Komu wolno kłamać. Grasiowi.pdf

(236 KB) Pobierz
Komu wolno kłamać? Grasiowi
Komu wolno kłamać? Grasiowi
Piątek, 25 Luty 2011 03:39
Paweł Graś skłamał w sprawie spotkania premiera z rodzinami ofiar Smoleńska, co było
oczywiste od początku. Oczywiste, bo trudno sobie wyobrazić, by kobieta z taką klasą jak Pani
Kochanowska, mogła wprost insynuować Tuskowi, że wydał "rozkaz" zabicia jej i tych, którzy
zadają pytania o katastrofę. Oczywiste, bo Kancelaria Premiera nie chciała, od początku,
ujawnić dowodu w postaci stenogramu czy notatki ze spotkania, w której znalazłby się dialog
tylko tych dwóch osób.  W końcu stało się to jeszcze bardziej oczywiste po opublikowaniu
nagrania.
Ale nie dla naszych dziennikarzy, którzy najwyraźniej robią za przysłowiową "tarczę i miecz" lub
też zbrojne oparcie władzy. Można było przez kilka miesięcy sugerować, insynuować, kłamać,
poniżać "pisowskie" rodziny, które ze spotkania solidarnie wyszły w reakcji na zwykłe chamstwo
- nie owijajmy w bawełnę - kogoś, kto akurat powinien wykazać się empatią, zimną krwią i
zrozumieniem. Pytanie Kochanowskiej Tuskowi nie urągało. A szef rządu, o ile mi wiadomo, to
zwierzchnik służb specjalnych. Kwestia zagrożenia życia Kochanowskiej nie została
wyolbrzymiona w żadnym fragmencie jej wypowiedzi do celowego działania rządu. O tym
świadczy cytat: "Czy pana zdaniem pytanie jak, nawet nie dlaczego, ale jak zginął mój mąż jest
pytaniem zagrażającym życiu?". I Tusk się "wściekł", jak popularnie mówi się o jego reakcjach
w kuluarach. Walenie pięściami w stół i podniesiony ton to jedyne, na co premiera stać w
stosunku do osoby, która straciła bliskiego w takiej katastrofie.
Można by rzec - w porównaniu do Nitrasa, Tusk jest wzorem cnót wszelakich. Przecież ten
pierwszy nazwał kiedyś publicznie śp. Kochanowskiego "durniem". Nigdy za te słowa nie
przeprosił. A RPO miał na tyle klasy, że nie odpowiedział posłowi, nie chcąc najwyraźniej zniżać
się do jego poziomu.
Na poziom szefa rządu i jego rzecznika trzeba jednak reagować. Wyobraźmy sobie, że na takim
spotkaniu Jarosław Kaczyński wydziera się, dajmy na to, na panią Komorowską. Nagranie
zostałoby natychmiast opublikowane, nie z telefonu komórkowego, a przekazane przez KPRM
zatroskanym dziennikarzom. Żółtych i czerwonych pasków w telewizji nie byłoby końca. Do
studia komercyjnych stacji przychodziliby świadkowie spięcia, opisujący Kaczyńskiego na
proszkach.
Dlaczego nikt nie grilluje Grasia za bezczelne kłamstwa? Bo robił za "ciecia" w podkrakowskiej
willi i wszystko mu wolno? Z obawy przed topniejącym poparciem?
gw1990
1 / 1
449040823.001.png
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin