Hrabia.Monte.Christo-The.Count.of.Monte.Cristo.2002.DVDRip.txt

(53 KB) Pobierz
00:00:00:www.napiprojekt.pl - nowa jakoć napisów.|Napisy zostały specjalnie dopasowane do Twojej wersji filmu.
00:00:52:Hrabia Monte Christo|na podstawie powieci Alexandre Dumas
00:01:05:W roku 1814 Cesarz Francji, Napoleon Bonaparte,|został zesłany na wyspę Elba, u wybrzeży Włoch.
00:01:11:Obawiajšc się prób jego uwolnienia, Brytyjczycy mieli rozkaz|strzelać do każdego, kto zbliży się do brzegu...
00:01:20:...niezależnie od tego jak niewinny|lub zdesperowany był ten kto.
00:01:45:Idioci.
00:01:53:Wecie kapitana, a my zdobędziemy|pozwolenie aby wzišć go na brzeg.
00:02:00:- Przez chwilę pomylałem, że mnie opuciłe.|- Przecież nie opucił bym przyjaciela w obliczy miertelnego zagrożenia.
00:02:07:Jednak, jako że jestemy reprezentantami statku,| muszę cię oficjalnie poinformować,
00:02:13:że włanie przekroczyłe swoje uprawnienia drugiego mata.|Informuję cię oficjalnie aby się ubezpieczyć.
00:02:17:Jeli nie znajdziemy lekarza, on zginie.|Rozumiesz to?
00:02:21:Oczywicie, że rozumiem.|Ale nie oczekuj, że będę cię krył.
00:02:26:Angielscy Dragoni...
00:02:33:Dantes, nie rób tego.
00:02:37:- Zabijš nas.|- Musimy z nimi porozmawiać.
00:02:42:Jestemy francuskimi żeglarzami!|Potrzebujemy pomocy lekarza!
00:02:48:- Przybywamy w pokoju!|- Pospiesz się! Uciekamy!
00:02:51:Nie jestemy niebezpieczni!
00:03:43:Wreszcie co trafiłe.
00:03:53:Poruczniku Graypool! Wiem, że ci biedni głupcy|wtargnęli tu i masz prawo ich zastrzelić,
00:04:00:ale zrób to wiedzšc,|że nie sš moimi agentami.
00:04:04:A teraz lepiej się wytłumaczcie,|albo zginiecie.
00:04:06:Sir, jestem Edmond Dantes.|Drugi mat na statku handlowym Farillon.
00:04:12:Jestemy w drodze do macierzystego portu w Marsylii.|To reprezentant właciciela statku.
00:04:16:Fernand Mondego,|syn hrabiego Mondego.
00:04:20:Mój kapitan cierpi na goršczkę,|więc przyszlimy tu szukać pomocy.
00:04:28:Jeli jego pišczka jest prawdziwa,|to nic nie poczuje, prawda?
00:04:36:Jest nieprzytomny.
00:04:47:- Edmond!|- Poruczniku Graypool!
00:04:49:- Przybylimy tu w dobrej wierze!|- To za moje zranione czoło.
00:04:52:I zranionš dumę jak przypuszczam.
00:05:04:To był wieczór pełen wrażeń.
00:05:16:Gdybym nie strzelał do tych dragonów,|leżelibymy na plaży w kawałkach.
00:05:21:Mało brakło, a zginęlibymy przeze mnie.
00:05:23:To prawda.
00:05:25:Ale żyjemy.
00:05:37:To dla ciebie Mondego.
00:05:40:- Być twoim przyjacielem to prawdziwa przygoda.|- W rzeczy samej.
00:05:47:- Podróżnicy, którzy sš przyjaciółmi.|- Co?
00:05:54:O czym ty mówisz?
00:05:57:O niczym. Do dna.|Pijemy wino Napoleona Bonaparte.
00:06:02:Rocznik 1806 to znakomite wino.
00:06:07:Skoro jeszcze pan nie pi, panie Dantes,|czy mogę zamienić z panem słowo?
00:06:15:Ciekawi mnie o co chodziło z tš figurkš szachowš?
00:06:21:To co co robimy od dzieciństwa.|Żaden z nas nigdy nie mógł wygrać z drugim.
00:06:26:- Król chwili.|- Król chwili?
00:06:31:W życiu jestemy albo królami, albo pionkami.
00:06:35:Jestem pod wrażeniem twoich wysiłków|w ratowaniu życia twojego kapitana.
00:06:40:On jest moim kapitanem i zarazem przyjacielem,|Wasza Wysokoć.
00:06:43:Lojalni przyjaciele to prawdziwa rzadkoć.
00:06:45:Prawdę mówišc jest pewna sprawa,|o której chciałbym porozmawiać.
00:06:49:Napisałem bardzo osobisty list do mojego|starego towarzysza w Marsylii.
00:06:54:Wolałbym aby Brytyjczycy go nie widzieli,|a majš paskudny nawyk otwierania mojej poczty.
00:06:59:Chciałem cię prosić o dostarczenie go dla mnie.
00:07:04:- Ja...ja nie wiem...|- To tylko list od jednego starego żołnierza do drugiego.
00:07:08:Zapewniam cię, że jest zupełnie niewinnej treci.
00:07:11:Ale co ważniejsze, to cena jakiej się domagam|za moje wstawiennictwo za was.
00:07:20:- Zgadzam się.|- Wspaniale.
00:07:23:Dostarczysz go panu Clarion.
00:07:26:- Zapamiętasz to imię?|- Pan Clarion.
00:07:29:- Jak go znajdę?|- To on znajdzie ciebie.
00:07:33:Nie chcę aby ktokolwiek wiedział o istnieniu tego listu.
00:07:37:Nawet twój przyjaciel.|Rozumiemy się?
00:07:40:Jestem człowiekiem honoru, wasza wysokoć.
00:07:43:Tak...jestem pewien, że to prawda.
00:08:03:Czego chciał?
00:08:07:Wiadomoci z Francji.|Tylko tyle.
00:08:29:Czas na was.|Kapitan nie żyje od pół godziny.
00:08:37:- Jest pan pewien?|- Jak widzi się tyle mierci w życiu co ja...
00:08:43:...czuje się takie rzeczy.
00:08:50:Królowie i pionki.|Cesarzowie i głupcy.
00:09:06:MARSYLIA
00:09:23:Jed szybciej!
00:09:39:Co się stało, Danglars?
00:09:42:Kapitan nie żyje, a Edmont Dantes|zlekceważył moje rozkazy.
00:09:50:Danglars, chod do mojego biura zdać raport.|Ty też Edmond.
00:09:54:- A kiedy będzie pan mnie potrzebował, panie Morrell?|- Ty id.
00:10:02:- Mercedes!|- Gdzie on jest? Gdzie jest Edmond?
00:10:06:Też się cieszę, że cię widzę.
00:10:08:Obawiam się, że się z nim rozminęła.|Potrwa to chwilę, bo chyba ma kłopoty.
00:10:13:Powiedział, żebymy się z nim spotkali przy skale.
00:10:16:- Mówiłem Dantesowi, ażeby nie schodził na brzeg.|- Czy to prawda?
00:10:20:- Biorę całš odpowiedzialnoć na siebie...|- I powiniene.
00:10:25:- To wszystko jego sprawka.|- To powinien być twój pomysł.
00:10:30:Narażanie się nie uratowałoby życia kapitanowi.|Chroniłem towar.
00:10:35:Chroniłe siebie, chowajšc się za swojš rangš|i zostajšc na pokładzie.
00:10:40:Fernandzie Dantes, mianuję cię kapitanem Farillon.
00:10:49:- Degradujesz mnie?|- Kto tu mówi o degradacji?
00:10:54:Pozostaniesz pierwszym matem,|pod dowództwem kapitana Dantesa.
00:10:59:Chyba, że chcesz poszukać innej łodzi?
00:11:13:Sšdzę, że jest pewna młoda dama, z którš chciałby|się podzielić tš wiadomociš.
00:11:23:Dziękuję.
00:11:33:Panie Morrell...
00:11:37:Jeli dobrze usłyszałem, to ten statek|włanie wrócił z wybrzeży Elby.
00:11:41:- Tak?|- Czy jest szansa, że kto z załogi schodził na brzeg?
00:11:48:- Owszem, ale teraz ich tu nie ma.|- Dziękuję panu.
00:11:53:- Czy mogę spytać o pana godnoć?|- Clariont. Moje nazwisko to Clariont.
00:12:04:- Kochaj się ze mnš.|- Czy kiedy dasz za wygranš?
00:12:08:- Nie musi się dowiedzieć.|- Wystarczy, że ja będę wiedziała.
00:12:11:I ja będę wiedział.
00:12:13:- To byłaby nasza mała tajemnica.|- Nie lubię tajemnic.
00:12:17:Mylisz, że Edmond nie ma żadnych tajemnic?|Ma. Sama go spytaj.
00:12:23:- Wiem czego chcesz,  Fernand.|- Doprawdy?
00:12:25:Pamiętasz jak bylimy dziećmi i Edmond dostał|na urodziny gwizdek, a ty małego kucyka?
00:12:30:Byłe wciekły, że Edmond cieszył się bardziej|ze swego gwizdka niż ty z kucyka.
00:12:35:Nie będę następnym gwizdkiem.
00:12:41:- Jak mylisz, kiedy będzie go stać, by cię polubić?|- Dwa lata. Tylko tyle.
00:12:48:- Wtedy dostanie papiery kapitana i będziemy mogli się pobrać.|- Dwa lata? Nie mógłbym czekać tak długo na nic.
00:12:55:Zwłaszcza na kobietę takš jak ty.
00:13:01:Jest!
00:13:04:Mercedes!
00:13:13:- Strasznie tęskniłam.|- Tęsknota już skończona.
00:13:16:- Masz kłopoty?|- Nie. Zostałem kapitanem! Chod!
00:13:25:- Pan Morrell dał mi Farillon.|- Edmondzie...
00:13:32:Król dla mnie.
00:13:35:Chyba jeste w czepku rodzony.
00:13:45:- Cišgle jeste drużbš.|- Wiem.
00:14:18:Przestań to robić.|Będziesz łysy.
00:14:28:- Czy skrywasz przede mnš jakie tajemnice?|- Tajemnice?
00:14:33:Jak to?|Czemu pytasz?
00:14:41:Spytaj mnie o co chcesz,|a ci odpowiem.
00:14:48:Już nie musisz czekać dwóch lat.
00:14:51:- Jak tylko będzie mnie stać na piercionek...|- Nie potrzebuje piercionka.
00:15:04:To będzie mój piercionek.
00:15:07:I bez względu na to co się stanie,|nigdy go nie zdejmę.
00:15:14:Przenigdy.
00:15:26:Witam wspaniałego, młodego gentlemana.
00:15:31:Przysišdziesz się?
00:15:37:Powiedz mi, Mondego...
00:15:42:...jak mogłe zostać przyjacielem tego zawszonego,|mierdzšcego kundla, Edmonda Dantesa?
00:15:51:On tylko udaje mojego przyjaciela,
00:15:56:a ukrywa przede mnš swoje tajemnice.
00:15:59:Jakie tajemnice?
00:16:18:Za nowego kapitana Farillon.
00:16:23:Wszystko co osišgnšłem zawdzięczam tobie, ojcze.
00:16:28:Niech ta szczęliwa chwila stanowi poczštek długiego
00:16:34:i wspaniałego życia.|Dla was obojga.
00:16:41:- Który to Edmond Dantes?|- To ja.
00:16:44:- Edmondzie Dantes, jeste aresztowany rozkazem gubernatora Marsylii.|- Aresztowany?
00:16:48:- Pod jakim zarzutem?|- Ta informacja jest poufna. Zabrać go!
00:16:51:Domagam się wyjanień.|Domagam się wyjanień!
00:16:57:Wrócę jeszcze dzi.
00:16:59:Nie martw się ojcze.|To jaka pomyłka.
00:17:16:Muszę przyznać, Dantes, że nie wyglšdasz na zdrajcę.
00:17:20:- Zdrajcę?|- Powiedz mi prawdę, bo od tego może zależeć twoje życie.
00:17:25:- Czy miałe kontakt z Napoleonem podczas pobytu na Elbie?|- Tak miałem...
00:17:30:To znaczy mielimy. Byłem tam z synem|hrabiego Mondego, Fernandem.
00:17:34:Niemal cały czas.|Zna pan Fernanda.
00:17:38:- Tak znam jego rodzina jest szanowana.|- Wspaniale! On za mnie powiadczy.
00:17:43:Bez wštpienia, ale powiedziałe:|"Niemal cały czas".
00:17:49:Z wyjštkiem chwili, w której Napoleon poprosił mnie,|abym dostarczył dla niego osobisty list.
00:17:55:To bez wštpienia korespondencja majšca na celu spisek.
00:17:58:- Doniósł na ciebie, twój pierwszy mat, Danglars.|- Co takiego?
00:18:03:- Czy dostarczyłe list?|- Nie, ten kto miał mnie odnaleć.
00:18:09:Mam go cišgle przy sobie.
00:18:31:Możesz to przeczytać.
00:18:32:- Nie proszę pana, nie umiem czytać.|- To list do jednego z agentów Napoleona.
00:18:40:Podaje w nim czasy i miejsca|brytyjskich patrolów na Elbie.
00:18:46:Przysięgam na grób matki, że powiedział mi,|że treć tego listu jest niewinna.
00:18:57:Nie. To ty jeste niewinny.
00:19:03:Naiwny i niewinny.
00:19:06:Mylę, że zarzuty zostanš wycofane.
00:19:10:W końcu przechwyciłem tš korespondencję|i nie stanowi ona już zagrożenia.
00:19:15:Nie wiem jak...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin