Aby rozpocz lektur, kliknij na taki przycisk ktry da ci peny dostp do spisu treci ksiki. Jeli chcesz poczy si z Portem Wydawniczym LITERATURA.NET.PL kliknij na logo poniej. , ELIZA ORZESZKOWA NAD NIEMNEM TOM I 2 I Dzie by letni i witeczny. Wszystko na wiecie janiao, kwito, pachniao, piewao. Ciepo i rado lay si z bkitnego nieba i zotego soca; rado i upojenie tryskay znad pl porosych zielonym zboem; rado i zota swoboda pieway chrem ptakw i owadw nad rwnin w gorcym powietrzu, nad niewielkimi wzgrzami, w okrywajcych je bukietach iglastych i liciastych drzew. Z jednej strony widnokrgu wznosiy si niewielkie wzgrza z ciemniejcymi na nich borkami i gajami; z drugiej wysoki brzeg Niemna, piaszczyst cian wyrastajcy z zielonoci ziemi a koron ciemnego boru oderznity od bkitnego nieba, ogromnym pkolem obejmowa rwnin rozleg i gadk, z ktrej gdzieniegdzie tylko wyrastay dzikie, pkate grusze, stare, krzywe wierzby i samotne, supiaste topole. Dnia tego w socu ta piaszczysta ciana miaa pozr pobrczy zotej, przepasanej jak purpurow wstg tkwic w niej warstw czerwonego marglu1. Na wietnym tym tle w zmieszanych z dala zarysach rozpozna mona byo dwr obszerny i w niewielkiej od niego odlegoci na jednej z nim linii rozcignity szereg kilkudziesiciu dworkw maych. By to wraz z brzegiem rzeki zginajcy si nieco w pkole sznur siedlisk ludzkich, wikszych i mniejszych, wychylajcych ciemne swe profile z wikszych i mniejszych ogrodw. Nad niektrymi dachami, w powietrzu czystym i spokojnym wzbijay si proste i troch tylko skbione nici dymw; niektre okna wieciy od soca jak wielkie iskry; kilka strzech nowych mieszao zocisto somy z bkitem nieba i zielonoci drzew. Rwnin przerzynay drogi biae i troch zieleniejce od z rzadka porastajcej je trawy; ku nim, niby strumienie ku rzekom, przybiegay z pl miedze, cae bkitne od bawatkw, te od kamioy,* rowe od dzicieliny* i smek*. Z obu stron kadej drogi szerokim pasem bielay bujne rumianki i wysze od nich kwiaty marchewnika*, say si w trawach fioletowe rohule*, tymi gwiazdkami wieciy brodawniki* i kurze lepoty, liliowe skabiozy polne wyleway ze swych stulistnych koron miodowe wonie, chwiay si cae lasy sabej i delikatnej mietlicy*, kosmate kwiaty babki stay na swych wysokich odygach, rumianoci i zawadiack postaw stwierdzajc nadan im nazw kozakw. Za tymi pasami rolinnoci dzikiej cicho w cichej pogodzie stao morze rolin uprawnych. yto i pszenica miay kosy jeszcze zielone, lecz ju osypane drcymi rokami, ktrych obfito wrya urodzaj; nisze znacznie od nich, 1 M a r g i e l rodzaj tustej, twardej ziemi, ktrej gwnymi skadnikami s wapno i glina. * K a m i o a przytulia ta, pospolita w caym kraju rolina kowa (Uwagi o rolinach oparte przede wszystkim na maszynopisie pracy prof. dra Bolesawa Hryniewieckiego pt. Przyroda w twrczoci Orzeszkowej). * D z i c i e l i n a nazwa ludowa dziko rosncej koniczyny (por. w Panu Tadeuszu ks. I, w. 20). * S m k a bylina, zioo z rodziny godzikowatych, o kwiatach czerwonych. * M a r c h e w n i k nazwa znana dziki Orzeszkowej; w gwarze biaoruskiej markounik; zapewne trzebula lena, wydajca przy potarciu zapach podobny do zapachu marchwi. * R o h u l a ostrka. * B r o d a w n i k mniszek, zioo z sokiem mlecznym, o kwiatach tych i charakterystycznym puchu na kocu bezlistnej odygi. * M i e t l i c a (biaawa) trawa pastewna. 3 rumianym kwiatem gsto usiane, say si na szerokich przestrzeniach liciaste puchy koniczyny; puchem te, zda si, ale drobniejszym, delikatniejszym, z zielonoci tak agodn, e oko piecia, mody len pokrywa gdzieniegdzie kilka zagonw, a ta jaskrawo kwitncego rzepaku wesoymi rzekami przepywaa po anach niskich jeszcze owsw i jczmion. Wrd tej wesoej przyrody ludzie dzi take byli weseli; mnstwo ich cigno po drogach i miedzach. Gromadami na drogach, a sznurami na miedzach szy wiejskie kobiety, ktrych gowy ubrane w czerwone i te chusty tworzyy nad zboami korowody ywych piwonii i sonecznikw. Od tych gromad lay si i pyny po anach strumienie rnych gosw. Byy to czasem rozmowy gwarne i krzykliwe, czasem miechy basowe lub srebrzyste, czasem pacze niemowlt u piersi w chustach niesionych, czasem te pieni przecige, gone, ktrych nut poryway i przeduay echa ze stron obu: w borkach i gajach rosncych na wzgrzach i w wielkim borze, ktry ciemnym pasem odcina pozocon, przetkan szkaratem cian nadniemesk od wysadzanych srebrnymi obokami bkitw nieba. W tym ruchu ludzkim odbywajcym si na urodzajnej rwninie czu byo najpikniejszy dla wiejskiej ludnoci moment wita: wesoy i wolny w soneczny i wolny dzie boy powrt z kocioa. W porze, kiedy ten ruch znacznie ju stawa si mniejszy, na rwninie, z dala od tu i wdzie jeszcze cigncych gromad, ukazay si dwie kobiety. Szy one z tej samej strony, z ktrej wracali inni, ale zboczyy zna z prostej drogi i chwil jak przebyy w jednym z rosncych na wzgrzach borkw. Byo to przyczyn ich spnienia si, tym wicej, e jedna z nich niosa ogromn wi lenych rolin, ktre tylko co i do dugo zapewne zrywaa. Druga kobieta zamiast kwiatw trzymaa w rku niepospolitej wielkoci chustk, ktra za kadym jej szerokim i zamaszystym krokiem koyszc si wraz z dugim ramieniem powiewaa jak sporej wielkoci chorgiew. Z dala to tylko wida byo, e jedna z tych kobiet miaa w rku pk rolin, a druga szmat biaego ptna; z bliska uderzay one niezupenie zwyk powierzchownoci. Kobieta z chustk bya niezwykle wysok, a wysoko t zwikszaa jeszcze chudo jej ciaa, ktre przecie posiadao szkielet tak rozrosy i silny, e pomimo chudoci ramiona jej byy szerokie i wydawayby si bardzo silnymi, gdyby nie mae przygarbienie plecw i karku objawiajce troch znuenia i staroci, gdyby take nie ostre koci opatek podnoszce w dwu miejscach starowieck mantyl z dugimi, co chwil powiewajcymi kocami. Oprcz tej mantyli zaopatrzonej w pcienny konierz miaa ona na sobie czarn spdnic, tak krtk, e spod niej a prawie do kostek wida byo dwie due i paskie stopy ubrane w grube poczochy i wielkie, kwieciste pantofle. Ubir ten uzupenionym by przez stary kapelusz somiany, ktrego szerokie brzegi ocieniay twarz, na pierwszy rzut oka star, brzydk i przykr, ale po bliszym przyjrzeniu si uwag i ciekawo budzi mogc. Bya to maa, chuda, okrga twarz ze skr tak ciemn, e prawie brzow, z czoem sfadowanym w kilka grubych zmarszczek, z wpadymi i kocistymi policzkami, z wyrazem goryczy i zoliwoci nadawanym jej przez ostro nosa i zacinicie warg a wzmaganym przez szczegln ognisto i przenikliwo oczu. Te oczy zdaway si by jedynym bogactwem tej biednej, zestarzaej, zoliwej twarzy. Moe kiedy byy one jedyn jej piknoci, a teraz, wielkie i czarne, spod czarnych, szerokich brwi owiecay j jeszcze przejmujcym blaskiem; miay one spojrzenie przenikliwe, ostre, urgliwe i pomienno nieustann, jakby wci z wntrza podsycan, a dziwn przy tej sczerniaej, w doni czasu czy losu zgniecionej twarzy. Sza szerokim, zamaszystym, do popiechu zna przyzwyczajonym krokiem, a dugie jej ramiona, u ktrych wisiay ciemne, kociste rce, koysay si u jej bokw w ty i naprzd, bia, rozwinit chustk jak chorgwi powiewajc. Kobiet z kwiatami trudno byoby nazwa od razu pann z wyszego towarzystwa albo te dziewczyn z niszych warstw wiejskiej ludnoci. Wygldaa troch na jedno i na drugie. Wysoka, cho znacznie od towarzyszki swojej nisza, ubran bya w czarn wenian sukni, bardzo skromn, ktra jednak wybornie uwydatniajc jej ksztatn i siln, w ramionach szerok, a w pasie cienk kibi zdradzaa znajomo urnalu md i rk biegego krawca. W 4 wyprostowaniu jej kibici i w delikatnoci cery czu byo take manier i cieplarni. Ale w zamian ruchy jej i gesty sprzeczay si z caoci jej osoby troch popdliwoci i jakby przybranej rubasznoci, nie miaa ona przy tym na sobie ani kapelusza, ani rkawiczek. Gow owinit czarnym jak heban warkoczem i twarz niad, z purpurowymi usty i wielkimi, szarymi oczami miao wystawiaa na upalne gorco soca. Pcienny, tani parasolik opieraa o rami, a rce jej do due i opalone zdradzay nader rzadkie uywanie rkawiczek. Wszystko to uderzao tym wicej, e sposb, w jaki trzymaa sw odkryt gow ciemne brwi nad siwymi oczami cigaa, nadawa jej wyraz miaoci i dumy. W ogle ta panna czy ta dziewczyna na lat dwadziecia par wygldajca wydawaa si uosobieniem piknoci kobiecej zdrowej i silnej, lecz dumnej i chmurnej. Pogody, jak nadaje ludzkim twarzom szczcie lub rezygnacja, w tej modej i wieej, ale niespokojnej i zamylonej twarzy nie byo, jakkolwiek rozjaniao j teraz to zupenie fizyczne oywienie, ktrym istot ludzk, niezupenie jeszcze przez ycie zniweczon, napenia duga i swobodna kpiel w kipicym zdroju przyrody. Prdko idc, aby szerokim krokom towarzyszki swej wyrwna, z zajciem, prawie z mioci przygldaa si ona uzbieranej przed chwil wizi rolin. Byy tam bujne liliowe dzwonki lene, gwodziki, pachnce smki, licie modych paproci, modziutkimi szyszkami okryte gazki soniny. Wszystko to rzucao jej w twarz fal dzikiej i przenikliwej woni, ktr te ona od chwili do chwili wcigaa penym i dugim oddechem swej silnej, szerokiej piersi. Rozkosz, ktr uczuwaa wtedy, i upa soca, w ktrym nurzaa sw odkryt gow, rumiecem powleky niade jej policzki; zaraz...
koren74