Ikar.doc

(25 KB) Pobierz
Ikar

Ikar


Jarosław Iwaszkiewicz napisał to krótkie opowiadanie będąc pod wrażeniem obrazu „Upadek Ikara”, namalowanego przez Petera Bruegla. Zainspirowały go także wydarzenia, jakich był świadkiem pewnego wieczoru w okupowanej prze Niemców Warszawie. Zaobserwowane zdarzenia autor porównuje do historii mitycznego Ikara, który swoje nierozważne postępowanie przypłacił życiem.

Pisarz osobiście uczestniczył w opisywanych wydarzeniach. Tamtego wieczoru w stolicy panował duży ruch. Wszyscy bardzo się śpieszyli, by dotrzeć do domu przed rozpoczęciem godziny policyjnej, każdy był zajęty wyłącznie sobą. Jarosław Iwaszkiewicz czekał razem z innymi ludźmi na przystanku tramwajowym i przy okazji wszystko dokładnie obserwował. Zwrócił uwagę na sprzedawców zamykających swoje sklepy, gazeciarzy sprzedających ostatnie gazety, bawiące się nieopodal dzieci. Był piękny letni wieczór i niewiele świadczyło o tym, że trwa II wojna światowa.

W pewnej chwili Iwaszkiewicz jego uwagę przykuł piętnasto- lub szesnastolatek, idący Krakowskim Przedmieściem, najprawdopodobniej z ulicy Bednarskiej. Szedł wolno i z roztargnieniem, wyszedł na ulicę zza odjeżdżającego z przystanku tramwaju. Chłopak przystanął na wysepce, która znajdowała się na samym środku jezdni, a przed nim i za nim trwał wzmożony ruch uliczny. W pewnym momencie zaczął powoli przechodzić przez jezdnię, nie przerywając czytania trzymanej w ręku książki i nie zwracając uwagi na otaczającą go rzeczywistość. Nagle można było usłyszeć przeraźliwy pisk opon i hamulców. Jeden samochód zdołał w ostatnim momencie wykręcić i zatrzymał się przed rogiem, cudem unikając kolizji. Opowiadający bardzo się zaniepokoił, bo samochodem okazała się być karetka gestapo. Chłopak czytał z takim zapomnieniem, że nieomal pod nią wpadł. Przerażony starał się w niezauważalnie ominąć auto i zniknąć w tłumie. Nie udało mu się – z karetki wyskoczyło dwóch wściekłych Niemców i zaaresztowało chłopca z powodu rzekomego lekceważenia ich, a tak naprawdę to za nic, bez żadnego powodu.

Chłopak wydawał się tłumaczyć i przepraszać za swoje roztargnienie. Wyjaśniał, że zagapił się z powodu czytanej ksiązki. Prawdopodobnie przyrzekał, że następnym razem będzie bardziej ostrożny i podobna sytuacja na pewno nigdy już się nie powtórzy.

Gestapowcy zażądali od nastolatka okazania dokumentów. Gdy je obejrzeli gwałtownie wepchnęli go do karetki. Można było usłyszeć jedynie trzask zatrzaskiwanych drzwi i pisk odjeżdżającego samochodu, który udał się w kierunku Alei Szucha. Dalszego ciągu narrator mógł się jedynie domyślać – prawdopodobnie bohater zginie zakatowany gdzieś w podziemiach gestapo.

Iwaszkiewicz rozejrzał się wokół siebie i z przerażeniem zauważył, że miasto nadal tętniło życiem, tak jakby przed chwilą nic się nie stało Ludzie wciąż śpieszyli się do domów, dzieci wesoło biegały, dwaj mężczyźni stojący na przystanku zapalili papierosy, a kobieta przy ścianie przez cały czas sprzedawała cytryny. Jeszcze przez jakiś czas pisarz stał na przystanku, próbując wypatrzeć Michasia, bo tak nadał na imię chłopcu, ale bezskutecznie.

Chyba nikt oprócz Iwaszkiewicza nie zwrócił uwagi na to wydarzenie i chyba ani jedna osoba poza nim nie współczuła biednemu Michasiowi. Ten młody chłopiec, podobnie jak wielu mu podobnych, zginął przez swoją bezmyślność, tak jak Ikar. Los tego młodzieńca bardzo przypomina los mitologicznego lotniarza. Bohater opowiadania tak jak on zafascynował się nierealnością i zapominając o otaczającym go świecie przypłacił tę fascynację życiem. Pogrążony we własnych młodzieńczych marzeniach został nagle i brutalnie sprowadzony na ziemię. Może zdążyłby uciec, gdyby był wystarczająco spostrzegawczy – młodość jednak nie potrafi przewidywać.
 

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin