?

Można przedstawić to po prostu, w wersji obiegowej.

  Wojna w Wietnamie zdestabilizowała sąsiednią neutralną Kambodżę. W1970 zamach stanu generała Lon Nola pozbawił władzy głowę państwa, księcia Sihanouka. Następnie rozpętała się wojna domowa między reżimem Lon Nola, wspieranym przez USA, i komunistyczną partyzantką, tak zwanymi Czerwonymi Khmerami. Gdy USA W 1975 wycofały się z Wietnamu Południowego, upadł także rząd Kambodży. Władzę objęli Czerwoni Khmerzy i pod przywództwem nieznanego wcześniej Pol Pota rozpoczęli niezwykle radykalną społeczną przebudowę. Kraj przechrzczono na Demokratyczną Kampuczę, a ludność miast deportowano na wieś, do obozów pracy przymusowej. Zlikwidowano własność prywatną, religię i pieniądze. Celem była inspirowana myślą Mao wiejska utopia. Z czasem okazało się, że Pol Pot to w istocie Sa-loth Sar, wykształcony w Paryżu były nauczyciel. W ciągu następnych trzech i pół roku, wskutek głodu i nędzy, chorób i egzekucji, zmarło co najmniej 1,7 miliona ludzi, jedna piąta narodu. W grudniu 1978 Demokratyczną Kampuczę zajęły wojska wietnamskie. Obalono Pol Pota i utworzono rząd lojalny wobec Wietnamu. Czerwoni Khmerzy znowu podjęli wojnę partyzancką z baz pod tajską granicą. Złożyli broń ostatecznie po śmierci Pol Pota, w 1998. Pierwsze demokratyczne wybory w Kambodży, zorganizowane przez ONZ, odbyły się w 1993.

Tak wygląda Historia.

  Pol Pot gdzieś z dżungli, znikąd. Szereg z czaszek. Proste i niepojęte.

 

To moje pierwsze wspomnienie. Wnętrze dziecięcego wózka. Dorośli idący na zewnątrz, wszyscy w jedną stronę. Niebo jest chyba szare, ale może to sobie teraz dorabiam. Krzyczymy, oni idą, a ja niedługo mam skończyć trzy lata. Pamiętam, że mnie śmieszy, że krzyczymy kiss *. Choć niezupełnie, bo krzyczymy „Kissinger".

Kissinger! Kissinger! Mor! Der! Ca!

Kissinger! Kissinger! Mor! Der! Ca!

Jesteśmy w Sztokholmie, jest 17 kwietnia 1975. Hasło brzmi: „USA wynocha, dla nas to radocha". Phnom Penh zostało zdobyte i tutaj wszystko się zaczyna.

  Choć przecież jasne, że nie tu, nie w tym miejscu. Niby dlaczego miałoby zacząć się w Sztokholmie? Zaczyna się w małej bibliotece ze szwedzkimi książkami w Phnom Penh. Szwedzka organizacja pomocy humanitarnej i praktykant. Gdzieś z zachodniego wybrzeża, może z Góteborga. Przynajmniej taką melodię mają jego słowa, kiedy mówi, że ich chyba, kurwa, pojebało.

  Pokazuje cienką książeczkę z czarno-białym zdjęciem. Ich chyba, kurwa, pojebało, mówi, a książeczka sklejona jest pożółkłą taśmą.

  Tytuł Kampuchea mellan tvd krig [Kampucza między dwiema wojnami], wydana wiosną 1979. To bardzo entuzjastyczny reportaż z podróży po Demokratycznej Kampuczy Pol Pota.

 

* Kiss znaczy po szwedzku „siki" (przypisy w książce pochodzą od tłumacza).

  Autorzy są podani alfabetycznie. Może tylko zgodnie z tradycją, a może to hierarchia do przyjęcia dla ludzi, którzy odrzucają wszelkie hierarchie.

  Bo biorąc rzecz nieformalnie, porządek jest jednak inny. Pielęgniarz psychiatryczny, studentka, dziennikarka i światowej sławy pisarz*.

  Trzy osoby koło trzydziestki, ten ostatni po pięćdziesiątce.

Dwie kobiety i dwóch mężczyzn.

  Jedna z kobiet jest zamężna z Kambodżaninem, którego spotkała kilka lat wcześniej we Francji. To ona zna najlepiej młodych, skrajnie lewicowych intelektualistów z Kambodży. Jej mąż jest rewolucjonistą, początkowo reprezentował kraj na placówce dyplomatycznej w Berlinie Wschodnim.

  Kiedy ta czwórka Szwedów podróżuje przez Demokratyczną Kampuczę, on przypuszczalnie już nie żyje, zgładzony przez rewolucję, za którą walczył.

  Ona o tym nie wie, pozostali Szwedzi też nie. Sądzą, że jest zbyt zajęty, żeby się z nimi zobaczyć, zbyt zaabsorbowany swoim rewolucyjnym obowiązkiem.

  Ale cała sprawa nie zaczyna się, oczywiście, w tamtej bibliotece, od tamtego oburzonego praktykanta z Góteborga. Nie od sfatygowanej książki z nazwiskami w porządku alfabetycznym. Zaczyna się gdzie indziej. O ile w ogóle da się powiedzieć, że się zaczyna. Jedno wiąże się z drugim. Powraca albo pozornie powraca. Cyrkuluje. Możemy chyba powiedzieć, że zaczyna się wraz z końcem tej historii? Możemy chyba powiedzieć, że zaczyna się z początkiem? Lub że zaczyna się ponownie, czemu nie? Albo, po prostu, że toczy się dalej?

 

 

* Mowa o lanie Myrdalu (ur. 1927), synu Alvy i Gunnara Myrdala (słynnych lewicowych intelektualistów), kontrowersyjnym pisarzu, reporterze, publicyście, ważnym głosie w szwedzkiej debacie publicznej.

 

[Jak migotanie białe]

 

Pewien strzał sześćdziesiąt lat temu.

  Jeden z kolegów Saloth Sara z podstawówki pamięta ten strzał do dziś.

  Mecz piłki nożnej przy szkole w Kompong Cham. Strzał z przewrotki. Wciąż istnieje, chociaż tak wiele innych rzeczy zniknęło.

  Podobno był niezłym piłkarzem, Saloth Sar. Jeszcze nie Pol Pot, dużo wcześniej. Tylko Saloth Sar. Miał dryg do piłki, ale też słabość do francuskiej poezji romantycznej. Paula Verlaine'a. Wiktora Hugo. I lubił grać na skrzypcach. To mu szło gorzej, mówią ci, co pamiętają.

Możemy sobie wyobrazić ciężką, brązową, skórzaną piłkę. Może jakieś dośrodkowanie. Jak on, odwrócony plecami do bramki, skacze, nożycuje nogami, leżąc niemal poziomo w powietrzu. Trafia piłkę i mocno posyła ją w bramkę. Kto stał na bramce? Nikt już nie pamięta. Może Lon Non, młodszy brat późniejszego puczysty Lon Nola i najbliższy przyjaciel Saloth Sara?

  Albo może Khieu Samphan, który później został prezydentem Demokratycznej Kampuczy? Syn sędziego był przecież kujonem, do tego parę lat młodszy. Chyba niewiele byłoby z niego pożytku, gdyby grał w polu?

  Ten strzał z przewrotki ludzie pamiętają, tam, na boisku, w stolicy prowincji.

  Trzydzieści lat później Saloth Sar miał zatwierdzić wyrok śmierci na Lon Nona. Jeśli nie wcześniej, to właśnie wtedy grali w przeciwnych drużynach. Czy zanim wydał zgodę na egzekucję, pomyślał trochę o czasach, gdy byli nierozłączni? Kiedy kopali piłkę albo kąpali się razem w Mekongu? Czy rewolucyjne seanse samokrytyki całkiem wykorzeniły jego sentymenty?

  Strzał z przewrotki, bramka. Czarujący Saloth Sar. Uśmiechnięty. Jak chyba każdy strzelec bramki.

 

 

6.

Na okładce tej posklejanej taśmą książki jest czarno-białe zdjęcie. Ludzie niosący ziemię na wysokim brzegu rzeki. Plecione kosze, niektórzy w czarnych ubraniach. Dwoje młodych, umieszczonych w centrum kadru, z lekkim uśmiechem spotyka spojrzenie patrzącego.

  Z tyłu okładki widzimy szwedzką delegację, ustawioną przed Angkor Wat. Jest sierpień, pochmurnie i ciepło. Są w koszulach z krótkimi rękawami i sandałach. Ich ubrania wyglądają nader skromnie. Czy to świadomy wybór?

  Po prawej stronie stoi Hedda Ekerwald. Uśmiecha się słabo, trochę tak jakby fotograf zwlekał niepotrzebnie, a jej uśmiech powoli wygasał. Dalej Gunnar Bergstróm, przewodniczący, poważny, z rękami założonymi na piersi, w kupionej w Chinach maoistowskiej czapce z daszkiem. Potem Marita Wi-kander, uśmiechnięta, z przeciwdeszczową kurtką w rękach. W końcu, po lewej stronie, Jan Myrdal, chyba w czarnych półbutach. On też wygląda wesoło, wystrojony prawie jak chłopiec, z plecakiem i okazałym zegarkiem na ręce.

  Trawa, w której stoją, jest niska, szerokolistna. Pięćdziesiąt metrów dalej potężne wieże Angkor Wat. Samotna palma cukrowa wyciąga swoją pierzastą koronę ku szaremu niebu. Rośnie przy schodach przed jednym z wejść w świątynnym murze. Pochyla się lekko w prawo. Jeżeli jeszcze tam stoi, można by łatwo znaleźć miejsce, w którym zrobiono zdjęcie.

  Jeżeli miejsce jest to samo, czy widać dziś to, co oni wtedy widzieli?

7-

Dnia 15 maja 1975, niecały miesiąc po zajęciu Phnom Penh przez Czerwonych Khmerów, Per Olov Enquist pisze w „Expressen":

Przez długie lata zachodni imperializm gwałcił azjatycki kraj, pozbawił życia prawie milion ludzi, zamienił piękne kambo-dżańskie miasto, centrum dawnej kultury, w getto, w dom publiczny.

  Ale lud powstał, oswobodził się, wyrzucił intruzów, uznał, że jego piękne miasto musi odzyskać twarz. Wtedy dom opróżniono i wzięto się do sprzątania. Zaczęto szorować podłogi i ściany, aby ludzie nie żyli tu w poniżeniu, tylko w spokoju i godnie.

  A na Zachodzie leją się krokodyle łzy. Dom publiczny jest opróżniony, trwa sprzątanie. Jedynie alfonsi mogą nad tym ubolewać.

  Jednak to nam pokazuje, że walka nie jest historycznym monumentem, martwym pomnikiem; ona trwa".

Walka, która toczy się dalej. Zapamiętajmy to. 8.

ŁOPATA TO TWOJE PIÓRO, POLE RYŻOWE TO TWÓJ PAPIER!

 

 

9-

Za każdym razem kiedy słucham tej radiodepeszy z 18 kwietnia 1975, jest tak samo. Rzeczowy głos dziennikarza agencji TT, nienaganna dykcja, bezczas w eterze. Puszczam to jeszcze raz.

Cisza wokół stolicy Kambodży, Phnom Penh, jest teraz praktycznie totalna. Nie działają żadne środki komunikacji. Radio Frontu Narodowego podało dziś tylko, że zdobyto drugie co do wielkości miasto Kambodży, Battambang, oraz osiem mniejszych miast".

 

To tak jakby się stało nad granicą i patrzyło na pola ryżowe i palmy. Sklepiony nad tym wszystkim błękit nieba. Cisza w krajobrazie. Nieobecność ruchu. Tam, za horyzontem, przekręcił się klucz i powoli, z mozołem, mechanizm poszedł w ruch.

 

 

10.

To kraina wody. Mój samolot nie leci nad ziemią, leci nad morzem. Myślę sobie, jak tu, cholera, można wylądować. Wąskie drogi, wysadzane drzewami, tną brunatne fale. Jest wrzesień i pora deszczowa dobiega już końca. Wygląda to tak, jakby Mekong rozlał się na cały kraj.

  Prawie tak samo wyglądało to 12 sierpnia 1978, kiedy chiński boeing 747 po pięciu godzinach lotu zbliżał się do Phnom Penh. Tylko trochę mniej wody. W samolocie siedziała szwedzka delegacja oraz ubrany urlopowo jakiś zespół pieśni i tańca z Rumunii. Pękła pokrywa chmur i troje z czworga Szwedów na pokładzie ujrzało po raz pierwszy kraj, któremu poświęcili parę ostatnich lat swojego życia.

  Pola ryżowe, słońce i brunatna woda. W dzienniku podróży Hedda Ekerwald pisze, że łzy stanęły jej w oczach, bo krajobraz był cały usiany lejami po bombach.

 

Zmikrofilmowane strony gazet przelatują jedna za drugą, wyświetlane na białym ekranie przede mną. Projektory stoją jeden za drugim w mrocznej sali w podziemiach Biblioteki Królewskiej w Sztokholmie. Większość jest zajęta i terkocze, gdy naukowcy przewijają taśmy wte i wewte. Każdy siedzi przed swoim prostokątem światłą, pogrążony w pokrytych niepamięcią newsach i fotografiach.

  15 kwietnia 1975. Przewijam dalej. Strony śmigają szybko. 16 kwietnia 1975. Jadę dalej. Zdjęcia, ogłoszenia. Piłkarz Ralf Edström rozbił sobie wargę, Olof Palme nazywa Czecho-słowaków marionetkami dyktatury.

17 kwietnia 1975. Na czołówkach dzienników „Aftonbladet" i „Expressen" ta sama wiadomość: „Phnom Penh zdobyte". Wysłannicy obu gazet relacjonują bezpośrednio stamtąd. Na ulicach sceny radości. Partyzanci i żołnierze rządowi padają sobie w ramiona. Broń umilkła. Obaj są świadkami, jak trupio blady premier Sirik Matak próbuje schronić się w siedzibie Czerwonego Krzyża. Jak musi zawrócić spod bramy. Dalszy ciąg reportaży w środku gazet. Dzienniki poranne nie zdążyły z tym newsem. Trafia na pierwsze strony następnego dnia.

  Jako przywódcy rewolucji przedstawiani są książę Sihanouk i Khieu Samphan. Khieu Samphan to jeszcze jeden z serii pięknych jak z obrazka inteligentów-rewolucjonistów. Trochę jakby kambodżański Che Guevara. Tak różny od zachodnich ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin