Szklarski - 8 Tomek w Gran Chaco.pdf

(1031 KB) Pobierz
Szklarski - 8 Tomek w Gran Chaco
Alfred Szklarski
Tomek w Gran Chaco
Spis treści:
1. Ojciec i syn
2. Oko w oko z pumą
3. Narada przyjaciół
4. Syn Słońca
5. Noc złych duchów
6. Ucieczka
7. W tropikalnym lesie
8. Na rzece
9. RozdroŜa
10. Łuna nad dŜunglą
11. Pablo
12. Correria
13. Miasto Królów
14. Hiobowe wieści
15. W drodze do Boliwii
16. Przez Kordyliery
17. Ostatni pociąg z La Paz
18. Wielki czarownik
19. Kraina Wielkich Łowów
20. Napad piratów
21. Rozkaz generałów
22. Epilog
 
OJCIEC I SYN
Lima, dnia 18 marca 1910 r.
Kochany Ojcze!
Przed wyruszeniem z Manaos na poszukiwanie zaginionego pana Smugi
wysłałem list, w którym informowałem Cię o zaistniałej niezwykle trudnej sytuacji.
Wyprawa nasza, niestety, tylko połowicznie osiągnęła cel. Odnaleźliśmy pana
Smugę, potem jednak juŜ nam się nie poszczęściło. Wspaniały pan Smuga zapobiegł
tragedii, lecz teraz nie tylko Jemu grozi śmiertelne niebezpieczeństwo, razem z nim
jest bowiem Tadek Nowicki.
Obecnie przebywam z Sally, Natką i Zbyszkiem oraz z kilkoma indiańskimi
przyjaciółmi w Limie w Peru i pospiesznie organizujemy następną wyprawę
ratunkową. Niełatwe zadanie, boję się, Ŝe pochopnie mógłbym popełnić jakiś błąd.
Tak nam tu Ciebie brakowało, kochany Ojcze! I nagle olbrzymia niespodzianka!
Właśnie napisałem do dyrektora banku w Iquitos w sprawie przekazu
pieniędzy dla Tadka Nowickiego i w odpowiedzi powiadomiono mnie, Ŝe Ty,
kochany Ojcze, znajdujesz się juŜ w drodze z Manaos do Iquitos. Nawet nie potrafię
wyrazić, jak olbrzymia radość ogarnęła nas na wieść, Ŝe wkrótce będziesz z nami w
Limie. Byłem tak wzruszony, jak niegdyś w Trieście, gdy po latach tragicznej rozłąki
znów Cię ujrzałem. Nie będę ukrywał - popłakaliśmy się wszyscy. Radość nasza jest
tym większa, Ŝe Twoja wiedza i Ŝyciowe doświadczenie mogą uchronić nas przed
jakimś nierozwaŜnym krokiem. PrzecieŜ chodzi o ratowanie Ŝycia naszych
najbliŜszych przyjaciół - Tadka Nowickiego i pana Smugi!
Domyślam się, Ŝe Twój nieoczekiwany przyjazd do Ameryki Południowej
mimo woli spowodował Tadek, który w tajemnicy przed nami wysłał Ci
pełnomocnictwo na sprzedaŜ swego jachtu i prosił o jak najszybsze przekazanie
 
pieniędzy do banku w Iquitos. AŜ się dziwię, Ŝe właśnie Tadek, który zawsze
najpierw uderza, a dopiero potem myśli, tym razem okazał się najbardziej z nas
wszystkich przewidujący. Jeszcze w drodze do Brazylii, gdy markotno nam było, Ŝe
nie mogłeś wyruszyć z nami, Kapitan pocieszał nas mówiąc: “Niezbyt to roztropnie
wyrzucać za burtę od razu wszystkie koła ratunkowe.” Miało to oznaczać, Ŝe skoro
taki doświadczony podróŜnik, jak pan Smuga, przepadł bez wieści, to
1 nam równieŜ moŜe przydarzyć się coś złego, a wtedy z kolei Ty, Tatusiu,
będziesz mógł pospieszyć nam z pomocą. Przewidywania Tadka sprawdziły się.
Pan Nixon w Manaos zapewne juŜ poinformował Cię o naszych
dotychczasowych poczynaniach, poniewaŜ za pośrednictwem banku w Iquitos
powiadomiłem Go listownie o przebiegu wyprawy i miejscu obecnego naszego
pobytu. Mimo to, dla pewności, Ŝe juŜ w drodze do nas będziesz się orientował w
sytuacji, jeszcze raz piszę o zaistniałych wypadkach.
OtóŜ po wielu perypetiach odnaleźliśmy pana Smugę, który podczas pościgu
za mordercami nieszczęsnego Johna Nixona, bratanka właściciela Kompanii
Nixon-Rio Putumayo, został wzięty do niewoli przez Indian Kampa w Gran
Pajonalu. Kampowie traktują Go jako swego białego wodza-maskotkę, co podnosi
ich znaczenie u okolicznych plemion. Zanim odnaleźliśmy pana Smugę, nie obyło
się bez starcia z Kampami, którzy kryją się przed białymi w głuszy Andów, w pobliŜu
ruin staroŜytnego miasta Inków, i zazdrośnie strzegą swojej tajemnicy. Tylko dzięki
mirowi, jaki posiada pan Smuga u Kampów, doprowadzono nas do niego Ŝywych.
Zostaliśmy równieŜ uwięzieni.
Na nasze nieszczęście w tym właśnie czasie pobliski wulkan wznowił
działalność. Przesądni i zabobonni Kampowie sądzili, Ŝe
wybuch wulkanu jest karą bogów, rozgniewanych wtargnięciem białych
intruzów do tajnej siedziby wolnych Kampów. Szaman orzekł, Ŝe dla przebłagania
bogów naleŜy złoŜyć krwawą ofiarę 2 dwóch białych kobiet - Sally i Natki. Miały być
strącone w przepaść. Uratował je pan Smuga, który odkrył pomysłowe urządzenie,
sporządzone jeszcze przez inkaskich kapłanów, umoŜliwiające ocalenie
piękniejszych kobiet poświęcanych na ofiarę Słońcu. Podczas dopełniania obrzędu
przebiegły szaman odgadł podstęp i wtedy pan Smuga musiał go zabić, Ŝeby nie
mógł nas zdradzić.
Pan Smuga polecił mi wymknąć się z resztą członków wyprawy tajemnym
podziemnym korytarzem, sam zaś postanowił nadał pozostać u Kampów, aby
 
ułagodzić ich gniew i opóźnić pościg. Nie chciałem na to przystać. Kampowie mogli
przecieŜ srodze zemścić się na panu Smudze. Tadek jednak stanowczo poparł pana
Smugę. Twierdził, Ŝe tylko ja potrafię odnaleźć właściwy kierunek w górskich
bezdroŜach. CóŜ mogłem począć?! Trzeba było ratować kobiety. W ostatniej chwili
Tadek z własnej woli pozostał z panem Smugą. Nie miałem mu tego za złe,
poniewaŜ sam zamierzałem tak postąpić.
Udało się nam szczęśliwie dotrzeć do Limy, ale drŜymy z niepokoju o
naszych przyjaciół. Przed rozstaniem uzgodniłem z panem Smugą, Ŝe mniej więcej
za dwa miesiące będę czekał na nich z nową wyprawą w pobliŜu północnej granicy
Boliwii. Pan Smuga oświadczył, Ŝe wkrótce po naszej ucieczce równieŜ umknie z
Tadkiem i obydwaj stawią się w umówionym miejscu. Nie mam pojęcia jednak, w
jaki sposób dokonają tego bez broni i ekwipunku! Sytuacja jest nadzwyczaj groźna.
Pan Smuga jest pewny, Ŝe Kampowie przygotowują powstanie przeciwko białym w
Montanii. Jeśli spóźnimy się z pomocą, cóŜ wtedy stanie się z naszymi
przyjaciółmi?! Nawet nie chcę o tym myśleć! Tylko Sally podtrzymuje nas na
duchu, twierdząc, Ŝe takich dwóch wspaniałych męŜczyzn nie da sobie dmuchać w
kaszę! Oby miała rację!
Nie warto tracić czasu na domysły. Musimy jak najprędzej wyruszyć z bronią
i ekwipunkiem. Próbuję organizować wyprawę. Nie mamy jednak zbyt wiele
pieniędzy. Kampowie wprawdzie nie przetrząsali nam kieszeni, ale to, co posiadamy,
nie wystarczy. Dlatego skontaktowałem się z dyrektorem banku w Iquitos.
Poinformował mnie, Ŝe Ty lada dzień masz być u niego, aby się dowiedzieć, gdzie
jesteśmy. Dlatego list ten wysyłam na adres banku.
Mieszkamy w Hotel Palące “Bolivar”, a nasi wierni towarzysze z plemienia
Cubeo korzystają z gościnności krewnych zmarłego przed rokiem pana inŜyniera
Habicha . Indianie źle się czuli w warunkach hotelowych. Nasz Dingo, dla większej
swobody, przebywa razem z nimi.
Kochany Tatusiu! Nie rozpisuję się teraz więcej. Opowiemy wszystko
dokładniej osobiście. Z utęsknieniem czekamy na Ciebie. Zastaniesz nas w hotelu.
Pokój dla Ciebie juŜ zarezerwowany.
Całujemy Cię i mocno ściskamy...
Tomasz Wilmowski skończył czytanie na głos listu, który dopiero co
napisał do ojca. Wyczekująco spojrzał na Ŝonę i kuzynostwo.
- Nie umiałabym napisać tak rozsądnego listu - pochwaliła Sally. - Nic
 
dziwnego, Ŝe wszystkie moje przyjaciółki na pensji w Australii zawsze prosiły,
Ŝebym czytała im listy od ciebie!
Tomek uśmiechnął się do Ŝony, po czym zapytał:
- Zbyszku, a twoje i Natki zdanie?
- Jasno i zwięźle przedstawiłeś sytuację. Jak słusznie napisałeś, wszystko
opowiemy szczegółowo po przybyciu twego ojca. Nareszcie cięŜar spadł mi z
serca! Jestem pewny, Ŝe wujek potrafi znaleźć najlepsze wyjście z tych
tarapatów. Dowodem na to, Ŝe pan Hagenbeck nie wyraził zgody na jego wyjazd
z nami, a teraz, proszę, wujek juŜ jest w drodze do Iquitos! Zaraz się zajmę
wysłaniem listu.
- Chwileczkę, Zbyszku! - zaoponowała Sally. - Najpierw wszyscy go
podpiszemy!
- Moi kochani, teraz i ja zaczynam nabierać nadziei - odezwała się
Natasza. - Czy wy jednak naprawdę sądzicie, Ŝe szlachetny pan Smuga
i pan Nowicki zdołali się ocalić po naszej ucieczce?! Ani na chwilę nie
mogę przestać o nich myśleć!
- Jeszcze zatańczymy na weselu Tadzia Nowickiego, zobaczysz! -
zapewniła Sally.
Natasza smutno się uśmiechnęła i wyszeptała:
- Gdybym tak mogła zobaczyć, co się teraz z nimi dzieje...
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin