Rose M. J. - Morgan Snow 03 - Wenus w sieci.pdf

(1504 KB) Pobierz
The Venus Fix
M. J. ROSE
W ENUS
W SIECI
1
Mój Wróg się starzeje
Nareszcie doczekałam Zemsty
Smak na Nienawiść odchodzi
Jeśli ktokolwiek chciałby się pomścić
Niechże się spieszy - Jadło znika
To pozbawione smaku Pożywienie
Złość nakarmiona natychmiast umiera
A zagłodzona pęcznieje
Emily Dickinson
2
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Najukochańsza moja!
Po wielu miesiącach muszę się do tego przy-
znać. Nie ma niczego takiego na tym świecie, co
zmniejszyłoby moją tęsknotę za tobą. Nic nie za-
godzi ostrego jak brzytwa bólu, który budzi mnie
każdego ranka, a wieczorem nie pozwala zasnąć.
Ale jak tu spać, kiedy te kobiety nie ustają ani na
moment. Chociaż nie, to nie kobiety, tylko wiedź-
my, które polują, rzucają urok i biorą w posiadanie
dusze. Nikt nie zdaje sobie nawet sprawy, jak
bardzo są niebezpieczne, nikt nie wie, że w ich
żyłach płynie samo zło. Zło, które nocą lśni tajem-
nym blaskiem i stanowi pożywkę dla ćpunów, któ-
rzy ślinią się, wlepiając wzrok w ich nagie piersi
i wilgotne wargi, zasłuchani w ich ciche pojękiwa-
nia i sprośne sowa; którzy dotykają się, gadzą,
pocierają, doprowadzają się do orgazmu, a potem
omdlewają w jakiejś amnezji, żeby w końcu gwał-
townie zderzyć się z rzeczywistością.
Do twoich urodzin zostały dwadzieścia trzy dni.
Pragnę udowodnić ci, jak bardzo cię kocham, a zatem
obiecuję, że do tego czasu te pięć kobiet spotka kara.
To, co zamierzam uczynić, nie przywróci mi
apetytu, ciekawości życia ani energii. Na nic mi się to
nie zda. Zrobię to wyłącznie dla ciebie.
3
Czwartek
Pozostały dwadzieścia dwa dni
4
ROZDZIAŁ DRUGI
Niech to cholera, co za przeraźliwe zimno. Jakiś
czas temu otworzył okno, by przegnać zapach piwa,
trawki i seksu, po czym zasnął. Teraz w pokoju
panował taki ziąb, że nie chciało mu się wytknąć spod
kołdry nawet nosa, by sprawdzić, czy ona jeszcze tu
jest. Ale ponieważ bardziej niż czegokolwiek innego
pragnął przeżyć to jeszcze raz, więc ostatecznie
zsunął koc na tyle, by spod niego wyjrzeć.
W swojej przyciemnionej sypialni widział tylko
ją. Tak, wciąż tu jest. W dalszym ciągu naga. Jej
piękne piersi z różowymi sterczącymi sutkami. Jego
członek budził się do życia. Teraz Timothy już nie
spał, zamiast śnić wyobrażał sobie, co przyniesie
kilka najbliższych minut. Nazwałby ją złocistą. To
chyba najlepsze określenie na odcień jej skóry, jej
płowych dugich kręconych wosów, a także tej
palącej jak słońce gorączki, którą czuł, kiedy znaj-
dował się w kręgu jej złotego blasku. Wystarczyło, że
leżał na plecach i poddawał się działaniu jej magii.
Nie musiał nic więcej robić.
Żadna z dziewczyn w szkole nie jest taka doświad-
czona.
Ani taka wspaniała.
Ani taka chętna.
Penny nadal siedziała w dużym czerwonym fote-
lu, gdzie ją widział, zanim zasnął. Rozstawiwszy
nogi, bawiła się sztucznym penisem i uśmiechała się
do niego. Ale ten uśmiech był jakiś dziwny. Pochylił
się do przodu. Tak, Penny wygląda kiepsko. Wstrzą-
sają nią dreszcze, a jej wargi wykrzywia grymas
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin