Jego głos cz[1].12.doc

(58 KB) Pobierz

Nasz obiad był spokojny i zadowalający. Edward głównie na mnie patrzył, podczas gdy ja ciągle chowałam swoją twarz przed jego spojrzeniem. Ale wydaje mi się, że nie było to nic, czego Edward by się nie spodziewał.

 

Śmiał się czasami z moich zachowań przy stole. Ja oczywiście byłam głodniejsza bardziej, niż to okazywałam.

 

Edward zapłacił za jedzenie, zostawił napiwek i zaczęliśmy iść do samochodu. Delikatnie dotykał mojej ręki, pozwalając swojemu kciukowi na zataczanie kółek na mojej dłoni. Uśmiechnęłam się w duchu. Światło z restauracji oświetlało parking, którego mimo wszystko i tak słabo było widać, lecz mimo to łatwo było mi rozpoznać srebrne volvo Edwarda. Kiedy się do niego zbliżaliśmy, Edward zamarł.

 

- Proszę, proszę. Jak długo się nie widzieliśmy. – Usłyszałam przyjazny głos, który był zwrócony do mnie. Ten głos był mi bardzo dobrze znany, był to głos o którym myślałam, że już więcej go nie usłyszę. Poczułam jak Edwarda ciało się rozluźniło i zobaczyłam, że uśmiecha się do siebie.

 

- Jacob. – Edward powiedział, powstrzymując głos od rozbawienia.

 

- Edward. – Jacob odpowiedział tym samym tonem.

 

Moje ciało wyszarpywało się z uścisku Edwarda. Serce waliło mi w klatce piersiowej, tak mocno, że nie słyszałam nic, oprócz tego bicia. Oczy me spoczęły na twarzy Jacoba.

 

Przez moment stałam jak wryta i zszokowana. Tak długo nie widziałam nikogo z mojego poprzedniego życia. Wcześniej chciałam wyskoczyć przez okno, gdy zobaczyłam Jessice i Make’a. I nie myślałam, że kiedyś jeszcze poczuje te emocje.

 

Ale teraz, kiedy widzę widzę się z kimś twarzą w twarz, z kimś kogo znam, moje ciało trzymało się na dystans, jakbym do niego nie należała.

 

- Jacob! – Krzyknęłam, a moje oczy rozjaśniły się z podniecenia. Rzuciłam się w jego ramiona, a moje własne okręciłam jego chudego ciała. – Jacob, nie mogę w to uwierzyć! Jesteś tu! Jesteś naprawdę! – Przytuliłam głowę do jego klatki piersiowej, a łzy spływały mi z oczu.

 

- Tak, to naprawdę ja. Jestem tutaj.! Oczywiście, że jestem.

 

- Wiem, ale po prostu nie mogę w to uwierzyć!

 

- Tak więc oto jestem tu naprawdę! – Zaśmiał się i wyciągnął mnie ze swych ramion.

 

- Jacob, tak bardzo za Tobą tęskniłam! Naprawdę! - Odciągnęłam swoją twarz od jego piersi, wycierając spore ilości łez z twarzy. Patrzyłam na jego twarz i chciałam się uśmiechnąć, ale tylko mogłam próbować zapanować nad płaczem.

 

- Więc jeśli tak się za mną stęskniłaś, chciałbym wiedzieć, gdzie przebywałaś wcześniej. Ja też bardzo tęskniłem, jakbym wiedział, że ty też, mógłbym cię częściej odwiedzać. – Spojrzał się na Edwarda uśmiechając się szeroko.

 

- O tak Jacob! Proszę.!

 

- Dla ciebie Bello oczywiście, dla ciebie wszystko! – Znów się zaśmiał i ponownie spojrzał na Edwarda.

 

Jacob uśmiechał się jakby wygrał jakiś zakład. Ale ja się tym nie przejmowałam, sam fakt, że był tu i znajdowałam się w jego ramionach, był wystarczający, aby czuć się uszczęśliwioną przez najbliższy miesiąc. Zabrałam moje ramiona, które było oplecione wokół Jacob’a, tak jakby każda minuta była odległa i jakbym miała się znów obudzić w moim małym łóżku.

 

Kiedy zdałam sobie sprawę, jak mocno go ściskam, zaśmiałam się. – Przepraszam, rozgniotę Cię. – I poluzowałam swój uścisk wokół jego talii.

 

Jacob rzucił ponure spojrzenie. – To jest nie możliwe Bello, choćbyś nie wiem jak się starała. – Nagle zaczęło coś brzęczeć. Jeszcze raz i jeszcze raz. Jacob wyciągnął z kieszeni jedną ręką komórkę, a drugą nadal mnie obejmował. Popatrzył się przez moment na telefon, po czym go otworzył.

 

(…) [ kropki to tam gdzie mówi druga osoba – przyp. tł.] Co?- Dlaczego do diabła nie mogłeś o tym wiedzieć? – zadyszał. – Jestem zajęty. - … - Tak jestem! - … - Zapytaj Seth’a. - … - Co masz na myśli? - … - Znów? - … - W takim razie nie możesz. - … - Dobrze, ale zawdzięczasz mi dużo czasu - … - Tak, tak. Nieważne. - … - Na razie.

 

Westchnął i schował komórkę do kieszeni i znów na mnie spojrzał. Jego twarz miała przepraszający wyraz. O nie! Owinęłam ręce jeszcze bardziej wokół jego ciała, nie pozwalając mu odejść.

 

- Przepraszam Bello. Muszę już jechać.

 

- Nie! Nie możesz! Po prostu nie możesz! – Poczułam się jak w przedszkolu, mówiąc moim rodzicom o pierwszym dniu szkoły.

 

- Muszę wracać.

 

- Gdzie się wybierasz?

 

- Muszę dbać o polecenia, bo nikt poza mną tego nie wykona. Ale wrócę. Obiecuję.

 

- Kiedy?! Dziś?! Jutro?!

 

- Wrócę najszybciej jak będę mógł.

 

- To zostań choć troszeczkę dłużej! – Przytuliłam go mocniej. Ze zmienionym Edwardem nie wiedziałam, kiedy po raz kolejny będę mogła się zobaczyć z Jacob’em, czy w ogóle kiedykolwiek się jeszcze z nim spotkam? Kto wie? Edward nadal nie lubił Jacob i najchętniej trzymał by mnie z dala od niego. Jeśli tak by się stało, chciałabym umrzeć!

 

Tak naprawdę Jacob mógł powiedzieć kiedy tu wróci, ale nie mi. Potrzebowałam go, a nie wiedziałam gdzie był dawniej i gdzie jest teraz.

- Bello, myślę, że powinnaś puścić Jacob. – Głos Edwarda był niezrozumiały. Musiał być bardzo ostrożny żeby to nie zabrzmiało jak groźba, ale bardzo brzmiało to jak prośba.

 

- Ej no Edward! Słyszałeś, że chce, żebym został trochę dłużej. – Jacob powtórzył, uśmiechając się do Edwarda. Nie byłam w stanie się zaśmiać. Długo trwało to, zanim zaczęłam się śmiać, tak naprawdę się śmiać. Edward nic nie odpowiedział, po prostu stał cicho w pobliżu. Wiedziałam, że wrócę z nim, ale nie mogłam być samolubna. Spojrzałam na Jacob’a , uśmiechnęłam i szybko pocałowałam w usta.

 

- Dziękuję, że tu byłeś Jacob. – Jego twarz wyrażała zmieszanie i niezadowolenie.

 

- Tylko tyle? Tak bardzo się za mną stęskniłaś? – Posłałam mu zdziwione spojrzenie. Co? – Zrób coś, żebym nie żałował tego czasu. Ale jeśli to jeśli to jest wszystko, że tak się za mną stęskniłaś to chyba nie wrócę.

 

Nagle zrozumiałam o co mu chodzi – o pocałunek.

Zbliżyłam się do niego po to, aby moje usta, dotknęły jego ust. To zrobiło się pasjonujące, ale nie tak bardzo jakbym chciała. Ciągle pamiętałam, że Edward jest obok.

 

- Teraz było lepiej. Ok., ok., wrócę.

 

- Naprawdę? Naprawdę wrócisz?

 

- No jasne. – Moje serce skakało z radości. Nie mogłam czekać na kolejne spotkanie. Nigdzie daleko nie odchodził, ale już czułam, że tęsknie. Ściągnął ze mnie swe ramiona. – Na razie Bello. Nie próbuj mieć jakiś rozrywek beze mnie.

 

- Nigdy. – Zaśmiałam się ponownie.

 

- Nie martw się. Wrócę, najszybciej jak się da. – Jacob uśmiechnął się do Edwarda z przebiegłym spojrzeniem. – Najszybciej, jak będzie to możliwe.

 

- Spodziewamy się twojej następnej wizyty Jacob’ie. – Edward powiedział, ciągle uśmiechając się z rozbawieniem.

 

- Ty na pewno. Tzn. nie mam nic złego na myśli, jakby nie było to miło z Twojej strony – Uśmiechnął się patrząc na mnie. – Szczególnie, jeśli chodzi o Bellę. – Jacob wskoczył na swój motor i szybko odjechał. Tak jakby go tu wcześniej nie było. Przez moment stałam oszołomiona. Jak mogłam wypuścić go z objęć? Jak mogłam to odkładać, to było chore, wszystko było!

Ale teraz już odjechał. Teraz nie dane mi go będzie zobaczyć jeszcze raz. Jak mogłam pozwolić mu tak po prostu odejść?

 

- Bella? – delikatny głos przemówił do mnie – Bello, przepraszam… - Nie mogłam się teraz na niego spojrzeć.

 

- Za co?

 

- Przepraszam, Jacob musiał odejść, ja go również nie akceptuje. - Również go nie akceptuje? Planował to? – Wiem, że trudno Ci było się patrzeć jak odchodzi, tak jakbyś miała już go więcej nie zobaczyć. Ale obiecuje, że jeszcze się z nim zobaczysz.

 

- Zobaczę?

 

- Jeżeli to jest to, czego potrzebujesz. Czy nie widzisz Bello? Staram się uczynić cię szczęśliwą. Nie powinienem nigdy pojawić się na świecie, jeżeli masz być nieszczęśliwa. – Obróciłam się i rzuciłam Edwardowi w ramiona.

 

- Czyli to zaplanowałeś? – Mój głos był tłumiony przez słodko pachnącą koszulkę Edwarda.

 

- Myślę, że można to tak nazwać. Tylko po prostu nie wiedziałem, że to stanie się dziś w nocy.

 

- Dziś w nocy? - Powtórzyłam, jakby to miała być jedyna noc w która się z nim widziałam.

 

- Dla niego ta wizyta, nie była tylko jedną wizytą. – Ziewnęłam. – Jesteś zmęczona, powinnaś położyć się do łóżka. – Podeszliśmy do samochodu i otworzył drzwi dla mnie. Kiedy już wsiadłam, Edward wsunął się za kierownicę i włączył silnik.

 

- Może Jacob wróci jeszcze dziś wieczorem! – Powiedziałam podekscytowana. Edward starał się zachować obojętną twarz, ale na jego twarzy pojawił się mały uśmieszek.

 

- Może.

 

Ruszyliśmy w ciemność. Przytknęłam twarz do zimnego okna, słuchając delikatnej melodii pianina, którą było słychać w samochodzie. Zamknęłam oczy, ale nie mogłam zasnąć.

 

- Edward?

 

- Hmm?

 

- Dziękuję Ci bardzo za dziś.

 

- Nie musisz.

 

- Dziękuję. – Uśmiechnęłam się.

 

- Nie masz za co Bello. – Przybyliśmy do domu w ciągu 10min, jadąc z zawrotną prędkością. Zaśmiałam się z mojego wcześniejszego żartu, ze dostałam bilet.

 

- Co cię bawi? – Zapytał Edward naprawdę ciekawy. Złapał mnie za rękę i pomógł wysiąść z samochodu. W drugiej ręce trzymał niezliczone torby z zakupami. Powinnam mu powiedzieć? Może nie.

 

- Proszę powiedz mi.

 

- Po prostu rozmyślałam. – Powiedziałam niespokojnym głosem. Staliśmy przed pałacowymi drzwiami.

 

- Nad czym?

 

- Niczym takim…

 

- Bello proszę, niepewność mnie zabije.

 

- Więc myślę, jakbyś zareagował dostając pośpieszny bilet? – Edwarda usta się zacisnęły. Ale jego rozbawienie szybko powróciło, przechodząc w delikatny śmiech. Trudno mi było śmiać się z nim więc lekko klepnęłam go w policzek.

 

Podniósł mój podbródek, swoimi zimnymi, drżącymi dłońmi. – Teraz dlaczego nie jest to dla Ciebie śmieszne?

 

- Nie w Twoich ustach.

 

- Nie jestem wrażliwy Bello. – Uśmiechnęłam się. Edward otworzył drzwi, zarzucił mnie sobie na ramię i dziarsko przeszedł przez masywną klatkę schodową. Otworzył drzwi do mojego pokoju, które było ostatnim miejscem, w którym chciałabym się teraz znaleźć. Mój pokój był zawsze za ciasny, a łóżko za małe.

 

Ale kiedy otworzył drzwi do pokoju, wcale nie wyglądał jak mój pokój. Był ogromny i piękniejszy niż kiedykolwiek. Szczęka mi opadła.

 

- Kiedy to zrobiłeś? Jak to zrobiłeś? Czemu to zrobiłeś? – Próbowałam odnaleźć słowa, które były teraz jak puzzle w mojej głowie.

 

Położył mnie na ogromnym łóżku i usadowił się obok mnie.

 

- Zamówiłem ludzi do tego. Kiedy? Dziś, kiedy nas nie było. I dlaczego? Ponieważ cię kocham. – Czy mogłabym dziś o coś jeszcze zapytać? Zakupy, miły Edward, huśtawka, nowy pokój i łóżko, Jacob! To jest prawie wszystko co Edward wykonał z mojej listy życzeń i spełniał każdą moją prośbę przed tak krótki jeden dzień!

 

- Edward. – Urwałam, ponieważ nie wiedziałam co powiedzieć. – Nie wiem co mogę powiedzieć, czuję się tak jakbym nie była w stanie za to podziękować.

 

- Już Ci mówiłem Bello, że Twój uśmiech wystarczy.

 

- Dziękuję ci Edwardzie. Dziękuje tak bardzo za to wszystko!

 

- No miałaś rację mówiąc, że tamto łóżko było za małe. Nawet dla ciebie. Musiałem coś zrobić, aby te miejsce nie było dla Ciebie krępujące. – Podniosłam się i oddałam Edwardowi pasjonujący i niezwykły pocałunek. Edward zawinął swe ramiona wokół mnie. Mogłam wyczuć u niego pożądanie. Edward powoli odsunął się, próbując nie stracić nad sobą kontroli. – Ok, ok, kończę. – Powiedział, pozwalając aby jego palce wplotły się w moje włosy.

 

Wstał, a jego ręce lekko się trzęsły. – Miłych snów Bello.

 

- Jak mogę śnić, skoro wiem, że wszystkie sny się spełniły?

 

- Jestem pewien, że na pewno coś znajdziesz. – Edward zachichotał. Podszedł do szafki, zostawiając torby z zakupami. – Masz dużo miejsca na wszystkie swoje rzeczy. Wyciągnął mój szary przepocony sweter i żółty top. Rzucił je na łóżko i uśmiechnął się.

 

- Dlaczego wyciągnąłeś te? – byłam zdziwiona ponieważ nie patrzył na to co wyciągnął.

 

- Bo te są moje ulubione. Nie pamiętasz?

 

- O nie, to jest ostateczną rzeczą jaką mogłabym zapomnieć. – Podniosłam to i szybko udałam się do łazienki. – Chwilka. Postaram się to zrobić jak najszybciej dam radę w człowieczym tempie. Zaczekasz? – Zapytałam.

 

- Oczywiście. Zaczekam. – Zamknęłam drzwi i umyłam głowę. Wzięłam ubranie, stąpałam po marmurowej podłodze, przechodząc do pokoju z prysznicem. Tak prysznic był dokładnie jak pokój. Ciepła woda spływała po moim ciele. Czułam się świetnie czyszcząc brud z bawełnianej tkaniny.

 

Mydło pachniało kwitnąca wiśnią. Płucząc, zamknęłam oczy. Naprawdę się starałam. Później otworzyłam butelkę z moim ulubionym truskawkowym szamponem i wylałam sobie na dłoń. Myłam włosy wmasowując go w nie bardzo dokładnie. Zapach wypełnił wszystko. Wypłukałam włosy i szybko nałożyłam na nie ręcznik, susząc je jak najszybciej , najszybciej jak pozwalało moje ciało. Wsunęłam na siebie mój szary sweter i żółty top.

 

Otworzyłam drzwi i ujrzałam Edwarda w niezmienionej pozycji. Ponownie się do mnie uśmiechnął.

 

- Wyglądasz przepięknie. – Zarumieniłam się.

 

- Dziękuję. – Edward zszedł z łóżka, ściągnął okrycia i poklepał miejsce obok dając mi znak abym się zbliżyła. Przeskoczyłam obok a moje włosy nadal były jeszcze odrobinę wilgotne. Wskoczyłam na łóżko, odbiłam się i spadłam.

 

Edward zaśmiał się i podniósł mnie dzięki swoim silnym ramionom, wąchając woń moich włosów. – Ślicznie pachniesz. – Szepnął, pozwalając aby jego chłodna ręka przesuwała się po moich wilgotnych włosach. Po raz kolejny poczułam gorąco.

 

- Dziękuję. Jeszcze raz.

Lekko ułożył mnie do poprzedniej pozycji, wślizgując się miedzy okryciami. Skłonił się i pozostawił pocałunek na mych ustach. Po prysznicu, jego usta były lepsze niż moje. – Dobranoc Bello. Śpij dobrze.

 

- Będę. – I uśmiechnęłam się do niego. Bo czemu nie? Uśmiechnął się, był zadowolony, kiedy odwracał się do wyjścia.

 

- Kołysanka? – Zapytałam. Teraz to była moja ulubiona nowa tradycja. Nieważne, że byłam gotowa do snu, chciałam usłyszeć jego delikatny głos, jak egzotyczne, uspokajające dzwonki.

 

- Jeśli sobie tego życzysz.

 

- O tak. – Edward ponownie usiadł na moim łóżku obok mnie. Jego ręka podążyła do mojej głowy. Zaczął nucić piękną melodią, a jego kciuki zataczały kółka na moim czole. Pozwolił wskazującemu palcowi, przejechać gładko po moich ustach, oczach i po moich rysach. Czułam się taka spokojna. Ostatecznie, z wielkim sprzeciwem zostawienia Edwarda zasnęłam.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin