Anne Marie Duquette - Kobieta z gwiazdą szeryfa.pdf

(807 KB) Pobierz
She's the sheriff
132763543.002.png
Anne Marie Duquette
Kobieta z gwiazdą
szeryfa
132763543.003.png
Rozdział 1
Wczesna jesień...
Południową Kalifornię owiewał suchy, pustynny wiatr, nie
będący jednak w stanie rozproszyć grubej pokrywy smogu nad Los
Angeles. Było piekielnie gorąco, lecz Virgil Earp Bodine w ogóle nie
myślał w tej chwili o upale. W głowie miał tylko dwie sprawy:
bezpieczeństwo ślicznej młodziutkiej gwiazdki, Chrissie Evans, i
obserwację jej prześladowcy, wielbiciela maniaka.
Tkwił teraz zaczajony pod rezydencją, którą jego kilkunastoletnia
chlebodawczyni kupiła dzięki honorarium za udział w telewizyjnym
programie. Virgil oglądał ten show tylko raz i mimo że jako
ochroniarz widział już w życiu prawie wszystko, rumienił się na samo
wspomnienie o tym, co wyczyniała na ekranie młodociana gwiazda.
Zwykle nie tracił czasu na oglądanie podobnych pokazów i nie miał
ochoty, żeby jego dziesięcioletni syn Travis oglądał coś takiego.
Ale pewnie to robi, pomyślał. Nie upilnuje się go, podobnie jak
nikt nie upilnował tej nieszczęsnej dziewczyny. To wszystko wina
tego koszmarnego miasta.
Zza krzaków dobiegł go jakiś dźwięk i Virgil uśmiechnął się
ironicznie. Ten jej prześladowca robi tyle hałasu, że obudziłby nawet
umarłego. Nie jest zbyt przezorny, pozostaje tylko mieć nadzieję, że
nie jest również zbyt groźny...
Virgil poszukał dłonią broni. Miał przy sobie lugera parabellum,
ciemny, duży pistolet doskonale pasujący do faceta, który nosi
garnitury od Armaniego.
Lubił eleganckie ubrania, jego klienci również; delikatnie
sugerowali nieraz, że chcą ochroniarza nie odcinającego się stylem od
ich wytwornych rezydencji i wypielęgnowanych ogrodów. Virgil bez
oporu sprostał ich wymaganiom, dopasowując do nich jednocześnie
swą ceną. Był drogi, ale nikt się z nim nie targował; mieszkańcy
Hollywood wysoko cenili swe bezpieczeństwo i chcieli mieć
najlepszego ochroniarza.
Virgil Earp Bodine spełniał ich oczekiwania.
Człowiek, którego obserwował, wreszcie wyłonił się z zarośli:
miał bejsbolową czapkę zsuniętą na czoło i duże, ciemne okulary. Nie
zachowując nadmiernej ostrożności, zaczął się zbliżać w stronę domu.
Minął basen i podszedł pod okno sypialni.
132763543.004.png
Virgil nie spuszczał z niego oczu - niczym drapieżnik śledzący
upatrzoną zwierzynę. Widział, jak osobnik wdrapuje się na parapet,
popycha framugę i uśmiecha się do siebie, widząc, że okno ustępuje.
Naciesz się, naciesz, synku, pomyślał złośliwie Virgil, niedługo
nie będzie się z czego śmiać. Ułatwiłem ci sprawę, jak mogłem, ale
nie zrobiłem tego dla ciebie, tylko dla siebie. Nawet nie włączyłem
systemu alarmowego, policja nam tu niepotrzebna. Załatwimy to sami,
tylko ty i ja. Tylko ty i ja...
Sam na sam.
Facet nie tylko wszędzie za nią łaził. Prześladował ją telefonami,
błagając o spotkanie i, jak to określał, „sposobność pokazania, jak
bardzo ją kocha". Kiedy mu odmówiła, zniszczył jej samochód, oblał
farbą przyczepę, w której przebierała się na planie, a potem otruł jej
ukochane papużki.
Właśnie wtedy aktoreczka zaangażowała Virgila.
I dlatego stał teraz nieruchomy jak woda w basenie ciemniejąca w
zastygłym, zmierzchającym powietrzu. Widział, jak chłopak znika w
oknie i wiedział, że za chwilę pojawi się w nim znowu. Drzwi
oddzielające sypialnię od reszty domu były zamknięte na klucz oraz
zaryglowane i musi wracać tą samą drogą.
Po kilkunastu minutach w oknie ukazały się nogi w brudnych
sportowych butach, a za nimi reszta ciała. Virgil spojrzał na kontrolny
monitor. W całej rezydencji zainstalowano kamery i każdy jej zakątek
można było zobaczyć na ekranie. Nastawił na zbliżenie, powiększył
obraz. Facet wracał obładowany łupami; Virgil zobaczył, że trzyma w
ręku kilka sztuk damskiej bielizny, przezroczystą koszulkę i czarne,
koronkowe majteczki.
Myśl, że właścicielka tego wszystkiego ma szesnaście lat, zrobiła
na nim wrażenie. Gdzie są rodzice tego dzieciaka? Pogoń za
pieniędzmi całkowicie oślepiła ich i ogłuszyła? On nigdy by nie
pozwolił, by jego córka włożyła na siebie coś podobnego, nawet w
domu, a co dopiero w telewizji. Za żadne skarby świata.
Chłopak zeskoczył z parapetu i czapka spadła mu z głowy;
wydawał się teraz jeszcze młodszy niż przed chwilą. Musi być prawie
w tym samym wieku co jego ofiara.
Jeszcze jeden zagubiony dzieciak, pomyślał Virgil. A teraz
uśmiechnij się do kamery, synku.
132763543.005.png
Z pistoletem w dłoni zaszedł chłopakowi drogę. Przez chwilę
ścigany i ścigający mierzyli się wzrokiem.
- Rączki do góry. Chłopak zawahał się.
- Rączki do góry, powiedziałem, ale już.
Chłopak nie posłuchał. Nie puszczając łupów z ręki, drugą ręką
sięgnął za pazuchę. Virgil wiedział, że jest uzbrojony.
- Nie rób tego, synku, nie masz szans. Zginiesz. Nie bądź głupi.
Chłopak rzucił bieliznę i szybkim ruchem wyciągnął broń. Virgil
drgnął. Gdzieś z boku dobiegł go krzyk; to Chrissie wypadła wprost
na linię strzału.
- Nie zabijaj go! Nie zabijaj!
Chłopak na ułamek sekundy skierował wzrok w jej stronę. Virgil
wykorzystał to natychmiast. Odepchnął dziewczynę i wystrzelił,
celując wprost w ramię chłopaka. Ten upuścił broni upadł. Virgil
kopnął jego pistolet daleko w trawę, Chrissie przypadła do rannego.
- Miałaś się trzymać daleko od domu! - powiedział Virgil i ze
złością spojrzał na dziewczynę.
- Tak, ale paparazzi wszystkiego się dowiedzieli i chciałam cię
uprzedzić, że zaraz tu będą.
Jakby na potwierdzenie jej słów zza krzaków wysypali się faceci
z kamerami. Obstąpili bohaterów dramatu, zarzucając Virgila
pytaniami. Chrissie pochyliła się nad leżącym chłopakiem, próbując
unieść jego głowę.
- Zabiłeś go! Zabiłeś! On nie żyje!
Jej przezroczysta powiewna szatka natychmiast skupiła na sobie
obiektywy kamer.
Chłopak uniósł odrobinę powieki.
- Kocham cię - jęknął.
- Myślałam, że chcesz mnie skrzywdzić, bałam się...
- Ja? Nigdy... Dlaczego do mnie strzeliłaś?
- To nie ja! To on! Chciałam tylko, żeby cię złapał, nie chciałam,
żeby cię zabił! - Rozpłakała się. - Jest mi tak strasznie przykro...
Chłopak zakrwawioną ręką dotknął jej policzka.
- Nie chciałaś mnie zranić?
- Nie! Chciałam tylko cię nastraszyć, żebyś już za mną nie
chodził. Zabiłeś moje ptaszki. Tak bardzo je kochałam...
132763543.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin