E&A rozdziały 13-16.doc

(81 KB) Pobierz

Chapter10

Basen

 

Resztę dnia spędziłam na laptopie, komponując moją nową piosenkę. Pod wieczór zeszłam na dół na kolację. Przechodząc przez salon kątem oka zauważyłam że Edward ogląda telewizję. Bez słowa udałam się do kuchni.

- Ja cię przepraszam… - On mnie przeprasza? A za co?

- Za co mnie przepraszasz?

- Ja…. przeszkodziłem ci wtedy i chyba przestraszyłem. Przepraszam.

- Nie przeszkodziłeś mi i nie przestraszyłeś, no co najwyżej zaskoczyłeś mnie.

- Przepraszam. Nie chciałem. Masz przepiękny głos i ja … nie mogłem się powstrzymać żeby nie podejść.

- Naprawdę nic się nie stało. Nie musisz mnie przepraszać. – Zjadłam kolację i poszłam do siebie. W nocy dręczył mnie ten sam koszmar, tylko teraz był jeszcze wyraźniejszy a ja byłam w jakimś dziwnym stroju. Owszem przypominał tą sukienkę z początku moich koszmarów ale był jakby bardziej ‘skomplikowany’. Suknia  była trochę krótsza i bardziej obcisła, miałam do teko na sobie jakieś buty ( były co najmniej odjazdowe!!) i coś dziwnego na głowie. Moje włosy opadały swobodnie po moich ramionach. Nagle przede mną pojawiła się jakby kula wody ognia liści powietrza i wewnątrz niej znajdowała się kremowa kula. ‘Możesz wszystko i panujesz nad wszystkim’. Zanim jednak zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć obudziłam się.

Z dołu słyszałam jakąś rozmowę.

- Więc dołączycie do nas ?

- Jeśli tylko Anne się zgodzi to tak – O co chodzi? Kiedy tylko zadałam sobie to pytanie w mojej głowie jakby ukazała się odpowiedź. ‘ Dzwoni Jessica, pyta się czy pojedziesz wraz z nią i Mikeyem, Trickiem i Angelą na basen. Pytała się czy pojedziesz z Edwardem.” Co to było? Ja chyba wariuję. No ale raczej sama nie domyśliłabym się że chodzi o wyjazd na basen. Ba! J nawet nie wpadłabym na to że ta rozmowa odbywa się przez telefon! Ale zaraz, skoro Edward rozmawiał przez telefon to jakim cudem słyszałam dwa głosy? Jakby rozmawiał podwyższonym głosem wraz z Jessicą w salonie na dole. Chcę wiedzieć co się ze mną dzieje!! ‘ Możesz wszystko jeśli tylko chcesz’. Jeśli tylko chcę? Boże to mnie przeraża!

‘ Możesz wszystko, prócz dwóch rzeczy, nie możesz na siłę rozkochać kogoś w sobie i nie możesz pozbyć się swoich umiejętności. – Dobra ja chyba naprawdę wariuję. Co się ze mną dzieje? Prowadzę konwersację z własną głową? Możesz wszystko co chcesz, chciałaś wiedzieć o czym rozmawia Edward więc się dowiedziałaś, chciałaś wiedzieć co się z tobą dzieje. Odkrywasz swoje umiejętności jednak dopiero w siedemnaste urodziny twoje umiejętności pokażą ci się w pełni. Mogę tyko dostawać odpowiedzi na moje pytania? Możesz wszystko, panować nad żywiołami, widzieć przyszłość i przeszłość, po prostu wszystko co ci przyjdzie do głowy. Kim ja jestem? Jesteś wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju, wszystko jest do twojej dyspozycji, a już jutro otrzymasz coś co będzie ci pomagało, gdyż jesteś podatna na zranienia. Ale wiecznie siedemnastoletnia. To było co najmniej dziwne. Ale wracając do teraźniejszości, chyba czas już wstawać i odpowiedzieć Edwardowi. W sumie ten basen to niezły pomysł tym bardziej że Edward ma zamiar się wybrać. Ubrałam się więc i zeszłam na dół.

- Dzień dobry Edwardzie. – postanowiłam nie mówić mu o mojej dziwnej konwersacji z własną głową, bo po co? Jeszcze pomyślałby że jestem wariatką!

- Witaj Anne. – Mógłby przestać używać tego słodkiego głosu i nie robić mi większych nadziei.

- Dzwoniła Jessica, pytała się czy pójdziemy z nią na basen. Prosiła żeby oddzwonić.

- Jessica.. – Próbowałam udawać zdziwienie. Aktorstwo zawsze szło mi znakomicie.

- Tak, mam jej odpowiedzieć że nie masz ochoty jechać?

- Nie, z chęcią się wybiorę.- kiedy to powiedziałam udał się do telefonu. Ja zaś postanowiłam zjeść śniadanie. No w końcu muszę najeść się przed wyjazdem. Zjadłam i poszłam do salonu.

- Na którą mamy się zjawić i gdzie?

- Bądź gotowa za powiedzmy piętnaście minut.

- okej. – Poszłam do swojego pokoju i spakowałam strój kąpielowy.

 

(z punktu widzenia Edwarda)

 

 

Udałem się do siebie. Wziąłem kąpielówki do torby i wróciłem do salonu. Jest dziewczyną więc chyba powinienem wziąć poprawkę na te piętnaście minut. Jakże się myliłem! Po chwili była już gotowa na dole.

- Możemy już jechać. – Jej głos brzmi tak melodyjnie! Chyba nigdy się nie przyzwyczaję.

- Tak jasne. – I wyjechaliśmy. Przed sklepem Netwoonów dołączyli do nas znajomi Anne.

Basen był na obrzeżach Forks, ale z racji że to małe miasto byliśmy tam po upływie piętnastu minut. Anne wraz z koleżankami udała się do damskiej szatni. Przez całą drogę tutaj musiałem ( pomimo dzielących nas samochodów) wysłuchiwać myśli Mika typu ‘ Ona jest cudowna ‘. chociaż podzielałem jego zdanie. Przebrany wszedłem na basen. To co zobaczyłem powaliło mnie na kolana. Wszystko się we mnie gotowało, wyglądała jak anioł!!!

Mike też nie umiał się powstrzymać „o mój boże co za ciało!!!.... i te nogi, o reszcie już nie wspomnę… och……..” Myślałem że go uduszę.

- To co, wchodzimy do wody?- zapytał znany mi melodyjny głosik.

- Jasne. –tutaj nawet ja miałem kłopoty z zapanowaniem nad głosem. Wszedłem do wody, zaraz za mną Mike Eric i Angela z Jessicą. Anne przez chwilę pozostawała na brzegu po czym zgrabnym ruchem wskoczyła do wody. Zanurzyłem się zaraz za nią i nasze oczy się spotkały. Pospiesznie odwróciła wzrok a ja przez kilka sekund dochodziłem do siebie. Dopiero po chwili przypomniałem sobie że przecież muszę się wynurzyć żeby zgrywać pozory. Szybko wynurzyłem się na powierzchnię. Ona zrobiła to chwilę po mnie. Wytrzymała tak długo?

- Łał, masz talent do nurkowania.- To ten cały Mike. Jego myśli były przytłaczające.

- Na pewno nie większy niż Edward. – „Ughh.. Ten Edward mogła by w ogóle o nim nie wspominać”

- Nie był bym taki pewny, wytrzymałaś pod wodą dłużej od niego. – Miał rację.

- To prawda. – dodałem. Nie odpowiedziała tylko przepłynęła obok mnie, przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Pływała świetnie, jednak po tym jak zapewne przypadkiem dotknęła mnie przepływając za każdym razem gdy się zbliżała pragnąłem jej dotknąć. Pływaliśmy tak z godzinę a później pojechaliśmy do domu. Tanner od razu poszła do siebie. Musiała być zmęczona, ale nie dziwię się jej. To był długi i męczący dzień.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Chapter11

Anioł

 

Po powrocie udałam się do siebie. Miałam świetny humor, gdyż miło spędziłam czas. Przebrałam się w pierwszą lepszą sukienkę z szafy i ułożyłam włosy. Założyłam do tego jakieś szpilki ( skoro i tak wszystkie moje buty były na wysokim obcasie to co za różnica jaki mają krój?). Tak ubrana zeszłam na dół. Zastałam Edwarda na czytaniu jakiejś książki.

- Dobry wieczór Edwardzie. – Kiedy to powiedziałam oderwał się od lektury i zlustrował mnie wzrokiem i odpowiedział.

- Dobry wieczór Anne, wyglądasz olśniewająco pięknie. – tak jasne – Cóż to za okazja że tak się ubrałaś? – Nie do końca wiedziałam o co mu chodziło więc dla upewnienia zerknęłam na to co miałam na sobie. No rzeczywiście , miałam na sobie białą sukienkę z trójkątnym dekoltem ( bardzo dużym) przed kolano na co wcześniej nie zwróciłam uwagi odsłaniającą całe plecy. Do tego białe szpilki na wysokim obcasie.

- Ach to… ubrałam pierwsze lepsze ciuchy.

 

( z punktu widzenia Edwarda)

 

W tym stroju wyglądała tak kusząco… jest przepiękna. Wyszła do kuchni i zjadła kolację. Ja w tym czasie próbowałem skupić uwagę na czymkolwiek poza jej dzisiejszym wyglądem. To straszne. Ja mogę na nią jedynie patrzeć i to też nie za bardzo, bo kiedy na nią patrzę to po prostu nie mogę się powstrzymać z dotknięciem jej. Kiedy tak roztrząsałem ten temat mój anioł wróci…ł do salonu? Anne usiadła za fortepianem i popłynęły spokojne dźwięki. Po jakiś dwóch minutach  do melodii oddawanej przez instrument dołączył jej cudowny głos. Kiedy tak siedziała w tej sukni i śpiewała wyglądała jak anioł zesłany na ziemię. I to na dodatek po to aby wystawić na próbę moją powściągliwość. Zarówno do jej krwi, jak i umysłu oraz ciała. Nie mogąc się powstrzymać podszedłem do niej i usiadłem u jej boku. Nie przerywając grania spojrzała w moją stronę. Melodia opowiadała o miłości która nigdy nie powinna się zdarzyć. Na podstawie słów jej piosenki postanowiłem wyobrazić sobie tak naszą miłość ( chociaż nie do końca naszą bo przecież ja nie wiem co ona czuje). Przypomniała mi się nasz rozmowa wtedy jak byliśmy w lesie. Powiedziała abym wyznał jej miłość bo inaczej nigdy nie dowiem się co ona czuje ( nie wiedziała że mówi o sobie). Przysunąłem się bliżej. Ona na chwilę przestała grać. Ale tylko na chwilę. Kiedy znów zaczęła grę przejechałem delikatnie opuszkami palców po jej policzku. Przeszedł mnie przy tym przyjemny dreszcz. O mało co nie wyznałbym jej co do niej czuję. Ale postanowiłem że dowie się tego jak już będzie wiedziała że jestem wampirem. Musi być w pełni świadoma niebezpieczeństwa jakim jestem.

Melodia dobiegła końca a Anne siedziała tak jeszcze przez chwilę wpatrując się we mnie jakby próbowała znaleźć w moich oczach wytłumaczenie mojego zachowania po czym wstała i mówiąc jedynie ciche ‘Dobranoc Edwardzie” poszła do siebie.

 

( z punktu widzenia Anne)

 

O Boże, jak on to robi?! Nie odpowiesz mi?  Podświadomie wcale nie chcesz wiedzieć co on czuje ani co myśli w danej sytuacji. Musisz czegoś chcieć w 100% aby to mieć. Przynajmniej teraz, kiedy twoja moc nie jest jeszcze tak rozwinięta. Ale to już niedługo…

Byłam już zbyt zmęczona by kontynuować tą dyskusję więc poszłam spać.

Następnego ranka wstałam dość wcześnie i poczułam … sama nie wiem co ale było to takie dziwne i inne. Co się ze mną dzieje? takie pytanie naszło mi na myśl To już dziś. Od tego dnia nie będziesz mnie potrzebować. Już wszystko wiesz a w reszcie pomogą ci twoje nowe zdolności. Coś podpowiadało mi ze powinnam udać się do lasu. Zeszłam na dół. Było w pół do piątej nad ranem więc na pójście do szkoły miałam jeszcze dużo czasu. W domu   było cicho, ale co się dziwić Edward pewnie jeszcze śpi a reszta prawdopodobnie jeszcze nie wróciła. Zjadłam i zakładając bezrękawnik wyszłam na zewnątrz. Skierowałam się w stronę lasu. Weszłam na poznaną już wcześniej polanę. Wtedy ukazała mi się dziwna wizja. Właściwie różne obrazy migały mi przed oczami. Niektóre rozpoznawałam z przeszłości, ale niektóre były całkiem mi nieznane. Nagle poczułam jak delikatnie unoszę się do góry, ale nie mogłam tego sprawdzić bo moje oczy były cały czas skierowane przede mnie a ja widziałam tylko te obrazy. Poczułam jakby wiatr muskający całe moje ciało i oplatający mnie czymś. Przede mną pojawiła się ta kula z mojego snu i zobaczyłam w niej swoje odbicie ( co dziwne całej mnie a przecież unosiła się nad moimi oczami. Stałam ubranaw to coś i we włosy miałam wplątane jakby złote niteczki. Po chwili poczułam jak delikatnie opadam na ziemię. W głowie wirowało mi jeszcze kilka takich wizji ale były już mniej porozrzucane i bardziej wyraźne. „Od teraz możesz panować nad wszystkim. Jesteś najmądrzejsza, najpiękniejsza, najbardziej utalentowana, najniebezpieczniejsza i najważniejsza na tym świecie. Aby mieć na sobie ten strój i aby pokazała ci się kula musisz ( tak jak zresztą ze wszystkim) tylko tego chcieć. Ten strój sprawia że jesteś rozpoznawalna dla innych istot nadludzkich, ale także w pewien sposób… chroni twoje bezbronne ciało. Kula zaś pomaga ci opanowywać te wszystkie twoje umiejętności. Pachniesz i wyglądasz nadludzko pięknie więc będziesz przyciągała niebezpieczeństwa jak magnes. Jednak nadal nie możesz nikogo w sobie rozkochać”. Głos znikł ale ja nadal stałam w tym stroju z beżową kulą w ‘ręku’. Zastanowiłam się przez chwilę na moim poprzednim ubiorze i po chwili już stałam ubrana w niego. Została jeszcze kula. Pomyślałam koncentrując się przy tym aby zniknęła i tak się też stało. Postanowiłam już wracać do domu.

 

(punkt widzenia Edwarda)

 

W nocy wybrałem się na polowanie i właśnie wracam do domu. Wszedłem do mieszkania. Od razu udałem się do pokoju mojej lubej. Jednak Anne nie było w środku. Co ona robi przed szóstą rano poza domem?! Zanim zdążyłem cokolwiek wywnioskować usłyszałem ciche zamykane drzwi. Szybko zbiegłem po schodach. To była ona, a tak się martwiłem że coś mogło się stać, cóż jej zapach nie był zwyczajny.. szybko odgoniłem ponure myśli i zaczcząłem się zastanawiać co w takim razie robiła?

- Przepraszam że cię obudziłam.

- Nie obudziłaś mnie, - po prawdzie nie kłamałem, po pierwsze przecież ja nie sypiam a po drugie byłem na polowaniu ale tego też nie mogła wiedzieć.- wstałem i schodząc na dół zauważyłem otwarte drzwi do twojego pokoju, gdzie ciebie nie zastałem. Gdzie byłaś? –  Bardzo mnie to ciekawiło.

-Nie mogłam spać i w ogóle źle się czułam więc poszłam się przejść. - mówiła to słabym głosem jakby coś wyssało z niej całą energię, albo jakby właśnie przebiegła maraton. Nagle zachwiała się i opadła na mnie. Chwyciłem ją i wziąłem na ręce. Zaniosłem ją do pokoju. Byłem przerażony. Co jej się stało? Dlaczego zemdlała? Takie pytania nasuwały mi się na myśl.

Chapter12

Urodziny

 

 

(z punktu widzenia Anne)

 

Unosiłam się w nicości, jedyne co pamiętałam to słabość rozmazujące się obrazy a później już tylko ciemność. Nie słyszałam żadnych głosów i nie rozpoznawałam gdzie się znajduję. Czułam jedynie zmęczenie które z czasem stawało się coraz słabsze.

 

(z punktu widzenia Edwarda)

 

Leżała tak w bezruch przez jakieś piętnaście minut po czym zaczęła delikatnie poruszać palcami.

- Anne, słyszysz mnie? – zapytałem z czułością mieszaną z przerażeniem.

- C.. co się stało? Gdzie ja jestem? – Słysząc jej głos rozluźniłem się odrobinę.

- Zemdlałaś, jesteś w swoim pokoju, już wszystko jest w porządku. – Cieszyłem się mogąc to w końcu powiedzieć.

- Która godzina? Jeszcze spóźnię się do szkoły… - Spanikowałem.

- Nie możesz iść dzisiaj do szkoły, to chyba nie najlepszy pomysł.

- Kiedy nic mi nie jest, naprawdę czuję się już dobrze. Która godzina? – Odpuściłem.

- Jest przed siódmą, masz jeszcze dużo czasu. Możesz jeszcze odpocząć.

- Naprawdę już nic mi nie jest. – Powiedziawszy to wstała i podniosła się z łóżka. Postanowiłem jej nie przeszkadzać. Wyszedłem z pokoju i udałem się do siebie. Reszta miała wrócić dziś po południu, więc jak Carlise wróci to ją zbada.

 

(z punktu widzenia Anne)

 

Byłam już ubrana więc postanowiłam posłuchać trochę muzyki, albo nie, pośpiewam. Czułam się naprawdę świetnie. To przez to ‘że użyłam swoich mocy’ straciłam wtedy przytomność. Ale teraz czułam się normalnie. Zeszłam do salonu i usiadłam przed fortepianem. Zaczęłam moją piosenkę. Komponowałam ją na bieżąco, zapamiętując od razu jej nuty. To musi być jedna z moich zdolności, no w końcu mogę wszystko ( dobra z jednym wyjątkiem ale nawet gdybym to umiała to i tak nie wykorzystałabym tego na nikim. Wolę jak ktoś mnie kocha z własnej woli). Zaśpiewałam do tego targające mną uczucia. Śpiewałam o miłości i o byciu wyjątkowym i najważniejszym. Czyli tak jakby o sobie. Z góry zszedł Edward i już standardowo przysiadł się do mnie i słuchał jak gram delikatnie muskając palcami moje włosy. Starałam się nie zwracać  na niego uwagi, ale to było niemal niemożliwe.

- Jesteś niesamowita… - nie to nie był głos z mojej głowy, on znikł już tam na polanie.

To był Edward.

- Dlaczego tak uważasz? – Czyżby wiedział co się stało dziś rano?

- Jesteś piękna, utalentowana, mądra, wysportowana i taka jakaś… jakby jedyna w swoim rodzaju..- A jednak! Chyba o wszystkim wie! – tylko nie wiem dlaczego. –Fałszywy alarm. On o niczym nie wie. Ale rzeczywiście. Jak dotąd byłam chyba ślepa. Jak mogłam nie zauważyć że się wyróżniam! Ci wszyscy chłopcy.. Te najlepsze wyniki w sporcie i nauce.. Rzeczywiście we wszystkim byłam najlepsza! Potrafię wszystko i na dodatek  robię to najlepiej!

- Musimy już się zbierać, zaczekam na ciebie w garażu. – I wyszedł. Ja od razu skierowałam się po bezrękawnik, miałam dzisiaj jakiś dobry chumor a po tym jak wyjrzałam przez okno on jakby udzielał się reszcie świata. Za oknem owszem było pochmurno ( jak na Forks przystało) ale nie padał deszcz co w tym rejonie było wręcz świętem. Zeszłam do garażu. Edward otworzył mi drzwiczki do swojego auta w zapraszającym geście. Weszłam i bez słowa dojechaliśmy na miejsce. Jak tylko wysiadłam z auta dorwała mnie Jessica.

- Hej An, wyglądasz dzisiaj olśniewająco, czy ma na to wpływ dzisiejsza data? – Czyżby każdy w tej szkole wiedział o mnie aż tak dużo?

- Być może. – odpowiedziałam wymijająco z promiennym uśmiechem na twarzy. W sumie się cieszyłam, miałam bowiem skończyć siedemnaście lat, ale od teraz już zawsze będę taka sama. Miałam dziś świetny humor. Poznałam swoje umiejętności i teraz wiem jak wyjątkowa jestem. Powinnam zacząć z tego korzystać.

- Dziś mamy konkurs na piosenkę..- Słychać było w szkole. Czemu nie zacząć od tego? Skoro mam ładny głos to może się zabawię. Na lekcjach błyszczałam wiedzą chociaż nawet nie zajrzałam do podręczników. Na długiej przerwie udałam się na salę gimnastyczną ( to tam odbywał się ten pokaz) i ustawiłam się w kolejce. Kiedy zaczęłam śpiewać wszystkim szczęki poopadały i wsłuchiwali się jak zahipnotyzowani a zwłaszcza chłopcy. „Szkoda że Edward tak nie reaguje”- pomyślałam. Po lekcjach szłam dna parking kiedy podszedł do mnie Mike.

- Hej, piękna – mógłby już sobie odpuścić, w końcu i tak nie ma u mnie szans (zresztą nikt Ne ma poza Edwardem) – co robisz dziś popołudniu? Wiesz masz dzisiaj urodziny, więc powinnaś gdzieś wyskoczyć pomyślałem że może…- Nie no! Tego już za wiele!

- Mam trochę inne plany Mike, przepraszam śpieszę się. – i poszłam w stronę volvo. Edward uśmiechną się tylko i wszedł do samochodu.

- To nie było śmieszne.

- Mylisz się. Było i to bardzo. – Dobra sytuacja może i była ale mi i tak nie było do śmiechu. Widząc to Edward przestał się śmiać i odpalił silnik. W domu dzięki prędkości jaką osiągał Edward byliśmy po piętnastu minutach.

 

 

( z punktu Edwarda)

 

Otworzyłem jej drzwi i weszliśmy do domu. Tam oczywiście wszyscy już czekali. Przywitali się z nami i złożyli Anne życzenia. A potem Alice…

- Czas na prezenty! – i pociągnęła ją za sobą. Dali jej z tysiąc prezentów. Od Emmeta dostała pełno dziwacznych gadżetów, od Rose błyskotki, od Alice ciuchy ( to było do przewidzenia) a ja dałem jej płyty muzyczne. Potem przyszedł czas na prezent od Carlisa i Eseme. Ci zaszaleli. Ja wiedziałem co chcą jej dać odkąd o tym pomyśleli ale dla niej to było niemałe zaskoczenie.

- To dla mnie?!

- Prezent urodzinowy od nas. – Dali jej w prezencie sportowego cabrioletta. Była zdziwiona ale widać było że się cieszy. Po tym wszystkim poszła spać. A ja razem z całą rodziną spędziliśmy noc na naszych zainteresowaniach.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin