Desperate.Housewives.S08E14.HDTV.XviD-LOL.txt

(37 KB) Pobierz
00:00:01:<i>Poprzednio w 'Gotowych na wszystko'</i>
00:00:04:<i>Ben pożyczył pienišdze od lichwiarza.</i>
00:00:06:- Jeli ty nie dasz rady,
00:00:07:wiem, że twoja dziewczyna jest nadziana.
00:00:10:<i>Julie miała dla Susan | więcej niż jednš niespodziankę.</i>
00:00:13:- Oddaję je do adopcji.
00:00:14:- Co?
00:00:15:- Zatrzasnęłycie mi drzwi przed nosem!
00:00:17:<i>Bree odrzuciła przyjaciółki.</i>
00:00:19:- Odczep się!
00:00:20:<i>Ale Orson przybył na ratunek.</i>
00:00:23:- Twoje przyjaciółki zadzwoniły.
00:00:25:www.NapiProjekt.pl - nowa jakoć napisów.|Napisy zostały specjalnie dopasowane do Twojej wersji filmu.
00:00:27: <font color="purple">Tłumaczenie: | I_love_chocolate, dla Iwonki :)</font>
00:00:29:<i>Orson Hodge wiedział jedno...</i>
00:00:34:<i>Bree Van de Kamp była|kobietš idealnš dla niego.</i>
00:00:41:<i>Kiedy był chory, | pielęgnowała go, aż wyzdrowiał,</i>
00:00:47:<i>Gdy go aresztowano,</i>
00:00:49:<i>obiecała, że na niego zaczeka.</i>
00:00:54:<i>Gdy doznał urazu,</i>
00:00:58:<i>robiła za niego to, |czego on nie dał rady.</i>
00:01:03:<i>Więc gdy teraz to Bree cierpiała,</i>
00:01:05:<i>Orson zamierzał się niš zajšć.</i>
00:01:09:- Odkryłem, że na każdy problem, 
00:01:13:filiżanka herbaty zawsze| poprawia sytuację.
00:01:16:- Dziękuję.
00:01:18:Pomyleć, że gdyby cię | tam nie było,
00:01:20:ten mężczyzna mógł uczynić | okropne rzeczy...
00:01:22:- Nie myl o tym.
00:01:24:Jeste już bezpieczna. | Jestem przy tobie.
00:01:26:- Jeste naprawdę dobrym przyjacielem.
00:01:30:Prawdopodobnie moim jedynym.
00:01:32:- Nie mów tak.
00:01:34:Wcišż jeste blisko z  Gabrielle,|Lynette i Susan, prawda?
00:01:40:Co nie tak?
00:01:43:- Trochę się oddaliłymy.
00:01:46:- Naprawdę?
00:01:48:Mylałem, że wasza czwórka | jest nierozłšczna.
00:01:50:- Wiem, ale co się wydarzyło | kilka miesięcy temu i...
00:01:54:- Bree?
00:01:55:- Nie mogę o tym mówić
00:01:57:- Po tym, co przeszlimy,
00:02:00:obiecuję, że możesz mi ufać.
00:02:03:- Nie, chcę by wiedział.
00:02:05:- Jeste jedynym, którym wcišż | we mnie wierzy.
00:02:07:- I zawsze będę.
00:02:10:Proszę, widzę, że cię to męczy.
00:02:12:Powiedz mi dla własnego dobra.
00:02:18:- Około szeciu miesięcy temu...
00:02:23:urzšdzałymy kolację
00:02:26:ale zanim gocie przyszli do Gaby,
00:02:29:stało się co strasznego.
00:02:39:Orson, rozumiem, że jeste w szoku,|ale proszę, powiedz co.
00:02:42:- Jestem w szoku.
00:02:45:Zgodziła się zatuszować | zbrodnię Carlosa,
00:02:47:a one cię tak po prostu zostawiły?|Jakie przyjaciółki tak robiš?
00:02:51:- Jeste zły na nie?
00:02:53:- Tak.
00:02:54:- Wykorzystały cię, | a potem porzuciły.
00:02:57:To przerażajšce.
00:02:58:- Więc nawet po tym, | jak usłyszałe, co zrobiłam,
00:03:00:wcišż we mnie wierzysz?
00:03:02:<i>Tak, Orson Hodge wiedział, | że Bree była dla niego idealnš kobietš.</i>
00:03:08:<i>A teraz gdy co na niš miał...</i>
00:03:10:- Wierzę w ciebie bardziej, | niż kiedykolwiek.
00:03:12:<i>Nie miał zamiaru jej wypucić.</i>
00:03:30:<i>Lynette Scavo odkryła</i>
00:03:32:<i>dobre strony rozstania...</i>
00:03:36:<i>dzielonš opiekę nad dziećmi.</i>
00:03:40:<i>Przez trzy wspaniałe dni w tygodniu,</i>
00:03:42:<i>nie miała dziecka wymagajšcego uwagi...</i>
00:03:48:<i>nikogo, dla kogo musiała być przykładem...</i>
00:03:54:<i>i mnóstwo czasu na ćwiczenia.</i>
00:03:59:<i>Ale Lynette zapomniała,| że jeli chodzi o bycie matkš</i>
00:04:03:<i>możesz uciekać...</i>
00:04:05:- Hej, mamo!
00:04:07:<i>Ale nigdy się nie schowasz.</i>
00:04:09:- Czeć chłopcy, co tam?
00:04:12:- Nic. Jezu... potrzebujemy powodu, | żeby przynieć kwiaty
00:04:15:kobiecie, która podarowała nam życie?
00:04:19:- Walizki? Dlaczego macie walizki?
00:04:23:- Dobra, mielimy małe nieporozumienie | z naszym gospodarzem,
00:04:25: i tak jakby nas eksmitował.
00:04:33:- Nie! Nie! Nie! Nie!
00:04:35:- Odejdcie!| Nie wprowadzicie się tu znowu!.
00:04:37:- Mamo, daj spokój...
00:04:38:- Spędziłam 18 lat na to,| żeby was stšd wypucić.
00:04:40:- Nie ma opcji, żeby wzišć was z powrotem.
00:04:46:- Ok, mamo.
00:04:48:- Rozumiemy.
00:04:49:- Taak, musimy nauczyć się żyć | na własnš rękę.
00:05:02:- Nie.
00:05:03:- Daj spokój. Tylko tydzień!
00:05:04:- Znam was. | Tydzień zamieniłby się w rok,
00:05:07:a rok w 20 lat,
00:05:08:a póniej to już tylko | odłšczylibycie mi respirator,
00:05:10:mówišc "To jest to, czego chciałaby mama.
00:05:15:- Wpuć nas. | Jestemy dziećmi rozwodników.
00:05:17:- Włanie. Idcie do taty.
00:05:19:- Ale my wolimy ciebie.
00:05:21:- Nie wciskajcie mi tego.
00:05:23:- Nie, serio. | Tata ma tš głupiš dziewczynę.
00:05:25:- A ona nie była | w porzšdku w stosunku do ciebie.
00:05:31:- Macie mnie tš 'głupiš dziewczynš'.
00:05:37:- Hej, kochanie. Co robisz?
00:05:39:- Och, agencja adopcyjna podesłała mi | kilka par, którym mam się przyjrzeć.
00:05:43:- Okey, ten goć ma oczy | seyjnego mordercy.
00:05:45:- Wcale nie. To tylko odblask.
00:05:48:- Super. Chcesz, żeby twoje | dziecko cišgle uciekało.
00:05:50:- Inne opcje?
00:05:52:- Ci mi się podobajš.
00:05:53:- Oo, para gejów.
00:05:54:- To nie jest facet.
00:05:57:- Ooo, szkoda. | Geje majš podejcie do dzieci.
00:05:59:- Dosyć tego. Nikt nigdy | nie będzie dla ciebie wystarczajšco dobry.
00:06:02:- Więc całkowicie wykluczasz | jej zatrzymanie?
00:06:03:- Tak, całkowicie.
00:06:04:- I ja w tej kwestii nie mam | nic do powiedzenia?
00:06:07:- O to włanie chodzi.
00:06:11:- Musisz przestać jš naciskać.
00:06:12:- Chciałabym tylko, żeby było co,
00:06:14:co powstrzymałoby jš |od oddania tego dziecka.
00:06:19:Hej, a co jeli porozmawiałabym| z ojcem?
00:06:21:- Susan...
00:06:22:- Nie, czy on w ogóle wie, | co ona chce zrobić?
00:06:24:Może gdy go znajdę,
00:06:26:powiem mu,  a on jš powstrzyma.
00:06:29:- To naprawdę kiepski pomysł.
00:06:31:- Według ciebie.|- Co mylš o tym twoje przyjaciółki?
00:06:35:- Nie wiem, nie mogę im powiedzieć.
00:06:37:Julie chce to utrzymać w tajemnicy.
00:06:39:Więc jeste jedynym, | z kim mogę o tym rozmawiać
00:06:42:i doceniłabym to,| gdyby się ze mnš zgadzał.
00:06:46:- Słuchaj, mnie też to dobija.
00:06:47:Ale to jej decyzja.
00:06:49:Naciskaj jš dalej,
00:06:51:to i jš stracisz nie tylko wnuczkę.
00:06:59:- Dziewczęta, idziemy do domu.
00:07:03:Dobra, policzę do trzech.
00:07:05:Jeden...
00:07:07:dwa...
00:07:09:dwa i pół...
00:07:12:dwa i trzy czwarte...
00:07:14:- Nie znasz więcej ułamków, prawda?
00:07:17:- Dobra, wystarczy mšdralo.
00:07:18:Dzwonię do ojca.
00:07:20:I lepiej uważaj,
00:07:21:bo ten telefon ma aplikację, | która może spucić ci łomot.
00:07:30:- Czeć kochanie. |Włanie przygotowuję się do medytacji.
00:07:33:Mogę do ciebie oddzwonić?
00:07:33:- Nie! Nie, nie, nie. | Wystarczy wynurzania 'wewnętrznego' dziecka.
00:07:36:Musisz wrócić do domu
00:07:37:i rozprawić się z dwójkš tych, | które sš już 'na zewnštrz'.
00:07:39:- Nie mogę wrócić do domu, | zanim nie ukończę terapii.
00:07:43:To potrwa jeszcze 16 dni.
00:07:45:- Za 16 dni nie będzie gwarancji,
00:07:47:że w domu będš jeszcze | jakiekolwiek dzieci.
00:07:48:Nie uwierzyłby w myli, | które włanie przechodzš mi przez głowę.
00:07:51:- Gaby.
00:07:52:- Mówię tylko, że mam kamienie, | one majš plecaki,
00:07:54:a po drodze do szkoły jest jezioro.
00:07:56:- Posłuchaj... Wiem, że | jest ci cięzko,
00:08:00:gdy ja jestem na odwyku.
00:08:01:- Nawet nie masz pojęcia. | Odchodzę od zmysłów.
00:08:05:Zajmuję się twojš firmš,
00:08:07:prowadzę dom,
00:08:08:i próbuję utrzymać dziewczynki w szyku.
00:08:10:- Daj mi Juanitę do telefonu.
00:08:12:- Juanita, porozmawiaj z ojcem.
00:08:16:- Czeć, tatusiu.
00:08:28:- Złowiłe co?
00:08:30:- Karen mnie wyrzuciła.
00:08:31:- O mój Boże. Co się stało?
00:08:33:- Nie wiem.
00:08:35:Wyglšda na to, że ostatnio | wszystko jš denerwuje.
00:08:37:"Ostatnio"? Jest zrzędliwš starszš kobietš.
00:08:40:Dlatego jš kochamy i szanujemy.
00:08:42:- Nie, tym razem jest inaczej.
00:08:44:Mylę, że musi minšć trochę czasu, | zanim ochłonie.
00:08:47:A w międzyczasie, |nie mam gdzie się podziać.
00:08:53:- Taa, no cóż. Wiesz, fajnie jest w noclegowni...
00:08:56:- To nie dla mnie.
00:08:57:Raz tam spałem.
00:08:59:Obudziłem się o 2.00, | a jaki facet masował mi stopy.
00:09:03:Cóż, przynajmniej mam wędkę,
00:09:05:więc z głodu nie umrę.
00:09:07:- Przy kociele jest jeziorko, prawda?
00:09:12:Jest tam dużo rybek.
00:09:13:- Okey, Gaby. To oczywiste, | że nie załapała sugestii.
00:09:17:- Nie, załapałam. | Po prostu jš zignorowałam.
00:09:21:- Posłuchaj, zaoferowałabym ci | pokój u siebie,
00:09:22:ale moje dzieci sš młode i głone...
00:09:24:- A ja stary i głuchy. | Pasuje idealnie.
00:09:27:Dzięki, Gaby.
00:09:28:Spytałbym Bree, czy mogę u niej przenocować,
00:09:30:ale tam teraz jest Orson.
00:09:36:- Musicie bardziej pomagać mamie.
00:09:38:No wiesz, w domu...
00:09:39:- Dzięki, skarbie. Bardzo pomogłe.
00:09:40:Muszę zadzwonić do dziewczyn. Pa.|- Gaby!
00:09:48:- Witam panie.
00:09:49:Widziałem was przez okno
00:09:51:i musiałem się przywitać.
00:09:53:- Orson.
00:09:54:- Wróciłe.
00:09:56:- Wróciłem.
00:09:57:Jeste spostrzegawcza, Susan.
00:09:59:- Miała na myli, | że to niespodziewane
00:10:01:widzieć cię tu po takim czasie.
00:10:04:- Montujšcego rampę.
00:10:05:- Ty i Bree...
00:10:06:- Będziemy spędzać więcej czasu razem? Tak...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin