W MALYM DOMKU
Tadeusz Rittner
W małym domku
Dramat w trzech aktach
Warszawa
Nakł. Druk Tow. Akc. S. Orgelbrand S-ów
Skład główny w księgarni E. Wende i S-ka.
1907
Zastrzega sie. prawo wlasnosci wobec scen.
OSOBY:
Doktór.
Marya, jego zona.
Wanda, jego kuzynka.
Sielski, nauczyciel.
Jurkiewicz, inzynier.
Sedzia.
Sedzina.
Notaryusz.
Notaryuszowa.
Kosicki; prowizor.
Kasia, sługa.
Szymon, robotnik.
Mały Antek.
Rzecz dzieje się w małem mieście, w Galicyi.
AKT I-y.
U doktora. Dom stoi niedaleko kolei. Okna (na-
przeciw widowni) otwarte - widać przez nie trochę
zieleni i malwy wysokie i smukłe. Ha ścianach nai-
wne olejodruki. Fajczarnia; czuje się prawie zapach
cybuchów, zresztą także dzieciarnia i pokój ordyna-
cyjny, do którego prowadzą drzwi z lewej strony.
W kącie biurko zarzucone wszystkiem prócz papie-
rów; fartuszek, pajac etc. Mad biurkiem rogi jelenie,
szpady, strzelby, także półka z książkami. W po-
środku stół z jasnego drzewa. Po prawej stronie koło
drzwi, prowadzących do sieni, kredens; na ścianie
portret doktora; pod lewą ścianą czarna ceratowa sofa.
SCENA I.
Marya-Kasia - Atntek
(Przy oknie stoją Marya i Kasia z dzieckiem na
ręku; na ziemi siedzi sześcioletni Antek z książką).
Marya.
Teraz pojechał kuryer,.. czwarta trzydzieści,
a pan doktór poszedł o trzeciej.
Kasia.
już dwa razy byli tu po pana.
Kasia nigdy nie słucha, jak ją o co poprosić...
Trzeba zdjąć bieliznę.-zaraz zacznie padać.
Mnie boli głowa, a musze się gniewać.
Aptekarzowa powiedziała, że nie będzie padać.
A ja mówię, że trzeba zdjąć bieliznę. Będzie
to samo, co zeszłego tygodnia, właśnie, jak
przejeżdżał towarowy, druga dwanaście.
Pan się spóźni do ratusza. A może poczekają.
Czy bez niego wybiorą burmistrza? Sługa
od aptekarza mówi, że wybiorą naszego pana.
Sługa od aptekarza idzie pierwszego ze służby,
bo się wdawała z Frankiem od stolarza.
Teraz grzmi... całkiem zdaleka... tak, jakby
jechał wóz po moście.
Antek (na ziemi).
Mamo, jak to jest, że przychodzą takie
grzmoty?
Dzisiaj przyszedł do naszego pana list i paczka-
pewnie od tej oficerowej, co ją pan kuro wał.
Niech Kasia nastawi samowar, żeby zaraz
była herbata, jak pan przyjdzie.
Antek (natarczywie)
Mamo, iak to iest. że przychodzą takie
Kasia
Myślę, że w tej paczce są cygara. Teraz
co dzień coś przysyłają dla pana doktora... raz
wino... wczoraj nawet kwiaty.
Od kogo były kwiaty? Dlaczego tu nie sto-
ją? Jak mieszkałam jeszcze u matki w Krakowie,
to także dostawałam... przysyłali róże, cukierki...
Tak, mieszkał u nas student, który mi raz przy-
słał bukiet i cukierki (wzdycha) Ot, teraz pada...
Antek
powtarza, jakby dla zabawy)
Mamo, jak to jest... mamo, jak to jest... ma-
mo, jak to jest...
Marya (do chłopca)
Cicho! (do Kasi) Ot, pada, a mówiłam Kasi,
prawda?
Kasia (chce iść)
Idę zaraz...
Teraz? - juz za późno.,. Pojechał kuryer...
trzeba robić herbatę..
Dobrze, (do dziecka) No, chodź. Czemu nit
idziesz?.. wolisz stać przy oknie?
Marya (prawie płaczliwiej
Niechże Kasia wreszcie raz usłucha.
4
Kasia (biorąc dziecko)
Ja przecież już idą.
Kiedy byłam jeszcze u matki w Krakowie,
to nie potrzebowałam sic. o nic troszczyć... a teraz
hie wiem, czy ja sługa, czy Kasia, czy kto... Dla-
czego Kasia ciągle mówi i mówi? Dlaczego Ka-
sia opowiadała mi tę his tory ę o słudze od apte-
karza i o stolarzu? Co mnie to obchodzi? Kasia
ze mną tak mówi, jak z drugą sługą.
O! pani słuchała, a teraz..
Co mnie obchodzą te historye Kasi? Ja jestem
pani, a Kasia jest {patrzy się naraz na dół,
na swoją suknią) Co to?
Podarta.
Masz!., tak teraz chodzę... zmiennym tonem,
prawie z przyjemnością) O! dawniej jak byłam
panną, ubierałam się inaczej, nosiłam zawsze
coś z czerwonem, wie Kasia?
Tak
5
Pan doktór mieszkał wtedy u nas... mówił,
że mi z czerwonem do twarzy. W jednym po-
koju był student, a w drugim pan doktór. Wtedy
pan doktór nie nosił jeszcze brody... teraz
z brodą wygląda starzej.
Aptekarzowa mówi, że i teraz wygląda, jak-
by miał dwadzieścia pięć.
Marya (j. w.)
Ale wtedy nosił tylko czarne małe wąsiki...
Taki był przystojny! Wszystkie panny mógł mieć...
wszystkie...
O! i teraz wszystkie za nim., nie tylko pan-
ny. Ale pójdę nastawić...
Marya (saifîyrriujacjqmlmowoll)
Wtedy kochała sie. w nim panna, która mia-
ła kamienicę.
Kasia (z podziwem)
O!?
i inna panna, córka jenerała... tak,
Kasia (j.w.)
O! córka jenerała?...
Ale on nikogo nie chciał... nikogo... bo tyl-
ko innie...
Kasia (prędko)
Tak... tak, wiem... bo musiał.
Co?., bo tylko mnie kochał, rozumie Kasia?.,
tylko mnie... nikogo, prócz mnie.
Tak, tak...
Rzucił wszystko i... co Kasia mówi?., jakto?..
[gniewnie) Dlaczego Kasia nie idzie?
Idę... idę!., (odchodzi z dzieckiem na ręku.
Chłopiec wstaje, rzuca żołnierza i idzie za nią).
A ty czego? chcesz może do ogrodu, co?...
zmoczyć się?., w taki deszcz?... (chce wyjść drzwiami
na prawo, wiodącemi do sieni, ale u progu
spotyka sią z Jurkiewiczem).
SCENA II.
Marya-Jurkiewicz - Antek.
Jurkiewicz.
(mówi trochę słodkim, pieszczonym głosem; staran-
nie ubrany, pince-nez na nosie-mając ją za sług...
Nie puścisz mnie, dziecko?
Marya (cofając się klika kroków)
Co?
Nie bój się. Jak ci na imię?
Marya (śmiejąc się z zakłopotaniem)
Mnie?
No, tak; musimy się poznać, bo będę tu
mieszkał.
Tu?..
Jurkiewic?.
Tutaj, u pana doktora, (zbliża się, jakby ją
chciał wziąć pod brode,. Marya sie cofa).
Antek.
Mamo, ja chcę do ogrodu... do o...grodu!".
Jurkiewicz (zmieszany)
Co?., a... przepraszam!., to dobre... myślałem...
8
Marya (czerwona, śmiejąca się)
Pan myślał, że jestem Kasia.
{Antek widząc, &e na niego nie zwracają
uwagi, wybiega do ogrodu).
Jurkiewicz (j.w)
Coś podobnego... to jest... Nie wiem, kto
Kasia, ale... {kłania sią nizkó) Jurkiewicz {całuje
ją z gałanłeryą- w rękę). Niech się pani nie gnie-
wa... Mąż pani nic nie mówił,.. Jestem inżynier
Jurkiewicz... buduje, tutaj most.. Może pani sły-
szała, zwykły mościk na łańcuchach, kettenkon-
struktion... Pan doktór... to jest mąż pani...
Mój mąż...
Wynajął mi pokój na kilka tygodni... to jest
do 15-go września... aż skończę, budowę mostu.
Mąż nic mi nie mówił.
Jeżeli pani się nie zgadza...
Ależ nie... nie... Może pan u nas mieszkać,
skoro Lolek tak chce. Czy pan przyjechał tym
pociągiem o ósmej pięćdziesiąt?
9
Ja tu już jestem tydzień i dotychczas miesz-
kałem bardzo niewygodnie, w jednym pokoju z mo-
im przyjacielem Kosickim.
Z tym.., prowizorem?...
Z prowizorem .. Mąż pani zapewne na po-
siedzeniu w ratuszu?., wybierają burmistrza.
Nie, mój mąż ma operacyę.
Tu bardzo ładnie!., bardzo mi się podoba to
miejsce. Taki biały domek... okna patrzą się tak
poczciwie... a pod oknami czerwone malwy...
Ja nie lubię malw, bo to zwykłe; chciałam
róże...
Od pierwszej chwili ten domek mi się po-
dobał... i powiedziałem sobie: będziesz tu miesz-
kał!... Mój przyjaciel, Kosicki, odradzał mi dla-
tego, że blisko kolei... ale ja powiedziałem sobie:
tu, albo nigdzie!
10
Tu nie słyszy sie. pociągów, tylko raz w nocy
jak gwiżdże ten pośpieszny, o jedenastej pięć.
Pani zna wszystkie pociągi, co?... pani stoi
pewnie często przy oknie i patrzy się na kolej.
Myślałem sobie: nie smutno pani tak daleko za
światem?
Za światem? Mnie wszystko jedno.
Pani oddawna żyje w tem miasteczku?
Odkąd wyszłam za mąż-osm lat.
Jestem szczęśliwy, że mi będzie wolno tu
mieszkać. Ja zawwsze mieszkam przy jakiejś rodzinie...
także w mieście... zawsze, zawsze,., to
mój zwyczaj, proszę pani... Ja lubię ciepło.
...
aaggussiiaa