niemieckie grupy okultystyczne.doc

(105 KB) Pobierz
niemieckie grupy okultystyczne

niemieckie grupy okultystyczne

Pod koniec XVIII wieku niedoszli alchemicy i neoróżokrzyżowcy z południowych Niemiec i Austrii tworzyli dość liczne stowarzyszenie o nazwie "Ścisły Obrządek" (Stricta Observantia); jego odgałęzieniem był Zakon Złotego i Różanego Krzyża (Gold-und-Rosenkreuzer Orden), przy czym obie organizacje były ruchami pseudomasońskimi. Jednak u schyłku wieku okultyzm w krajach niemieckojęzycznych zaczął schodzić do podziemia i w ciągu XIX stulecia ani Niemcy, ani ziemie imperium habsburskiego nie wydały swoich odpowiedników Eliphasa LEVI we Francji czy masońskich okultystów, takich jak K.R.H. MACKENZIE w Anglii. Tak samo nie powstało w Niemczech ani w Austrii lat dziewięćdziesiątych XIX wieku środowisko okultystyczne na miarę paryskiego, w którym błyszczeli PAPUS czy Stanislas de GUAITA.
    Odrodzenie niemieckie, a rozumiemy przez to wszystkie kraje niemieckojęzyczne, zaczęło się w 1884 roku, kiedy to powstał niemiecki oddział TOWARZYSTWA TEOZOFICZNEGO Heleny Bławatskiej, którego pierwszym prezesem został dr Wilhelm Hubbe-Schleiden. Trudno jest jednak znaleźć jakiekolwiek tajemne ugrupowania okultystyczne, które by powstały wcześniej niż na początku XX wieku. Jedna z ważniejszych tego rodzaju grup wyłoniła się z kręgów Towarzystwa Teozoficznego, a przewodził jej dr Rudolf STEINER. Później grupa ta - wraz z przywódcą oderwała się od TT tworząc w 1912 roku Towarzystwo Antropozoficzne.
    Steiner został sekretarzem generalnym niemieckiej sekcji TT w 1902 roku. Nie będąc nigdy teozofem tradycyjnego pokroju, co oznacza, że nigdy nie wykazywał większego zainteresowania naukami hinduizmu czy buddyzmu, bardzo szybko znalazł się w konflikcie z Annie BESANT, która była przedstawicielką teozoficznej ortodoksji w Londynie. Bardzo niewielu niemieckich teozofów mogło wiedzieć, że Steiner w 1906 roku uzyskał upoważnienie do założenia berlińskiego oddziału rytu Memfis i Misraim, udającego ugrupowanie masońskie, a faktycznie będącego odchyleniem w wolnomularstwie. Ustanawiając swą świątynię Mystica Aeterna, dostępną dla przedstawicieli obu płci, Steiner dysponował rytuałami, które mogli spełnić członkowie jego "wewnętrznego koła". Dla Steinera związek z rytem był po prostu środkiem do celu, to znaczy sposobem na związanie się z tak zwanym "ezoterycznym wolnomularstwem - choć ryt Memfis i Misraim nie cieszył się oficjalnym uznaniem w ortodoksyjnych kołach masońskich.
    Ryt ów został sprowadzony z Anglii w 1902 roku przez dra Karla Kellnera, bogatego przemysłowca, który - jak można sądzić - posiadał przynajmniej teoretyczną wiedzę w zakresie tantrycznych technik magii seksualnej (p. TANTRYZM), i jego przyjaciela Theodora Reussa. Z całą pewnością Kellner przewodził grupie okultystycznej, w której magia seksualna niewątpliwie była przedmiotem dyskusji, choć nie wiadomo, czy ją praktykowano. W rok po śmierci Kellnera (1905) Reuss założył Zakon Świątyni Wschodu, znany jako OTO (Ordo Templi Orientis). W 1912 roku Reuss otwarcie przyznał na łamach swego czasopisma "Oriflamme", że Zakon jest w posiadaniu wielkiej tajemnicy hermetycznej, przez co rozumiał teorię i praktyki magii seksualnej. Mogło tak być - lecz trudno to ustalić. W każdym razie, mimo iż wielu spośród członków OTO zdradzało zainteresowanie okultyzmem, nie ma raczej podstaw, by uważać Zakon za okultystyczny od samego momento jego założenia w 1906 roku. Takim stał się później - i przynajmniej niektóre z ważniejszych zakonów okultystycznych powstałych po latach dwudziestych XX w. prowadzone były przez ludzi, którzy mieli jakieś związki ze środowiskiem OTO. Oddziały OTO istnieją w dalszym ciągu w Niemczech, Austrii i Szwajcarii, jak równieżw Anglii, a przywódcy każdego z nich roszczą sobie pretensje do tytułu Najwyższego Przywódcy Zakonu.
    Jest bardzo mało prawdopodobne, że Rudolf Steiner był kiedykolwiek i w jakikolwiek sposób związany z OTO i tym samym z magią seksualną, chociaż nie ma wątpliwości, że znał Theodora Reussa. Przeciętnemu członkowi niemieckiego oddziału Towarzystwa Teozoficznego, a po 1912 roku - Towarzystwa Antropozoficznego - wystarczyło, że rozumiał - na tyle, na ile go było stać - istotę różnorodnych "ezoterycznych" nauk Steinera. Jednakże Steiner prowadził również małą i ekskluzywną "sekcję ezoteryczną", do której dopuszczał tylko wybranych adeptów, i w ramach tej sekcji nauczał rzekomo tajemnych technik JASNOWIDZENIA.
    Wiadomość o istnieniu tej grupy dotarła do Anglii i do równie tajemnego angielskiego stowarzyszenia Wewnętrznego Koła w 1910 roku. Przywódcą tej drugiej grupy był dr. R. W. Felkin, przywódca zakonu STELLA MATUTINA, stanowiącego odgałęzienie pierwotnego Hermetycznego Zakonu ZŁOTEGO ŚWITU, który rozpadł się na przynajmniej trzy wrogie wobec siebie frakcje w 1903 roku. Felkin miał obsesję, że tajemny Zakon Różokrzyża, w oparciu o który miał powstać w latach osiemdziesiątych XIX w. ZŁOTY ŚWIT, w dalszym ciągu istnieje w Niemczech. W latach 1906-1910 podjął więc kilka prób nawiązania z nim kontaktu, ale bez skutku. Wówczas, w 1910 roku, dr Hubbe-Scheiden, który nie cieszył się zaufaniem dra Felkina, poradził mu skontaktować się ze Steinerem. Felkin odwiedził Steinera w Berlinie i nabrał przekonania, że jest na właściwym tropie. Nie mogąc zaniedbać swej praktyki lekarskiej w Londynie, Felkin wysłał niejakiego Neville'a Meakina, członka Stellae Matutinae, do Niemiec na studia pod kierunkiem Steinera. Meakin w końcu powrócił do Londynu wyposażony w szczegółową wiedzę o czymś, co Felkin nazwał "procesem kontynentalnym" (określał tak metody wywoływania zdolności jasnowidzenia proponowane przez Steinera). Metody te uważał za tak sekretne, że nauczał ich tylko członków Drugiego Zakonu Stellae Matutinae, tzn. wybranych - najbardziej zaawansowanych członków, tworzących wewnętrzne koło. Uczniowie, którzy posiedli tę wiedzę, mieli zakaz noszenia przy sobie notatek czy innych informacji. Sam Steiner nie traktował poważnie ani Felkina, ani Stellae Matutinae.

00:58, lived
Link Skomentuj »

c.d. niemieckie grupy okultystyczne

Zakon Germanów

W 1912 roku, mniej więcej wtedy gdy Steiner zakładał Towarzystwo Antropozoficzne, Theodor Fritsch, Hermann Pohl i kilka innych osób zajętych było uruchamianiem niezwykle tajnego stowarzyszenia zwanego Zakonem Germanów. Nie było to ugrupowanie okultystyczne w ścisłym tego słowa znaczeniu, ale wielu jego członków było uczniami dwóch austriackich okultystów, Guida von Lista i Jorga Lantza von Liebenfelsa. O ile Towarzystwo Teozoficzne i Towarzystwo Antropozoficzne były organizacjami o charakterze międzynarodowym - w zakresie zarówno członkostwa, jak poglądów - i były szeroko otwarte dla Żydów, Zakon Germanów reprezentował niemiecki nacjonalizm i antysemityzm w swej najbardziej skrajnej, wręcz psychopatycznej postaci. Ekstremalne formy antysemityzmu występowały co prawda w Niemczech i w Austrii od lat osiemdziesiątych XIX w., ale Zakon Germanów miał swą własną "ulubioną" obsesję, związaną z mistyczną czystością germańskiej krwi. Stąd żaden Żyd nie mógł w żaden być Niemcem i stąd konieczność zwalczania żydostwa w każdej formie i postaci. Fanatycznie rasistowscy członkowie Zakonu antycypowali każdy element i każdą cechę antysemickiej kampanii prowadzonej przez narodowych socjalistów - poza "ostatecznym rozwiązaniem", czyli ludobójstwem. Ta koncepcja prawdopodobnie oburzyłaby ich.
Zakon Germanów gwałtownie przeciwstawiał się wolnomularstwu, ponieważ była to instytucja międzynarodowa, rzekomo kierowana przez Żydów, jednakże sam Zakon był zorganizowany na pseudomasońską modłę. Do 1914 roku loże Zakonu powstały w ponad pięćdziesięciu miastach. Pohl wierzył, że przyjęcie masońskiego charakteru zapewni tajność organizacji, a ponieważ pojęcie braterstwa jest jednym z podstawowych i najbardziej istotnych założeń wolnomularstwa, zapobieże to ponadto kłótniom i swarom wśród członków Zakonu. Zamiar ten zniweczył sam Pohl, któremu udało się poróżnić ze wszystkimi. Zakon Germanów był w istocie "wewnętrzną grupą", stanowiąca podstawę tak zwanego Związku Młota (Hammerbund), której jedynym celem było szerzenie propagandy antysemickiej. Część swych "nauk mistycznych" przejął Zakon z prac Guido von Lista (1848-1918), wiedeńskiego ekscentryka, który pisał wiele na takie "germańskie" tematy, jak magiczne znaczenie staronordyckich liter pisma runicznego. Na początku XX wieku istniało nawet w Wiedniu Towarzystwo im. Guido von Lista, które finansowało wydawanie dzieł Mistrza. Również wielotomowe pisma Jorga LANZA VON LIEBENFELSA (1874-1954), kolejnego dziwacznego wiedeńczyka, znajdowały wielu chętnych i oddanych czytelników wśród członków Zakonu Germanów, zyjących iluzjami o "rasie" i "świętości germańskiej krwi".
Lanz von Liebenfels miał swoją własną okultystyczną sektę - "Zakon Nowych Templariuszy" - na potrzeby której napisał szereg "rytualnych" czytanek. Pierwsza świątynia Zakonu powstała w 1907 roku w Burg Werfenstein (była nią romantyczna ruina stercząca wysoko nad Dunajem). Kolejne świątynie powstały w Marienkamp, niedaleko Ulm, oraz na bałtyckiej wyspie Rugia.
Podobno Hitler regularnie czytywał czasopismo Lanza von Liebenfelsa "Ostara" w okresie, gdy mieszkał (klepiąc biedę) w Wiedniu przed pierwszą wojną światową, i ponoć przynajmniej raz spotkał się z Mistrzem. Jednakże pisma von Liebenfelsa zostały zakazane w Niemczech ok. roku 1934.
Działalność Zakonu Germanów zamarła w latach pierwszej wojny światowej, gdy większość jego członków trafiła do armii. Pohl wystąpił z niego w 1916 roku i założył konkurencyjny Zakon Germanów o nazwie "Walvater", którego "grupa wewnętrzna" przyjęła imię "Świętego Graala", co sugeruje dość nieoczekiwaną mieszaninę kultu Wotana i chrześcijaństwa. W istocie istniało wtedy kilka sekt, które uważały chrześcijaństwo za podrzędną, zjudaizowaną religię i preferowały starodawnych bogów germańskich. Nie na darmo skomponował Wagner swą teatrologię Pierścień Nibelunga. W czasie pierwszej wojny światowej Pohl sprzedawał pierścienie z brązu z runicznymi inskrypcjami, które miały, według niego, posiadać magiczne właściwości ochronne.
Właściwy Zakon Germanów został wskrzeszony w latach 1918-19, a projekt nowego statutu opracowano w 1921 roku. W dokumencie mówi się otwarcie, że celem organizacji jest zgłębianie okultyzmu. Jedyny znany egzemplarz statutu (maszynopis) znajduje się w Federalnym Archiwum Niemieckim w Koblencji.

00:57, lived
Link Skomentuj »

c.d. niemieckie grupy okultystyczne

Towarzystwo Thulańskie

Większość opowieści o tym, że Hitler interesował się okultyzmem lub wręcz identyfikował się z nim, można uznać za bezpodstawne domysły. Istnieje jednak jedno osobliwe ogniwo łączące prapoczątki narodowego socjalizmu z odszczepieńczym odgałęzieniem Zakonu Germanów, którym kierował Pohl. W styczniu 1918 roku zawiązała się w Monachium maleńka grupa, która przyjęła nazwę "Towarzystwo Thule (Thulańskie)". (Thule to, według Ptolemeusza i innych geografów starożytności, najdalej na północ wysuniety obszar zamieszkany przez ludzi, zwany również Ultima Thule; miała to być wyspa leżąca na północ od Wysp Brytyjskich). Celem Towarzystwa było zgłębianie rzekomo okultystycznego znaczenia liter runicznych i symboliki pisma runicznego. Jednym z czołowych członków tej grupy był fascynujący poszukiwacz przygód, znany jako baron Rudolf von SEBOTENDORFF (1875-1945). Człowiek ten, tkwiący głęboko w przeróżnych postaciach okultyzmu, został wyznaczony - w lipcu 1918 roku - na przywódcę nowej Bawarskiej Prowincji zakonu Pohla i używał Towarzystwa jako przykrywki dla swej działalności w ramach Zakonu Germanów. Gdy Bawaria weszła w okres rewolucyjnego zamętu (listopad 1918 - kwiecień 1919), Sebottendorff uczynił z Towarzystwa Thulańskiego ośrodek prawicowej opozycji i nawiązał kontakt z Antonem Drexlerem, założycielem małej i nic nie znaczącej Niemieckiej Partii Robotniczej. Hitler wstąpił do tej partii we wrześniu 1919 roku, bardzo szybko przejął kontrolę nad nią i przemianował ją na Narodowosocjalistyczną Niemiecką Partię Robotników (NSDAP). Szeroko rozpowszechnione przypuszczenie, że w swym szczytowym okresie Towarzystwo Thulańskie było przede wszystkim ugrupowaniem okultystycznym, jest bezpodstawne.
Należy wątpić, czy Zakon Germanów - w swej zasadniczej postaci - czy też jego odgałęzienia istniały jeszcze po zamordowaniu Waltera Rathenau, słynnego żydowskiego przemysłowca, mianowanego ministrem spraw zagranicznych Republiki Weimarskiej w lutym 1922 roku. Prawdopodobnie szefowie pierwotnego Zakonu pozostawali w jakichś związkach z prawicowymi kołami terrorystycznymi i uznali za stosowne rozwiązać Zakon. Pewna liczba małych okultystycznych grup volkistowskich (nacjonalistycznych i antysemickich) przetrwała aż do 1933-34. Żadna z nich nie była szczególnie zakonspirowana. Rozsiane były po całych Niemczech i pozostawiły olbrzymią literaturę czasopiśmienniczą i broszurową.

00:56, lived
Link Skomentuj »

c.d. niemieckie grupy okultystyczne

Wskrzeszenie OTO

Odnosi się wrażenie, że zainteresowanie tradycyjnym zachodnim hermetyzmem pojawiło się w Niemczech na zauważalną skalę dopiero po pierwszej wojnie światowej. Bardzo niewielu niemieckich okultystów nowej generacji znało angielski lub francuski i stąd ich wiedza o bardzo ożywionej - od lat dziewięćdziesiątych XIX w. - działalności okultystycznej w Paryżu i Londynie była znikoma lub żadna. Pierwszym okultystycznym "impresario", który pojawił się w Niemczech, był niejaki Heinrich Tranker. O człowieku tym wiadomo niewiele, mimo iż przeżył drugą wojnę światową.
    Tranker był antykwariuszem, specjalizującym się w rzadkiej literaturze różokrzyżowej i magicznej. Około roku 1923 założył Collegium Pansophicum z Wielką Lożą w Berlinie. Collegium miało być ostatnią skarbnicą starej wiedzy różokrzyżowej - z tym że, jak to zwykle bywa we współczesnym okultyzmie, termin "różokrzyżowa" nie miał tu ściśle określonego znaczenia. Z całą pewnością Collegium nie było żadnym aktywnym stowarzyszeniem magicznym w rodzaju Drugiego Zakonu Złotego Świtu, ale też Tranker był bardziej teoretykiem niż magiem w stylu MacGregora MATHERSA. Tranker znał Theodora Reussa, który mianował go przywódcą OTO na Niemcy gdzieś około 1920 roku. W tym czasie Reuss mieszkał w Szwajcarii i rozdawał te tytuły razem z wymyślnymi statutami, ponieważ sam był Wielkim Mistrzem czegoś, co uważano za międzynarodowy zakon "masoński". W późniejszym okresie Tranker utrzymywał, że nigdy nie miał większego szacunku dla Reussa ani nie interesował się OTO. Jego związki z Reussem są ważne z historycznego punktu widzenia, i to z dwóch powodów: po pierwsze, późniejsze niemieckie ugrupowania okultystyczne, a zwłaszcza Fraternitas Saturni, w których ważną rolę odgrywała magia seksualna, wywodzą się z działalności Reussa i Trankera; po drugie, ugrupowania OTO istniejące obecnie w krajach niemieckojęzycznych również zakorzenione są w tej działalności.
    Gdy Reuss zmarł w 1924 roku, Tranker podjął energiczne wysiłki, by zawładnąć zbiorami archiwalnymi OTO, które w owym czasie były w posiadaniu wdowy po Reussie. Tranker powiedział jej, że materiały te nie mają żadnej wartości materialnej, ale bez nich nie może on kontynuować pracy jej męża. Pani Reuss domyśliła się oszustwa i odmówiła wydania dokumentów. Możliwe, że Tranker nie planował reaktywowania zamierającego już w tym czasie OTO, ale z całą pewnością dysponowanie archiwami uwiarygodniłoby go jako przywódcę tajnego stowarzyszenia. Należy dodać, że szefowie tajnych ugrupowań zawsze dbali o to, by posiadać jakiś dokument, którym można pomachać w razie potrzeby i w ten sposób potwierdzić swoją wiarygodność.
    Aleister Crowley pojawił się na niemieckiej scenie latem 1925 roku. Z Reussem spotkał się w Londynie już w 1912 roku. Ponieważ Crowley odgadł tajemnicę magii seksualnej, praktykowanej w ramach OTO, nie wiedząc nawet, że coś takiego, a nawet sam Zakon, istnieje, Reuss odebrał od niego przysięgę na dochowanie tajemnicy i następnie mianował go przywódcą angielskiej filii OTO. W roku 1925 mało kto w Niemczech wiedział coś o Crowleyu czy jego książkach, jednak ktoś zasugerował Trankerowi, że Baphomet-Crowley jest tym Mistrzem, którego on i inni wyczekiwali z utęsknieniem. W rezultacie Crowley został zaproszony do spędzenia jakiegoś czasu w wiejskiej posiadłości Trankera w Hohenleuben, ustronnej wiosce w Turyngii.
    Gdy Tranker uświadomił sobie, że złowił bardzo grubą rybę okultyzmu, zaprosił kilku niemieckich okultystów na potajemną konferencję do Hohenleuben. Wśród tych wybitnych adeptów byli Albin Grau (Mistrz Pacitius) i Eugen Grosche (Frater Gregorius) - obaj członkowie berlińskiej loży Kolegium Pansoficznego, oraz Mistrz Gebhardi z Gdańska. Prawdopodobnie obecna tam była również panna Kuentzel, teozofka z Lipska.
    Istnieją dwie krańcowo różne relacje (rękopiśmienne) z tego tajemnego spotkania; jedną napisał Crowley, drugą Eugen Grosche. Crowley kończy swoją relację słowami: "wszystkie działania Trankera mają sens tylko przy założeniu, że jest on całkowicie pozbawionym skrupółów i przebiegłym wieśniakiem, który wykorzystuje okruchy tajemnej wiedzy z zamiarem dokonania oszustwa".
    Według relacji Groschego, obrady nie doprowadziły do niczego, ponieważ Crowley domagał się uznania go za jedynego przywódcę "zbiorowego, to znaczy niemieckiego ruchu różokrzyżowego i pansofii". Oczywiście Tranker nie miał zamiaru abdykować na rzecz Crowleya. Doszło więc do nieuniknionej w tych warunkach scysji i, według Groschego, kilka tygodni później berlińscy pansofiści dowiedzieli się, że Tranker interweniował u władz, aby doprowadzić do wyrzucenia Crowleya z Niemiec. Przypuszczalnie Tranker blefował, ale w rezultacie grupa berlińska ceremonialnie zakończyła działalność, a Tranker wycofał się z czynnego zycia i popadł w zapomnienie.

00:55, lived
Link Skomentuj »

c.d. niemieckie grupy okultystyczne

Bractwo Saturna

Byli pansofiści utworzyłi teraz tajną lożę Fraternitas Saturni, której przewodził Albin Grau, przewidziany na stanowisko Wielkiego Mistrza. Jakkolwiek bracia nie byli skłonni uznać Crowleya jako "Naczelnego Maga", któremu należy się wierność i posłuszeństwo, wywarł on na nich wielkie wrażenie i postanowili uznać go za ważnego nauczyciela. Grau jednak nie lubił Crowleya i zrzekł się stanowiska Wielkiego Mistrza na rzecz Eugena Groschego. Bracia Saturnianie utrzymywali kontakt z Crowleyem i tworzyli jakiś niewielki rynek zbytu dla niemieckich wersji niektórych z jego pomniejszych dzieł. Dzieła te publikowało wydawnictwo Thelema, prowadzone przez uczennicę i wielbicielkę Crowleta, pannę Kuentzel. Wobec ciągłego braku kapitału obrotowego nie była ona jednak w stanie zbyt wiele zdziałać. Mimo to, w latach 1928-1933, Fraternitas Saturni było najważniejszym ugrupowaniem okultystycznym w Niemczech.
W tym czasie Grosche był właścicielem okultystycznej księgarnii Inveha w Berlinie. Jeden z przyjaciół niżej podpisanego spotkał sięz Groschem w Berlinie w późnych latach dwudziestych i opisał go jako wysokiego, autokratycznego i pompatycznego człowieka, który był zakochany we własnym głosie. Informator ten sugerował również, że Grosche nie był człowiekiem kulturalnym w normalnym znaczeniu tego słowa. Potrafił jednak skutecznie działać zarówno jako przywódca okultystycznego ugrupowania, jak i jako okultysta "komercyjny".
Bractwo Saturna nigdy nie było stowarzyszeniem tak tajemnym jak Hermetyczny Zakon Złotego Świtu i przed rokiem 1933, kiedy naziści zamknęli je, i po roku 1945, kiedy Grosche je wskrzesił, można było nawiązać z nim kontakt bez przeszkód. Bractwo zdobyło sporo nie chcianego - a może nie tak bardzo nie chcianego - rozgłosu pod koniec lat dwudziestych XX w., kiedy to pojawiły się informacje o magicznych praktykach seksualnych. Opowiadano historie, przypuszczalnie prawdziwe, o pergaminowych talizmanach, rytualnie poświęcanych spermą i wprowadzanych do pochwy nowicjuszkom w trakcie inicjacji. W tym też czasie krążył powielony maszynopis z oznaczeniem "tajne", przedstawiający teorię, według której męskie i żeńskie pozycje w czasie stosunku powinny być dobierane według układu planet. Tak więc, jeżeli Mars jest w kwadratowym aspekcie Saturna (90 stopni) mężczyzna powinien leżeć na kobiecie itd. Należy podkreślić, że magii seksualnej nigdy nie uczono ani nie praktykowano w Złotym Świcie i jest mało prawdopodobne, by Mathers lub ktokolwiek inny z przywódców Zakonu kiedykolwiek myślał o możliwości wprowadzenia takiej innowacji.
Szczegółowy opis jednego z rytuałów magii seksualnej uprawianej przez Fraternitas Saturni można znaleźć w niezwykłej książce wydanej w 1971 roku w bardzo małym nakładzie przez dra Adolfa Hembergera we Frankfurcie nad Menem. Jej nieco mylący tytuł brzmi Organisationsformen, Rituale, Lehren und Magische Thematik der Freimauerischen und Freimauerartigen Bunde in Deutschen Sprachraum Mitteleuropas, co można w przybliżeniu przetłumaczyć jako Organizacja, rytuały, nauka i tematyka magiczna stowarzyszeń masońskich i pseudomasońskich obszarów niemieckojęzycznych Europy Środkowej. Tytuł ten jest mylący, ponieważ treść książki nie ma żadnego związku z wolnomularstwem. Opierając się na obszernym materiale dotyczącym Złotego Świtu, opublikowanym przez dra Israela REGARDIE w jego książce The Golden Dawn (Złoty Świt), 389, można powiedzieć, że magiczna i okultystyczna strawa oferowana przez Fraternitas Saturni była bardzo złożona i pod wieloma względami bardziej wyszukana. Porównywanie MacGregora Mathersa i Groschego jako dostawców wiedzy okultystycznej nie miałoby większego sensu. Z nich dwóch Mathers był prawdopodobnie bardziej twórczy i obdarzony większą wyobraźnią, ponieważ materiał źródłowy,jakim dysponował, był o wiele szczuplejszy od dostępnego Groschemu zbioru literatury okultystycznej, wydanej po 1890 roku.
Nie można jednak ustalić, jaka część informacji zawartych w książce dra Hembergera pochodziła bezpośrednio z pism Groschego, a jaka - z prac jego uczniów. Można jedynie stwierdzić, przy całym szacunku dla dra Hembergera, że praktyka Fraternitas Saturni, które, jak się zdaje, w dalszym ciągu istnieje (Grosche zmarł około roku 1964), to najbardziej fantastyczna zbieranina magii i okultyzmu. Publikacja książki była częściowo sponsorowana przez Deutsche Forschungemeinschaft, oficjalnego sponsora badań naukowych; w tym przypadku subsydium zostało udzielone z rekomendacji Komitetu Nauk Społecznych DFG.
Bractwo Saturna nie jest bynajmniej jedynym stowarzyszeniem okultystycznym, działającym obecnie w Niemczech. We Frankfurcie nad Menem działają tak zwani illuminati, mający swą świątynię w pewnym mieszkaniu w Adalbertstrasse. Istnieje również kilka małych grup "thelemickich" (crowlejańskich). W periodyku "Esotera" ukazało się ostatnio anonimowe ogłoszenie, zapraszające chętnych do współpracy przy reaktywowaniu Złotego Świtu; osoby znane autorowi, które odpowiedziały na anons, nie doczekały się żadnej reakcji. W Stuttgarcie działa tajemnicza nowa sekta, znana tylko ze skrótu ORA, która przeprowadza inicjacje w świątyni wypełnionej dymem kadzideł (informacja przekazana przez nowicjusza, który o mały włos nie udusił się i w związku z tym zrezygnował z członkostwa w tej grupie). OTO nadal działa z powodzeniem w Szwajcarii i raz w tygodniu odprawia mszę gnostyczną Crowleya. Wśród uczestników są często ludzie mający nadzieję na pokaz magii seksualnej, ale spotyka ich zawód. E. H.

00:53, lived
Link Skomentuj »

wtorek, 06 grudnia 2005

epoka wodnika

Okres, który - według zwolenników astrologii - ma się zacząć mniej więcej około 2000 roku (istnieje w tym względzie duża rozbieżność poglądów i niektórzy uważają, że już się zaczął), kiedy to świat znajdzie się pod przemożnym wpływem korzystnego znaku Wodnika, ponieważ w wyniku precesji zrównań dnia z nocą Słońce znajduje się w tym właśnie znaku w czasie wiosennego zrównania (p. ASTROLOGIA); ma to być złoty wiek pokoju, harmonii, życzliwości, współpracy międzynarodowej i ogólnego szczęścia. (Jeden z głównych motywów głośnego musicalu Hair).

18:01, lived
Link Skomentuj »

tantryzm

Tantryzm jest określany przez swoich wyznawców jako najstarsza religia indyjska, daleki przodek wszystkich innych wyznań na subkontynencie. Pierwotność może być kwestią dyskusyjną, nie ulega natomiast wątpliwości, że jest to jeden z kultów najbardziej niezwykłych. Jakkolwiek podstawy filozofii tantryzmu zawierają znaczny krąg pojęć wspólnych także ortodoksyjnemu hinduizmowi i buddyzmowi, większość jego doktryn i obrzędów to przeciwieństwo i obraza świętości.
    Źródla tantryzmu są niejasne. Według różnych hipotez, pochodzi on spoza Indii. Z północnego zachodu, z okolic Afganistanu lub terenów położonych bardziej na północ, a nazywanych rozmaicie: Urgjan, Uddijana, Szambhala i Agharta. obrosłych fantastycznymi legendami. Niektóre z charakterystycznych cech tantryzmu odnajdujemy też w chińskim taoizmie. Istniały one w Chinach na długo przed nawróceniem kraju na buddyzm. dlatego według obecnego stanu badań za miejsce pochodzenia tego kultu można przyjąć obszary leżące gdzieś między Indiami i Chinami. W Indiach wciąż jeszcze są żywe prastare legendy o tajemniczym regionie Uddijana z jego półmitycznymi władcami i przepięknymi księżniczkami oraz niezwykłymi rytuałami seksualnego mistycyzmu, dla których były one przeznaczone. Z tego kraju pochodził jeden z największych uczonych Tybetu, Padma Sambhava (ok. 750 n.e.), który przybył do Indii i nauczał na uniwersytecie tantryckim w Biharze, potem zaś wyjechał do Tybetu, aby tam założyć słynną szkołę filozoficzną, opartą na zasadach tejże religii.
    Pierwszy, znany dziś, historycznie pewny dowód istnienia tantryzmu należy umieścić w VIII wieku n.e., kiedy to omawiany kult określano już stale jako "chińską drogę". Wiele właściwości tantryzmu wykazuje chińską specyfikę. W Indiach nauczano tej religii i wyznawano ją najpierw w niewielkich okręgach u podnóża Himalajów, a także w Bengalu i Assamie. Tacy nauczyciele, jak Padma Sambhava przenosili doktrynę do Tybetu, Nepalu, Bhutanu i Sikkimu. W połowie ostatniego stulecia grupka uczonych angielskich studiowała ten kult i opublikowała kilka tantrycznych ksiąg. Konserwatywni badacze nie zwrócili uwagi na to odkrycie, lecz wykorzystały je z powodzeniem stowarzyszenia ezoteryczne. W okultyzmie zachodnim tantryzm ze swoim hinduskim tłem i własnymi bogami nie został powszechnie przyjęty, ale jego rytuały i obrzędy przeniknęły do niektórych środowisk. W szkołach okultystycznych dzisiejszej Europy i Ameryki tantryzm jest rodzajem mieszaniny elementów bliskowschodnich i środkowoazjatyckich, dodanych do zasadniczego indyjskiego jądra, w dalszym zaś rozwoju może przybierać rozmaite formy po przyswojeniu przez Różokrzyżowców, Hermetykę, wolnomularstwo i Kabałę.

16:41, lived
Link Skomentuj »

c.d. tantryzm

Osnowa i wątek

Głównym bóstwem tantryzmu jest składnik żeński, uosobiony w postaci bogini Siakti. Jej imię znaczy "moc". Jest ona podstawową energią, utrzymującą porządek Wszechświata. Ma wiele wcieleń, niektóre o wyrazie dobrotliwym - jak Parwati, bogini piękna, inne o charakterze gwałtownym - jak bogini Kali, przedstawiana z girlandą trupich czaszek wokół szyi, krwawym mieczem w ręku i wargami czerwonymi od krwi wyssanej z niezliczonych ofiar ludzkich. Małżonkiem Siakti jest Śiwa. Ta para współtworzy Wszechświat. On stanowi oddzielne elementy kosmosu, ona zaś siłę wprawiającą te elementy w ruch i decydującą o ich funkcjonowaniu. Stroną dominującą jest zawsze Siakti, bo ona tylko porusza Wszechświat i wszystkie zawarte w nim moce. Maksyma wyznawców tantryzmu brzmi: Śiwa bez Siakti jest trupem. Doktrynę omawianego kultu zawarto w księgach zatytułowanych Tantry. Tantra oznacza warsztat tkacki - symbol wiary, że dwa podstawowe składniki, męski i żeński, są osnową i wątkiem, z których utkany został gmach wszechświata. Ten motyw pojawia się w dialogach dydaktycznych między Siakti i Śiwą. Nauki wyrażone są w tajemnym języku "półsnu", który pozornie mówi jedno, a w rzeczy samej coś zupełnie innego. Teksty tantryczne można odczytywać wielorako na różnych poziomach. Prawdy nigdy nie bywają formułowane dosłownie ani jednoznacznie, lecz okryte są niemal nieprzeniknionym woalem tajemnicy. To wielka ozdoba tantryzmu, którego nauki mają docierać tylko do najzagorzalszych wyznawców kultu. Twierdzą oni, że inne religie, głoszące swe nauki bez użycia symboli, są jak nierządnice wszem i wobec oferujące swe wdzięki, podczas gdy tantryzm jest niczym cnotliwa małżonka, co odsłania uroki własnego ciała tylko oczom prawowitego męża.
Zdaniem wyznawców tantryzmu każdy czas ma swoją świętą księgę. I tak na przykład ortodoksyjne hymny Hindusów Wedy zawierały naukę właściwą dla ludzi żyjących w dawnych wiekach, ale współczesnym mają niewiele do powiedzenia. Czas historyczny może być odmierzany w powtarzających się fazach czterech eonów (juga), które następowały kolejno w nie kończącej się rotacji. Jeśli jakiś ogólnoświatowy kataklizm doprowadzał do zakończenia danego cyklu, po nim przychodziły nowe. Najpierw był Złoty Wiek, gdy ludzie żyli długo, nie znali zawiści, urazy, oszustwa, pychy, nienawiści, okrucieństwa ani pożądania. Następne cztery stulecia aż po Kali Juga, czyli Czarny Wiek, przyniosły stopniowy upadek żywotności i siły moralnej człowieczeństwa. Teraz mamy właśnie Kali Juga - czwartą i zarazem ostatnią fazę, która rozpoczęła się pięć tysięcy lat temu i zbliża się do punktu kulminacyjnego. Jest to czas walki i gwałtu, degeneracji i moralnego rozkładu. Młodość nie darzy już szacunkiem ojców, a ojcowie nie są szacunku godni, żadnej wagi nie mają małżeńskie przysięgi i porozumienia społeczne, osobiste zobowiązania ani długi. Ludzkość dąży do zaznania zmysłowych uciech i zdobycia niezmiernych korzyści materialnych, wszędzie szerzą się homoseksualizm i perwersja, mężów i niewiast o wysokim morale jest coraz mniej, a jeśli się k...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin