Boże, broń.doc

(27 KB) Pobierz

22 września 2004

Boże, broń

Kaja Bogomilska z „Naszej Polski” zakipiała obu­rzeniem na mój felieton, w którym skrytykowałem jej tygodnik za zamieszczenie wywiadu z autorem gierkowskiego cudu gospodarczego. Pawłem Bożykiem. Zareagowała w sposób temu pisemku właściwy, po­sługując się kłamstwem: przedstawia mój tekst swoim czytelnikom jako przejaw zemsty i urażonej dumy za to, że „Nasza Polska” nawypisywała głupstw o mojej książce. Nic podobnego. Owe głupstwa były jedynie powodem, dla którego w ogóle po tę - pod­trzymuję - bladą kalkę „Naszego Dziennika”, po dłuższej przerwie sięgnąłem. Pochwały ze strony pi­sma, o którym mam złe mniema­nie, potrzebne mi są jak zawiasy w plecach, a wyniki sprzedaży „Polactwa” w najmniejszym stopniu nie skłaniają mnie do frustracji. Przeciwnie, czytelnicy okazują się bardziej inteligent­ni od mędrków z „Naszej Polski” i nie dopatrują się w tej książce zniesławiania narodu, tylko, zgodnie z intencją autora, próbę odpowiedzi na pytanie, kto z nas „polactwo” zrobił i w jaki sposób możemy się na powrót stać Polakami. To temat na inną rozmowę, ale powiem przy okazji, że raczej nie pomoże nam w tym środowisko pani Bogomilskiej, które do zapropono­wania ma jedynie nadęte, patriotyczne frazesy, na do­datek wypełniane socjalistyczną treścią i mieszane z obsesyjną żydofobią.

Felieton, który tak zirytował naszą byłą redakcyj­ną koleżankę (swego czasu zamieszczała w „ Gaze­cie Polskiej” bardzo dobre reportaże), dotyczył sprawy daleko ważniejszej niż tego, co tam kto sobie sądzi o mnie albo ja o nim. Dotyczył rehabilitowa­nia przez antykomunistyczną niegdyś centroprawicę postkomunistów. Najpierw „liberalne” skrzydło PZPR obronione zostało przed rozliczeniami i wzię­te pod ochronę michnikowszczyzny, jako sojusznik przeciwko „ narodowo-katolickiemu ciemnogrodo­wi”. Za to zbratanie z komunistyczną kanalią Michnik. jego gazeta i Unia Demokratyczna zostały przez środowiska centroprawicy słusznie skreślone. Póź­niej jednak drugie, moczarowskie skrzydło PZPR doczekało się z kolei analogicznej rehabilitacji ze strony „narodowych katolików”, tym razem jako so­jusznik przeciwko michnikowszczyźnie - co właści­wie odbiera im moralne prawo do krytykowania Michnika za osławione toasty z komuchami. „Nasza Polska” zapewne nie jest w tym haniebnym dziele rehabilitowania towarzysza Szmaciaka najbardziej zasłużona, ale swój udział ma, czego wspomniany wywiad jednym z dowodów.

Pisze Kaja Bogomilska, że przecież zamieszczenie wywiadu z kimś nie oznacza wcale, że gazeta akceptu­je jego postawę. I znowu mija się z prawdą, bo są wy­wiady i wywiady. A ten akurat przeprowadzony został z pozycji czołobitnych. Wywiadobiorczyni nie zadaje Bożykowi żadnego pytania, które zmuszałoby go do tłumaczenia się z czegokolwiek. Nie ma żadnych wąt­pliwości, ani nawet żadnego dystansu wobec jego wy­roków. Na dodatek w zamieszczonej obok wywiadu nocie o Bożyku ogranicza się „Nasza Polska” wyłącz­nie do opisania jego bieżącej działalności, ani słowem nie wspominając, kto zacz i jak istotne dla dziejów Polski ma „dokonania”. Możliwe zresztą, że „Nasza Polska” po prostu nie wiedziała, z kim rozmawia - ale w takim razie proszę się przyznać do tej niewiedzy, a nie napadać na tego, kto ją wytknął.


Otóż dlatego właśnie upar­cie nazywam „Naszą Polskę” i inne podobne jej organy „pisemkami”. W tym samym nu­merze, w którym Kaja Bogomilska znieważa moją skromną osobę, znajduję artykulik „Po­wrót prasy gadzinowej”, któ­rego autor przeprowadza wy­wód, iż skoro taki na przykład „Newsweek Polska” wydawa­ny jest przez końcem „Axel Springer”, to nie ma żadnej różni­cy pomiędzy nim a gadzinową prasą wydawaną po polsku przez hitlerowców w czasie okupacji. Nie zauważa ów autorzyna nawet tego, że „Newsweek” to tytuł amerykański, że to właściciel tytu­łu, a nie wydawca, ma pieczę nad niezawisłością gazety, ani że tygodnik ten, właśnie dzięki takiemu układowi właścicielskiemu, pisze o sprawach, o których milczeć musi wiele mediów no­minalnie „krajowych”, i przez to poddanych władzy tutejszych polityków lub oligarchów. Po prostu wymy­ślił sobie facet taki bluzg i sunie, nie licząc się z fak­tami ani zdrowym rozsądkiem. I tak wygląda cała pu­blicystyka „Naszej Polski”. Obsesyjna, histeryczna, jaskrawo tendencyjna, przede wszystkim - nacecho­wana skrajną niekompetencją autorów. Dlatego wła­śnie tygodnik ten nie zasługuje w moim przekonaniu na inne miano niż „pisemko”. I nic mu nie pomaga w moich oczach deklarowanie, że „broni Polski”, bo przed takimi obrońcami, co bardziej kompromitują niż bronią, to niech Polskę Pan Bóg broni.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin