Baśnie z 1001 nocy 7.txt

(33 KB) Pobierz
tytu�: "O rybaku i d�innie"
Z cyklu: "Ba�ni 1001 nocy"

�y� sobie kiedy� s�dziwy rybak, kt�ry mia� troje dzieci i by� bardzo ubogi. Zwyczajem jego by�o cztery razy dziennie zarzuca� sieci, ale nigdy cz�ciej. Pewnego dnia wyszed� z chaty w po�udnie na wybrze�e morskie, gdzie postawi� sw�j koszyk. Potem podkasawszy koszul� wszed� do wody, zarzuci� sie� i czeka�, a� opadnie na dno. W�wczas wzi�� w gar�� wszystkie ko�ce sieci i poci�gn��, ale sie� okaza�a si� za ci�ka. I cho� ci�gn�� z ca�ej si�y, nie m�g� jej wydoby�. Tedy wbi� s�upek w ziemi� i przywi�za� do niego sie�. Po czym zrzuci� koszul� i zanurzy� si� g��boko w wod�, obszed� sie� dooko�a i p�ty ni� targa�, a� w ko�cu uda�o mu si� j� wyci�gn��. Wielce uradowany wyszed� na brzeg, ubra� si� i przyst�pi� do sieci. Ale by� tam tylko zdech�y osio�, kt�ry na domiar z�ego porozrywa� swym ci�arem wiele oczek. Skoro rybak to zauwa�y�, zawo�a� wielce zafrasowany: - Nie ma pot�gi ni si�y poza Allachem w niebiesiech! - A potem doda�: - Zaiste, osobliwy to po��w, kt�ry nie zapewni mi chleba powszedniego! Wyrzuciwszy zdech�ego os�a z sieci, naprawi� j� i rozci�gn��, po czym wszed� zn�w do morza, m�wi�c: - W imi� Allacha! - Zarzuci� sie� i czeka�, a� opadnie. W�wczas znowu poci�gn��, ale sie� by�a jeszcze ci�sza i bardziej nieust�pliwa ni� za pierwszym razem. Teraz wszak�e wyda�o mu si�, �e s� w niej ryby. Przeto umocowa� sie�, rozebra� si�, wszed� do wody, nurkowa� i nie szcz�dzi� wysi�ku, aby j� z wody na suchy l�d wydoby�. I tym razem jednak w sieci ryb nie by�o, ale tylko wielki gliniany dzban, pe�en piasku i mu�u. Rybak zafrasowa� si� jeszcze bardziej i zacz�� m�wi� mow� wi�zan�: O ty, z�y losie, kt�ry mnie tak gnieciesz,@ Zgi�, a gdy nie chcesz, to wygnam ci� si��!@ Poszed�em szuka� szcz�cia gdzie� na �wiecie,@ Znalaz�em, ale wnet si� ulotni�o.@ Pod dobr� gwiazd� szaleniec si� rodzi,@ A rozumnemu marnie si� powodzi. Wypowiedziawszy ten wiersz, rybak odrzuci� precz gliniany dzban, wy��� sie�, oczy�ci� j�, poprosi� Allacha o przebaczenie i wszed� trzeci raz do morza, aby sie� zarzuci�. Odczeka�, a� opad�a, potem wyci�gn�� j� i znowu znalaz� zamiast ryb skorupy, pot�uczone szk�o i ko�ci. Tedy zafrasowa� si� bardzo i zacz�� p�aka�, wzni�s� oczy ku niebu i zawo�a�: - O Allachu, wiesz przecie, �e zarzucam moj� sie� zawsze tylko cztery razy na dzie�. Trzy razy ju� j� zarzuci�em i wszystko na nic, wi�c tym razem, Allachu mi�o�ciwy, pozw�l mi zarobi� na kawa�ek chleba! Wym�wiwszy imi� Allacha, zarzuci� ponownie sie� i czeka�, a� opadnie. Po czym ci�gn�� i ci�gn��, ale zn�w nie m�g� jej wydosta�, gdy� przyczepi�a si� mocno do morskiego dna. Tedy rozebra� si� zn�w i nurkuj�c stara� si� sie� wydoby�, a� w ko�cu z wielkim trudem wytaszczy� j� na brzeg. Rozwin�wszy znalaz� w niej tym razem mosi�n� amfor� o d�ugiej szyjce. Amfora by�a czym� nape�niona, a otw�r jej zalany o�owiem i zapiecz�towany. Ujrzawszy to rybak ucieszy� si� wielce i rzek�: - Sprzedam t� amfor� na rynku, gdzie sprzedaj� mosi�ne naczynia, gdy� na pewno warta jest przynajmniej dziesi�� z�otych denar�w. M�wi�c tak potrz�sn�� ni� i zmiarkowa�, i� jest ci�ka i mocno zakorkowana. - Chyba tylko Nieba mog� wiedzie� - ci�gn�� dalej - co w tej amforze siedzi. Przeto otworz� j�, aby przekona� si�, co w niej jest, i dopiero wtedy j� sprzedam. Wyci�gn�� n� i zacz�� majstrowa� przy o�owianej piecz�ci, a� si� obluzowa�a. Po czym po�o�y� amfor� bokiem na ziemi i potrz�sn�� ni�, aby zawarto�� jej wyp�yn�a. Wszelako nic z niej si� nie wydosta�o, rybak wi�c nie m�g� si� nadziwi�. Ale nagle amfora zacz�a dymi�. Smuga dymu unios�a si� wysoko w g�r�, a potem zakry�a wszystko dooko�a. Kiedy dym osi�gn�� ju� do�� poka�n� wysoko��, zebra� si� w sobie, zg�stnia�, a potem zacz�� si� k��bi� i zmieni� si� w olbrzymiego d�inna, kt�rego g�owa si�ga�a chmur, a stopy sta�y mocno na ziemi. Czo�o jego by�o wielkie jak kopu�a. R�ce mia� jak szufle, nogi jak maszty, a paszcz� niczym pieczara. Z�biska d�inna by�y jak wielkie g�azy, nozdrza jak dzbany, �lepia jak lampy, a wzrok dziki i ponury. Rybak zatrz�s� si� z przera�enia, z�by j�y mu dzwoni�, a �lina wysch�a w ustach, tak �e biedak nie wiedzia�, co pocz��. D�inn za� spojrza� na niego i zawo�a�: - Nie ma Boga krom Allacha, a Salomon jest jego prorokiem! A potem doda�: - Proroku Allacha, nie zabijaj mnie! Nigdy ju� nie b�d� przeczy� twoim s�owom i buntowa� si� przeciwko tobie. Rybak za� zapyta�: - Pot�ny d�innie, jak�e� to zwracasz si� do kr�la Salomona nazywaj�c go prorokiem Allacha? Przecie� Salomon umar� ju� tysi�c osiemset lat temu, a my �yjemy teraz na ko�cu wszystkich czas�w! Jakie� s� twoje dzieje i przygody i w jaki spos�b dosta�e� si� do tej amfory? D�inn odrzek�: - Nie ma Boga krom Allacha. Obwieszcz� ci weso�� nowin�, rybaku! - C� to za weso�� nowin� chcesz mi obwie�ci�? - spyta� rybak. A straszny d�inn odpar�: - Nowin� t� jest, �e jeszcze w tej samej godzinie umrzesz okropn� �mierci�. A rybak na to: - Zaprawd�, za tak� nowin� zas�ugujesz, aby Nieba odm�wi�y i swojej opieki, przekl�tniku! Powiedz, dlaczego chcesz mnie zabi� dlaczego zas�u�y�em na �mier� ja, kt�ry z amfory tej ci� wyzwoli�em, ocaliwszy z g��bin morza i przyni�s�szy na suchy l�d? Wszelako straszny d�inn m�wi� dalej: - Pozwalam ci jedynie wybra� rodzaj �mierci i spos�b, w jaki masz umrze�. Rybak za� pyta�: - Jak�� zbrodni� pope�ni�em i za jaki wyst�pek mnie karzesz? - Pos�uchaj lepiej moich dziej�w, o rybaku - odrzek� d�inn. - M�w, ale niech s�owa twoje b�d� zwi�z�e, gdy� zaprawd� czuj� ju�, �e tchnienie �ycia ulatuje ze mnie. Tedy straszny d�inn rzecze: - Wiedz, o rybaku, i� jestem jednym z tych zbuntowanych d�inn�w, kt�re wesp� z d�innem Sachrem podnios�y rokosz przeciwko naszemu kr�lowi Salomonowi. Tedy nasz kr�l i prorok pos�a� swego wezyra Asafa, syna Barachija, przeciwko nam. I ten pojma� mnie przemoc� i powi�d� w p�tach. Przy czym nie mog�em opanowa� strachu. Kiedy przyprowadzi� mnie przed kr�lewskie oblicze i Salomon mnie ujrza�, wypowiedzia� nade mn� straszliwe zakl�cia i kaza� mi przysi�c pos�usze�stwo. Ja wszak�e nie chcia�em si� zgodzi�. W�wczas kr�l poleci� przynie�� t� oto amfor�, zamkn�� mnie w niej i zapiecz�towa� o�owiem, na kt�rym wycisn�� piecz�� z imieniem Najpot�niejszego, a swoim wiernym d�innom rozkaza� wynie�� mnie precz i rzuci� w morskie odm�ty. Tam przele�a�em sto lat, tak w sercu moim powtarzaj�c: "Kto mnie uwolni, tego na wieczne czasy obdarz� niezmiernym bogactwem". Wszelako min�o ca�e stulecie i nikt mnie nie chcia� uwolni�. A skoro zacz�a si� druga setka lat mojej niewoli, m�wi�em: "Kto mnie uwolni, dla tego otworz� wszystkie skarbce podziemne". Ale zn�w nikt mnie nie uwolni�, i tak przemin�o dalszych czterysta lat. Wtedy zacz��em powtarza�: "Kto mnie uwolni, temu spe�ni� trzy jego �yczenia". Ale i tym razem nikt nie chcia� mnie uwolni�. Tedy popad�em w straszn� z�o�� i tak do siebie m�wi�em: "Tego, kto mnie teraz uwolni, zabij�, pozostawiaj�c mu jedynie wyb�r, jak� �mierci� ma umrze�". Poniewa� ty mnie uwolni�e�, przeto pozwalam ci wybra� rodzaj �mierci. Kiedy rybak te s�owa us�ysza�, zawo�a�: - To Allach sprawi�, �e w�a�nie ja musia�em ciebie uwolni�! - Po czym zacz�� b�aga� strasznego d�inna: - Oszcz�d� moje �ycie, a wtedy i Allach oszcz�dzi twoje. Nie zabijaj mnie, aby Allach nie da� w�adzy nad tob� komu�, kto ci� zabije! A straszny d�inn na to: - Nic ci nie pomo�e, musisz umrze�! Jedyn� �ask�, jak� ci daj�, jest, i� mo�esz wybra� rodzaj twej �mierci! I chocia� rybak widzia�, �e straszny d�inn twardo stoi przy swoim postanowieniu, zwr�ci� si� do� raz jeszcze, m�wi�c: - Oszcz�d� mnie z wdzi�czno�ci za to, �em ci� z tej amfory wyzwoli�. - Przecie� w�a�nie dlatego chc� ci� zabi�, �e wr�ci�e� mi wolno��. - W�adco d�inn�w - rzek� rybak - wy�wiadczy�em ci dobrodziejstwo, a ty mi odp�acasz z�em za dobre! Zaprawd�, stare przys�owie nie k�amie, kiedy m�wi: Za nasz� dobro� podle obeszli si� z nami.@ Tak czyni� zwykli zawsze �otry nad �otrami,@ Bo szlachetnej pomocy nie docenia t�uszcza@ I g�upi, kto hien� na wolno�� wypuszcza. Skoro d�inn s�owa te us�ysza�, odpar�: - Dosy� marudzenia, czas umiera�! Tedy rybak tak do siebie w duchu powiedzia�: "To jest d�inn, ja za� jestem cz�owiekiem, kt�rego Allach obdarzy� rozumem. Pos�u�� si� przeto swym umys�em i obmy�l� co� na zgub� d�inna". Po czym zapyta�: - Czy naprawd� postanowi�e� mnie zabi�? A tamten odpar�: - Rzek�e�! W�wczas rybak zawo�a�: - W imi� Najpot�niejszego wyryte na piecz�ci, czy pozwolisz, �e zapytam ci� o co� i czy mi odpowiesz szczer� prawd�? D�inn zadr�a� na d�wi�k imienia Allacha i odpar�: - Pytaj, ale niech s�owa twoje b�d� kr�tkie. Tedy rybak zapyta�: - Twierdzisz, �e by�e� zamkni�ty w tej amforze, kt�ra przecie� nie jest do�� du�a, aby pomie�ci� chocia�by jedn� twoj� r�k� czy stop�. W jaki� wi�c spos�b mog�a ona by� tak wielka, aby� m�g� si� w niej ca�y schowa�? - Nie wierzysz przeto, �e ja w tej amforze by�em? - odpowiedzia� straszny d�inn pytaniem na pytanie. A rybak na to: - Przenigdy nie uwierz�, zanim nie zobacz� tego na w�asne oczy. W�wczas d�inn zadr�a� ca�y, sta� si� dymem unosz�cym si� ponad morzem, po czym zg�stnia� i powoli, ca�kiem powoli skry� si� w amforze, a� znik� ca�kowicie w jej wn�trzu. Rybak za�, nie namy�laj�c si� d�ugo, schwyci� szybko o�owiany korek, na kt�rym by�a odci�ni�ta piecz��, i zatka� nim d�ug� szyjk� amfory, wo�aj�c: - Teraz ja pozostawiam ci �askawie wyb�r rodzaju �mierci, jak� chcesz umrze�! Na Allacha, rzuc� ci� na dno morskie, a tu nad brzegiem morza wybuduj� sobie chatk�, abym m�g� ka�dego, kto przyjdzie, przestrzec, by tutaj nie wa�y� si� �owi� ryb. I b�d� ka�demu m�wi�: "Na dnie morskim znajduje si� d�inn, kt�ry temu, kto by go wy�owi�, pozostawia tylko wyb�r rodzaju �mierci z jego r�ki". D�inn s�ysz�c s�owa rybaka usi�owa� si� uwolni�, wszelako mu si� to nie uda�o, gdy� o��w trzyma� mocno. Zrozpaczony, �e rybak go przechytrzy�, rzek�: - Przecie� ja tylko z tob� �artowa�em! Ale rybak na to: - ��esz, najhaniebniejszy, najpodlejszy i najn�dzniejszy ze wszystkich d�inn�w - po czym...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin