Dziewczynka z zapałkami
Zbliżał się mroźny, ciemny, zimowy wieczór, śnieg spadał na ziemię pięknymi, gwiazdkowymi płatkami. Kończył się ostatni dzień roku. Miasto zupełnie opustoszało. Tylko jedna, mała, drobna postać przemykała zasypanymi ulicami. Była to biedna, smutna, samotna dziewczynka. Dziecko było licho odziane, miało gołą głowę, szło boso. Rano, kiedy wychodziła jeszcze z domu. włożyła za duże trzewiki swojej matki, ale niestety, przebiegając w pośpiechu przez ulicę, zgubiła je. Jednego z nich zupełnie nie mogła odnaleźć w zapadających ciemnościach, drugi natomiast porwał jakiś urwis i z beztroskim śmiechem pobiegł dalej. Mała istotka szła po zimnym, ubitym śniegu, a jej bose nóżki poczerwieniały i zsiniały już zupełnie.
joasiawo