29 czerwca 1936 r. Generał zmyka przed ludem
Włodzimierz Kalicki
2010-07-02, ostatnia aktualizacja 2010-06-28 19:25
Gdy w Grzęsce zaczyna się gigantyczny chłopski wiec, w Nowosielcach przed bramą z napisem: "Witaj nam, Naczelny Wodzu", ze służbowej limuzyny wysiada generał Edward Rydz-Śmigły
Fot. UPPA/Photoshot PAP/Photoshot
Marszałek Edward Rydz-Śmigły. Lata 30. XX w.
We wsi Nowosielce w powiecie przeworskim tuż po północy ruch jak w dniu jarmarku. Szosą z Przeworska zbliżają się na przemian oddziały wojskowe i kolumny odświętnie odzianych chłopów - pieszo, na furmankach, rowerach. Nad ranem Zmora, wójt Nowosielec wie już, że przybyło ich ponad 50 tys.Chłopi przybyli na manifestację w rocznicę wyczynu wójta Nowosielec Michała Pyrza, który od 9 do 11 czerwca 1624 roku skutecznie dowodził obroną wsi i kościoła przed tatarską hordą twórcy chanatu nogajskiego bejlerbeja Kantymira Murzy. Chłopskie święto ma zaszczycić swą obecnością, połączoną z wielką wojskową paradą, generalny inspektor armii gen. Edward Rydz-Śmigły. Za radą swojego głównego doradcy politycznego posła Wojciecha Stpiczyńskiego gen. Rydz-Śmigły postanowił swoją manifestacyjną obecnością w Nowosielcach przyciągnąć chłopów do obozu władzy.
Przyjazd Rydza-Śmigłego do Nowosielec to posunięcie efektowne, ale amatorskie. Chłopi są wściekli na rząd za represje wobec czołowych działaczy ludowych, zaś ani Stpiczyński, ani sam Rydz-Śmigły nie dokonali przed wiecem żadnych wstępnych uzgodnień politycznych z ludowcami.Pięć kilometrów od Nowosielec, we wsi Grzęska, także w ciemnościach nocy zbiera się ponad 150 tys. uczestników politycznego wiecu zorganizowanego przez działaczy Stronnictwa Ludowego. Rankiem na wysoką trybunę zbitą z bali i desek wspinają się: jeden z głównych organizatorów dzisiejszej manifestacji, prezes Stronnictwa Ludowego w Małopolsce i na Śląsku Bruno Gruszka, prof. Stanisław Kot i Eugeniusz Bielenin z Zarządu Okręgowego SL, były kapelan II Brygady Legionów, działacz ruchu ludowego ks. płk Józef Panaś i kilku działaczy powiatowych. Ks. Panaś ma pod pachą urnę z ziemią z pobojowiska spod Bukaczowiec, gdzie w roku 1624 Stanisław Koniecpolski w ciężkiej bitwie rozbił tatarskie wojska walczącego dwa tygodnie wcześniej z chłopami Nowosielec Kantymira Murzy. Z wysokości trybuny działacze z dumą spoglądają na morze głów. Ale te głowy są niecierpliwe. Krzyczą: "Zaczynać! Zaczynać!".Przemawia Bruno Gruszka: "(...) Zeszliśmy się z okazji oddania hołdu chłopu wójtowi, hołdu krwi polskiej przelanej za polską sprawę, przelanej z własnej woli, gdy chłop w Polsce nie miał żadnych praw. Krwi przelanej na równi ze szlachtą posiadającą wszystko w swoim ręku, która następnie kraj zaprzepaściła". Dalej Gruszka zapowiada, że chłop nie będzie szczędził krwi dla ojczyzny, ale pod jednym warunkiem: "Muszą nam być przywrócone wszystkie prawa, któreśmy utracili w ostatnim dziesiątku lat!". Przemówienie kwituje entuzjastyczny krzyk ogromnych tłumów.Teraz pora na uchwalenie rezolucji. „(...) Członkowie Stronnictwa Ludowego stwierdzają, że nie opuszczą ani nie wyprą się emigrantów politycznych: Wincentego Witosa, Władysława Kiernika i Kazimierza Bagińskiego, którzy cierpią nie za swoje czyny osobiste, lecz za działalność stronnictw, które współdziałały pod hasłem »Obrony prawa i wolności «”. Chłopi żądają demokratycznej konstytucji, zmiany ordynacji wyborczej do Sejmu i Senatu, rozwiązania, jako kompletnie skompromitowanych, obu izb parlamentu, a także wszystkich ciał samorządowych i przeprowadzenia niezwłocznie nowych wyborów.Gdy w Grzęsce zaczyna się gigantyczny wiec, w Nowosielcach przed bramą z napisem: "Witaj nam, Naczelny Wodzu", generał Edward Rydz-Śmigły wysiada ze służbowej limuzyny. Towarzyszą mu dowódca legionowej kawalerii, dziś lwowski wojewoda, Władysław Belina-Prażmowski, gen. Wacław Wieczorkiewicz i kilku wyższych oficerów. Gościa wita wójt Zmora i wręcza na tacy bochen czarnego chleba oraz sól. Rydz-Śmigły całuje bochen, rozgląda się. Nie bardzo wie, co ma dalej robić. Adiutant odbiera tacę. Generał uśmiecha się: "Ten chleb będziemy jedli w Warszawie".Wójt zaprasza Rydza-Śmigłego do chłopskiego wozu umajonego świeżymi gałązkami, wymoszczonego sianem. Generalny inspektor sadowi się w sianie ramię w ramię z najstarszym mieszkańcem gminy 92-letnim Adamem Wąsaczem. Woźnica zacina czwórkę wybranych we wsi siwych koni i wóz pomyka jarem w otoczeniu chłopskiej banderii konnej w stronę wzniesionego na błoniach ołtarza polowego. Po drodze mija ogromny 150-tysięczny pochód zmierzający z wiecu w Grzęsce na nowosieleckie uroczystości.O 9.30 pod ołtarz dociera biskup przemyski ks. Barda. Przed ołtarzem gen. Rydz-Śmigły odbiera raport od dowódców jednostek wojskowych. Potem podchodzi doń Bruno Gruszka. "Witam pana, panie generale, na terenie mojego okręgu!" - mówi hardo. O 11 rozpoczyna się msza celebrowana przez bp. Bardę. Rydz-Śmigły co chwila zerka na na wielokilometrową, poczwórną kolumnę chłopstwa ciągle idącego z Grząski.Po mszy Rydz-Śmigły odjeżdża na chłopskim wozie w stronę dziewięciometrowej wysokości kopca ku czci bohaterskiego Michała Pyrza, usypanego przez 14 tys. ochotników w pobliżu miejscowego kościoła. To główny punkt uroczystości. Tłum przerywa kordon żandarmerii. Chłopi wygrażają generalnemu inspektorowi armii pięściami, krzyczą: "Niech Witos wróci! Żądamy amnestii dla więźniów brzeskich!". Rydz-Śmigły zachowuje kamienną twarz. Jadący w limuzynach za wozem generałowie i pułkownicy wołają do rozgorączkowanych chłopów: "No, dajcie spokój, dajcie spokój, wróci!".Biskup Barda z wysiłkiem wspina się na kopiec, kropi głaz pamiątkowy na jego szczycie. Teraz gen. Rydz-Śmigły w asyście dwóch oficerów wchodzi na szczyt i składa wieniec z szarfami o barwach wstążki Krzyża Virtuti Militari. Generalny inspektor armii bierze od księdza Panasia urnę z ziemią z pola zwycięskiej bitwy z Tatarami Kantymira i rozsypuje ją na szczycie kopca. Armaty oddają salut 21 salw. Rydz-Śmigły schodzi na trybunę obok kopca w asyście gen. Beliny-Prażmowskiego i bp. Bardy.Grają orkiestry wojskowe, rusza parada oddziałów wojska. Nad kopcem przelatują eskadry samolotów. Do parady szykują się chłopi. Prof. Kot uwija się pośród pocztów sztandarowych, surowo napomina, jakie okrzyki wolno wznosić.Idą. I rzeczywiście, pierwsze grupy wołają: "Niech żyje Najjaśniejsza Rzeczpospolita Polska! Niech żyje armia polska!". Ale im dłużej chłopi maszerują, tym więcej okrzyków: "Niech żyje Witos! Niech żyje rząd ludowy!".Nagle pochód się zatrzymuje. Na trybunę wchodzi delegacja ruchu ludowego z Brunonem Gruszką na czele i wręcza uchwaloną rano w Grzęsce rezolucję. Gen. Rydz-Śmigły z kamienną twarzą przyjmuje ją i odpowiada: "Dobrze, dziękuję". Kurtuazyjnie doprasza na trybunę posła Gruszkę.Pochód rusza. Okrzyków na część Witosa z żądaniem amnestii dla więźniów brzeskich i nowych wyborów jest coraz więcej. W końcu Rydz-Śmigły nie wytrzymuje, bez słowa schodzi z trybuny, wsiada do samochodu i odjeżdża.Na trybunie Bruno Gruszka do późnego popołudnia niczym zwycięski wódz odbiera chłopską defiladę.
Więcej... http://wyborcza.pl/1,86176,8075046,29_czerwca_1936_r__General_zmyka_przed_ludem.html#ixzz1QfcA8xF3
krzysztofk149