Decyzja pani doktor - Melanie Milburne - ebook.pdf

(300 KB) Pobierz
731696655 UNPDF
731696655.001.png
Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment
pełnej wersji całej publikacji.
Aby przeczytaæ ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj .
Niniejsza publikacja mo¿e byæ kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wył¹cznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym mo¿na
jakiekolwiek zmiany w zawartoœci publikacji bez pisemnej zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania siê jej
od-sprzeda¿y, zgodnie z regulaminem serwisu .
Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie
MELANIE MILBURNE
Decyzja pani doktor
Tłumaczyła
Krystyna Nowakowska
Tytuł oryginału: Emergency Doctor and Cinderella
Pierwsze wydanie: Harlequin Mills & Boon Limited, 2010
Redaktor serii: Ewa Godycka
Opracowanie redakcyjne: Ewa Godycka
Korekta: Urszula Gołębiewska
2010 by Melanie Milburne
for the Polish edition by Arlekin – Wydawnictwo Harlequin
Enterprises sp. z o.o., Warszawa 2011
Wszystkie prawa zastrze˙one, łącznie z prawem reprodukcji
części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.
Wydanie niniejsze zostało opublikowane
w porozumieniu z Harlequin Enterprises II B.V.
Wszystkie postacie w tej ksią˙ce są fikcyjne.
Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych
–˙ywych lub umarłych – jest całkowicie przypadkowe.
Znak firmowy Wydawnictwa Harlequin
i znak serii Harlequin Medical są zastrze˙one.
Arlekin – Wydawnictwo Harlequin Enterprises sp. z o.o.
00-975 Warszawa, ul. Starościńska 1B lokal 24-25
Skład i łamanie: COMPTEXT, Warszawa
ISBN 978-83-238-8419-4
MEDICAL – 498
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Od trzech dni ktoś bezczelnie zajmował jej miejsce
parkingowe. Mało tego, zastawiał drogę, i Erin musia-
ła parkować przy śmietniku, gdzie na pewno zarysują
jej błyszczącą karoserię samochodu.
Dość tego, powiedziała w duchu, sięgając do toreb-
ki po papier i długopis. Rozło˙yła kartkę na masce au-
ta tego intruza i napisała na niej: ,,To nie twoje miejs-
ce!’’. Zatknęła mu ją za wycieraczkę, po czym ziryto-
wana poszła do windy.
Nacisnąwszy guzik, z niecierpliwości przebierała
nogami, gdy dźwig zje˙d˙ał z piętnastego piętra. Po
dziesięciogodzinnym dy˙urze na oddziale ratunko-
wym szpitala Metroplitan w Sydney marzyła, ˙eby się
wreszcie znaleźć u siebie. Wcią˙ jeszcze słyszała roz-
paczliwy płacz kobiety, której syn zginął pchnięty
no˙em. Chłopak był kolejną ofiarą śmiertelną pora-
chunków narkotykowych.
Drzwi wreszcie się otworzyły, a ona niemal zde-
rzyła się z wysokim facetem wysiadającym z windy.
Był ubrany w niebieskie d˙insy i biały podkoszulek
z prawym rękawem zabrudzonym kurzem. Niósł puste
kartonowe pudło.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin