Puzdrowski Edmund - Bursztynowe drzewo. Baśnie kaszubskie.txt

(317 KB) Pobierz
Edmund Puzdrowski
bursztynowe
drzewo
ba�nie kaszubskie
WYDAWNICTWO MORSKIE GDA�SK 101'i
Redaktor Maria Urbanowicz
Redaktor techniczny Agnieszka Styba�kowska
Korektor Halina W�gli�ska
3403
WYDAWNICTWO  MORSKIE � GDA�SK  1974
inie   pierwsze.   Nak�ad   60 0001250   egz.   Ark.   wyd.   11,63.   Ark.   druk.   14,75.   Papier
mat.  III kl. 70 g. Oddano  do sk�adania 29 XI1973 r.  Podpisano  do  druku  i  druk
czno   w  listopadzie  1974  r.  Sk�ad  tekstu  wykona�y   Pozna�skie   Zak�ady   cirallczne
Marcina   Kasprzaka,  druk  i  opraw�  Olszty�skie  Zak�ady   Gratlczne   Im.   Seweryna
Pieni�nego Olsztyn, ul. Towarowa 2. 2008                                                        K-3                                                          Cena   Kl   40,�
O z�otym ptaku, kt�ry nie chcia� �piewa�
W kr�lestwie ani du�ym, ani ma�ym zdarzy�o si� wielkie nieszcz�cie. Gdy kr�l wraz z dworem wyruszy� w doroczn� podr� po kr�lestwie � w czasie kt�rej mia�y si� odby� przepisane prawem s�dy � w pa�acu kr�lewskim zacz�y si� dzia� rzeczy tak dziwne, i� s�udzy, rozleniwieni cisz�, zacz�li szepta� sobie, �e musia�o si� zdarzy� jakie� wielkie nieszcz�cie.
To samo z siebie, bez �adnej przyczyny p�k�o kryszta�owe lustro wisz�ce w kr�lewskiej bawialrjy^, to znowu przedziwne drzewo cytryny zacz�o z dnia na dzie� traci� swoje li�cie. Prawdziwa trwoga ogarn�a jednak wszystkich w pa�acu wtedy, gdy kr�lewski p�zegar sam od siebie stan��, a nikt nie m�g� go poruszy�.
Rzeczywi�cie, nie min�y cztery dni od chwili wyjazdu dworu, gdy na spienionych koniach pojawili si� pos�a�cy, polecaj�c przygotowa� kr�lewskie komnaty. W �lad za nimi pojawi� si� ca�y orszak kr�lewski. Kr�l zachorowa�.
Choroba, kt�ra wybuch�a prawie w chwili wyjazdu, pog��bia�a si� z ka�dym dniem. Nic wi�c dziwnego, �e ca�y orszak, zachowuj�c najwi�ksz� ostro�no��, powr�ci� do kr�lewskiego grodu. Trzej synowie wnie�li kr�la do komnaty.
?yboczny lekarz, kt�ry od wielu ju� lat opiekowa� si� kr�-u�ywa� wszystkich znanych sobie lekarstw. Okadza� kr�la :tynem, poi� nalewk� z r�nych zi� zbieranych o tajemnych :h � lecz �aden z tych �rodk�w kr�lowi nie pom�g�, ly wiadomo�� o chorobie kr�la rozesz�a si� w�r�d ludu, tym kraju zapanowa� wielki smutek. Pr�no oczekiwali na wszyscy ci, kt�rzy pok�adali ufno�� w kr�lewskiej sprawie->�ci. Kr�lewskiego s�du nie b�dzie. Nie min�y dwa dni, :ysey obywatele pa�stwa wiedzieli o tym, �e kr�l jest nieule-ie chory.
mczasem z kr�lewskiego pa�acu dniem i noc� wyje�d�ali �cy. Z ca�ego �wiata zacz�li przybywa� znani lekarze, lecz i z nich nie m�g� wskaza� lekarstwa ani przyczyny choroby, rzom p�acono najczystszym z�otem, a byli i tacy, kt�rzy i sobie p�aci� wielkimi bursztynowymi bu�ami, w kt�rych ni�te by�y ga��zki tui i sosny, czy te� delikatne muszki, i ze szczeg�lnie s�ynnych lekarzy zgodzi� si� przyjecha� pod ylko warunkiem, i� otrzyma jako honorarium najcenniejszy ) kr�lestwa � wielk� bry�� zielonego bursztynu z zamkni�t� n jaszczurk�. Ale i ten medyk okaza� si� bezradny, ja� dzie� za dniem, a los dobrego kr�la zdawa� si� by� ju� �dzony. Dawno opu�cili kr�lewski pa�ac s�ynni medycy. :> nadworny lekarz czyta� stare ksi�gi, maj�c nadziej�, i� sanych inkaustem pergaminach znajdzie opis podobnej :>by. Ale i to na nic si� zda�o. Nic dziwnego, �e gdy pew-dnia do furty w obronnym murze zastuka� siwy jak go��bek sc, z brod� do pasa, m�wi�c, �e zna lekarstwo na kr�lewsk� )b�, czym pr�dzej zaprowadzono go do komnaty, w kt�rej
le�a� stary kr�l. Wraz z nim oczekiwali starca kr�lewscy synowie i nadworny medyk. '
Starzec wszed�szy do komnaty pok�oni� si� nisko i rzek�:
�  Kr�lu, wszyscy wiedz� o tym, i� jeste� cz�owiekiem dobrego serca, ale wok� ciebie pe�no jest fa�szu i z�a. Z�o zupe�nie zag�uszy�o dobro i dlatego nie s�yszysz. Powr�cisz do zdrowia, gdy us�yszysz glos z�otego ptaka.
�  Gdzie mo�na go kupi�? � zapyta� najstarszy syn kr�lewski. Ca�y skarbiec b�dzie tw�j, je�eli kr�l powr�ci do zdrowia �
rzek� syn �redni.
�  S�ysza�e�, co rzekli synowie? � zapyta� medyk. � Mo�esz by� pewien wspania�ej nagrody, je�eli przyniesiesz tego z�otego ptaka.
O, nie! � powiedzia� starzec. � Nie ja mam tego ptaka i nie wiem, gdzie si� znajduje. Mo�e go zdoby� rycerz odwa�ny i prawego serca, a tych � mam nadziej� � jest na kr�lewskim dworze niema�o.
Kr�l, widz�c starca, lecz nie s�ysz�c, co m�wi�, napisa� czerwonym woskiem na z�otej tabliczce kilka s��w. Medyk przeczyta� je, uj�� laseczk� wosku w swoje r�ce i pod s�owami kr�lewskimi napisa� kilka innych. Tak trwa�a ta milcz�ca rozmowa, a starzec rozgl�da� si� woko�o, jak gdyby szuka� w�r�d obecnych tego rycerza, kt�ry przyniesie z�otego ptaka na kr�lewski dw�r.
O �wicie nast�pnego dnia najstarszy syn kr�lewski wyruszy� na poszukiwanie z�otego ptaka. Droga kr�lewskiego syna wiod�a w stron� po�udniow�, w kt�rej rozci�ga�y si� wielkie bory. Na p�nocy o zimny i piaszczysty brzeg bi�y fale gro�nego morza i tam ptaka by� nie mog�o.
7
4in�� dzie�, drugi, a borom nie wida� by�o ko�ca. Wreszcie a�nia�o za s�dziwymi drzewami, ale to tylko polana, nie zwia-�ca nawet kra�ca lasu. Na tej polanie zobaczy� kr�lewicz tego wilka, chwyci� wi�c �uk i naci�gn�wszy ci�ciw� � wypu�ci� :a��. Nie powstrzyma�y go s�owa, kt�re wilk wypowiedzia� zkim g�osem. Strza�a nawet nie musn�a wilka, a szmer li�ci adczy�, i� opad�a ona gdzie� po�r�d roz�o�ystych buk�w, k znikn�� w g�stwinie boru.
kr�lewicz jecha� wci�� dalej i dalej, a� wreszcie b�r si� zako�-L Nie min�o wiele chwil, gdy zobaczy� karczm� stoj�c� na staju dr�g. Do niej skierowa� kr�lewicz swojego konia, maj�c ziej�, �e nie tylko wierzchowiec, lecz i on sam odpoczn� po iach podr�y.
Wieczorem pojawili si� w karczmie muzykanci i grali tak, �e sy skrzypiec i bas�w s�ycha� by�o w pokoju, w kt�rym odpo-wa� kr�lewicz. W kilka chwil p�niej kr�lewicz us�ysza� pu-ie do drzwi. To karczmarz zaprasza� swojego go�cia, aby i on zabawi�, a wkr�tce przemin� wszelkie smutki i strapienia. Lr�lewicz zszed� na d�. Bawi�c si� wraz z innymi i pij�c bia�e
0,  straci� wkr�tce rachub� czasu, a jeszcze wcze�niej ca�y mie-t pieni�dzy. Karczmarz tak d�ugo dolewa� mu wina, dop�ki i� nie sta� si� jego w�asno�ci�. Gdy to si� sta�o, wydal go zb�j-
1,  kt�rzy ob�upiwszy kr�lewicza ze wszystkiego, co jeszcze pozosta�o, zamkn�li go w ciemnej piwnicy.
lija� dzie� za dniem, a na kr�lewskim zamku nie wiedziano, >i� sta�o z najstarszym kr�lewiczem. Gdy min�� rok, w drog� uszy� �redni syn. I on spotka� na swojej drodze wilka, do kt�-) wypu�ci� strza�� z �uku. Kr�lewicz cieszy� si� na sam� my�l
o tym, jaki wzbudzi podziw, gdy przywiezie nie tylko z�otego ptaka, ale i sk�r� bia�ego wilka. Strza�a jednak chybi�a, a wilk znikn�� w g�stych zaro�lach.
Min�o kilka dni dalszych, gdy na drodze �redniego syna pojawi�a si� znana nam karczma. Ju� z daleka dolatywa� j�kliwy d�wi�k skrzypiec i gruby g�os basetli. Gdy kr�lewicz przeje�d�a� obok karczmy, wyszed� mu naprzeciw karczmarz, pytaj�c:
�  Dok�d jedziesz, panie?
�  Szukam z�otego ptaka � odpowiedzia� rycerz. Za�mia� si� karczmarz i rzek�:
�  Wiele lat mija od chwili, gdy na tym rozdro�u wybudowa�em karczm�, lecz po raz pierwszy s�ysz� o z�otym ptaku. Czy nie jeste� jednym z tych b��dnych rycerzy, kt�rzy we mgle nocy i przywidze� szukaj� rzeczy i zjawisk, kt�rych nie ma? Lepiej wejd� do karczmy. Tam si� ogrzejesz i zgubisz trosk�, kt�r� widz� na twym czole.
Nie min�o wiele chwil, gdy karczmarz wprowadzi� nowego go�cia do karczmy. Bia�e wino la�o si� strug� z solidnie okutych beczek. Nim nasta� �wit, i �redni syn kr�lewski znalaz� si� w mocy zb�jc�w. Ograbionego z cenniejszych rzeczy zamkn�li w piwnicy, w kt�rej spotka� starszego brata.
Gdy min�� rok, a �redni syn nie powr�ci�, stary kr�l pogodzi� si� z tym, �e musi umrze�. Przekonany, �e dwaj starsi synowie zgin�li, nie zgodzi� si�, aby i najm�odszy wyruszy� w drog�, na kt�rej czeka�a go niechybna zguba. Najm�odszy syn d�ugo prosi� ojca, nim ten zezwoli� mu wyruszy� na poszukiwanie z�otego ptaka.
Jedzie kr�lewicz dzie�, drugi � a� wreszcie zobaczy� bia�ego
ka. Zobaczywszy go, zdumia� si� bardzo, gdy� nigdy jeszcze ka o takiej ma�ci nie widzia�. Zdumienie to powi�kszy�o si� :dy, gdy us�ysza�, �e zwierz� m�wi do niego ludzkim g�osem.
�  Nie b�j si�, wilku � odpowiedzia� kr�lewicz. � Nie zrobi� ie �adnej krzywdy. Dziwi� si� tylko ma�ci twojej sk�ry, gdy� iej jeszcze nie widzia�em.
�  Wiem � odpowiedzia� wilk � �e szukasz z�otego ptaka. : znajdziesz go, je�eli ja tobie nie pomog�. Pozostaw tutaj )jego konia i si�d� na mnie. Zanios� ciebie do tego pa�acu, t�rym jest z�oty ptak.
Lr�lewicz uczyni� tak, jak powiedzia� wilk. Zdj�wszy nogi ze ;emion zeskoczy� na ziemi�. Ko� nie chcia� odej�� od swojego ia, lecz gdy ten kilka razy powt�rzy� polecenie, najpierw k�u-i, a p�niej galopem ruszy� w drog� powrotn�. V pe�ni s�o�ca do kr�lewskich stajen przybieg� okryty pian� i najm�odszego kr�lewicza. Masztalerze pobiegli po koniu->o, a gdy ten przyszed� i zobaczy� konia, �cisn�o mu si� serce. i od najm�odszych lat uczy� kr�lewicza sztuki je�dzieckiej, /r�t konia bez je�d�ca m�g� oznacza� to jedynie, �e kr�lewicz �yje. To samo my�leli wszyscy dworzanie, lecz nikt nie odwa�y� zakomunikowa� tej smutnej' wiadomo�ci kr�lowi. Min�o a dni, nim kr�l dowiedzia� si� o tym, i� wierzchowiec najm�od-fo syna powr�ci� bez je�d�ca.
>d tej chwili kr�l zupe�nie zoboj�tnia� na to, co dzia�o si� :� niego. Ca�ymi dniami nie odrywa� si� od pisania traktatu rawie i kr�lewskiej sprawiedliwo�ci. Pracowa� gor�czkowo, gdyby przeczuwaj�c, i� los nie pozwoli mu zako�czy� tego ;�a.
Tymczasem najm�odszy syn, ani przypuszczaj�c o jak� bole�� rzyprawi� swojego ojca, wtulony w sier�� bia�ego wilka p�dzi� o z�otego pa�acu, w kt�rym znajdowa� si� ptak o z�otych pi�-ich. Wilk p�dzi� tak, �e strza�a przez kogokolwiek wypuszczo-a, �e g�osy przez kogokolwiek wypowiedziane nie mog�y ich ogonie.
Gdy na widnokr�gu zaja�nia�y z�ote banie pa�acowych wie�, dlk stan�� i rzek�:
� Id� teraz do z�otego pa�acu, lecz uwa�a...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin