Ziemkiewicz Rafal A. - Pieprzony los kataryniarza(1).pdf

(822 KB) Pobierz
9563295 UNPDF
R AFAŁ A. Z IEMKIEWICZ
P IEPRZONY LOS K ATARYNIARZA
9563295.002.png
Pierwsi rycerze nie wzieli sie z racji swojego urodzenia,
wszyscy bowiem pochodzimy od jednej matki i jednego
ojca. Wszelako gdy zło i nieprawosc rozpanoszyły sie na
swiecie, słabi ustanowili ponad sob a obro nców.
Jacques Boulenger, Opowiesci Okr agłego Stołu
9563295.003.png
Prolog
Zacznijmy od tego kamerzysty, który wpatruj ac sie z natezeniem w wizjer, rzucił:
— Nogi troche szerzej!
Wysokie lustro, wmurowane w biał a, zdobion a gipsowymi stiukami sciane odbijało
jego przygarbion a, skupion a sylwetke oraz stoj acych z boku technicznych.
— Koszula troche bardziej na boki — ci agn ał monotonnie kamerzysta. — Nie wsty-
dzic sie, to ma zrobic wrazenie. . .
Wreszcie z przeci agłym westchnieniem odkleił sie od kamery i przytkn awszy do ust
hołubiony w prawej dłoni niedopałek, popatrzył na opartego o stiuk rezysera.
3
9563295.004.png
— No? — zagadn ał ten po chwili milczenia. Dło n z niedopałkiem wykonała jakis
nieokreslony gest.
— Cos mi w tym wszystkim nie pasuje — oznajmił kamerzysta z niewyrazn a min a.
Rezyser oderwał sie od sciany i energicznym krokiem podszedł do miejsca, w którym
przed chwil a stał jego podwładny. Przykucn ał, zadumał sie, zrobił dwa kacze kroki w le-
wo, wstał, znowu sie zadumał, znowu przykucn ał i przesun ał sie w głebokim przysiadzie
w przeciwn a strone, wreszcie oderwał wzrok od lez acej przed nim postaci i skin ał na
technicznych.
— Zrobicie posłów — oswiadczył. — No juz, juz, nie ma czasu na rzezbienie
w gównie. Ty tutaj, ty tu, a ty obok — porozstawiał technicznych ruchami reki, a potem
nakreslił dłoni a w powietrzu linie od nich, ponad lez ac a postaci a, az do zamknietych
jeszcze drzwi sali. — Wchodzicie. . . Gdzie! Stac, baranki boze, udajecie, ze wchodzi-
cie! No — odsapn ał i ponownie popadł w zadume, kontempluj ac ustawiony przed sob a
zywy obraz.
— Za duzo pan masz tych kłaków na piersi — zawyrokował w ko ncu. — O, własnie.
To psuje efekt. — Spojrzał na kamerzyste, który pokiwał głow a w gescie „moze, moze”.
4
9563295.005.png
— To co, mam se ogolic? — zirytował sie lez acy. — Czy załozyc podkoszulek?
Rezyser skwitował te słowa wzruszeniem ramion, powracaj ac do swoich przysiadów
oraz kaczych chodów.
— Słuchajcie, panowie, zdecydujcie sie — przynaglał lez acy, któremu zd azył juz
scierpn ac łokiec i w ogóle było mu w tej rozkraczonej pozycji bardzo niewygodnie. —
Ja mam obowi azki. . .
Rezyser pomachał tylko rek a spoko-spoko, ale w ko ncu podniósł sie i rzuciwszy
krótkie: „dobra” pokazał kamerzyscie, gdzie ma stac i jak kadrowac w czasie transmisji.
Potem podszedł do posła Suchorzewskiego i wyci agn ał ku niemu reke.
— W porz adku, moze pan wstac. Tylko niech pan pamieta: ekspresja. Na maks eks-
presji. To ma zrobic wrazenie — i dodał po chwili, pomagaj ac posłowi sie podniesc: —
A szkaplerzyk trzeba bedzie przykleic, bo pod pache zjezdza.
— Przykleic?
Rezyser popukał sie w guzik kamizelki.
— Moze byc skocz, w obrazie nie widac, albo wez pan taki klej od nas z charakte-
ryzatorni Jezus Maria!!!
5
9563295.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin