00:00:01:movie info: DIV3 432x240 23.976fps 699.8 MB|/SubEdit b.4043 (http://subedit.prv.pl)/ 00:00:21:DZIECKO ROSEMARY 00:02:21:- Jest pan lekarzem?|- Jest aktorem. 00:02:25:Mamy tu dużo aktorów.|Widziałem pana w czym? 00:02:30:Jaki czas temu grałem w Hamlecie.|A potem w Perkozie. 00:02:35:On żartuje. Grał w Lutrze,|Nikt nie kocha albatrosa 00:02:39:i reklamach telewizyjnych. 00:02:41:- Tam sš duże pienišdze.|- Oraz emocje artystyczne. 00:02:52:Siódme, Diego. 00:02:54:Najmniejsze miały 9 pokoi, 00:02:56:ale podzielono je|na czwórki, pištki i szóstki. 00:02:59:7-E to czwórka, pierwotnie|tylna częć dziesištki. 00:03:02:Była jadalnia|to teraz wypoczynkowy, 00:03:05:z drugiej sypialni zrobiono głównš, 00:03:07:dwa złšczone pokoje dla służby|dajš jadalnię albo drugš sypialnię. 00:03:12:- Macie państwo dzieci?|- Planujemy je mieć. 00:03:16:Musimy naoliwić tę kratę. 00:03:20:Tędy, proszę. 00:03:30:Poprzednia lokatorka, pani Gardenia,|zmarła parę dni temu, 00:03:34:jej rzeczy sš wcišż w mieszkaniu. 00:03:37:Jej syn mówi,|że odstšpi meble za bezcen. 00:03:41:- Zmarła w mieszkaniu?|- Nie, nie. W szpitalu. 00:03:46:Leżała w pišczce od tygodni. 00:03:48:- Proszę bardzo.|- Dziękuję. 00:03:51:Była bardzo stara,|odeszła we nie. 00:03:56:Sam bym tak chciał odejć,|kiedy nadejdzie mój czas. 00:04:00:Nie, nie.|Nie w mieszkaniu. 00:04:04:Była sprawna do samego końca. 00:04:06:Jedna z pierwszych|kobiet prawników w miecie. 00:04:09:- Hodowała też roliny.|- To była niesamowita kobieta. 00:04:13:Szafka. Wiele szafek. 00:04:18:Ładny widok na park. 00:04:20:Nie mogę być dłużej zwišzana... 00:04:22:Ten pokój|nadawałby się na dziecinny. 00:04:25:Tak. Żółto-biała tapeta|bardzo by go rozjaniła. 00:04:29:- Co to za roliny?|- Głównie zioła. 00:04:33:Duża, ładna łazienka. 00:04:35:- Mięta, bazylia.|- Mylałem, że marihuana. 00:04:46:Główna sypialnia. 00:04:48:- Och, tak.|- l znowu w holu. Proszę. 00:04:57:Och, Guy! 00:04:59:- Kominek oczywicie działa.|- wietnie. 00:05:04:To cudowne mieszkanie.|Jestem nim zachwycona! 00:05:07:Próbuje pana skłonić|do obniżenia czynszu. 00:05:11:Podnielibymy go, gdybymy mogli.|Mieszkania o takim uroku... 00:05:18:A to dziwne. 00:05:24:Za tš komódkš jest szafa.|Jestem tego pewny. 00:05:29:Tak. Ma pan rację. 00:05:35:Przesunęła jš.|Stała kiedy tutaj. 00:05:44:Proszę mi pomóc. 00:06:09:Nic dziwnego,|że była w pišczce. 00:06:12:Nie przesunęłaby jej sama.|Miała 89 lat. 00:06:17:Może to jej syn|powinien jš otworzyć. 00:06:21:Mam pozwolenie|na pokazanie mieszkania. 00:06:25:Cóż!|Cokolwiek tam było, uciekło. 00:06:29:Może nie potrzebowała|pięciu szaf. 00:06:31:Po co miałaby zakrywać|odkurzacz i ręczniki? 00:06:35:Tego się nigdy nie dowiemy. 00:06:37:Może to ze staroci.|Co jeszcze? 00:06:41:A co z pralniš? 00:06:43:- Jest większe niż poprzednie.|- Tak. l droższe. 00:06:48:Jest w lepszym miejscu. 00:06:50:Tak. Mógłbym chodzić|do teatrów na piechotę. 00:06:54:Guy, wemy je, proszę. 00:06:56:Salon mógłby być...|Och, proszę! 00:06:59:Wykręcimy się z tamtej umowy. 00:07:03:Miałem ochotę napisać,|że jestecie narkomanami. 00:07:06:Ale skłamałem i napisałem,|że cudowni z was lokatorzy. 00:07:10:- Jeste wspaniały, Hutch.|- Mogę was od tego odwieć? 00:07:13:- Nabija się z ciebie.|- Wcale nie. 00:07:16:To wyglšda bomba. 00:07:18:Na przełomie wieku|Bramford nie cieszyło się 00:07:21:dobrš reputacjš. 00:07:24:Siostry Trench przeprowadzały tam|swoje dietetyczne eksperymenty, 00:07:28:a Keith Kennedy wydawał przyjęcia. 00:07:30:Adrian Marcato też tam mieszkał... 00:07:33:- Siostry Trench?|- Adrian Marcato? 00:07:35:Siostry Trench były to|dwie wiktoriańskie damy. 00:07:38:Gotowały i jadły małe dzieci,|włšcznie z własnš siostrzenicš. 00:07:42:- To urocze.|- Marcato zajmował się czarami. 00:07:46:Wywołał niezłš panikę ogłaszajšc,|że wyczarował żywego diabła. 00:07:51:O mały włos nie przypłacił|tego życiem w holu Bramford. 00:07:56:Żartujesz sobie. 00:07:57:Po tej sprawie z Keithem Kennedym|dom stał prawie pusty. 00:08:01:- Nie wiedziałem nic o Marcato.|- l te siostry! 00:08:06:Podczas II wojny wiatowej|dom znowu się zapełnił. 00:08:09:- Wspaniała!|- Opowieć o domu? 00:08:11:- Baranina.|- Nazywano go Czarnym Bramfordem. 00:08:15:W każdym bloku|zdarzajš się straszne rzeczy. 00:08:18:W tym dochodzi do nich|z dużš częstotliwociš. 00:08:22:W 1959 r. znaleziono w piwnicy|nieżywe niemowlę zawinięte w gazety. 00:08:27:- To mi zaostrza apetyt.|- Napij się więcej wina. 00:09:09:Roman! Przynie mi piwo korzenne|jak będziesz szedł do pokoju! 00:09:48:To sš półki. 00:10:07:Pokochajmy się. 00:11:35:To chyba siostry Trench|żujš dzieci. 00:11:51:Prosto i na lewo. 00:11:54:100-milowy wycig motorów|w Daytonie na Florydzie. 00:11:58:Yamaha prowadzi i wygrywa,|zajmujšc 7 z 10 najwyższych miejsc. 00:12:04:Yamaha wygrywa trzeci rok z rzędu|bioršc wszystko. 00:12:08:Yamaha to produkt mistrzów|z modelami na każdš okolicznoć. 00:12:13:Powiniene odkryć niesamowity|wiat Yamahy. Przejed się. 00:12:17:- No już. Wsiadaj.|- Dobrze. Jedziemy. 00:12:27:Spójrz! 00:12:34:Wyglšda wietnie. 00:12:51:Przepraszam. Wzięłam paniš|za Victorię Vetri, aktorkę. 00:12:57:Nic nie szkodzi. Nie pani pierwsza.|Ja sama nie widzę podobieństwa. 00:13:02:- Zna jš pani?|- Nie. 00:13:07:Nazywam się Terry Gionoffrio. 00:13:09:Miło mi, jestem Rosemary|Woodhouse. Nowa lokatorka. 00:13:13:Mieszkam u Castevetów.|Od czerwca jestem ich gociem. 00:13:18:Nasze mieszkanie|to była częć waszego. 00:13:20:Zajęlicie mieszkanie|tej staruszki? Pani...? 00:13:24:- Tak... Gardenii.|- Gardenia, tak. 00:13:27:Pani Castevet dostawała od niej|różne zioła do gotowania. 00:13:31:- Widziałam je.|- Teraz sama je hoduje. 00:13:35:Muszę dodać|rodek zmiękczajšcy. 00:13:37:- Co robi twój mšż?|- Jest aktorem. 00:13:40:- Jak się nazywa?|- Guy Woodhouse. 00:13:43:Grał w Lutrze i Nikt nie kocha|albatrosa, robi też reklamy dla TV. 00:13:48:Całymi dniami oglšdam telewizję.|Na pewno go widziałam. 00:13:56:- Nienawidzę tej sutereny.|- Ja też. 00:13:58:Przyprawia mnie|o gęsiš skórkę. 00:14:00:Chcesz,|abymy przychodziły tu razem? 00:14:04:wietny pomysł. 00:14:06:Mam amulet. Może przyniesie|szczęcie nam obu. 00:14:10:- Jest piękny.|- Nieprawdaż? 00:14:13:Dostałam go od pani Castevet. 00:14:15:Przynosi podobno szczęcie.|Ma w rodku jakie zioła. 00:14:23:Ja też nie szaleję za zapachem.|Miejmy nadzieję, że działa. 00:14:27:Jest piękny.|Nigdy takiego nie widziałam. 00:14:30:Pochodzi z Europy. Państwo Castevet|to najcudowniejsi ludzie pod słońcem. 00:14:35:- Przygarnęli mnie z ulicy.|- Była chora? 00:14:38:Umierałam z głodu, ćpałam|i wiele innych rzeczy. 00:14:42:Traktujš mnie jak córkę. 00:14:45:Na poczštku mylałam,|że chcš mnie wykorzystać, 00:14:48:ale sš dla mnie jak dziadkowie. 00:14:50:Miło, że istniejš tacy ludzie. 00:14:53:Tyle się słyszy o apatii,|o obawie przed zaangażowaniem się. 00:14:58:Gdyby nie oni, już bym nie żyła,|albo siedziałabym w pace. 00:15:02:Nie masz żadnej rodziny,|która mogłaby pomóc? 00:15:05:Mam brata w marynarce. 00:15:07:Nie mamy stuprocentowej pewnoci! 00:15:11:Uważam,|że nie powinnimy jej mówić! 00:15:15:To pewnie cianka działowa. 00:15:17:To tylna częć pierwotnej|dziesištki z jadalniš. 00:15:21:Mamy tu jednš|wbudowanš szafkę, a tu drugš. 00:16:04:Proszę się cofnšć do tyłu! 00:16:14:Proszę się cofnšć.|Nie ma tu nic do oglšdania. 00:16:17:Proszę się cofnšć. 00:16:21:- Jezu.|- Proszę się cofnšć! 00:16:24:- Znalimy jš.|- Jak się nazywała? 00:16:28:- Terry.|- A nazwisko? 00:16:31:Ro? Jak ona miała|na nazwisko? 00:16:35:Nie pamiętam.|Włoskie nazwisko. 00:16:37:Mieszkała u ludzi|o nazwisku Castevet. 00:16:41:Już to wiemy. 00:16:43:Krótko i na temat.|Przyczepiła to do okna plastrem. 00:16:47:- No już. Do tyłu.|- Theresa Gionoffrio. 00:16:50:Proszę się cofnšć! 00:16:54:- Znała jš pani?|- Spotkałam jš raz. 00:16:57:- Ro, chodmy do domu.|- Nadchodzš. 00:17:03:- Państwo Castevet?|- Tak. 00:17:07:Czy mieszka u was|Theresa Gionoffrio? 00:17:10:Tak. Czy zdarzył się wypadek? 00:17:13:Przygotujcie się na złe wieci.|Ona nie żyje. Wyskoczyła z okna. 00:17:18:To niemożliwe! To pomyłka! 00:17:21:Artie, pokaż im denatkę. 00:17:26:Wiedziałem, że tak będzie. 00:17:28:Co jakie trzy tygodnie|wpadała w głębokš depresję. 00:17:32:Mówiłem o tym żonie,|ale mnie wymiała. 00:17:36:To nie musi być samobójstwo. 00:17:38:Była wesoła, nie miała powodów|do samounicestwienia. 00:17:42:- Czyciła pewnie okna.|- O północy?! 00:17:47:- Dlaczego nie? Mogło tak być!|- Czy to jej pismo? 00:17:52:- Tak.|- Zdecydowanie. 00:17:54:Dostanš to państwo,|kiedy z tym skończymy. 00:17:58:To nie do wiary.|Była taka szczęliwa. 00:18:02:- Jaka najbliższa rodzina?|- Nie miała nikogo oprócz nas. 00:18:07:- Nie miała przypadkiem brata?|- A miała? 00:18:10:- Tak mówiła, służy w marynarce.|- Pierwsze słyszę. 00:18:13:- Gdzie stacjonuje?|- Nie wiem. 00:18:17:Wspomniała o nim w pralni.|Jestem Rosemary Woodhouse. 00:18:22:Mieszkamy pod 7-E. 00:18:24:Wiem, co pani czuje,|pani Castevet. 00:18:27:Wydawała się|taka radosna i pełna... 00:18:29:Wychwalała państwa bardzo,|była wam bardzo wdzięczna. 00:18:33:Dziękuję. 00:18:35:Wie pani co jeszcze|o jej bracie? 00:18:37:- Nie, nie wiem.|- Nie będzie trudno go znaleć. 00:18:41:- To straszne. Tak mi przykro.|- Takie nieszczęcie. 00:18:45:Cóż, dziękuję. 00:19:27:Czasem się zastanawiam,|jak możesz czymkolwiek kierować. 00:19:38:Nie mów mi,|co sšdzi Laura-Louise. 00:19:43:Gdyby słuchał,|nie robilibymy teraz tego! 00:19:46:Bylibymy gotowi do drogi,|a tak musimy zaczynać od poczštku! 00:19:50:Prosiłam, aby jej|nie mówić za wczenie! 00:19:53:Wiedziałam,|że tego nie zrozumie! 00:19:56:Powiedziałam siostrze Weronice|o tych oknach ...
Kriss68