Krentz Jayne Ann - Zgubione, znalezione.rtf

(582 KB) Pobierz

Rozdzial

plerwszy

Nigdy nie nalezy wiazac sie emocjonalnie

z klientem - powiedziala Vesta Briggs.

- Ale ja nic nie czuje do Macka Eastona. - Cady

przytrzymala sluchawke ramieniem i zdjela pantofle

na wysokich obcasach. - W kazdym razie nie to,

co masz na mysli. Po prostu mu doradzam. Chyba

juz ci to wyjasnilam.

Na drugim koncu sluchawki na chwile zapanowalo

milczenie. Cady cicho westchnela i opadla

na kanape. Telefon zadzwonil przed chwila, ledwie

weszla do domu. Rzucila sie, by odebrac, w nadziei,

ze to Nieznajomy.

Nie byl to jednak Mack Easton. Dzwonila cioteczna

babka.

- Twój glos brzmi jakos inaczej, kiedy o nim

mówisz - stwierdzila Vesta z przygana. - Mam

wrazenie, ze nie jest ci obojetny.

7

Jayne Ann Krentz

Jest tylko glosem w sluchawce telefonicznej.

Ach, cóz to byl za glos. Za kazdym razem dzialal na nia

elektryzujaco, a jej bujna wyobraznia dokonywala reszty,

wyczarowujac smiale fantazje erotyczne.

Ten glos szeptal w jej snach, lecz nie zamierzala zwierzac

sie z tego oschlej ciotecznej babce. Vesta Briggs z pewnoscia

nie miala marzycielskiego usposobienia.

Cady zdjela srebrny kolczyk i odlozyla go na szklany blat

stolika. Pomyslala, ze nie powinna mówic Vescie o tym, iz

Easton bardzo czesto przesyla wiadomosci za posrednictwem

poczty internetowej. Wygladalo na to, ze lubi gromadzic

dziwne informacje zwiazane ze swiatem sztuki, a potem przesylac

je Cady. Ostatnio odniosla nawet wrazenie, ze zaczal

z nia flirtowac za posrednictwem komputera.

Przechowywala te korespondencje w specjalnym zbiorze,

który opatrzyla tytulem "Nieznajomy". Zaczynala dzien od

sprawdzenia, czy zlozyl jej internetowa nocna wizyte. Bronila

sie przed okreslaniem swojego nawyku mianem obsesji, zdawala

sobie jednak sprawe, ze wiele osób uznaloby jej zachowanie

za dzieciece zachcianki, od których nie moze sie uwolnic.

Pomyslala, ze jedyna osoba zdolna do zrozumienia jej malych

dziwactw jest Vesta. Popatrzyla na rodzinne fotografie na scianie.

Jedno ze zdjec przedstawialo ciemnowlosa kobiete o tajemniczym

spojrzeniu. Zostalo zrobione jakies piecdziesiat lat temu,

kiedy cioteczna babka miala trzydziesci pare lat, wkrótce po

zalozeniu galerii Chatelaine. Vesta sprawiala wrazenie duchowo

nieobecnej ,jakby wsluchanej w wewnetrzny dialog z przeszlosci.

Wydawalo sie, ze w swoim zyciu ciotka dbala jedynie

o galerie, i nie bylo w nim miejsca na milosc, malzenstwo czy

dzieci. Przez piecdziesiat lat samodzielnie pilnowala zalozonego

przez siebie interesu, a dzieki zdolnosciom i wielkiemu uporowi

doprowadzila galerie do dzisiejszej pozycji w swiecie sztuki.

Jednak chociaz Vesta niezwykle starannie strzegla dostepu do

swojego zycia prywatnego, nie mogla juz ukryc swoich coraz

liczniejszych dziwactw.

8

Zgubione, znalezione

Prawie w~zYscybyli pewni, ze Cady odziedziczy galerie po

ciotecznej babce. Ostatnio Cady coraz bardziej obawiala sie

tej perspektywy.

Mimo ze Vesta byla oschla i surowa, Cady bardzo ja lubila,

i to nie tylko dlatego, ze cioteczna babka przekazala jej swa

wiedze na temat sztuki i antyków. Porozumienie miedzy nimi

siegalo znacznie glebiej. Jeszcze jako dziecko Cady czula, ze

pod ochronnym lodowym pancerzem Vesta skrywa jakis ból.

- Easton to dobry klient - powiedziala, starajac sie nadac

swemu glosowi przekonujace brzmienie. - A poza tym moja

praca naprawde mi sie podoba.

- Szukanie zaginionych i skradzionych dziel sztuki? - Vesta

chwile milczala. - Domyslam sie, dlaczego to cie bawi. Zawsze

lubilas przygody, nie tak jak Sylvia. - I wlasnie dlatego Sylvia nadaje sie na szefowa galerii

Chatelaine duzo bardziej niz ja - wtracila pospiesznie Cady. Ona

ubóstwia ten typ dzialalnosci.

- A ty nie. - W glosie Vesty slychac bylo ton rezygnacji.

- Nie. - Cady wygodniej rozsiadla sie na kanapie. - Jestem

bardzo zadowolona z mojej firmy doradczej. Nie nadaje sie

do kierowania tak duza galeria jak Chatelaine. Obie dobrze

o tym wiemy.

- Moze któregos dnia zmienisz zdanie.

- Nie. - Rozmowa dotykala bolesnych spraw, starannie

ukrywanych od czasu rozwodu Cady przed trzema laty.

Na linii znów zapanowala cisza.

- Uwazaj - odezwala sie po chwili Vesta. - Nie daj SIe

uwiesc swojemu nowemu klientowi.

- Uwiesc? - powtórzyla Cady zduszonym glosem, nie wierzac

wlasnym uszom. Vesta nigdy nie poruszala tematu seksu. Przeciez

ci mówilam, ze nawet go nie widzialam.

- Na rynku dziel sztuki gra czesto idzie o wysoka stawke.

Wiesz o tym równie dobrze jakja. Nie mozesz ufac mezczyznie,

który potrzebuje twojej rady, by zyskac fortune. Mam wrazenie,

ze ten Easton uznal, ze jestes mu przydatna.

9

Jayne Ann Krentz

- Przeciez wlasnie o to chodzi w doradztwie.

- Nie ma niczego zlego w pomaganiu klientom, ale nie

nalezy pozwolic sie wykorzystywac. To wielka róznica.

- Nie bój sie, ciociu, nie przezywam ognistego romansu

z tym facetem. - Niestety, dodala w myslach.

- No dobrze, to tyle na temat Macka Eastona. Nie zadzwonilam

do ciebie tylko po to, zeby o nim rozmawiac - dodala Vesta.

- To dobrze.

- Chcialam równiez ci powiedziec, ze zaczynam sie powaznie

zastanawiac nad tym, czy fuzja z Austrey-Post jest dla nas

korzystna.

Poczuwszy gleboka ulge po zmianie tematu, Cady zalozyla

nogi na oparcie kanapy i przyjela wygodna pozycje.

- Sylvia powiedziala mi, ze rozwazasz mozliwosc opóznienia

glosowania.

- Nie podjelam jeszcze ostatecznej decyzji, ale zrobie to

wkrótce. - Vesta umilkla na chwile. - Doszlam jednak do

wniosku, ze powinnas o tym wiedziec.

- Niejestemjuz czlonkiem zarzadu -przypomniala Cady. Nie

bede brala udzialu w glosowaniu.

- Wiem o tym. Mimo wszystko uznalam, ze jestem ci winna

te informacje.

- Sylvia nie jest naj szczesliwsza z tego powodu - powiedziala

ostroznie Cady.

- Wiem. Chce, zeby fuzja doszla do skutku.

- Ona ma swoja wlasna wizje rozwoju galerii.

Tak.

- To nieslychanie smiala wizja. Dzieki niej bardzo wzrosnie

znaczenie galerii Chatelaine.

- Tak.

Ton glosu Vesty mówil Cady, ze ciotka cos ukrywa, wiedziala

jednak, ze domaganie sie wyjasnien nic nie da. Poza tym byl

to przeciez problem Sylvii.

- Bylas gdzies dzis wieczorem? - zapytala Vesta.

Kolejna zmiana tematu. Ciekawe.

10

Zgubione, znalezione

- Poszlam na prezentacje kolekcji Anny Kenner - odpowiedziala

Cady.

- Ach, prawda. Teraz sobie przypominam, ze mi o tym

mówilas. Spodziewam sie, ze byla duza frekwencja. Rekiny

z rynku krazyly juz od lat, czekajac na smierc Anny Kenner.

Jej kolekcja osiemnasto- i dziewietnastowiecznych dziel sztuki

uzytkowej nalezy do najwspanialszych w kraju.

- Dosc pocieszajace jest to, ze pani Kenner udalo sie przezyc

wielu z nich. Zmarla w wieku dziewiecdziesieciu siedmiu lat.

- To godne podziwu. Zawsze bardzo lubilam Anne. Kilka

lat temu kupila ode mnie kilka przedmiotów. Byly to najcenniejsze

dziela w jej zbiorach.

- Wiem. Zatrudniala mnie jako doradce, przenioslam sie do

Santa Barbara. Bardzo ja lubilam.

Tego wieczoru rezydencja Anny Kenner w Santa Barbara roila

sie od padlinozerców w wieczorowych strojach. Przybyli tu, by

obejrzec majatek po zmarlej i przygotowac sie do aukcji, która

miala odbyc sie nazajutrz wieczorem. Spadkobiercy Anny nie

byli zainteresowani wspaniala porcelana angielska, georgianskimi

srebrami, plycinami zdobionymi chinskimi motywami i wspanialymi

meblami, które zgromadzila w ciagu zycia. Pragneli

tylko jak najszybciej i jak najkorzystniej zamienic jej ziemskie

dobra na gotówke, a ludzie dzialajacy na rynku dziel sztuki az

przebierali nogami, by pomóc im w osiagnieciu tego celu.

Cady spedzila wiekszosc wieczoru, stojac w rogu sali,

z kieliszkiem nietknietego szampana w reku, i patrzac, jak

handlarze, doradcy, kustosze muzeów i prywatni kolekcjonerzy

przemierzaja przestronne pokoje. Co jakis czas zatrzymywali

sie tu i tam, by dokladniej przyjrzec sie starannie wyeksponowanym

dzielom sztuki i antykom, zapytac o ich pochodzenie

i wartosc. Przedstawiciele domu aukcyjnego, równiez ubrani

w czern i biel, dyskretnie stali w poblizu, gotowi do udzielania

odpowiedzi i sluzenia rada.

Cady pomyslala, ze wszystko odbywa sie w niezmiernie

cywilizowany sposób, z odpowiednia atmosfera szacunku i po-

11

Jayne Ann Krentz

wagi, nie potrafila jednak opanowac uczucia melancholii.

Powinna byc na to przygotowana. Takie wydarzenia byly jej

dobrze znane. Dorastala w swiecie kolekcjonerów i handlarzy

dziel sztuki, i dobrze zdawala sobie sprawe, ze tam, gdzie w gre

wchodzi sprzedaz cennej kolekcji, nie ma miejsca na sentymenty.

Lecz tego wieczoru przygotowaniom do tego, co w istocie

bylo jedynie szlachetniejsza odmiana wyprzedazy organizowanych

w garazach, towarzyszyl nastrój smutku. Pomyslala, ze

ma prawo do tego, by czuc przygnebienie. Anna Kenner byla

dla niej kims wiecej niz klientka. Stala sie jej przyjaciólka.

- Dobrze chociaz, ze Anna prowadzila dosc wystawne zycie

w ostatnich latach - powiedziala Cady. - Mysle, ze podobal

jej sie taki styl.

- Mam nadzieje - odpowiedziala chlodno Vesta. - Chyba

nie bylo takich pieniedzy, których by nie wydano na zabezpieczenie

tego majatku.

- To prawda. Najwieksze domy aukcyjne z Nowego Jorku

przysylaly swoich przedstawicieli. Równiez miejscowi wydali

na nia fortune. Powiedziala mi, ze umizgi zaczely sie zaraz po

jej osiemdziesiatych urodzinach. Kto by przypuszczal, ze

bedzie zyla tak dlugo.

Podobnie jak inni kolekcjonerzy dorównujacy jej pozycja,

Anna Kenner w ostatnich latach swego zycia byla traktowana

iscie po królewsku przez marszandów, doradców i kustoszy.

Na urodziny otrzymywala wymyslne kompozycje kwiatowe od

domów aukcyjnych; dostawala mnóstwo zaproszen na wernisaze

i prezentacje w galeriach i muzeach, a jak zwierzyla sie kiedys

Cady, jej karnecik zawsze byl pelny.

To naklanianie do skorzystania z posrednictwa bylo wprawdzie

prowadzone z klasa, niemniej jednak pozostawalo nieetyczne.

- Robi sie pózno - stwierdzila Vesta. - Troche poplywam

i klade sie spac. Dobranoc, Cady.

Cos tu jest nie tak, pomyslala Cady. To nie byla typowa

rozmowa telefoniczna z Vesta.

12

Zgubione, znalezione

- Ciociu?

Tak?

- Czy cos sie stalo?

- Dlaczego tak sadzisz? - zapytala cierpko Vesta.

Cady wzdrygnela sie.

- Bo to niepodobne do ciebie, zebys dzwonila bez konkretnego

powodu.

- Przeciez wyjasnilam ci, dlaczego dzwonie. Chcialam cie

przestrzec przed zawarciem zbyt bliskiej znajomosci z Eastonem

i powiadomic cie o tym, ze mam watpliwosci co do fuzji.

- No tak.

Cady pomyslala, ze sprawy Macka Eastona i fuzji nie sa

wystarczajacym powodem telefonu o tak póznej porze, jednak

czesto trudno bylo sie zorientowac, co kryje sie pod maska

Vesty. Doszla do wniosku, ze ciotka najprawdopodobniej czuje

sie samotna.

- .Ciociu?

- A tym razem o co ci chodzi?

- Kocham cie.

Po drugiej stronie sluchawki zapanowala pelna napIeCIa

cisza. Cady przygotowala sie duchowo na reakcje ciotki. Vesta

nie byla sentymentalna.

- Ja tez cie kocham, Cady - powiedziala. Slowa zabrzmialy

sztywno i zgrzytliwie, jakby zostaly wydobyte z glebokiej otchlani.

Cady byla tak zaskoczona, ze omal nie spadla z kanapy.

- Jestesmy do siebie bardzo podobne - kontynuowala Vesta.

- Mam jednak nadzieje, ze zycie ulozy ci sie inaczej.

Cady usilowala zebrac mysli.

- Inaczej?

- Chcialabym, zebys byla szczesliwa - wyjasnila Vesta

z prostota. Dobranoc, Cady.

Po tych slowach ciotka przerwala polaczenie.

Cady znieruchomiala. Odlozyla sluchawke dopiero wtedy,

gdy uslyszala w niej przerywane sygnaly. Potem wstala, wlozyla

buty i powoli przeszla korytarzem do sypialrii. Tam rozpiela

13

Jayne Ann Krentz

skromna sukienke z wywijanym kolnierzem, która miala na

sobie w czasie prezentacji. Wlozyla czarne rajstopy i trykot,

po czym przeszla do salonu. Wlaczyla muzyke Mozarta i usilowala

sie skupic.

Kiedy byla juz gotowa, starannie wykonala cwiczenia jogi,

jak czynila to codziennie od czasu ukonczenia college'u.

Niejeden znajomy zwracal jej uwage, ze ma lekkiego bzika na

punkcie tych codziennych cwiczen, lecz Cady byla przekonana,

ze polaczenie plynnych, rozciagajacych ruchów z technika

glebokiego oddychania pozwala jej panowac nad swoja sklonnoscia

do ulegania atakom panicznego strachu.

Te sklonnosc bez watpienia odziedziczyla po rodzinie ze

strony Vesty.

Przestrzegala regularnosci cwiczen, lecz dla pewnosci zawsze

miala przy sobie tabletke owinieta w bibulke w pudeleczku

przyczepionym do kólka z kluczami. Juz od wielu lat nie musiala

siegac po pigulke, jednak swiadomosc, ze w razie potrzeby

zawsze moze to zrobic, dawala jej poczucie bezpieczenstwa.

Czesto myslala o tym w chwili przerwy pomiedzy zamknieciem

drzwi windy a ruszeniem kabiny. Oczami wyobrazni widziala

tabletke, ilekroc siedziala w samolocie oczekujacym na pozwolenie

na start. Lecz strach ogarnial ja przede wszystkim wtedy,

gdy ktos usilowal namówic ja na kapiel w jeziorze lub oceanie

czy jakiejkolwiek wodzie, w której nie widziala dna.

Problem ataków paniki jest jeszcze jedna rzecza, laczaca

mnie z Vesta, pomyslala, wykonujac powolny sklon, który

rozluznil napiecie barków. Przez cale lata slyszala setki porównan.

"Jestes zupelnie taka sama jak ciotka ... Masz to po ciotce ...

Maszjej oko do sztuki i antyków". Jednakze w kwestii glebokiej

wody znajdowaly sie na przeciwleglych biegunach.

Osiemdziesiecioszescioletnia ciotka plywala prawie kazdego

dnia swego doroslego zycia. Vesta kochala wode. Miala duzy

basen na tarasie swego domu w poblizu Sausalito w Marin

County w Kalifornii i bardzo lubila samotnie plywac w ciemnosci.

14

Zgubione, znalezione

Cady uprzytomnila sobie, ze joga jest w jej zyciu tym, czym

dla ciotki plywanie.

Jeszcze jedna wspólna cecha.

Czasami miala ochote krzyczec, zaklopotana. Nie bylo

jednak sensu zaprzeczac, ze z kazdym rokiem lepiej uzmyslawiala

sobie podobienstwa miedzy soba a ciotka. Te wyrazne

porównania troche ja niepokoily. Po rozpadzie swojego nieszczesnego

malzenstwa, trwajacego raptem dziewiec dni, slyszala

nawet glosy, ze odziedziczyla po Vescie takze nieumiejetnosc

radzenia sobie z mezczyznami. Slowa: "Skonczysz tak,

jak ciotka Vesta" w ciagu minionych trzech lat zdazyly nabrac

dla niej szczególnego znaczenia.

Ostatnio nawet rodzice, do tej pory bardzo zaabsorbowani

robieniem kariery naukowej, zaczeli sie o nia niepokoic. Po jej

rozwodzie nabrali irytujacego zwyczaju czynienia uprzejmych, ale

coraz bardziej wscibskich uwag na temat zycia osobistego Cady.

Wyprostowala plecy i usiadla ze skrzyzowanymi nogami,

wpatrzona w nocne niebo. Dzwieki koncertu zdawaly sie ja

przenikac, wdzierajac sie w zasnute cieniem zakamarki jej

duszy, w które wolala sie nie zaglebiac.

Odziedziczone geny maja swój wplyw, ale natura to nie

wszystko, przypomniala sobie. Wazna role odgrywaja tez wlasne

postanowienia. Nie byla przeciez klonem Vesty Briggs. Jesli

bedzie pracowala nad soba, uda jej sie nie rozwinac w sobie

niezbyt pieknych cech ciotki i nie stanie sie egocentryczna

samotnica, otaczajaca sie namacalnymi dowodami przeszlosci.

Dotarlo do niej, ze smutny nastrój nie opuscil jej mimo

Mozarta i jogi. Moze dobrze zrobi jej pizza i kieliszek wina.

Pomyslala, ze tego wieczoru pragnie przede wszystkim

jakiejs rozrywki, chocby w postaci kolejnego niezwyklego,

fascynujacego polecenia od Nieznajomego. W ciagu minionych

dwóch miesiecy otrzymala trzy zamówienia, z których kazde

okazywalo sie ciekawsze od poprzedniego.

Mack Easton znalazl ja w Internecie. Wiedziala o nim tylko

to, ze prowadzi skromna firme o nazwie Zgubione-Znalezione.

15

Jayne Ann Krentz

Powodowana ciekawoscia, próbowala znalezc w sieci wiecej

informacji o nim i jego firmie, ale nie otrzymala zadnych

wiadomosci. Nie byla w stanie znalezc Macka Eastona. To on

ja znalazl.

Informacje od Eastona dotyczyly zaginionych i skradzionych

dziel sztuki. Zdazyla sie zorientowac, ze jego klientami byli

liczni prywatni kolekcjonerzy, a takze muzea i galerie. Wszystkich

laczyly dwie rzeczy: pragneli odnalezienia i odzyskania

cennych przedmiotów, a z wielu róznych powodów nie chcieli

zwracac sie ze swymi sprawami do policji.

Easton przyjmowal jedynie klientów z polecenia. Podczas

pierwszej rozmowy telefonicznej wyjasnil, ze czesto korzysta

z porad ekspertów. Z tego powodu trafil miedzy innymi do Cady.

Miala ogromna wiedze na temat tak zwanej sztuki uzytkowej,

dziedziny, w której dekoracyjnosc laczyla sie z funkcjonalnoscia.

Uwielbiala przedmioty z przeszlosci, zaprojektowane z mysla

o pieknie i praktycznosci: wspaniale barokowe solniczki, blyszczace

siedemnastowieczne kalamarze wykonane przez najznamienitszych

zlotników, francuskie arrasy, misternie zdobione

plyciny scienne i stylowe meble - te wszystkie wytwory ludzkich

rak zdawaly sie wolac do niej przez wieki. Zwolennicy "czystej"

sztuki mogli sobie miec swoje dziela, malowidla, rzezby i tym

podobne rzeczy, jednak ja fascynowaly przedmioty zaprojektowane

z mysla o praktycznym wykorzystaniu, sztuka zaspokajajaca

zarówno potrzeby zycia codziennego, jak i zmysly.

Zamknela oczy i spróbowala wyobrazic sobie Eastona na

podstawie jego glosu. Jak zwykle obraz nie chcial sie wykrystalizowac,

zapewne dlatego, ze zaden wizerunek nie mógl

dorównac tak cudownemu glosowi.

"Nie ma niczego zlego w pomaganiu klientom, ale nie nalezy

pozwolic sie wykorzystywac".

Cady pomyslala, ze gdyby nie to, iz dobrze znala zycie

ciotki, sklonna bylaby przypuszczac, ze Vesta powiedziala to

na podstawie wlasnego doswiadczenia. Bylo to jednak absolutnie

niemozliwe. Nikt nigdy nie wykorzystal ciotki Vesty.

16

Zgubione, znalezione

Z rozmyslan wyrwal ja dzwonek telefonu. Zawahala sie na

chwile, po czym wstala i przeszla przez karmazynowy dywan.

Zatrzymala reke nad sluchawka i poczekala na drugi i trzeci

sygnal.

Jej rodzice przebywali teraz w Anglii, gdzie gromadzili

materialy do swych nastepnych prac naukowych z historii

sztuki. Lecz fakt, iz byli oddaleni o kilka tysiecy mil, nie

oznaczal jeszcze tego, ze nie mogli do niej dzwonic, by zapytac

ja o nieudane zycie osobiste.

Taka rozmowa na pewno nie byla j ej potrzebna tego wieczoru,

szczególnie po telefonie od Vesty.

Telefon zadzwonil po raz czwarty. Pomyslala, ze za chwile

wlaczy sie poczta glosowa.

A jesli dzwoni Nieznajomy?

Szanse byly niewielkie, jednak mysl o ewentualnym kolejnym

zadaniu od Eastona sprawila, ze Cady szybko podniosla sluchawke

·

- Halo?

- Co pani wie na temat szesnastowiecznych zbroi? - zapytal

Nieznajomy.

O, Boze. Ten glos dzialal na nia elektryzujaco. Wez sie

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin