Z Aidą Kosojan.doc

(31 KB) Pobierz
Z Aidą Kosojan – Przybysz, Ormianką od lat mieszkającą w Polsce, wokalistką grupy Aida & Max Klezmer Band, rozmawiamy o muzyce, jasnowidzeniu i o burzliwych losach jej rodziny

Z Aidą Kosojan – Przybysz, Ormianką od lat mieszkającą w Polsce, wokalistką grupy Aida & Max Klezmer Band, rozmawiamy o muzyce, jasnowidzeniu i o burzliwych losach jej rodziny.

 

Podobno ma pani dar jasnowidzenia?

Tak. Odziedziczyłam go po babci. Pamiętam jak się denerwowała, kiedy ktoś mówił: „Pani pagadaj”, czyli – powróż. Odpowiadała: „Ja nie wróżę, ja widzę”.

Pani też widzi? Co?

To są symbole, czasami jest jak na filmie. Zależy, z jakimi problemami człowiek do mnie przychodzi. Zdarza się, że nie widzę w danej sprawie.

Dlaczego?

Bo każdy problem ma określony czas trwania. Cierpienie ludzkie musi dojrzeć, by można było zobaczyć jego przyczyny i próbować im zaradzić...
Z jakimi problemami przychodzą ludzie?
Z miłosnymi, finansowymi, czasami poszukują zaginionych...
Wyczuwa Pani, kiedy przychodzi po poradę zły człowiek?
Oczywiście, bo zło widać. Ale nigdy nikogo nie wyprosiłam z mojego gabinetu. Wierzę, że to Bóg przyprowadza do mnie człowieka i chce, żebym mu pomogła. Kiedyś odwiedził mnie mężczyzna, który dopuścił się oszustw podatkowych i groziło mu wiele lat więzienia. Chciał się dowiedzieć, czy czeka go odosobnienie. Zobaczyłam, że nie. I rzeczywiście, nie poszedł do więzienia.
Może mu Pani pomogła?

Wierzę, że zaczął inaczej, z pokor±, patrzeć na swój los. Że wyciągnął z tego zdarzenia właściwe wnioski. Tliła się w nim jakaś pozytywna iskierka. W wielu ludziach się tli. Ode mnie zależy, żeby z tej iskierki rozniecić ogień. I spalić ich złe myśli.
A rzuca Pani klątwy i odczynia złe moce?
Nie ukończyłam szkoły, w której uczą rzucania klątw. Uważam, że najgorszą klątwą jest źle życzyć drugiemu człowiekowi. Ale bardzo wierzę w oczyszczenia.
Dlaczego zdecydowała się Pani na udział w programie "Na całe życie"? Przecież nie można przewidzieć, że ci młodzi do końca życia będą ze sobą?
To tylko tytuł programu. Miałam udzielać rad uczestnikom tej zabawy, a także śpiewać. Ale kiedy moje słowa zaczęły wywierać tak silne wrażenie na ludziach, muzyka zeszła na drugi plan. A ja nie ukrywam, że wolałabym częściej występować jako piosenkarka.

Dlaczego swoją pierwszą płytę nazwała Pani magiczną?
Bo powstała w ciągu zaledwie 8 dni. Po czterech dniach nagrań rozchorowałam się na ostre zapalenie zatok. Gdy wyzdrowiałam, nagraliśmy ją, z zespołem Max Klezmer Band, w ciągu kolejnych czterech dni. Płyta ukazała się w sierpniu 2001 roku. Nosiła tytuł „Aida”.

Słowo "klezmer" w Polsce często uchodzi za synonim chałtury, grania do kotleta.

To nie ma nic wspólnego z chałturą! Klezmer po żydowsku znaczy muzyka. Członkowie zespołu, który założył Max Kowalski, pochodzą  z Krakowa - grali na Kazimierzu, dawnej dzielnicy żydowskiej, stąd nazwa. Założyliśmy dość ambitnie, że będziemy "robić" muzykę nie pod jakiegoś  określonego słuchacza, co jest teraz modne w show-biznesie, tylko taką, która nas interesuje.
O czym Pani śpiewa?
O aniołach, które muszą wyprowadzać człowieka z labiryntu. O miłości. Moja mama śmieje się, że gdy się słyszy: "Ja bez miłości nic nie potrafię, kiedy nie kocham, przestaję żyć..." itd., można pomyśleć, że miałam wielu mężczyzn.
A to prawda?
Że miałam wielu mężczyzn? Nie. Ale prawda, że bez miłości nie potrafię żyć i że wierzę w


lubelskiej uczelni. Był rok 1989. Przyjechał na uniwersytet w Kijowie, gdzie studiowałam, w ramach wymiany studentów między Polską a ZSRR. Śpiewałam w zespołach studenckich. Przeniosłam się do Polski w 1991 roku. Mieszkaliśmy wówczas z moim mężem w akademiku w Lublinie i znów próbowałam śpiewać. Dołączyłam do tamtejszego zespołu bluesowego. Byliśmy chyba nie najgorsi, bo zaproszono nas do programu na żywo do lubelskiego polskiego radia. Zaśpiewałam trzy piosenki z akompaniamentem gitary. I na tym moja kariera się... urwała. Na osiem lat...
Ale wróciła Pani do śpiewu.
Poznałam Katarzynę Gaertner. Przygotowywała wówczas album "Czar korzeni", złożony z utworów czerpiących z muzyki etnicznej, z bardzo wtedy modnego folku. Zadebiutowałam na tej płycie piosenką "Za tobą szalałam" - dumką ukraińską. Gaertner dodała trochę "rockowych" nut. Ta piosenka trafiła także na singel promujący płytę. To był pierwszy utwór, który nagrałam z zespołem Max Klezmer Band. Niedługo zamierzamy wydać  kolejny album.
Pochodzi Pani z ormiańskiej rodziny, urodziła się w Gruzji. Czy Pani rodzina podzielała burzliwe losy Ormian, żyjących na terenach byłego ZSRR?
Część mojej rodziny pochodzi z Turcji, część - z gór Gruzji. Jestem prawnuczką Leona, który był synem ormiańskiego księdza z Turcji. Tylko Leon ocalał z całej rodziny, która zginęła w czasie czystek etnicznych. Przechowali go Kurdowie, a uratowały oszczędności prapradziadka, który zapłacił za jego ocalenie. Leon zmarł młodo. Zostawił córkę, moją babcię Margot, mamę taty, która miała duży wpływ na moje życie.
W latach 1913-1915 Ormianie emigrowali także do Gruzji. Na swoją  ojczyznę wybrali właśnie ten kraj i wybrali szczęśliwie. To państwo wielonarodowościowe. Żyją tam Grecy, Ormianie, Żydzi, Rosjanie. Ta wielość narodów, ras, kultur, obyczaju uczy tolerancji.
A kim Pani właściwie jest?
Sobą. Czasem rządzą  mną  nastroje, ale jestem sobą. Jestem Aidą…

 

KWESTIONARIUSZ:

Aida Kosojan – Przybysz,

ü      Urodziła się w Batumi w Gruzji

ü      Mąż: Adam Przybysz, mają córkę, 9-letnią Alicję

ü      Debiut: na płycie "Czar korzeni" śpiewała piosenkę "Za tobą szalałam"

ü      Koncertuje z formacją Aida & Max Klezmer Band, która wydała płyty: „Aida” i „Kolędy”.
 





 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin