Życie małżeńskie uczynić Eucharystią_Rekolekcje dla rodzin.doc

(304 KB) Pobierz

O. Kazimierz Lubowicki OMI

Życie małżeńskie uczynić Eucharystią

Rekolekcje dla Rodzin


 

http://www.rodziny.omi.opoka.org.pl/ksiazki/foto/okl-zycie.jpg

 

"Życie małżeńskie uczynić Eucharystią. Rekolekcje dla Rodzin". Cały układ tematów jest oryginalny. Prosty pomysł: by najpierw w mystagogiczny sposób omówić poszczególne znaki występujące w liturgii Eucharystii, a następnie ukazać ich możliwe zastosowanie w sprawowanej przez małżonków liturgii codziennego życia . (...)

Z tymi refleksjami w sercu, wziąłem do ręki kazania, jakie wygłosił Ojciec w ubiegłym roku do wspólnoty małżeństw. Ucieszyłem się, że tak łatwo odnaleźć można w nich papieski styl myślenia o ludzkim ciele, miłości, małżeństwie i rodzinie. Jak refren powraca myśl, iż rzeczywistość małżeńska jest większa i świętsza niż to, czym żyjemy.

Bp Stanisław Stefanek TChr

Przewodniczący Rady ds. Rodziny Episkopatu Polski


SPIS TREŚCI


KAPŁANI SWOJEGO CIAŁA

ZAPROSZENI
Najpierw biją dzwony
Jedno Mistyczne Ciało
Wspólny śpiew
Procesja
Akolitki
Dym i zapach kadzidła

BÓG MIARĄ MIŁOŚCI BEZ MIARY
Płonące świece
Kwiaty
Pocałunek ołtarza
Po stopniach ołtarza
Zagubiona kropla wody

KOCHASZ W IMIENIU BOGA
W imieniu Boga
Pan z wami
Łaska i pokój
Uznajmy, że jesteśmy grzeszni
Bracia i siostry

SŁUCHAĆ CAŁYM SOBĄ
Liturgia Słowa
...jesteśmy grzeszni
Chwała na wysokości Bogu
Postawa siedząca
Postawa stojąca
Znak Krzyża na czole, ustach i sercu
Ucałować Księgę

CODZIENNE ŻYCIE JEST ODPOWIEDZIĄ
Wyznanie wiary
Modlitwa powszechna
Procesja z darami
Ofiarowanie

CHLEB, ABY SYCIĆ, STAJE SIĘ JEGO CIAŁEM
Tobie go przynosimy
Przeistoczenie

JEGO CUDOWNE DŁONIE
Modlitwa Azariasza
Obmycie rąk
Okadzanie darów, celebransa i ludu
Przeistoczenie

PREFACJA O ŻONIE I MĘŻU
Wezwania wstępne
Dzięki składajmy Panu, Bogu naszemu
Święty, Święty, Święty

TWÓJ SKARB - JEGO SKARB
Skarb i perła
Krucha hostia
Głoszenie Słowa to walka

WSZYSTKO JEST W TAŃCU

1. KAPŁANI SWOJEGO CIAŁA
spis treści

Żony! Mężowie! Bóg złożył w Was wielką tajemnicę. Jesteście sługami wielkich i świętych rzeczywistości. Przyzwyczailiście się patrzeć na kapłana jak na wielkie misterium. Słusznie. Jednak żona i mąż, matka i ojciec to też wielkie misterium. Wy jesteście tą parą umiłowanych, o których śpiewa autor natchniony w Pieśni nad Pieśniami. To nad Wami wzruszył się Bóg, widząc, że wszystko, co stworzył, było bardzo dobre i bardzo piękne (zob. Rdz 1,31). Wasz dom rodzinny teologia nazywa domowym Kościołem oraz sanktuarium i miejscem Świętym Świętych, gdzie Pan Życia objawia się w pełnym blasku. To z Was rodzą się nowe pokolenia. To wy jesteście świadkami narodzin nowej ludzkości. To wy tej "nowej ludzkości" zaglądacie w oczy i uczycie ją kochać i żyć miłością. To wy jesteście naocznymi świadkami tego, co w człowieku największe i najbardziej cudowne!
Wiem, że chylicie głowę przed misterium kapłaństwa. Chcę Wam powiedzieć, że ja też bardzo nisko chylę głowę przed misterium, jakie Bóg złożył w Was. Powiem Wam nawet więcej: Wy też jesteście kapłanami! Słyszeliście o powszechnym kapłaństwie wiernych. Słyszeliście, że my wszyscy - ja i wy - zostaliśmy w dniu chrztu świętego powołani do tego kapłaństwa.
Co to znaczy? Ogólnie można powiedzieć, że być kapłanem to wielbić Boga i składać Mu ofiarę. W życiu kapłana urzędowego odpowiadają temu dwa podstawowe obowiązki: sprawowanie Liturgii Godzin oraz celebracja Eucharystii. Równocześnie wszyscy ochrzczeni - kapłani urzędowi także - są wezwani, by własne życie uczynić Liturgią Godzin i Eucharystią. Tak więc ja (obdarzony kapłaństwem urzędowym) i wy (obdarzeni powszechnym kapłaństwem wiernych) nie możemy zadowolić się śpiewem psalmów z Liturgii Godzin. Jesteśmy wszyscy powołani, by z własnego życia uczynić pieśń chwały dla Boga. Nie możemy też zadowolić się celebracją Ofiary Jezusa Chrystusa. Jesteśmy wszyscy powołani, by codziennie celebrować Eucharystię w naszym ciele i w naszej krwi!
W dniu święceń kapłańskich pytał mnie Biskup, zgodnie z rytuałem: "Czy chcesz co-raz ściślej jednoczyć się z Jezusem Chrystusem i wspólnie z Nim samego siebie składać Bogu w ofierze za zbawienie świata?" Odpowiedziałem wtedy, jak każe rytuał: "Tak, z Bożą pomocą". Podczas tych rekolekcji Jezus Chrystus spogląda z miłością na każdą i na każdego z Was, woła Was po imieniu i zadaje Wam to samo pytanie.
Niech Wasze oczy przebiją się przez to, co trudne i ujrzą prawdę o Was. Staję pośród Was jako ten, kto chce służyć Waszej Miłości, Waszemu Misterium, Waszemu powołaniu. Ja Was nie zastąpię. Mogę Wam tylko pokazywać drogę i mogę Was zachęcać, abyście żyli w pełni tym Misterium, jakim jest Wasze życie.
"Misterium to wielkie, a ja mówię w odniesieniu do Chrystusa i do Wspólnoty Kościoła "(Ef 5,32).

2. ZAPROSZENI
spis treści

Wiemy, że życie małżeńskie uczy nas jak mają wyglądać nasze relacje z Bogiem. Te-raz spróbujemy zobaczyć czego liturgia Eucharystii - święta liturgia świętego Kościoła - uczy odnośnie do naszych relacji w małżeństwie.

NAJPIERW BIJĄ DZWONY
spis treści

Biją dzwony. Dzieje się wtedy w ludzkich sercach jakiś dramat, bo można pójść za ich głosem, ale można też ten głos zlekceważyć. Głos dzwonu jest głosem Boga, który wybiega każdemu z nas naprzeciw i każdego zaprasza do swojego domu. To, co się dzieje w ludzkich sercach, gdy biją dzwony, przypomina wydarzenie opisane w Ewangelii o zaproszonych na wesele (zob. Łk 14,16-26). Dzisiaj, tak samo jak wtedy, Syn - umiłowany Syn - wyprawia swoje własne wesele, a Jego Ojciec zaprasza na nie wszystkich. Dzisiaj, tak samo jak wtedy, wielu sądzi, że ma bardzo ważne racje, by to zaproszenie zlekceważyć. Jedni mówią: "Kupiłem pole", inni: "Kupiłem kilka par wołów" - jednym słowem: urządzam się w życiu, więc nie mam czasu. Jeżeli jednak chcemy, aby nasze małżeństwo było chrześcijańskim małżeństwem nie tylko z nazwy, musimy - oboje, razem - odpowiadać na ten głos dzwonu. Oboje musimy czuć się zaproszeni na ucztę weselną Jezusa Chrystusa.
Ewangelia odnotowuje jeszcze jedno wytłumaczenie, na które szczególną uwagę po-winni zwrócić małżonkowie. Jeden z zaproszonych powiada: "Ożeniłem się i dlatego przyjść nie mogę". Ożenił się i swoją żonę postawił wyżej od Pana Boga. Ożenił się i - powiedzmy jasno - współżycie cielesne bardziej go pociąga niż współżycie z Bogiem. Ciało żony to dla niego atrakcja, ciało męża to dla niej atrakcja, a Ciało Chrystusa taką atrakcją nie jest. Każdemu grozi takie pomieszanie wartości. Nawet wielki Ghandi - wspominając swą młodość - wyrzucał sobie, że nie był przy śmierci swojej matki, bo choć wiedział, że matka umiera, bar-dziej pociągała go relacja cielesna ze swoją młodą żoną... To było dla niego ważniejsze. Może i ty masz czasami pokusę, by się usprawiedliwiać: "Ożeniłem się i dlatego przyjść nie mogę"... Czy przypadkiem troski świata i troski ciała nie absorbują cię do tego stopnia, że Eucharystia nie jest dla ciebie atrakcją i Bóg nie jest dla ciebie atrakcją, i bliskość z Bogiem nie jest dla ciebie atrakcją? Posłuchaj, biją dzwony... Chrystus umiera... Autor listu do Hebrajczyków napisał: "Krew Chrystusa woła głośniej..." (zob. Hbr 12,24). Czujesz ty w sobie zew Krwi? Czyja krew dochodzi w tobie do głosu? Tylko Twoja czy przede wszystkim Jego Krew? Mówi się, że jesteśmy ludźmi z krwi i ciała. Czy jesteśmy tylko ludźmi z naszej krwi i z naszego ciała? Czy idziemy tylko za naszym ciałem i za naszą krwią, czy potrafimy też myśleć w kategoriach Ciała i Krwi Chrystusa?
Gdy myślimy, jak ten z Ewangelii (który za coś oczywistego uważał, że jeśli się ożenił, to przyjść nie może), wtedy gdy nawet przychodzimy, Bóg nie da rady przebić się z prawdą o sobie przez to, co przeżywamy jako mąż czy żona. Fascynacja wyłącznie własnym ciałem i krwią nie pozwoli nam zafascynować się Jego Ciałem i Jego Krwią. Ta fascynacja ciałem jest dobra i potrzebna. To przecież Bóg nas jej uczy. Bóg zafascynowany człowiekiem. Wszystko ma jednak swoje miejsce i czas. Każda skrajność jest niebezpieczna i szkodliwa. Dlatego też biją dzwony... Błagają, abyśmy chcieli i potrafili zafascynować się Bogiem.
 

JEDNO MISTYCZNE CIAŁO
spis treści

Wchodzimy do kościoła, a tam mnóstwo ludzi. Czasami ktoś mówi: "Ja bardzo kocham Pana Boga, ale nie potrafię modlić się z innymi. Oni mi przeszkadzają". Sobór Watykański II powiada tymczasem, iż spodobało się Bogu zbawić ludzi nie w pojedynkę, ale jako Wspólnotę Kościoła (zob. KDK, 32). Eucharystia nie jest prywatną sprawą naszej rodziny. Kto wchodzi do kościoła, nie może pozostać zamknięty w kręgu męża, żony i dzieci. Obecnych w kościele nie wolno traktować jak ludzi spotkanych np. u fryzjera. Do fryzjera każdy przyszedł, by skorzystać z jego usługi i interesuje go wyłącznie fryzjer, a pozostali klienci są mu obojętni, a niekiedy nawet go denerwują i przeszkadzają. Do kościoła nie przychodzimy jak do zakładu usługowego. Eucharystia, to rodzinne spotkanie wszystkich dzieci Bożych. Stojący obok nas to naprawdę nasze siostry i bracia! Czyż nie w ten sposób zwraca się do wszystkich celebrans? W liturgii każde słowo jest prawdziwe. Nie ma i nie może być w niej słów, które nie mają pokrycia w rzeczywistości.
Małżeństwo, które wchodzi do kościoła, jest cząstką wielkiego, eucharystycznego Ciała Chrystusa. Kto chciałby zatrzymać swą żonę czy męża wyłącznie dla siebie i dla swoich dzieci, ten ma pogańską wizję małżeństwa. Małżonkowie nie mogą żyć tylko dla siebie. Papieska Rada ds. Rodziny przypomina: "Intymność rodzinna nie będzie rozumiana jako intymizm zamykający w samych sobie lecz wprost przeciwnie, jako zdolność interioryzacji bogactw ludzkich i chrześcijańskich związanych z życiem małżeńskim, aby coraz bardziej od-dawać się innym. Stąd też życie małżeńskie i rodzinne - według koncepcji rodziny otwartej - wymaga od małżonków, aby uznali, że mają prawa ale także obowiązki wobec społeczeństwa i wobec Kościoła" (Przygotowanie do Sakramentu Małżeństwa, 38). Małżeństwo to instytucja społeczna. To nasza forma istnienia dla Boga, dla Kościoła i dla społeczeństwa. Małżeństwo nie może więc zamykać nas w sobie. Nie może czynić z nas dwóch egoistów. Małżeństwo jest naszym sposobem wejścia we wspólnotę. Kto zajmuje się budownictwem, albo różnymi mechanizmami ten wie, że jeśli podzespołu nie da się włączyć w większą całość, jeśli nie da się go połączyć z innymi, to choćby sam w sobie był doskonały - nadaje się tylko do wyrzucenia. Nawet dzieci, które układają klocki "Lego" wiedzą, że klocek sam w sobie doskonały, jeżeli nie miałby wypustek umożliwiających sczepienie go w jakąś całość, pozostanie pięknym klockiem sam w sobie, ale nic się z niego nie zbuduje. Wspólnota Kościoła - ten znak, który się rzuca w oczy jako coś pierwszego, gdy przychodzimy na Eucharystię - jest dla nas ustawicznym wezwaniem, abyśmy nasze małżeństwo przeżywali nie jako coś, co nas odgradza od innych i przed innymi zamyka, lecz jako coś, co nas na innych otwiera.
Owszem jest czas wyłączności i jest czas otwartości. Trzeba jednak powiedzieć, że wyłączność małżeńska jest na usługach otwartości dla innych. Jesteśmy wyłącznie dla siebie, abyśmy mieli siłę być dla innych. Jeżeli będziemy tylko dla siebie, jeżeli będziemy kształtowali nasze małżeństwo tak, aby być tylko dla siebie, to jesteśmy małżeństwem egoistów. Próbujemy wtedy zerwać mosty. Próbujemy uczynić z siebie samotną wyspę. Rodzina zaś jest najmniejszą komórką społeczną, a małżeństwo jest jej zalążkiem.

WSPÓLNY ŚPIEW
spis treści

Wsłuchując się w śpiew, bardzo łatwo zauważyć, czy na Eucharystii zgromadziła się prawdziwa wspólnota czy przypadkowi ludzie. Gdy każdy śpiewa w innym rytmie, gdy jedni drugich przekrzykują, gdy jedni drugim chcą narzucić swoje tempo albo swoją wersję tekstu, wtedy widać od razu, że to grupa indywidualistów. Śpiew bowiem objawia wspólnotę. Gdy śpiewa wspólnota, to jeden nasłuchuje drugiego, jeden chce się do drugiego przystosować. Jeden drugiego ocenia w całej prawdzie i jeśli czuje w którymś momencie, że np. nie zna dobrze melodii, to dopuszcza do głosu tego, kto ją zna lepiej. Ścisza wtedy głos, nasłuchuje i stara się "dopasować". Chórzyści to nawet stają bardzo blisko siebie, aby mogli czuć, jak od-dycha stojący obok!
Nie trzeba chyba dodawać, że to, co gwarantuje udany, piękny śpiew podczas Eucharystii, gwarantuje też udane i piękne życie w małżeństwie.

PROCESJA
spis treści

Idzie procesja. Na początku krzyż, obok płonące świece, kadzielnica, księga Słowa Bożego. Ta procesja przypomina nam tę, która dwa tysiące lat temu posuwała się ulicami Jerozolimy. Niesiony na jej czele krzyż przypomina Chrystusa, który dźwigał krzyż na czele tamtej procesji. Ten krzyż woła: "Pójdź za mną!"
Do małżeństw ten krzyż woła: "Pójdź za mną, ale nie w pojedynkę. Wy, którzy zosta-liście powołani do jedności, pójdźcie za mną oboje! Koniecznie oboje". Kochani moi! Dramatem Kościoła jest to, że małżonkowie - stworzeni przecież i powołani do jedności - często idą za Chrystusem w pojedynkę, indywidualnie. Czasami nawet idą oboje, ale każde osobno, a to nie jest ich sposób pójścia za Chrystusem! Nie odpowiadają na wezwanie! Nie spełniają oczekiwań Boga! (To tak, jak gdybym ja potrzebował długopisu, a ktoś mi przyniósł kartkę papieru. Niby mi pomógł... Niby był mi życzliwy i uważny na moje potrzeby... Niby... Tylko "niby"...!) Za Bogiem nie można iść byle jak. Tak, jak się nam podoba. Za Bogiem trzeba iść zgodnie z naszym powołaniem. Gdy więc Chrystus mówi milczeniem swego krzyża niesione-go na czele procesji: "Pójdź za mną", małżonkowie powinni to wezwanie usłyszeć razem i razem pójść za Chrystusem, bo małżeństwo zostało powołane, aby iść razem. Patrzcie na te dwie akolitki (dwie świece) niesione obok krzyża. Trzeba, abyście jak one szli razem - możliwie najbliżej Chrystusa. Trzeba, abyście razem szli Jego śladem i razem spalali się dla Nie-go.

AKOLITKI
spis treści

Jak akolitki iść razem obok Krzyża, to widzieć w nim i szukać światła dla swego życia małżeńskiego. Musimy się nauczyć praktykować w naszym życiu rozeznanie ewangeliczne. Gdy stajemy przed jakimś trudnym problemem, gdy musimy rozwiązać jakąś sprawę, to najpierw idziemy wspólnie do spowiedzi, aby mieć czyste serce, żeby diabeł nic w sercu nie za-mącił. Potem siadamy, modlimy się wspólnie, wzywamy Ducha Świętego i mówimy sobie, że musimy wspólnie rozeznać nasz problem; że musimy w Jezusie znaleźć światło na tę konkretną sytuację. Jedno prosi drugie: "Mów, jak ty to widzisz". Jedno mówi - drugie słucha, a raczej wsłuchuje się. Potem odwracają się role. Słucha ta strona, która przed chwilą mówiła. Nie ma kłótni. Nie ma walki o to, by czyjeś zdanie przeważyło. W życiu się przecież nie li-czy, kto podejmuje ważną decyzję. Ważne jest tylko, aby decyzja była słuszna, czyli zgodna z tym, co Bóg dla nas wymarzył. Nikt w małżeństwie nie ma monopolu na słuszne decyzje. Nie łatwo odgadnąć marzenia Boga... Czasami rację ma mąż, czasami żona, czasami oboje, a czasami nikt z Was nie ma racji. Gdy więc pojawi się problem, małżonkowie z czystym sercem i z pragnieniem, by rozeznać wolę Bożą, słuchają się nawzajem i zadają sobie nawzajem pytania, chcąc lepiej zrozumieć swoją myśl, a na koniec podejmują decyzję. W ten sposób starają się iść za Chrystusem jak za Światłem.

DYM I ZAPACH KADZIDŁA
spis treści

Kadzidło niesione obok krzyża nawiązuje do słupa dymu, który szedł pośród ludu wy-branego jako znak obecności Boga. Przypomina małżonkom, że wszystko w ich życiu jest święte, że Bóg jest pośród nich. Gdy próbują wspólnie iść za Nim, mogą więc powtórzyć za św. Piotrem: "Nie za wymyślonymi mitami postępowaliśmy" (2 P 1,16).
Iść za Jezusem. Iść razem. Co to jeszcze znaczy? Wiemy, że procesja wejścia przypomina nam również wyjście z ziemi egipskiej, z domu niewoli. Wobec tego, dym z kadzidła niesionego przed krzyżem mówi nam, że jak słup ognisty wyprowadzał z niewoli Faraona, tak dzisiaj Chrystus ukrzyżowany i zmartwychwstały wyprowadza nas z niewoli grzechu. Dla małżonków zatem iść razem i razem celebrować Eucharystię, znaczy również wspólnie walczyć o swoje nawrócenie. Mąż musi uznać, że żona ma prawo do jego serca; żona musi uznać, że mąż ma prawo do jej serca. W protokole przedślubnym jest takie pytanie: "Czy wiesz, że będziesz odpowiadał przed Bogiem nie tylko za własne uświęcenie, ale także za uświęcenie i zbawienie współmałżonki? Czy wiesz, że będziesz odpowiadała przed Bogiem nie tylko za własne uświęcenie, ale także za uświęcenie i zbawienie współmałżonka?" Zatem przeżywać Eucharystię jako małżeństwo, to wspólnie wychodzić z tego "domu niewoli", z tej "ziemi egipskiej". Wtedy nie będzie "dulszczyzny" w naszych rodzinach. Nasze życie nie będzie grą pozorów, gdzie obowiązują modlitwy i praktyki pobożności, ale serce jest daleko od Boga.
Uczestnicząc w Eucharystii, patrząc, jak Jezus Chrystus oddaje Bogu chwałę w swoim Ciele i w swojej Krwi, uczmy się oddawać Bogu chwałę w naszym ciele i w naszej krwi.

3. MIARA MIŁOŚCI BEZ MIARY
spis treści

PŁONĄCE ŚWIECE
spis treści

Procesja zbliża się do ołtarza. Na ołtarzu płoną świece. Patrząc na nie uświadomcie sobie, że nie można być na Eucharystii i wyjść z niej takim samym. Każda świeca po Eucharystii jest trochę mniejsza i choć trochę bardziej rozgrzana płomieniem. Kochani małżonko-wie! Wy też powinniście wracać z Eucharystii do domu trochę mniejsi. Kiedy bowiem patrząc na ołtarz widzicie jak Bóg miłuje, powinniście sobie uświadamiać, że Wasza miłość w porównaniu z Jego miłością jest wciąż niedoskonała, wciąż za mała - jedno wielkie "nic". O, wy wszyscy, którzy przychodzicie do kościoła pewni swojej miłości! O, wy - mężowie i żony - którzy przychodzicie na Eucharystię pewni, że miłujecie tak jak trzeba! O, wy wszyscy, którzy przychodzicie na Eucharystię zadowoleni z Waszej miłości, myśląc, że wystarczy kochać tak jak wy kochacie; że już bardziej nie można! Jak te świece odnosi się po Mszy Świętej do zakrystii trochę mniejsze, tak i wy wracajcie do Waszych domów mniej pewni, że Wasza miłość wystarczy! Wracajcie do Waszych domów zaniepokojeni bezmiarem Jego miłości. Zaniepokojeni... O wy, którzy mieliście pokusy być zadowoleni ze swojej miłości i pewni, że ona jest taka wielka! Tutaj, na Eucharystii, odnajdujcie miarę miłości naprawdę wielkiej i uczcie się chylić przed prawdziwą Miłością swoje czoło i serce. Bóg jest Miłością! Właśnie tutaj odkrywacie, że Bóg jest Miłością. Tutaj odkrywacie, że nie ma miłości większej od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za swoich przyjaciół.
Tutaj, na Eucharystii, pytajcie się zatem - pytajcie się samych siebie - czy wy, którzy jesteście dla siebie mężem i żoną, jesteście też dla siebie przyjaciółmi? Czy potraficie żyć obok siebie bliziutko, jaźń-przyjaźni? Czy Wasze postępowanie pozwala Waszemu współ-małżonkowi powiedzieć Wam wszystko i przeżyć z Wami wszystko tak jak to przyjaźń umożliwia? O, jakże bolą mnie zawsze te zwierzenia, gdy żona mówi np.: "Nie powiedziałam mężowi, że wzięłam pieniądze, by dać memu bratu, który jest w potrzebie..." W takich sytuacjach człowiek chciałby wyjść z konfesjonału, przygarnąć tę kobietę do serca i powiedzieć: "Siostro kochana! Jakież ty masz ciężkie życie! Jesteście małżeństwem, ale nie jesteście przyjaciółmi". Normalnie małżeństwo powinno się rodzić z przyjaźni. Wielu jednak nie zaznało, niestety, przyjaźni przed małżeństwem. Gdybyście i wy należeli do grona tych nieszczęśliwych, to - choć jesteście już małżonkami - musicie dojść do przyjaźni ze sobą. Do przyjaźni. Jakże dotkliwie odczuwa się jej brak w małżeństwie! Ileż to razy małżonkowie muszą przeżywać różne sytuacje w samotności, bo wiedzą z doświadczenia, że druga strona wiedzieć o tym nie może, gdyż wtedy powstałby wielki problem małżeński.
O, wy wszyscy, którzy przychodzicie na Eucharystię pewni swojej miłości! Może pewni nawet z jakąś pychą i zarozumiałością! Wracajcie do Waszych domów mniejsi, mniej pewni, pokorniejsi, tak jak te świece odnosi się po Mszy do zakrystii zawsze mniejsze...
Świece - stojąc w centrum akcji liturgicznej - widzą, że choć one płoną, to Jezus płonie jeszcze bardziej i choć one się spalają, to On bez porównania więcej. A wy, co widzicie, patrząc na miłość, którą Jezus miłuje i patrząc na Waszą miłość...?

KWIATY
spis treści

Na ołtarzu czy obok ołtarza stoją kwiaty. Powinny to być najpiękniejsze kwiaty w okolicy. Po co potrzebne są kwiaty w kościele? Świece są potrzebne, aby dawały światło. Organy, żeby dawały muzykę. A po co są potrzebne kwiaty? Tak, macie rację! Bez kwiatów Eucharystia może się obyć. Kwiaty nie są potrzebne do ważności Eucharystii. A jednak są, aby nas uczyć bezinteresownego miłowania; aby nam przypominać, że miłość składa się również - może nawet przede wszystkim - z tysięcy rzeczy, bez których można by było się obejść. Można przecież się obejść bez pocałunku na dzień dobry. Można się obejść bez promiennych oczu. Można się obejść bez uśmiechu. Można się obejść nawet bez życzeń w dniu urodzin, imienin, czy w rocznicę ślubu. Bez tego wszystkiego można się obejść... Można się obejść w miłości bez tysięcy drobiazgów, tylko czy warto?! Kwiaty mówią, że nie! Och, nie warto rezygnować z powiedzenia żonie: "Jesteś piękna". Nie warto rezygnować z zapytania: "Czy dobrze mi w tym krawacie?" Nie warto rezygnować! Nie warto! Ludzie kochani! Za-piszcie swoją miłość tysiącami na pozór bezużytecznych drobiazgów, bo bez nich Wasza miłość będzie tylko szkieletem miłości. Będzie, ale będzie jej bardzo wiele brakowało. O, wy wszyscy, którzy swoją miłość przeżywacie od lat! Nie rezygnujcie z drobiazgów!
Jest jeszcze jeden problem. Możecie pochodzić z takich rodzin, w których rezygnowano z drobiazgów. Może przez całe twoje dzieciństwo nie widziałeś, jak ojciec tulił twoją mamę. Może przez całe życie nie widziałeś tysięcy rzeczy, które zobaczyć trzeba, aby być normalnym w miłości; aby miłość objawiała się w tobie wszystkimi kolorami tęczy, wszystkimi odcieniami życia. Gdyby tak było, to pokazując ci kwiaty przed ołtarzem, chcę cię prosić z miłością, ale bardzo zdecydowanie: Zamknij rozdział twojej domowej miłości. Trzeba opuścić ojca twego i matkę twoją. Powtarzam: jeśli w twoim rodzinnym domu, na twoim podwórku, czy w twoim środowisku był zły styl miłowania, styl miłości małżeńskiej, to trzeba go opuścić. Nie można się usprawiedliwiać przez całe życie: "Taki był mój dom". Dorosły człowiek musi w którymś momencie sobie powiedzieć: "W moim domu było nie tak, jak trzeba. Ja muszę to ustawić inaczej" i musi podjąć walkę o kształt swojej miłości.
Rozumiem, że wiele może cię usprawiedliwiać, ale my przecież nie szukamy tutaj usprawiedliwień. My szukamy sposobu, jak doprowadzić do szczytu naszą miłość. Oczywiście, przyznaję ci rację: Będziesz musiała, będziesz musiał więcej pracować nad kształtem swojej miłości niż ci, którzy mieli szczęście urodzić się w rodzinach żyjących miłością na co dzień. Co z tego? Pracuj więcej! "Synowie tego świata są bardziej roztropni w rzeczach tego świata" (Łk 16,8). Jeżeli w rodzinnym spadku nie otrzymałeś pieniędzy, domu, czy czegokolwiek, to przecież wiesz, że sam musisz zdobyć to, czego rodzice nie potrafili albo nie mogli ci dać. Na tej samej zasadzie - pokazując kwiaty przed ołtarzem - mówię Ci: Przede wszystkim musisz zdobyć Miłość! Musisz nauczyć się kochać. Musisz nauczyć się patrzeć na ludzi jak na przyjaciół i nawiązywać przyjazne relacje. Musisz nauczyć się żyć tym tysiącem drobiazgów bezużytecznych a do miłowania koniecznych.
Gdy jesteśmy przy drobiazgach, to bardzo proszę o uwagę, gdyż chcę wyjaśnić coś ogromnie ważnego. Jeśli zapytałbym którąś, bądź któregoś z Was, czy okazujecie sobie miłość również poprzez "drobiazgi" - poprzez drobne gesty i słowa - odpowiecie twierdząco. Jest jednak poważny problem: W wielu rodzinach są to jedynie te drobiazgi, które mąż sam zaplanował okazać żonie albo żona sama zaplanowała okazać mężowi. Powiedzmy, że przejąłeś się moim wezwaniem, aby w miłości małżeńskiej nie brakło drobiazgów i postanowisz sobie: w tym tygodniu ofiaruję mojej żonie trzy drobiazgi; przyniosę jej kwiaty, zrobię zakupy i posprzątam w mieszkaniu. To bardzo dużo. Temu brakuje jednak jeszcze jednego: gdy żona poprosi o coś innego niż to, co zaplanowałeś - wtedy nie słyszysz jej prośby. Tu właśnie zaczyna się problem. Czasami żona, czy mąż, nic nie powie w takiej sytuacji. Gdybyś jednak patrzył na nią, gdybyś na niego patrzyła sercem, to byś widział, że trzeba w tym tygodniu pomyśleć jeszcze o czwartym drobiazgu (maleńkim). Właśnie w tym widzę Wasz dramat, że w Waszym życiu są drobiazgi, które żeście sobie za-pla-no-wa-li, postanawiając sobie: okażę miłość mojej żonie, memu mężowi, w taki, taki i jeszcze w taki sposób. Powiem więcej: czasami - a nawet często - tych drobiazgów jest nie tylko trzy, ale czterdzieści pięć, siedemdziesiąt dwa, a może nawet sto dziewięćdziesiąt cztery i... jest źle, bo nie ma tego jednego, jedynego drobiazgu, na który żona czy mąż czeka. I wtedy te sto dziewięćdziesiąt cztery traci na wartości. Czasami bowiem w tygodniu, w którym było sto dziewięćdziesiąt cztery drobiazgi, wystarczyłby tylko jeden. No, może dwa. Bo widzicie, my miłość musimy okazywać nie tylko według tego, cośmy sobie sami wymyślili, zaplanowali i postanowili. Miłość musi być odpowiedzią na pragnienia drugiej strony. Czy wy to słyszycie?! To jest ogromnie ważne.
Nie wystarczy czynić dobro. Trzeba czynić to dobro, którego w danym momencie ktoś pragnie. Jeżeli ja w tym momencie śpiewałbym piękną arię operową (to jest niemożliwe, ale powiedzmy, że bym śpiewał...) byłoby to dobre i piękne, ale nie na miejscu, bo ja teraz mam mówić kazanie. Tak samo jest z Waszymi gestami miłości. Nie wystarczą te gesty, które wy chcecie okazać, choćby były wielkie i piękne. Są również potrzebne te gesty, których ktoś chce doświadczyć.

POCAŁUNEK OŁTARZA
spis treści

Gdy kapłan przychodzi przed ołtarz - klęka przed nim, a następnie go całuje. Wy też uklękliście, wchodząc do kościoła. Klękamy przed kimś, kogo bardzo kochamy albo przed kimś kto jest bardzo wielki. Wiecie to doskonale, bo ileż razy klęczeliście przed sobą w tych momentach, gdy inaczej nie potrafiliście wyrazić Waszej miłości i w tych momentach, gdy czuliście wielkość drugiej strony. Gdy przychodzicie do kościoła i klękacie przed Bogiem, macie szansę przypomnieć sobie, że jest miłość ważniejsza i większa od Waszej miłości - Miłość niebotyczna - a wy nie jesteście Waszą własnością. Ostatnio czytałem książkę o fantastycznym małżeństwie Jacques'a i Raissy Maritain . Właśnie w dzienniku Jacques'a Marita-in znalazłem taką piękną notatkę: "Do tej pory - w mojej pysze i egoizmie - modliłem się codziennie: Boże daj szczęście mojej Raissie. Wreszcie jednak zrozumiałem i od dzisiaj Cię proszę: Boże pomóż mi, abym potrafił dać szczęście Twojej Raissie, którą mi podarowałeś". Te słowa są ogromnie ważne! Cały świat został nam podarowany. Również my zostaliśmy sobie podarowani na różne sposoby. Ja nie jestem Waszą własnością, a jednak zostałem Wam podarowany. Wy nie jesteście moją własnością, a jednak zostaliście mi podarowani. Tak samo w małżeństwie: Ty nie jesteś własnością twego męża, ale zostałaś mu podarowana, aby być jego żoną. Ty nie jesteś własnością twojej żony, ale zostałeś jej podarowany, aby być jej mężem. Nie chodzi o jakieś ograniczenie twoich praw, lecz o to, byś stanąwszy w prawdzie uznał, że wszystko jest Boże. To tak, jak pisał Żeromski: "Ta puszcza jest niczyja. Nie moja, ani twoja jeno święta, jeno Boża", a jednak została nam dana. W naszej pysze i zarozumiałości - jak powiada Jacques Maritain - chciałoby się powiedzieć Bogu, myśląc o swojej żonie czy mężu: To jest moje. Tymczasem, to jest Boże. Świadomość, że to jest Boże, wcale nam nic nie odbiera, bo cały świat jest Boży, ale został nam podarowany. Świadomość, że nasza żona, nasz mąż należy do Boga, każe nam tylko z wielką odpowiedzialnością i drżeniem troszczyć się o nich. Nie pozwala kształtować swej żony czy męża na swój obraz, a każe służyć temu obrazowi, jaki Bóg chce w nich ukształtować. Klękając przed majestatem Boga, gdy wchodzimy do kościoła, uznajemy, że On jest naszym Panem. To zaś musi mieć konsekwencje w naszym życiu codziennym. Zresztą, ileż to razy mówimy: "My, Twoja własność. My, Twoje dzieci". Tak się zachwycamy papieskim " Totus Tuus". Ideał zamknięty w słowach "Totus Tuus", "Tota Tua" czyli cały Twój, cała Twoja, jest programem życia nie tylko dla Ojca Świętego, dla księdza czy siostry zakonnej. Każdy mąż - dojrzewając wewnętrznie - musi nauczyć się mówić o sobie do Boga "Totus Tuus" a o swojej żonie "Tota Tua". To samo dotyczy żony.
Cóż to zmienia? Jak z większym szacunkiem dotyka się chleba przemienionego w Ciało Pańskie niż zwykłego chleba, tak z większym szacunkiem obchodzimy się ze swoją żoną, czy mężem, mając świadomość, że to całkowita własność Boga. Jak z większym szacunkiem bierze się do rąk kielich mszalny niż kieliszek, tak samo z większym szacunkiem obchodzimy się ze swoją żoną, czy mężem, mając świadomość, że to całkowita własność Boga. Chociaż jeden i drugi chleb jest "dla nas", chociaż jedno i drugie wino jest "dla nas", to jednak inaczej traktujemy to, co należy do Boga, co Bogiem jest przepełnione... Z większym szacunkiem... Widać to przy puryfikacji kielicha, przy zbieraniu najmniejszych kruszynek z zatroskaniu, aby nic nie uronić, nie sprofanować. Świadomość obcowania ze "świętym" na-pełnia nas drżeniem. W języku Biblii "święta" czy "święty" znaczy należący do Boga. Twoja żona jest "święta"! Twój mąż jest "święty"!

PO STOPNIACH OŁTARZA
spis treści

Kapłan, uklęknąwszy przed ołtarzem, naraz wstaje i zaczyna iść po stopniach ołtarza. Warto pamiętać, że te stopnie symbolizują Kalwarię i mają przypominać zbliżającemu się do ołtarza kapłanowi gdzie idzie i po co tam idzie.
Za każdym razem, gdy kapłan idzie po stopniach ołtarza, rodzina chrześcijańska musi więc sobie przypominać, że jeśli jej życie ma być Eucharystią, jeżeli chcemy oddawać Bogu chwałę w naszym ciele i w nasze...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin