MĄŻ BOŻY - Szkice Teologiczno-Duszpasterskie o ojcu Stanisławie Papczyńskim.pdf

(1937 KB) Pobierz
MĄŻ BOŻY.indd
Mąż Boży
SZKICE TEOLOGICZNO-DUSZPASTERSKIE
O OJCU STANISŁAWIE PAPCZYŃSKIM
1
678648247.002.png
MĄŻ BOŻY
SZKICE TEOLOGICZNO-DUSZPASTERSKIE
O OJCU STANISŁAWIE PAPCZYŃSKIM
Pod redakcją Andrzeja Pakuły MIC
Wydawnictwo Księży Marianów MIC
i Stowarzyszenie Pomocników Mariańskich
WARSZAWA 2007
3
678648247.003.png
© Copyright by Wydawnictwo Księży Marianów MIC, Warszawa 2007
I str. okładki
Portret o. Stanisława Papczyńskiego, autorstwa Roberta Olivera Skempa, 1984;
Dom zakonny Księży Marianów w Stockbridge, MA – USA
IV str. okładki
Gwiazda dziesięcioramienna – symbol dziesięciu cnót NMP;
polichromia w kościele mariańskim z 1776 r. w Goźlinie
Opracowanie redakcyjne
Grażyna Michalak
Projekt okładki
Cezary Urbański
Skład komputerowy i redakcja techniczna
Eliza Wiśniewska
Imprimi potest
ks. Paweł Naumowicz , Prowincjał
Warszawa, dnia 24 lipca 2007 r. Nr 214/07
1650/K/708
Druk i oprawa:
Drukarnia TERCJA – Warszawa
ISBN 978-83-7502-091-5
ZAMÓWIENIA
PROMIC Spółka z o.o. Oddział w Warszawie
Wydawnictwo Księży Marianów MIC
02-914 Warszawa, ul. Św. Bonifacego 9/1
tel. (0-22) 651 90 54
wkm@marianie.pol.pl
www.wydawnictwo.pl
4
678648247.004.png
SŁOWO WSTĘPNE
Droga na ołtarze założyciela Zgromadzenia Marianów o. Stanisława Pap-
czyńskiego była tak długa, że można by sądzić, że jemu samemu (w niebie, oczy-
wiście) nie bardzo na tym zależało. Początki nie były najgorsze. Cztery lata po
śmierci (zm. 17 września 1701) powstała pierwsza jego biografi a pióra francisz-
kanina o. Mansueto Leporiniego (1705). Sprawa powoli, ale się posuwała, bo
niespełna 50 lat później (w 1751) prokurator zakonu o. Kazimierz Wyszyński
podjął (w Rzymie) pierwsze kroki zmierzające do otwarcia procesu beatyfi ka-
cyjnego. Skutecznie. W 1767 r. odbyła się pierwsza sesja Poznańskiego Infor-
macyjnego Procesu Beatyfi kacyjnego. O prowadzonych w tym czasie staraniach
świadczy m.in. skierowana do Stolicy Świętej petycja (ktoś musiał o jej powsta-
nie zabiegać), dotycząca kanonizacji i beatyfi kacji o. Stanisława Papczyńskie-
go, przedłożona 20 grudnia 1764 r. przez Sejm koronacyjny króla Stanisława
Augusta Poniatowskiego : Zakładając wielką ufność uszczęśliwienia Rzplitey
w intercessyi sług Bożych za Nami, starać się będziemy wnieść instancyą do Sto-
licy Apostolskiey o kanonizacyą Błogosławionych Jana Kantego, Jana z Dukli,
Kadłubka de Rossis, tudzież beatyfi kacyą cudami slynącego Polaka Stanisława
Papczyńskiego, fundatora zakonu Kleryków regularnych sub titulo Immaculatae
Conceptionis Beatissimae Virginis Mariae, y Andrzeja Bobolego Societatis Jesu .
Trudno dziś ocenić, jakie znaczenie miała sejmowa petycja, jednak pozostaje fa-
ktem, że wszyscy wymienieni w niej kandydaci na ołtarze, zostali beatyfi kowani
i następnie (z wyjątkiem Wincentego Kadłubka) kanonizowani, poza jednym...
Stanisławem Papczyńskim, który na beatyfi kację miał jeszcze poczekać 243 lata.
Swoją drogą, cóż to były za czasy! Sejm zabiegał o beatyfi kację świątobliwych
rodaków, a w 1791 r. Sejm Czteroletni uchwalił wystawienie świątyni Opatrzno-
ści Bożej jako wotum za dar wolności, dzięki której została uchwalona Konsty-
tucja 3 Maja.
Tymczasem sprawa beatyfi kacji Stanisława Papczyńskiego posuwała się
z trudem. W 1767 r. proces został przerwany z powodu uwięzienia przez Moskali
bp. Józefa Załuskiego, przewodniczącego trybunału. Udaje się jednak doprowa-
dzić proces do końca i w 1769 r. przesłać akta do Rzymu. W 1775 r. Watykańska
Kongregacja Rytów aprobowała pisma o. Papczyńskiego. Ostatni dokument w tej
sprawie (1775) zawiera zarzuty Promotora Wiary, podważające argumenty prze-
mawiające za świętością Papczyńskiego. I potem następuje 177 lat ciszy. W spra-
wie procesu nic się nie dzieje aż do 1952 r., kiedy to kapituła generalna marianów
znów ustanawia postulatora, który ma podjąć zagrzebaną w aktach Kongregacji
5
678648247.005.png
sprawę beatyfi kacji. Czemu tak się działo? Historycy wskazują na różne przyczy-
ny. Polityczne: wojny, niewole i w ogóle wstrząsy w kraju, także na perturbacje
w funkcjonowaniu założonego przez o. Papczyńskiego Zgromadzenia, i wreszcie
na carski ukaz o kasacie zakonu (1864), który – jak się zdawało – sprawę beaty-
fi kacji zamknął defi nitywnie.
W 1909 r. Zgromadzenie Marianów zostało (konspiracyjnie) odnowione,
i rozpoczął się nowy rozdział jego historii. Odnowiciel Zgromadzenia, ks. Jerzy
Matulewicz, pod czujnym okiem Stolicy Apostolskiej – o czym świadczą doku-
menty – zachowując dziedzictwo mariańskie, przystosował je do warunków po-
litycznych i potrzeb apostolskich pod panowaniem rosyjskim w ramach Kościoła
powszechnego ówczesnej epoki.
Szczęśliwie pamięć o Założycielu z pietyzmem pielęgnowano. Świadczy
o tym choćby to, że do Konstytucji odnowionego Zgromadzenia dołączono, jako
podstawę specyfi cznej duchowości, obowiązującą dawnych marianów Regułę
dziesięciu cnót Matki Boskiej. Napisany przez ks. Sydrego, marianina, życiorys
o. Stanisława Papczyńskiego był obowiązkową lekturą nowicjacką, a przecho-
wujący doczesne szczątki Założyciela kościółek Wieczerzy Pańskiej na pery-
feriach Góry Kalwarii marianie otaczali opieką. Pamiętam organizowane przez
marianów w latach 40. (XX w.) ogromne doroczne pielgrzymki do Góry Kalwarii
(marianie nie mieli tam jeszcze własnej placówki), w której licznie uczestniczyli
mieszkańcy Warszawy i okolic. Wynajmowano cały skład wąskotorowej kolejki
i z warszawskiego Dworca Południowego tłumy jechały do grobu o. Stanisława.
A jednak on sam, o. Papczyński, był mało znany na większą skalę. Szerze-
niu znajomości jego osoby i myśli towarzyszył minimalny wysiłek poznawczy.
Pism, w większości w języku łacińskim, niemal nikt nie czytał, a barokowy język
i XVII-wieczna retoryka raczej do lektury nie zachęcały. Teksty, nawet te w języ-
ku polskim, nie były dostępne, tłumaczeń brakowało. Jednocześnie dynamiczna,
by nie rzec, profetyczna wizja Odnowiciela zdawała się wystarczać dla duchowe-
go rozwoju Zgromadzenia. Także styl życia zakonnego marianów po odnowieniu
tak bardzo odbiegał od XVII-wiecznego stylu dawnych marianów, że – jak sądzę
– dla wielu była to prehistoria. Traktowana z szacunkiem, jako prehistoria własna,
jednak mająca niewiele wspólnego z dniem dzisiejszym. Świadomość, że wstępu-
jemy do odnowionego Zgromadzenia, sprawiała, iż zainteresowanie epoką sprzed
odnowy schodziło na dalszy plan. Owszem, pielgrzymowaliśmy do grobu Zało-
życiela, modliliśmy się o jego beatyfi kację, ale wspólnota żyła duchem znacznie
bliższego i bardziej zrozumiałego Jerzego Matulewicza.
Piszę o tym we wstępie do książki, która w znacznym stopniu jest dokumen-
tem późniejszego przełomu w świadomości mariańskiej wspólnoty. Przełom,
oczywiście, był rezultatem wznowienia procesu beatyfi kacyjnego, ale też nieby-
wałej pasji kilku marianów, którzy poznaniu i przybliżeniu innym postaci Ojca
Papczyńskiego poświęcili wiele lat swego życia.
6
678648247.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin