Stine Harry G. - Urządzenia poruszane siłą umysłu.doc

(1182 KB) Pobierz
Powrót do spisu KIPPIN

Powrót do spisu KIPPIN
PRZEDRUK

G.HARRY STINE
URZĄDZENIA PORUSZANE SIŁĄ UMYSŁU
(Mind Machines You Can Build / wyd. orygin.: 1992)


Dla Patsy i Clyde'a

 

 

 


SPIS TREŚCI:

Wprowadzenie

Rozdział pierwszy – Dylemat realisty
Rozdział drugi – Różdżki i pręty
Rozdział trzeci – Piramidy
Rozdział czwarty – Koło energetyczne
Rozdział piąty – Wahadełka
Rozdział szósty – Urządzenie Hieronymousa
Rozdział siódmy – Symbole
Rozdział ósmy – Symboliczne urządzenie Hieronymousa
Rozdział dziewiąty – Maszynka życzeń
Rozdział dziesiąty – Postscriptum

Bibliografia

 


Spis Treści / Dalej

Wprowadzenie

Celem tej książki, napisanej przez mojego kolegę i przyjaciela Harry'ego Stine’a, jest zachęcenie ludzi z wykształceniem technicznym oraz amatorów, by sami skonstruowali opisane tu urządzenia, a następnie zastanowili się, dlaczego one działają. Wszystkie te przyrządy zdają się podważać znane nam powszechne prawa fizyki i mechaniki. Dlatego też naszym zadaniem będzie pogodzić owe sprzeczności.

Patrząc na historię nauki, widzimy, że rozwiązywanie sprzeczności to jedna z najbardziej owocnych metod dokonywania postępu. Weźmy na przykład Rutherforda. To właśnie on, prowadząc badania nad emitowaniem cząsteczki alfa przez jądro radioaktywne, dojrzał w tym zjawisku pewną pozorną sprzeczność. Zadał sobie pytanie, w jaki sposób cząsteczka alfa o określonych, możliwych do zmierzenia parametrach i energii może wyłonić się z jądra, skoro nie dysponuje zapasem energii zdolnym przeniknąć barierę wyższego potencjału energetycznego, która otacza jądro przy czym potencjał ten również można zmierzyć. Taka penetracja była niemożliwa. Owa oczywista sprzeczność doprowadziła również Gurneya i Condona do sformułowania i rozwinięcia teorii kwantowo mechanicznego tunelowania, co miało olbrzymie znaczenie nie tylko w fizyce, ale też w nowoczesnej elektronice półprzewodników.

W nauce przechodzi się od obserwacji do formułowania hipotez mających wyjaśnić, w jaki sposób lub dlaczego mogło zaistnieć dane zjawisko. Następnie wykonuje się eksperymenty mające udowodnić nie tylko to, że hipoteza jest prawdziwa, ale też że w istocie jest ona teorią. Teoria musi przewidzieć inne widoczne efekty zjawiska, które można będzie poddać testom i potwierdzić empirycznie. Fakt, iż któreś z urządzeń opisanych w tej książce nie działa, wcale nie znaczy, że wszystkie nasze teorie są mylne. Świadczy tylko o tym, że w konkretnym przypadku błędnie rozumiemy sposób praktycznego zastosowania danej teorii. To oczywiste, że nie wiemy wszystkiego. Prawdę mówiąc, nawet to, co wiemy, też nie musi być zgodne z rzeczywistością, lecz może zawierać jakiś drobny błąd. który przeoczyliśmy. Pozorne pogwałcenie praw fizyki zazwyczaj stwarza nam szansę poszerzenia wiedzy o wszechświecie.

Nauka poszukuje także odpowiedzi, na jakich zasadach funkcjonuje natura. Często jednak nie pojmujemy tych zasad w sposób właściwy lub podążamy fałszywymi ścieżkami. W istocie, owe “prawa natury” to nic innego, jak uogólnienia, które czynimy na podstawie doświadczeń. Na przykład za złamanie prawa grawitacji nie karze nas wyrokiem więzienia – po prostu przewracamy się na twarz. Poza tym takie uogólnienia to żywe teorie, które formułujemy je sami – wymagają modyfikacji w pewnych szczegółach. Einstein nie udowodnił, że Newton się myli, natomiast pozwolił nam w nieco większym stopniu zrozumieć, co dzieje się wówczas, gdy dokonujemy pomiarów przy prędkości zbliżonej do prędkości światła. Mierząc masę. długość i czas, trzeba brać pod uwagę prędkość światła. Każdy podstawowy eksperyment z dziedziny fizyki wiąże się z pomiarem i niezwykle istotne jest dokładne przemyślenie wszystkich szczegółów i etapów przeprowadzanego doświadczenia.

Nauka to żywa i wciąż rozwijająca się dyscyplina i wiele jest jeszcze w niej do zrobienia. Miejmy nadzieję, iż książka ta zachęci czytelników do konstruowania i testowania tych dziwnych urządzeń, do refleksji na ich temat i być może da zgłębiania tajemnic naszego świata. Prawdziwa nauka nie powstaje dzięki maszynom, lecz, rodzi się w ludzkich umysłach dzięki myśleniu.

prof. Serge A. Korff

(Prof. Korff jest emerytowanym profesorem wydziału fizyki w New York University; członkiem American Physical Society, byłym przewodniczącym i obecnym członkiem New York Academy of Sciences, członkiem Americcm Society for the Advancement of Science; byłym przewodniczącym i dyrektorem Explorers Club; i Kawalerem Legii Honorowej).

 


Wstecz / Spis Treści / Dalej

Rozdział pierwszy: Dylemat realisty

Przez ponad trzydzieści lat pracowałem w środowiskach, w których wykorzystywano wysoko rozwiniętą technologię – technika rakietowa, loty kosmiczne, przemysł lotniczy, zaawansowane procesy przemysłowe, sprzęt elektrotechniczny, uprzemysłowienie przestrzeni kosmicznej itp. Kierowałem przemysłowym laboratorium badawczym, projektowałem uchwyty ewakuacyjne dla pilotów samolotów ponaddźwiękowych i zajmowałem się strategiami marketingu. W 1885 roku nie istniało jeszcze żadne z tych zajęć. W gruncie rzeczy, sto lat temu te dziedziny nauki i techniki uznano by pewnie za magię, a mnie okrzyknięto czarnoksiężnikiem, albo jeszcze gorzej szamanem.

Wielu ludzi jeszcze dzisiaj niechętnie porzuca przekonanie, iż w dużej mierze współczesną technologię, z jaką muszą się stykać na co dzień stworzyli czarnoksiężnicy.

Wszyscy zetknęliśmy się z jakimś urządzeniem, które wygląda na magiczne lub które nie działa albo nie powinno działać zważywszy na zdrowy rozsądek bądź doświadczenie. Lecz jako naukowiec pracujący w instytucie badawczym oraz jako inżynier mający do czynienia z nadzwyczaj wysoko rozwiniętą technologią, widziałem wiele zdumiewających, wywołujących frustrację i irytujących maszyn i urządzeń, które wcale nie powinny działać – zgodnie z tym, co obecnie wiemy o wszechświecie.

Jednak one działają.

Czasem nie działają dla każdego, lecz tylko dla niektórych.

Ów niezaprzeczalny fakt. że pewne przyrządy działają w rękach jednych osób, a w rękach innych – nie, wcale nie wprawia mnie w zakłopotanie. Chociaż lubię słuchać dobrej muzyki na instrumenty dęte, nie potrafię wydobyć z trąbki ani jednego dźwięku. Jedni to umieją, drudzy nie. A przecież gra na trąbce nie ma w sobie nic z magii, choć wiąże się z mistyką, jak zobaczymy później. Można nauczyć się grać na instrumencie od innych ludzi. Być może nie potrafię wydobyć dźwięku z trąbki, gdyż nigdy nikt nie kazał mi tego ćwiczyć, ja zaś nie skłonię muzyki, by sama z niej popłynęła.

Jestem “inżynierem z szorstkimi rękami”. Umiem konstruować rzeczy, które działają. Zwykle odkrywam, dlaczego mechanizm przestaje działać, i potrafię go naprawić albo doprowadzić do takiego stanu, by działał, przynajmniej do momentu, aż znajdę fachowca, który znów zapewni mu prawidłowe funkcjonowanie. Na posiedzeniach nowojorskiej Akademii Nauk czuję się jak u siebie w domu, podobnie jak na kontrolnych przeglądach samolotu. Jestem sceptykiem i pragmatykiem. Mam do czynienia z mnóstwem przedziwnych i zdumiewających urządzeń, które nie działają, jak powinny. Lecz jeśli rzecz działa, korzystam z niej.

A zatem nie jestem mistykiem w sposobie postrzegania świata. Wbrew temu, co mówi prawo Murphy'ego, że jeśli coś może się nie udać, to z pewnością się nie uda, wierzę, że jeśli coś działa w sposób możliwy do zademonstrowania i powtórzenia, musi być jakaś tego przyczyna, bo nasz wszechświat nie jest złośliwy i kapryśny. Prawo Murphy'ego rzeczywiście funkcjonuje, a wszechświat tylko wydaje się czasami kapryśny, gdyż wciąż jeszcze nie wiemy o nim wszystkiego. Dziewiętnastowieczny materializm głosi, że wiemy o świecie wszystko, co tylko można wiedzieć, lecz takie przekonanie wydaje się nader aroganckie. Jak stwierdził J. B. S. Haldane, wszechświat jest nie tylko dziwniejszy niż ten, jaki znamy, ale jest jeszcze dziwniejszy, niż możemy sobie wyobrazić.

Mam dość informacji i przeprowadziłem wystarczająco dużo eksperymentów z tymi fascynującymi mechanizmami, by swoje doświadczenia i obserwacje móc przekazać w książce, aby inni ludzie obdarzeni badawczym umysłem i otwarcie patrzący na świat mogli wypróbować te urządzenia dla własnych celów.

Jednakże nie napisałem lej książki dla mistyków ani dla osób zajmujących się okultyzmem. Jest to zbiór praktycznych instrukcji dotyczących urządzeń, których działanie można udowodnić i które w pewien sposób opierają się na technologii jeszcze dzisiaj dla nas niezrozumiałej.

Nie wiemy, dlaczego i na jakiej zasadzie działają niektóre z tych instrumentów, lecz jest niezaprzeczalnym faktem, że działają w rękach przeważającej części ludzi. Naukowcy nie wyjaśnili dotychczas tego zjawiska. Nie musisz jednak ślepo wierzyć w realne istnienie tych dziwnych urządzeń. Kierując się wskazówkami podanymi w tej książce, możesz sam je skonstruować, przetestować i stwierdzić, czy są one tylko zwykłą sztuczką techniczną.

Niektóre spośród tych instrumentów mogą okazać się zaczątkiem wielkich przełomowych odkryć. Zresztą pierwsze eksperymenty z elektrycznością i magnetyzmem, datujące się na późne lata osiemnastego wieku, nadal wykorzystywane są w szkołach średnich i wyższych w nauczaniu podstaw elektroniki oraz technologii radia. telewizji i komputerów.

Nie potrafię odpowiedzieć, jakie konkretne zasady naukowe leżą u podłoża działania tych urządzeń, gdyż nie mam pojęcia, jak odniesie się do tego nauka dwudziestego pierwszego wieku. Jestem futurystą, ale nie prorokiem. Moja kryształowa kula jest bardzo mętna, gdy próbuję w niej zobaczyć obraz 2010 roku.

Mogę jednak powiedzieć kilka słów o głównych zasadach leżących u podstaw metodologii naukowej, które jutro będą równie wartościowe, jak dzisiaj.

Solidna struktura, zwana nauka, wyglądająca tak imponująco i spójnie, gdy patrzy się na nią z daleka, w rzeczywistości wcale taka nie jest. Doktor William O. Davis w 1962 roku stwierdził: “Nauka jest kruchą i wciąż zapadającą się konstrukcją budowaną na stale usuwających się spod niej piaskach teorii”. Jest nieustannie wznoszona, odbudowywana, modyfikowana, weryfikowana i zmieniana. Jej budowa, podobnie jak Nowego Jorku czy Stanów Zjednoczonych nie udaje się ukończyć.

Jednakże niektórzy naukowcy próbowali przekonać ludzi, że jest inaczej i że wiedzą wszystko, co można wiedzieć o tym świecie. Dlatego też od czasu do czasu trzeba nimi potrząsnąć i wytrącić ich z rutyny. “Trzeba wywołać naukowo–techniczne kontrowersje, by poruszyć zastałe umysły i przyczynić się do postępu ludzkiej wiedzy. Doktor Theodore von Kármán pytał: “Czy możliwy jest postęp bez sprzeczności?”.

Z wykształcenia jestem fizykiem. Gdy ukończyłem studia i uzyskałem stopień, który liczy się. w środowisku naukowym, zostałem poddany prawdziwej edukacji w ogromnym świecie roztaczającym się poza murami uczelni. W pracy coraz bardziej pochłaniały mnie zagadnienia związane z wykorzystywaniem zasad naukowych do rozwiązywania problemów technicznych. I tak, z naukowca stałem się inżynierem, który zmuszony był zajmować się rzeczami takimi, jakie one są, nie zaś szukaniem odpowiedzi, dlaczego wszechświat funkcjonuje w ten, a nie w inny sposób. (“Nic zajmuj się teoretyzowaniem dlaczego; po prostu skonstruuj to, spraw, by działało i by można to było sprzedać – do przyszłej środy!”). Na ogół jednak prawa fizyki i innych nauk, poznane w college'u, bardzo mi się przydały w pracy inżynierskiej.

Jednak niekwestionowana wiara we wszystko, co mi mówiono podczas pobytu na uczelni, a nawet w pewne pragmatyczne zasady, które poznałem później, nagle runęła, gdy w 1956 roku po raz pierwszy zetknąłem się urządzeniem, którego działania nie sposób było wytłumaczyć

John W. Campbell Jr. nieżyjący już wydawca czasopisma "Analog" opublikował artykuł odwołujący się do faktów naukowych i opisujący dziwny instrument, zwany “urządzeniem Hieronymousa” i chroniony patentem amerykańskim. W artykule tym Campbell podawał dokładne wskazówki, jak skonstruować ten mechanizm, i zachęcał czytelników, by sami wypróbowali jego działanie, zanim okrzykną wynalazek niemożliwym oszustwem.

Urządzenie to – omówione dalej w niniejszej książce – jest instrumentem elektronicznym służącym do określania procentowej zawartości składników stopu metalu. Zastosowano w nim “detektor dotykowy”, który odbiera drgania i staje się “inny w dotyku”, gdy urządzenie wykrywa dany składnik w próbce metalu.

Campbell twierdził jednak, że urządzenie działa niezależnie od tego, czy jest włączone do źródła zasilania. Zapewniał również, że działałoby nawet wówczas, gdyby schemat jego obwodu elektrycznego był tylko narysowany, a kabel zastąpiony nicią.

To jawne zaproszenie do odrzucenia takich epitetów, jak oszustwo, sztuczka i kuglarstwo, zupełnie mi wystarczyło. Skonstruowałem “symboliczną” wersję urządzenia Hieronymousa, by dowieść światu – wszem i wobec, iż jest ono czymś absolutnie niemożliwym. Zadziałało.

Mam je nadali wciąż działa.

Lecz dla jednych działa, a dla drugich nie.

Nie wiem, dlaczego działa i w jaki sposób, lecz fakt pozostaje faktem. Nie mam pojęcia, jak przystąpić do solidnych badań naukowych, by udzielić odpowiedzi na te pytania, gdyż w gruncie rzeczy nie wiem, jakie pytania zadać, a nawet jaki sprzęt pomiarowy przygotować. W obecnym stanie nauki i techniki jest wręcz niemożliwe przyjąć postawę lorda Kelvina (Williama Thompsona), ja zaś świecie wierzę w zasadę, jaka sformułował on w 1886 roku:

“Często powtarzam, że jeśli potrafisz coś zmierzyć i wyrazić w liczbach, znaczy to, że coś o tym wiesz. Natomiast gdy nie umiesz tego zmierzyć, gdy nie możesz zapisać tego liczbami, twoja wiedza jest skąpa i niezadowalająca: może ona być początkiem wiedzy. lecz ty zaledwie myślą zbliżyłeś się do poziomu nauki, niezależnie od tego, czego może dotyczyć sprawa”.

A zatem nie można poddać analizie naukowej urządzenia Hieronymousa ani innych zdumiewających mechanizmów, które nie powinny działać, a jednak działają. Wysuwano rozmaite hipotezy na temat sposobu ich funkcjonowania, trzeba je jednak jeszcze dokładnie sprawdzić i potem ewentualnie przekształcić w teorie.

Na razie możemy powiedzieć jedno: urządzenia są fascynujące. Większość z nich można bez trudu zbudować, większość też działa w rękach przeważającej części ludzi. Kiedy grupa “garażowych majsterkowiczów” – z gatunku tych, którzy stworzyli podstawy do wielu dziedzin współczesnej nauki – zacznie się bawić tymi urządzeniami, być może pojawi się wreszcie szansa na znalezienie sprawdzalnej hipotezy, która w końcu stanie się fundamentem dla badań naukowych obejmujących owe mechanizmy.

A może nie. Historia nauki i techniki jest nie tylko pasmem nieoczekiwanych odkryć, które zmieniły oblicze świata, lecz również idei, teorii i przedmiotów, które nie zadziałały w porę mimo sprzyjających okoliczności. Bądźmy świadomi tego, że porażki zdarzają się częściej niż sukcesy i że więcej jest oszustw i głupich żartów niż “celnych strzałów”.

W każdym razie istnieją “niemożliwe” urządzenia, które w rękach niektórych ludzi działają, które każdy człowiek mający zdolności manualne może zbudować w swoim warsztacie i które może przetestować w domu.

Powtarzam: książka ta nie jest okultystyczna. Opowiada ona o eksperymentach z przedziwnymi urządzeniami. Nie ma tu mowy o żadnym mechanizmie, którego sam nie zbudowałem i osobiście nie sprawdziłem. Nie proszę czytelników, by uwierzyli, iż te instrumenty działają. Przekazuję tylko obiektywny opis konstrukcji każdego z nich, mówię, jak zadziałało urządzenie w moim przypadku, podaję dokładne wskazówki, Jak je zbudować i jak się nim posługiwać. Resztę informacji pozostawiam czytelnikom, którzy albo zechcą przeprowadzić eksperyment. albo prychną “Niemożliwe!”.

Bądź jednak ostrożny, zanim wydasz taki okrzyk. Często mamy skłonność do takich zachowań, gdy stajemy do konfrontacji z radykalnie nową ideą, koncepcją lub urządzeniem. Te mechanizmy są jednak inne. Można je zbudować. Można je wypróbować. Są ewenementem i dziwactwem. Nie powinny działać, a często działają.

Jeśli w to nie wierzysz, dlaczego nie chcesz zobaczyć tego na własne oczy?

Podstawą osiągnięcia naukowego jest eksperyment, który można powtarzać. Idea powtarzalności zakłada także możliwość, iż eksperyment nie będzie się udawał za każdym razem.

W gruncie rzeczy książka ta jest ze swej istoty poświęcona magii. Ale jest to “magia” w sensie zdefiniowanym przez Roberta A. Heileina: “Magia w rozumieniu jednego człowieka dla drugiego jest technologią”. Arthur C. Clarke zaś radzi: “Każda wystarczająco zaawansowana technologia będzie niemożliwa do odróżnienia od magii”.

Jest to zatem praktyczny podręcznik. Poszczególne rozdziały poświęcone są dziwnym urządzeniom. Każdy rozdział zaczyna się od podstawowych danych na temat mechanizmu, jego krótkiej historii, po czym omówione są krok po kroku etapy jego konstrukcji. Znajdują się tam również wskazówki dotyczące posługiwania się urządzeniem oraz proponowany program eksperymentów. Jakie można z nim przeprowadzić. Chcę powiedzieć tylko jedno: oto mechanizm; zbuduj go i sam wypróbuj. Ponieważ zdaje się on działać w rękach niektórych ludzi i można go samodzielnie skonstruować, istnieją dwie możliwości: albo jego twórca wypróbuje go i otrzyma pozytywny rezultat, albo też – wypróbuje go i nie ujrzy żadnych efektów. (W moim przypadku zadziałała większość tych urządzeń).

Ośmieliłem się (choć niektórzy z moich kolegów w to nie uwierzą) zasugerować hipotezy – jedną czy więcej – odpowiadające na pytanie, dlaczego urządzenia te robią to, co robią. lecz w większości przypadków nie były to hipotezy rozsądne i zmuszony jestem po prostu powiedzieć: “Nie mam bladego pojęcia, dlaczego to działa”.

Nie sądzę, by któryś z tych instrumentów był niebezpieczny. Nie dotarły do mnie żadne informacje, by ich używanie spowodowało u kogoś uraz fizyczny lub psychiczny. Jednak muszę zamieścić tu uwagę, o której powinien pamiętać każdy z czytelników: Wszystko może nas zranić i zawsze jest możliwe niewłaściwe posłużenie się jakimkolwiek urządzeniem wykonanym na dowolnym poziomie technologii. Ludzie wciąż giną z powodu wybuchu piecyka gazowego, choć technologia ognia znana jest od tysięcy lat. Jednak nic mi nie wiadomo o problemach wynikających z testowania opisanych tu urządzeń. Większość z nas ma wewnętrzne “zaprogramowanie”, które wyłącza “bezpieczniki”, by powstrzymać nas od przekroczenia krawędzi przepaści.

Nie odmawiaj wartości żadnemu z tych mechanizmów i nie nazywaj go głupią sztuczką tylko dlatego, że opowieść o nim brzmi, według ciebie, niedorzecznie, albo dlatego że sądzisz, iż nie może ono działać. Masz okazję to sprawdzić. Dopiero wówczas będziesz mógł powiedzieć, czy działa, czy też nie, ponieważ to ty je przetestowałeś.

Urządzenia te mogą rzeczywiście działać za sprawą magii (technologii, której jeszcze nie rozumiemy), ale nie są one mistyczne, ponieważ mogę ci powiedzieć, jak je zbudować i jak się nimi posługiwać, a ty nie musisz przez dziesięć lat pobierać nauk u żadnego guru ani poznawać tajników orientalnego mistycyzmu.

Nie wszyscy skłonią owe mechanizmy do działania. Jednym uda się to w przypadku niektórych urządzeń. Inni otrzymają pozytywne rezultaty przy każdym urządzeniu. Powstanie więc ogromna rozbieżność.

(Jeśli nie złożysz odpowiednio warg i nie wydmuchniesz powietrza z ust z właściwą siłą. nigdy nie wydobędziesz dźwięku z trąbki. Ale trąbka istnieje i inni ludzie umieją wydobyć z niej wspaniałą muzykę. Czy trąbki są magiczne?)

Byłem zmuszony wyciągnąć wniosek, że te urządzenia poruszane mocą umysłu są przykładem nauki przyszłości. Dzisiaj znajdują się one w takiej samej sytuacji, jak elektryczność i termodynamika w pierwszych latach dziewiętnastego wieku, a medycyna ludowa – na początku obecnego stulecia. Już sam fakt, że istnieją i w rękach pewnych ludzi działają, oznacza, że musi być tego jakaś naukowa podstawa. Dlatego też pewnego dnia zrozumiemy istotę tych urządzeń i znajdziemy wyjaśnienie ich funkcjonowania. Nie możemy i nie powinniśmy ich ignorować. Stworzą one bowiem fundamenty nauki przyszłego wieku.

Poza tym ich budowa i posługiwanie się nimi jest fascynujące, porywające, ale zarazem może powodować frustrację i zakłopotanie.

Nie denerwuj się jednak, gdy któreś z urządzeń nie działa; niech wypróbuje je ktoś inny. A jeśli jemu się uda, tobie zaś nie, to dlaczego tak jest? O co w tym wszystkim chodzi?

Naukowcy dwudziestego pierwszego wieku może będą znać odpowiedź, może znajdą ją w przebłysku świadomości, który towarzyszy eksperymentom z tego typu mechanizmami.

Może to ty zapoczątkujesz nową dziedzinę badań naukowych i osiągnięć technicznych!

Dobrej zabawy.

 


Wstecz / Spis Treści / Dalej

Rozdział drugi: Różdżki i pręty

Dane podstawowe

Przyrząd ten wykonany jest albo z pojedynczej witki, rozwidlonego pręta, co pozwala go trzymać w obu rękach, lub też z dwóch osobnych witek albo prętów trzymanych każdy w jednej ręce.

Pierwotnie używano go w celu lokalizacji przedmiotów lub substancji ukrytych pod ziemia, takich jak cieki wodne, kanały lub źródła wody. Jednak pewne eksperymenty dokonane przez autora dowodzą, że można się nim posługiwać przy określaniu miejsca położenia dowolnych obiektów.

Przyrząd ujmuje się w obie ręce i trzyma przed sobą. Gdy operator przechodzi nad poszukiwanym obiektem lub gdy kroczy zwrócony twarzą w jego stronę, przyrząd wyraźnie zaczyna reagować w sposób niezależny od ruchów operatora. Jeśli jest to pojedynczy, rozwidlony na końcu pręt lub widełki, ten koniec, który nie jest trzymany w ręku, gwałtownie opada w dół. Jeśli używane są dwa osobne pręty, ich końcówki albo opadną w dół (jeżeli pręty są trzymane końcówkami zwróconymi ku sobie), albo zwrócą się ku sobie (jeśli pręty trzymane są końcówkami od siebie). Reakcja bywa bardzo silna i wielu operatorów twierdzi, że w chwili, gdy pręty zaczynają się wyginać, nie można powstrzymać ich ruchu.

Tło historyczne

Wielu czytelników natychmiast skojarzy ów przyrząd z legendarną “laseczką czarnoksięską”. Inne nazwy to “pałeczka wodna” lub “czarodziejska różdżka”. W Europie i Ameryce ludzie posługują się takimi rozgałęzionymi lub rozwidlonymi witkami od niepamiętnych czasów, a niektórzy ich użytkownicy twierdza, że najbardziej odpowiednie są świeżo ścięte gałązki wierzbowe. Obecnie różdżki stanowią część folkloru i w dużej mierze uważane są za dzieło szatana z powodu ich niewytłumaczonego działania. Używali ich w Wietnamie amerykańscy żołnierze piechoty morskiej w celu lokalizacji podziemnych kanałów powstańców południowowietnamskich. Nie istnieją jednak żadne oficjalne raporty na ten temat i, jak można się spodziewać, nikt oficjalnie tego nie potwierdził.

Czytelnicy, którzy chcą uzyskać dodatkowe informacje, mogą skontaktować się z American Society of Dowsers, P.O. Box 24, Danville, VT 05828.

Doświadczenia autora

Autor wykonał i wypróbował pierwszą parę różdżek 1955 roku w centrum badań rakietowych przy White Sands Proving Ground oraz wokół swego domu w Las Cruces, w New Mexico. Była to zwykła metalowa różdżka opisana dalej w tym rozdziale. Autorowi udało się znaleźć podziemne zasoby wody i kilka cieków wodnych prowadzących ku domowi, Później posługiwał się prętami także przy lokalizowaniu zagubionych przedmiotów, zwłaszcza książek.

W 1961 i 1962 roku autor był świadkiem badań przeprowadzonych za pomocą różdżki przez Water Department of the Town of Milford w Connecticut, mających na celu dokładne umiejscowienie zasobów i żył wodnych przed dokonywaniem wykopów.

2 lutego 1966 roku na dziedzińcu domu autora przy 127 Bickford Lane, w New Canaan, w Connecticut, na dno studzienki o głębokości 150 stóp spadł zawór od hydrofora. Trzeba było odkryć studzienkę i wyprowadzić przewód z rury, by zastąpić uszkodzony zawór nowym. Jednak wstępne próby znalezienia zaworu we wskazanym miejscu, dokonane przez pracowników firmy wodociągowej, zakończyły się niepowodzeniem. Brygadzista wyjął więc z ciężarówki metalową różdżkę i za jej pomocą zlokalizował szukany punkt w ciągu kilku minut.

W dolinie rzeki Arkansas między Pueblo i Canon City, w stanic Colorado, bardzo często używa się “czarodziejskich różdżek” w poszukiwaniach odpowiednich miejsc na wykonanie odwiertów do studni – miejsc, gdzie znajduje się dobra woda na głębokości znacznie mniejszej niż ta, jaką wskazywałyby badania struktur geologicznych.


Rys. 2–1. Pracownik firmy wodociągowej z Milford w Connecticut posługujący się różdżką w celu lokalizacji miejscowych żył wodnych. Człowiek ten nie wyraził zgody na ujawnienie jego nazwiska, ani też nie chciał uczestniczyć w kolejnej sesji zdjęciowej.

Sposób wykonania

Model ekonomiczny

Model ten nie jest kosztowny i można go wykonać stosunkowo szybko według następujących wskazówek:

1. Weź dwa wieszaki do ubrań wykonane całkowicie z drutu. Grubość i rodzaj drutu nie mają większego znaczenia, ale drut powinien być wystarczająco sztywny, by nie wyginał się, gdy będzie trzymany za jeden koniec.

2. Wyprostuj oba druty.

3. Każdy drut zagnij pod kątem prostym 15 centymetrów od końca.

4. Dla bezpieczeństwa zagnij każdy z drutów także z drugiej strony, mniej więcej 2,5 centymetra od końca – dzięki temu nie dziobniesz swobodnym końcem druta... w czyjeś oko!

Posługuj się tym modelem według instrukcji obsługi podanej niżej.

Model luksusowy

Model ten jest trwały, ma duża czułość i można polegać na jego wskazaniach – cechy te mają duże znaczenie, jeśli przyrządu używa się na polu lub jeśli korzysta z niego wielu użytkowników.

Wersję luksusową może wykonać każdy, posługując się prostymi narzędziami.

Materiały można kupić w sklepie dla majsterkowiczów lub warsztacie spawalniczym.


Rys. 2–2. Schemat różdżki (detektora).

Materiały

A. Dwa druty stalowe o średnicy 3 mm i długości 90 cm.

B. Rurka o cienkich ściankach, nie spawana, aluminiowa bądź miedziana (materiał nie ma znaczenia), o średnicy 0,5 cm i długości 30 cm.

Narzędzia

A. Piłka do metali

B. Kombinerki

C. Imadło (ewentualnie)

D. Mały pilnik okrągły

Wykonanie

1. Piłką do metali przetnij rurkę na dwie równe części.

2. Wyszlifuj pilnikiem przycięte końce rurki.

3. Za pomocą kombinerek wygnij oba druty pod kątem prostym w odległości 17,5 cm od końca.

4. Nasuń centymetrową rurkę na zagiętą część druta.

5. Wygnij kombinerkami krótki drut wystający z rurki. Po tej czynności pręt powinien się swobodnie obracać w rurce.

6. Kombinerkami zagnij oba druty z drugiej strony w odległości 2,5 cm od końca.

Po skończonej p...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin