Miłujcie naszych nieprzyjaciół.pdf

(22 KB) Pobierz
Miłujcie naszych nieprzyjaciuł
" Miłujcie Waszych Nieprzyjaciół"
Strach przed prawdą
Wszystkim nam w Polsce powinno zaleŜeć na ułoŜeniu jak
najlepszych stosunków z Ukrainą - państwem wielkim, a
jednocześnie bardzo jeszcze słabym i zagroŜonym przez Rosję.
Ukrainą, która mogłaby być dla nas znacznie powaŜniejszym
partnerem gospodarczym, niŜ jest; krajem otwartym takŜe na
współpracę w innych dziedzinach. MoŜna było mniemać, Ŝe
stosunki między naszymi krajami i narodami ulegną poprawie - w
miarę wyjaśniania nabrzmiałych cierpieniem kart historii. Temu
miały słuŜyć wspólne polsko-ukraińskie konferencje historyków,
dialog na łamach prasy, cierpliwe uzgodnienia dotyczące
Cmentarza Orląt we Lwowie, wreszcie - wspólne obchody 60.
rocznicy rzezi na Wołyniu w 1943 r. Niestety, w ani jednej z
wymienionych wyŜej dziedzin nie widać postępu, przeciwnie:
konferencje zostały zdominowane ze strony polskiej przez ludzi
wyznających tzw. poprawność polityczną, a z ukraińskiej -
przez nieprzejednanych; dialog toczy się wyłącznie między
ugodowcami, dla których prawda historyczna nie ma większego
znaczenia (mam na myśli prasę wysokonakładową); Cmentarz Orląt
nadal nie jest otwarty; sposób przygotowania obchodów
rocznicowych ze strony polskich władz zakrawa na tragifarsę,
ze strony ukraińskich - na przemoŜną chęć zrównania katów z
ofiarami: mamy mianowicie uczcić ofiary zbrodni ukraińskich i
polskich...
Prawda o ludobójstwie na Wołyniu i we wschodniej Małopolsce
jest nadal ukrywana przed społeczeństwem; wszelako kto
dociekliwy, ten moŜe znaleźć mnóstwo informacji, juŜ to na
łamach biuletynu Głos Kresowian, juŜ to w wydanych w 2002 i
2003 r. ksiąŜkach. Oprócz 2-tomowego dzieła Władysława i Ewy
Siemaszków pt. Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów
ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939-1945 r., mamy
teraz dwa ogromne tomy pt. Dzieje Komitetu Ziem Wschodnich na
tle losów ludności polskich Kresów w latach 1943-1947 - owoc
5-letnich poszukiwań naukowych Lucyny Kulińskiej, jak teŜ
ksiąŜkę Martyrologia polskich dzieci na Kresach RP 1942-1945
tejŜe autorki.
Celem Komitetu Ziem Wschodnich była obrona polskości naszych
Kresów i zarazem obrona ludności polskiej przed represjami -
niemieckimi, sowieckimi i ukraińskimi. Komitet związany był ze
Stronnictwem Narodowym, zatem w opracowywanych przez jego
członków kontrowersyjnych materiałach programowych znajdujemy
odzwierciedlenie ówczesnej polityki SN; dziś mają one wartość
juŜ tylko historyczną. Co w dokumentach KZW jest natomiast
bezcenne, to raporty z terenu, które dzień po dniu i miesiąc
po miesiącu szczegółowo informują o miejscach zbrodni,
nazwiskach polskich ofiar i ukraińskich oprawców, przebiegu
mordów, a takŜe o rzadkich udanych akcjach obronnych. Z tego
morza krwi wyłania się obraz, przy którym blednie piekło
Dantego.
Kulińska przypomina, Ŝe "Konwencja o Zapobieganiu i Karaniu
Zbrodni Ludobójstwa przyjęta została przez Zgromadzenie Ogólne
ONZ 9 grudnia 1948 r. W rozumieniu art. 2 tej Konwencji
ludobójstwem jest którykolwiek z następujących czynów,
dokonywanych w zamiarze zniszczenia w całości lub części grup
narodowych, etnicznych, rasowych lub religijnych: zabójstwo
członków grupy, spowodowanie powaŜnego uszkodzenia ciała lub
rozstroju psychicznego członków grupy, rozmyślne stworzenie
dla członków grupy warunków Ŝycia obliczonych na spowodowanie
ich całkowitego zniszczenia fizycznego, stosowanie środków,
które mają na celu wstrzymanie urodzin, przymusowe
przekazywanie dzieci członków grupy do innej grupy. Większość
tych czynników została spełniona w wypadku ludobójstwa
dokonanego na Polakach przez Ukraińców. Wydaje się ono
okrutniejsze nawet od ludobójstwa niemieckiego czy sowieckiego
na Polakach, choć oczywiście trudno to porównywać...".
Na poparcie swego przekonania o wyjątkowości ukraińskich
zbrodni Kulińska przytacza następujące argumenty:
Ludobójstwo to zgodnie ze swym załoŜeniem objęło wszystkich
Polaków, "od nienarodzonych dzieci i niemowląt po starców, bez
róŜnicy płci". Połączone było z wymyślnymi torturami:
"zabijanie ofiar siekierami i noŜami, wyrywanie części ciała,
wydłubywanie oczu, przepiłowywanie, rozrywanie końmi,
rozpruwanie brzuchów, obcinanie genitaliów...".
Autorka zwraca uwagę, Ŝe podczas gdy ludobójstwo niemieckie
czy sowieckie dokonywane było przez zbrodnicze formacje
mundurowe, jak SS czy NKWD, wykonawcami ludobójstwa
ukraińskiego - obok Ukraińskiej Powstańczej Armii Stepana
Bandery oraz formacji tzw. bulbowców i melnykowców - były
"dziesiątki tysięcy lokalnych ukraińskich chłopów, w tym tzw.
Samoobronni Kuszczowi Widdiły, sąsiedzi, bandy uzbrojone w
siekiery czy widły. W mordach uczestniczyły takŜe kobiety,
wyrostki, a nawet dzieci ukraińskie, zajmując się grabieŜą,
podpaleniami i dobijaniem...".
To nie wszystko: zdaniem autorki, w czasie wymyślonej i
przeprowadzonej przez organizację ukraińskich nacjonalistów
OUN "czystki" na polskich Kresach Wschodnich pojawiło się
"nieznane w historii zjawisko mordów na współmałŜonkach i
dzieciach z mieszanych małŜeństw. Często przymuszano Ŝonę lub
męŜa do własnoręcznego zabicia współmałŜonka i dzieci...".
Ludobójcy niemieccy czy sowieccy byli okupantami, ludobójcy
ukraińscy byli obywatelami Rzeczypospolitej Polskiej, którą
zdradzili; jednakŜe, gdy poczuli się zagroŜeni postępami
ofensywy sowieckiej, powołując się właśnie na swoje
obywatelstwo polskie lub posługując się dokumentami
zamordowanych Polaków, "repatriowali się" masowo do Polski po
wojnie.
Na terenach "oczyszczonych" z Polaków stosowano taktykę
"spalonej ziemi": palono wsie i zaorywano te miejsca, aby
Ŝaden ślad po "Lachach" nie pozostał. Zniszczono setki
budynków publicznych (np. szkół), kaplic, dworów, pałaców.
Kulińska podkreśla, Ŝe "Niemcy przyznali się do swoich
zbrodni, uczynili to przynajmniej częściowo Rosjanie - jedynie
Ukraińcy zaprzeczają dokonanemu barbarzyństwu, a oprawców
podnieśli do rangi narodowych bohaterów".
Tylko nieliczni przedstawiciele Ukrainy dostrzegają potrzebę
przeproszenia Polaków za te zbrodnie (ale tylko wołyńskie;
ludobójstwo we wschodniej Małopolsce pomijają milczeniem),
wszelako zarazem mówią o "zbrodniach polskich". Owszem,
zdarzały się - co zrozumiałe! - akcje odwetowe, tak jednak
nieliczne, Ŝe zestawianie ich z masowymi morderstwami na
Polakach doprawdy nie przystoi. "Wybaczamy i prosimy o
wybaczenie" - pisze w opublikowanym w Gazecie Wyborczej liście
do Adama Michnika Wiktor Juszczenko, jeden z czołowych
ukraińskich polityków opozycji. Jeden z najbardziej światłych,
być moŜe przyszły prezydent Ukrainy. W liście tym zastrzega,
Ŝe nie jest historykiem, Ŝe niechętnie wchodzi na nieznany
teren. A jednak wszedł: Wiktor Poliszczuk, bardzo nie lubiany
przez nasze "elity" historyk ukraiński, jedyny znany
Ukrainiec, który wspiera Ŝądania kresowian polskich, by w
rocznicę rzezi polscy i ukraińscy parlamentarzyści potępili
ludobójstwo OUNUPA na Wołyniu, pisze:
"W większości miast Ukrainy zachodniej istnieją ulice, place
itp. imienia Bandery, Szuchewycza i innych prowodyrów tej
zbrodniczej formacji. Wznoszone są liczne pomniki Stepana
Bandery, na Wołyniu wzniesiono pomnik Dmytra Klaczkiwskiego, a
udział w ceremonii odsłonięcia pomnika wziął Wiktor
Juszczenko...".
JuŜ wiadomo: Ŝadnego potępienia nie będzie. Będzie za to
podszywanie się pod szlachetną niegdysiejszą inicjatywę
Episkopatu Polski, gdy słał biskupom niemieckim swe przesłanie
przebaczenia. Będą obchody bez udziału Polaków z Kresów. A
wszystko to w imię polskiej racji stanu i chrześcijańskiego
miłosierdzia...
Ale prawdy nie da się wymazać z kart historii. Będzie niestety
nadal rzutować na losy obu naszych narodów - jak te oto słowa
AmbroŜego Wereszczyńskiego, który jako dziecko ocalał z
pogromu 3 lipca 1943 r.:
"... Na klepisku stodoły leŜały spalone zwłoki... Mamę
poznałem po tym, Ŝe miała przytulone dwoje małych dzieci...
Mój ojciec był zarąbany siekierą...".
Krystian Brodacki
Zgłoś jeśli naruszono regulamin