Jakub Ekier Podczas ciebie Kraków 1999.doc

(57 KB) Pobierz

Jakub Ekier

podczas ciebie

^lLo   KyoU  LtUo


v~oi>uu.


\t


Wydawnictwo a5
Kraków 1999








pewnego razu

że też mogli obydwoje tak młodo
umrzeć powiedziałaś pod prysznicem

po skórze

biegły tobie strumienie rzeki morza schły


lecąc patrzę

ziemia wieczorowo

w czerni

brylantowe miasto boa z chmur

przyjęcie


 


 




destination airport


sierpniowy ogród


 


wytrząśnięci z rękawa

samolotu ja i inni z krajów

mętnych albo przejrzystych ciągnąc bagaż wypatrując

przeznaczeń krążą przepraszam krążymy krążymy

przelotni złączeni powietrzem


nam

wszystkim

spadł z nieba

deszcz nam wszystkim tak

drzewa klaszczą


 


10


11


 


 




dzisiaj na pierwszej stronie

ktoś złapany na krwi

ktoś

krew odkryta

naga


godziny z oknem na łąkę

brzozami zamigotał wiatr

mzy
cisza

człowiek szedł pośród kłosów przeszedł


 


12


13


r




świtam


w morzu


 


śpiewy w moich oknach
w pokojach śpiewy
w moich gałęziach
a żadna
nie drgnie


w huku słonych gór wpław
i nie mam brzegu
tylko niebo


 


14


15




w katedrze


wołacz


 


każdemu nad głowę strzelisty
kamień od nieba

w kamień zastygłe
języki ognia
zamarłe czekające


powszedni drzeworycie drzew

milcząca ściano u lekarza

nuto kroplo co we mnie kruszysz pieczęć

uniesienie w słonych słodkich falach

tobie

która objęłaś lądujących w nocy

ścieżko ze świateł

tobie winien
jestem


 


26


17




Złożenie Chrystusa do grobu, olej, płótno


sztandar


 


jedno po drugim oglądamy ich
którzy trzymają przebitego w świetle
trzymają jakby chcieli zapamiętać
bo my zapomnimy wszystko
na śmierć

wszystko na śmierć

jedno po drugim
w świetle przebitego


korony orłów szpony różnią

się

ten sam wróbel

milczenie po pracy

które obiega ziemię w kółko

w poczekalni dworca głowy schylone
pod ciężarem snów co dojrzewają


 


18


19




podróżny


wsłuchany w noc


 


już lecę do ciebie gubiąc ziemię
sunę nad białą pierzyną już opadam
widzę cię jedna jedna
chwila

a zadrżę kiedy dotknę ciebie cało


tylko mrok tylko okno
i szmer krople rozsnute
krople stukanie tkanie
tylko deszcz krosno snu
i twój oddech
czółenko


 


20


22


wczoraj


śpiąca


 




kto mógł przed nocą wrócił do siebie
nie oglądając się na to ziemiste miasto
kramy w sercu ani sklepy z blaskiem
znieruchomiałe schody ślad w asfalcie
ani alarmy aut kto mógł przed nocą wrócił
do domu wioząc pełny albo pusty
dzień

kto mógł zasnął

śnił

w pokoju


byłaś

gładką wodą

byłem twoim brzegiem

niosły się po mnie trzaśnięcia drzwi

dudnienie wiadomości

pomruk ulic

najodleglejsze

głosy

byłaś gładką wodą

byłem twoim brzegiem całą ziemią

i lecieliśmy w czarnej przestrzeni


 


22


23


 


 


bocznica

tu stanął pociąg

z betonu

podłużne bloki drugiej klasy

wagony bezosobowe w nich ludzie

tam dalej miasto robi szum


jednocześnie

dzień jak uśmiech

ludobójcy przy stole rokowań
dzień jak uśmiech ludobójcy

moj dzień


 


24


25


pod słońcem


*    *    *


 


jeden grób aż po niebo i

nic twarze sprawców nad pochodem

wciąż słowa które znaczą

ludzi

i zdaje się że nic nowego

już nigdy że wciąż tylko rzeki

wiatr a w nas wciąż głód gniew i krew

krew nic

tylko swoje

i swoje tak się zdaje kiedy

tymczasem tym czasem ty


mimo dębów jak świeczniki jesieni
mimo lasu żyjącego mrówczą śmiercią
szedł zamknięty w sobie
mimo nieba


 


26


27




wszystko prawda


a oto przegląd najważniejszych


 


płakał

zapomniał że za oknem       ;.,.■.         ......

jedzie tramwaj pustych spojrzeń kiedy
gdzieś oddech morza i żuk tonie kiedy
mycie marmuru i krzyk obok krzyku
i wszystko możliwe
podczas ciebie


i


po trudach dnia
przeskakuję kanały którymi
napływa krew z ostatniej chwili
czerwona farba i nowy
płyn do zmywania

po trupach dnia idę spać


 


28


29








pilne do rąk własnych

w tej chwili póki nie porwie cię czas który idzie z torbami
handlarz krawatów z Giocondą i przecenionych pomników
póki zgłodniałe dusze nie zaczną dokoła grać marsza
...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin