Mniejsza biografia św. Franciszka - św. Bonawentura Jan Fidanza.doc

(370 KB) Pobierz

 

Św. Bonawentura Jan Fidanza

 

MNIEJSZA BIOGRAFIA ŚW. FRANCISZKA

przełożył O. Salezy Kafel OFMCap

KRAKÓW 1976

JEGO NAWRÓCENIE

Czytanie pierwsze

Pochodzenie św. Franciszka

„Okazała się łaska Boga, naszego Zbawiciela'" (Tt 2,11) w tych najnowszych czasach w Jego słudze Franciszku, którego „O/ciec miłosierdzia" (2 Kor 1,3) i „świateł" (Jk 1,17) obdarzył tak obfitym błogosławieństwem, że jak to jasno widać na dziejach jego życia, nie tylko wyprowadził go z ciemności światowych na światło, lecz również uczynił sławnym dzięki doskonałym zaletom cnót i zasług, a także wybitnym przez ukazanie w nim wspaniałych tajemnic Krzyża. Pochodząc z Asyżu, małego miasteczka w Dolinie Spole-tańskiej, otrzymał najpierw od matki imię Jan, a następnie od ojca Franciszek. Zatrzymał imię otrzymane od ojca, ale nie zrezygnował także z imienia nadanego mu przez matkę. Chociaż jednak w młodzieńczym wieku karmiony był światową próżnością razem ze swoimi towarzyszami oraz został przeznaczony do zajmowania się sprawami handlowymi, po krótkim okresie uczenia się w szkółce przynoszącymi zysk, to jednak, dzięki pomocy z niebios, nie poszedł za pożądliwością ciała razem ze swawolnymi chłopcami i razem z chciwymi kupcami ,/iie złożył swej nadziel w pieniądzach i skarbach" (Syr 31,8).

Czytania drugie

Wrodzone zalety. Choroba

Dzięki Miłosierdziu Bożemu młody Franciszek był obdarzony uprzejmą łagodnością i szczodrą litością wobec ubogich. Wzrastała ona wraz z nim od dzieciństwa i napełniła jego serce tak wielką życzliwością, że już nie jako głuchy słuchacz Ewangelii postanowił sobie, iż każdemu proszącemu przyjdzie z pomocą, zwłaszcza gdyby ten powoływał się na miłość Bożą. W kwiecie wieku zobowiązał się mocnym przyrzeczeniem, że nigdy proszącym z miłości do Pana niczego nie odmówi, jeżeli tylko będzie w stanie. Tego szlachetnego postanowienia nie złamał aż do śmierci i osiągnął wielkie umiłowanie Boga, a także wzrost w Łasce. Zaprawdę, chociaż ten płomyk miłości Bożej zawsze płonął w jego sercu, to jednak jako młodzieniec nie znał jeszcze tajemnicy Bożej mowy, ponieważ był uwikłany w sprawy ziemskie. Zrozumiał to dopiero wówczas, gdy spoczęła na nim ręka Pańska i na zewnątrz został doświadczony przedłużającą się ciężką chorobą, wewnętrznie zaś oświecony namaszczeniem Ducha Świętego.

mS

d

!i

Czytanie trzecie

Szczodrobliwość. Wizja

Po odzyskaniu sił ciała i wewnętrznym przemienieniu duszy na lepsze, niespodziewanie spotkał pewnego rycerza, szlachetnego pochodzenia, lecz ubogiego. Poruszony wspomnieniem wspaniałomyślności  Króla i ubogiego Chrystusa został ogarnięty tak wielkim współczuciem^wobec tego rycerza, że wszystko, co przygotował dla siebie, nawet odzienie, z którego się rozebrał i natychmiast mu podarował. Następnej nocy, gdy był pogrążony we śnie. Pan, do którego miłość sprawiła, że przyszedł z pomocą ubogiemu rycerzowi, ukazał mu dzięki  łaskawemu objawieniu piękny i duży pałac, w którym znajdowało się dużo rycerskiej zbroi z wyciśniętym znakiem krzyża. Obiecał mu także i zapewnił go z całą stanowczością, że to wszystko, co widział będzie przeznaczone dla niego i jego żołnierzy, jeżeli odważnie i wytrwale podejmie sztandar krzyża Chrystusowego. Od tej pory wycofując się ze zgiełku zajęć publicznych, poszukiwał miejsc samotnych, będących przytułkiem smutnych i cierpiących. Tam bezustannie oddawał się niewypowiedzianym westchnieniom i po długich, wytrwałych modlitwach zasłużył sobie na wysłuchanie swego pragnienia, aby Pan okazał mu drogę doskonałości.

Czytanie czwarte

Inna wizja

Któregoś dnia, gdy tak odosobniony trwał na modlitwie, ukazał mu się Jezus Chrystus jakby przybity do krzyża swym ewangelicznym słowem:,,Kto chce pójść za mną, niech zaprze się siebie samego i weźmie krzyż swój i naśladuje mnie" (Mt 16,24), tak mocne wrażenie wywarł na nim, że wewnętrznie jego duszę rozpalił żarem miłości i przepełnił bólem współcierpienia. Bowiem na wspomnienie tego widzenia dusza jego rozpływała się a pamięć Męki Chrystusowej tak bardzo przeniknęła całe jego serce, że i rany ukrzyżowanego Pana jakby zawsze oglądał wewnętrznym wzrokiem umysłu i z trudem mógł się powstrzymać od zewnętrznych objawów głębokiego rozrzewnienia.  Dlatego, gdy już w zamian za miłość Jezusa Chrystusa „wzgardził całym bogactwem swego domu za nic je uważając" (PnP 8;7), był przekonany, że znalazł „skarb ukryty" i bezcenną „perłę" (Mt 13,44 nn), a urzeczony pragnieniem  ich  posiadania  zdecydował  się  pozbyć  się  wszystkiego, by zgodnie z Bożym sposobem zamienić światowe zajmowanie się kupiectwem na ewangeliczne.

Czytania piąte

Boże polecenie

Wyszedłszy któregoś dnia za miasto, aby wśród pól oddać się rozmyślaniu, gdy przechodził koło kościółka św. Damiana, chylącego się z powodu starości ku ruinie i pod wpływem Ducha Świętego wszedł do wnętrza, aby się pomodlić, upadł na twarz przed podobizną Ukrzyżowanego i doznał w czasie modlitwy ogromnej pociechy ducha. Gdy oczyma napełnionymi łzami wpatrywał się w Krzyż Pański, wyraźnie usłyszał dochodzący do niego z Krzyża głos mówiący trzykrotnie: „Franciszku, idź, napraw mój dom, który, jak widzisz, cały ulega zniszczeniu". Mąż Boży najpierw przeraził się z powodu tego dziwnego nakazu wydanego głosem wprawiającym w zdumienie, następnie przepełniony radością i podziwem natychmiast wstał, aby przygotować się da wykonania polecenia odnośnie do materialnej odnowy kościółka; jednak słowo skierowane do niego dotyczyło przede wszystkim tego Kościoła, który Chrystus nabył za cenę swej najdroższej Krwi, jak go pouczył o tym Duch Święty i sam Franciszek wyznał później swoim bliskim.

Czytanie szóste

Pobyt przy kościele fw. Damiana. Gniew Ojca. Ufność Franciszki 2. miłości do Chrystusa, sprzedał wszystko, co mógł, pieniądze dał ubogiemu kapłanowi, mieszkającemu przy wspomnianym kościele, na jego odnowę, wspomagał także biednych. Pokornie również prosił kapłana, aby mu pozwolił zatrzymać się na jakiś czas u niego. Na zamieszkanie kapłan ów zgodził się, ale pieniędzy nie przyjął z obawy przed rodzicami. Wówczas ów prawdziwy wzgardzicie! pieniędzy, wyrzucając przez okno ciężar metalu, okazał, że lekceważy pieniądze jak proch ziemi. Będąc przekonanym, że to wszystko wzbudzi rozgniewanie ojca przeciw niemu, aby dać upust jego gniewowi, przez jakiś czas schował się w ukrytej grocie poszcząc, modląc się i płacząc. Napełniony jednak duchową radością i „uzbrojony mocą z wysoka" [Łk 24,49) wyszedł ufnie na zewnątrz i odważnie wszedł do miasta. Młodzi zobaczywszy go ze zniszczoną twarzą i tak dziwnie postępującego uznali, że postradał zmysły i z tego powodu obrzucili go błotem ulicznym, i jak chorego umysłowo atakowali, aby go pobić, ubliżając mu różnymi wyzwiskami. Sługa Boży pod wpływem wyrządzonej mu krzywdy nie załamał się i nie zmienił swego postępowania, ale jak głuchy przechodził pomiędzy wszystkimi.

 

Czytanie siódme

Doskonała wyrzeczenie

Ponad wszystkich natomiast jego ojciec, pałający gniewem i groźbami, jakby zapominając o naturalnym uczuciu litości, zaczął okrutnie bić, przyprowadzonego do domu syna, a następnie zakuł go w kajdany, aby przez udręczenia cielesne nakłonić duszę do powabów światowych. Przekonując się jednak z doświadczenia, że sługa Boży zdolny był ochoczo znosić wszelkie przykrości z miłości do Chrystusa jasno pojął, że nie jest w stanie zawrócić go z obranej drogi; zaczął wówczas nalegać, aby poszedł z nim do biskupa miasta i na jego ręce zrzekł się zupełnie prawa dziedziczenia majątku ojcowskiego. Sługa Pański natychmiast się zgodził to wykonać i zaraz, gdy tylko stanął przed biskupem bez najmniejszej zwłoki i wahania, nie czekając na niczyje słowo w milczeniu, zdjął wszystkie swoje szaty, zrzucił nawet opaskę z bioder i wobec wszystkich obecnych, jak w upojeniu duchowym, nie wzbraniał się przed zupełnym obnażeniem a to z miłości ku Temu, który zawisł za nas obnażony na krzyżu.

Czytanie ósme

Wśród rozbójników i trędowatych

Tak więc jak człowiek zupełnie wyrzekający się tego świata, uwolniony od więzów ziemskich pożądliwości, opuściwszy miasto, spokojny i wolny wśród lasów wyśpiewywał w języku francuskim pochwały Pana. Gdy napadli na niego bandyci, herold wielkiego Króla nie przestraszył się i nie przestał chwalić Pana, jako że był pielgrzymem na wpół nagim i nic nie mającym, a nawet za przykładem apostołów cieszył się w tym utrapieniu. Następnie miłośnik doskonałej pokory udał się na posługiwanie trędowatym, aby poddając się pod jarzmo posługiwania ludziom cierpiącym i odrzuconym, mógł sam najpierw nauczyć się doskonale pogardy dla siebie i świata, zanim zacznie uczyć innych. Wprawdzie początkowo czuł ogromną odrazę i brzydził się nimi, ale gdy obficiej spłynęła na niego łaska, oddał się im na posługiwanie, tak pokornym sercem, że obmywał im nogi, zawiązywał wrzody, oczyszczał rany i obmywał ropiejące części ciała. Pod wpływem niesłychanego zapału posuwał się do tego rodzaju skrajności, że nawet całował ich rany, dotykając swoimi ustami zgnilizny, aby „nasycony hańbą" (Lm 3,30), pychę ciała z całą mocą mógł poddać ,jprawu ducha" (Rz 8,2) i w pełni opanować siebie, zwyciężywszy najbliższego sobie wroga.

Czytania dziewiąte

Odnowa kościołów

Ugruntowawszy się już w Chrystusowej pokorze, stając się bogatym przez ubóstwo, chociaż właściwie nic nie posiadał, rozpoczął zgodnie z otrzymanym poleceniem z krzyża odbudowę kościoła tak gorliwie, że i ciało wyniszczone postami obarczał dźwiganiem kamieni; nie wzbraniał się prosić o pomoc i jałmużnę u tych, z którymi niegdyś opływał w dostatkach. Towarzyszyło mu oddanie wiernych, którzy już zaczęli poznawać wspaniałą cnotę męża Bożego i dlatego mógł odnowić nie tylko kościółek św. Damiana, ale także zniszczone i opuszczone kościoły Księcia Apostołów i chwalebnej Dziewicy, aby to, co na płaszczyźnie duchowej, Bóg zamierzał przez niego zdziałać później, już teraz zostało zaznaczone w sposób tajemniczy widzialnym dziełem. Albowiem na podobieństwo tej potrójnej odnowy kościołów pod przewodnictwem świętego męża miał być trojako odnowiony cały Kościół według wzoru, reguły i nauki podanej przez Chrystusa. Teraz widzi m w-że-głos z krzyża trzy razy nawołujący do odnowienia kościołów był wstępnym znakiem tego, co się dokonało dzięki założonym przez Franciszka Trzem Zakonom.

ZAŁOŻENIE ZAKONU l SKUTECZNOŚĆ GŁOSZENIA EWANGELII

Czytanie pierwsza

Naukt Ewangelii

Po ukończeniu remontu trzech kościołów, gdy niestrudzony mieszkał przy tym kościółku poświęconym Matce Bożej, dzięki pomocy Tej, która dała Zapłatę za nasze zbawienie, zasłużył sobie na to, że znalazł drogę doskonałości przez otrzymanie od Boga ducha ewangelicznej prawdy. Gdy bowiem któregoś dnia podczas Mszy św. czytano słowa Ewangelii (Mt 10,9 nn), w których została podana ewangeliczna norma życia dla uczniów posłanych na przepowiadanie Królestwa Bożego, mianowicie aby „nie mieli złota ani srebra ani pieniędzy w swoich trzosach ani torby podróżnej ani dwóch tunik ani sandałów ani laski" natychmiast po usłyszeniu tych słów Duch Chrystusowy obdarzył go taką mocą i tak go namaścił, z« przyjął dosłownie wspomnianą formę życia nie tylko przez poznanie

i uczucie, ale także w praktycznym życiu i ubiorze. Zaraz bowiem zdjął obuwie, odrzucił laskę, torbę i pieniądze, zadowolony z jednej tylko tuniki, pozbył się pasa, na miejsce którego wziął kawałek sznura; usuwając także z swego serca troskę o sprawy materialne, wykonał wszystko tak, jak słyszał i dostosował się zupełnie do wymagań stawianych przez słuszną zasadę apostolską.

Czytanie drugie

Głoszenie pokuty

Następnie, ogarnięty zupełnie płomieniem Ducha Chrystusowego, zaczął jak drugi Eliasz żyć gorliwą troską o prawdę. Zaczął także zachęcać innych do pokuty. Słowa jego nie były próżne, ani wywołujące drwiny, ale pełne mocy Ducha Świętego przenikały wszystkie zakamarki serca. Słuchających wprawiały w ogromne zdumienie, a swą potężną skutecznością doprowadzały dusze zatwardziałe do prawdziwej skruchy. Wielu przekonanych o jego wspaniałym i świętym postanowieniu, i to zarówno na podstawie prawdziwości jego prostej nauki jak i życia, zaczęło za jego przykładem zapalać się do czynienia pokuty. Wielu mężczyzn, opuściwszy wszystko, przyłączyło się do niego, przyjmując jego ubiór i sposób życia. Pokorny mąż zdecydował się nazwać ich określeniem „Bracia Mniejsi".

Czytanie trzecie

Zapewnienie o odpuszczeniu grzechów. Podróż do Rzymu Gdy dzięki łasce powołującego Boga liczba Braci wzrosła i było ich już sześciu, pobożny ich Ojciec i Pasterz, znalazłszy jedno samotne miejsce opłakiwał w wielkiej goryczy serca okres życia swej młodości spędzonej nie bez winy. Błagał także o łaskę i przebaczenie dla siebie i dla swoich duchowych synów, których zrodził w Chrystusie. Ogarnęła go wielka radość, gdy otrzymał zapewnienie o zupełnym odpuszczeniu wszystkich grzechów „aż do ostatniego" (Mt 5,26). Następnie w stanie zachwytu był cały pogrążony w ożywiającym kręgu światła i dostąpił poznania przyszłości odnoszącej się do niego i jego Braci. Sam później z wielką tkliwością powiedział dla umocnienia małej gromadki, że wkrótce dzięki miłosierdziu Bożemu Zakon się rozwinie i rozszerzy. Były to prorocze słowa. Nie trzeba było długo czekać, aby przyłączyli się inni i liczba ich wzrosła do dwunastu. Wówczas sługa Boży zdecydował udać się z tą grupką ludzi obdarzonych

rostotą do Stolicy Apostolskiej, aby ukazany mu przez Pana sposób życia, który w krótkości słowa spisał, został zatwierdzony przez najwyższą władzę Stolicy Świętej. Pokornie i wytrwale o to zabiegał.

Czytanie czwarte

U Papieża

Gdy więc zgodnie z postanowieniem udał się wraz z towarzyszami w drogę, aby stanąć przed obliczem Najwyższego Kapłana, którym był wówczas Innocenty III, uprzedziła ich łaskawie moc i mądrość Boża. Chrystus bowiem przez specjalną wizję przysposobił swego Zastępcę, aby przyjął na audiencji proszącego biedaczynę i zgodził się na to, o co on będzie prosił. Biskup Rzymu widział bowiem we śnie, że bazylika Late-rańska jest bliska zawalenia się. Jednak pewien człowiek, skromny i niepo-kaźny, własnymi barkami podtrzymał ją przed upadkiem. Skoro mądry papież zobaczył sługę Bożego, dostrzegł w nim również czystość duszy obdarzonej prostotą, pogardą świata, miłością do ubóstwa, stałością w podjętym postanowieniu, gorliwością o zbawienie dusz i żarem świętego entuzjazmu jego woli, powiedział: „Naprawdę, to jest ten, który dziełem i nauką Chrystusa podtrzyma Kościół". Następnie, okazując odtąd szczególną cześć wobec Franciszka i we wszystkim przychylając się do jego prośby, zatwierdził Regułę, udzielił prawa do głoszenia pokuty i przychylił się do tego o co prosił, obiecując, że później chętnie i szczodrze udzieli mu tego wszystkiego, o co poprosi.

Czytanie piąte

Powrót

Ufając   łasce   Bożej   i   autorytetowi   Najwyższego   Kapłana,  Franciszek

z  wielką   nadzieją   udał   się  w drogę  powrotną  na  Dolinę  Spoletańską,

aby   prawdę   ewangelicznej  doskonałości,   którą  poznał  swoim  umysłem

a związał się z nią profesją, czynami wprowadzić w życie i głosić słowami.

W omawianej z towarzyszami również kwestii, czy powinni żyć wśród ludzi

czy też udać się na miejsca samotne, przez wytrwałą modlitwę starał się

dczytać wolę Bożą, a oświecony blaskiem objawienia z niebios zrozumiał,

e na to został posłany przez Pana, aby zdobywał dusze dla Chrystusa,

którego szatan starał się je oderwać. Uważając, że należy wybrać raczej

życie  w poświęceniu  się  dla  wszystkich,  aniżeli   mieć  na uwadze siebie

samego, zatrzymał się w opuszczonej szopie w pobliżu Asyżu, aby tam żyć razem z Braćmi według normy świętego ubóstwa obowiązującej całe Zgromadzenie i głosić Słowo Boże ludowi w różnych miejscach i w różnym czasie. Stając się więc ewangelicznym heroldem, chodził po miastach i wioskach i głosił Królestwo Boże nie w „uczonych słowach mądrości ludzkiej, lecz w mocy Ducha Świętego" (1 Kor 2,13). Pan kierował nim i obdarzał jego mowę światłem objawienia, a także „potwierdzał naukę znakami, które jej towarzyszyły" (Mk 16,20).

Czytanie szóste

Ukazanie się Braciom

Pewnego razu czuwając trwał na modlitwie oddalony fizycznie od swoich synów, jak to miał w zwyczaju. Około północy, gdy niektórzy Bracia odpoczywali, a inni pogrążeni jeszcze byli w modlitwie, wóz ognisty przedziwnie błyszczący, nad którym unosiła się kula podobna do mocno świecącego słońca, przetoczył się przez drzwi mieszkania Braci trzy razy tam i z powrotem. Modlący na ten dziwny i oczywisty widok zdumieli się bardzo; śpiący obudzili się i przelękli równocześnie. Doznali także identycznego oświecenia serca, jak oświetlenia ciała, bo mocą tego przedziwnego światła ich świadomość stała się jakby odkryta dla drugich, l wszyscy zgodnie zrozumieli, patrząc sobie nawzajem w serca, że św. Ojciec Franciszek został im przez Pana ukazany w tak przemienionej postaci, jakby „przychodząc w duchu i mocy Eliasza" (Łk 1,17), stawszy się duchowym księciem, jakby „rydwanem Izraela i jego jeźdźcem" (2 Krl 2,12). Powróciwszy zaś święty mąż utwierdził ich w sprawie tej cudownej wizji, zaczął przenikać tajniki ich sumień i przepowiadać przyszłość i tak jaśnieć cudami, że postępować według jego nauki i przykładu było dla wszystkich rzeczą najbardziej oczywistą.

Czytanie siódme

Uzdrowienie Brata Morycjusza

W owym czasie pewien zakonnik z Zakonu Krzyżowców imieniem Morycjusz, gdy leżał długo w pewnym szpitalu blisko Asyżu tak ciężko chory, że wydawało się, iż wkrótce umrze, za pośrednictwem posłańca nieustannie błagał Bożego męża, aby raczył wstawić się za nim do Pana.

10

Pobożny mąż przychylając się życzliwie do jego prośby, wziął kawałek hleba i zmieszał go z oliwą lampki, która paliła się przed ołtarzem Matki Bożej i jakby jakieś lekarstwo posłał to za pośrednictwem Braci choremu, mówiąc: „Zanieście ten lek naszemu Bratu Morycjuszowi; dzięki niemu nie tylko w pełni odzyska zdrowie mocą Chrystusa, ale stanie się także dzielnym rycerzem i zaciągnie się na stałe w nasze szeregi", l natychmiast, gdy tylko chory zażył to „lekarstwo", przygotowane pod wpływem działania Ducha Świętego, wstał zdrowy, pokrzepiony od Boga taką siłą ducha i ciała, że wkrótce wstąpił do Zakonu Bożego męża. Przez długi czas nosił na gołym ciele zbroję oraz odżywiał się tylko lichymi potrawami, nie skosztowawszy nawet wina i nie jedząc nic gotowanego.

Czytanie ósme

Wizja i nawrócenie Brata Sylwestra

Również w owym czasie pewien kapłan z Asyżu, imieniem Sylwester, człowiek sumienny w postępowaniu i odznaczający się gołębią prostotą, widział we śnie, że całą okolicę okrążał ogromny smok o strasznym i przerażającym wyglądzie i wydawało się, że zagraża zniszczeniem wszystkiego. Spostrzegł następnie, że jakiś złoty krzyż, wychodzący z ust Franciszka, swoim szczytem dosięgał nieba i robił wrażenie, że jego poprzeczne ramiona rozciągają się aż do krańców ziemi. Na ten wspaniały widok, straszny i okropny smok znikł zupełnie. Gdy to widzenie powtórzyło się trzykrotnie, pobożny i Bogu oddany mąż zrozumiał, że Franciszek został przeznaczony przez Pana, aby chwyciwszy sztandar chwalebnego Krzyża, zniszczył siłę wpływu piekielnego smoka i odmienił dusze wiernych promieniującym światłem prawdy zarówno nauką jak i swoim życiem. Opowiedział o tym mężowi Bożemu i następnie innym, wkrótce zaś porzucając świat za przykładem Ojca wytrwale kroczył śladami Chrystusa a jego życie w Zakonie potwierdzało autentyczność widzenia, które miał przed wstąpieniem do Zakonu.

ł^~t«o

Czytanie dziewiąte

Wizje Brata Pacy fika. Znak „Tau"

Pewien Brat, imieniem Pacyfik, żyjąc jeszcze w świecie, spotkał w San

Severino sługę Bożego, głoszącego kazanie w klasztornym kościele. Spoczęła

iim ręka Pańska i zobaczył  Franciszka naznaczonego jakby krzyżem

n

z dwu skrzyżowanych mieczy jaskrawo jaśniejących. Były one tak ułożone, że jeden sięgał od stóp do głowy, a drugi, przechodząc przez pierś, końcami swymi dotykał rozłożonych rąk. Nie widział jego twarzy, lecz wkrótce po zauważeniu tak wielkiego cudu poznał go, nie mógł wyjść z podziwu, a mocą jego słów skruszony i jakby przeszyty mieczem ducha wychodzącym z jego ust, wzgardziwszy w zupełności próżnościami tego świata, przyjął sposób życia błogosławionego Ojca. Następnie w Zakonie postępując na drodze doskonałej świętości, zanim został Ministrem Prowincjalnym we Francji, a był on pierwszym, który spełniał tam ten obowiązek, zasłużył sobie na to, że zobaczył wielki znak „Tau" na czole Franciszka. Znak ten mieniąc się różnymi kolorami zdobił twarz Franciszka godną podziwu pięknością. Bowiem Mąż Boży znak ten otaczał szczególną czcią, często mówił o mm w swoich przemówieniach, wykonywał go na początku swoich zajęć i własnoręcznie podpisywał się tym znakiem na listach, które od serca wysyłał jak gdyby całą jego troską było — według wyrażenia Proroka (Ez 9,4) — naznaczyć znakiem „tau na czołach ludzi płaczących i bolejących", autentycznie nawróconych do Jezusa Chrystusa.

WSPANIAŁOŚĆ CNÓT FRANCISZKA

Czytanie pierwsze

Surowość życia

Wybitny naśladowca ukrzyżowanego Jezusa, mąż Boży Franciszek, od pierwszych chwil swego nawrócenia ujarzamiał swoje ciało tak surową karnością i powstrzymywał twardymi prawidłami wady i poruszenia zmysłowe, że z musu spożywał to, co jest konieczne dla podtrzymania życia. Gdy był zdrowy bardzo rzadko przyjmował gotowane pokarmy, a gdy je przyjmował to albo dosypując popiół czynił je gorzkimi albo dolewaniem wody odbierał im właściwy smak. Zachowując również surowość w używaniu małej ilości napojów, powstrzymywał swoje ciało od picia wina, aby łatwiej przenieść swoją duszę do światła mądrości. Możemy tutaj śmiało stwierdzić, że i świeżej wody nie pił wystarczająco, gdy męczył go żar pragnienia. Gdy ciało jego było znużone często kładł się na gołej ziemi, podkładając pod głowę kamień albo drzewo. Chodził w ubogim i szorstkim odzieniu, bo doświadczenie uczy, że złego ducha zmusza się do ucieczki twardym i szorstkim odzieniem a miękkie szaty sprzyjają pokusom.

Czytanie drugie

Troska o cnotę czystości

Surowy w zachowaniu dyscypliny uważnie czuwał na „swej strażnicy" (Iz 21 8). Szczególnie strzegł bezcennego skarbu czystości, który nosimy w glinianych naczyniach" (2 Kor 4,7; 1 Tes 4,4). Starał się zachować nienaruszoną czystość w świętym poszanowaniu całej swej osobowości — człowieka wewnętrznego i zewnętrznego. Dlatego w początkach swego nawrócenia zanurzał się wiele razy zimową porą w rowie z lodem i śniegiem, uniesiony duchowym zapałem i mocą, aby i najbliższego wroga doskonale sobie podporządkować a białą szatę czystości ustrzec od ognia cielesnej rozkoszy. Przez tego rodzaju postępowanie zajaśniał tak wielkim pięknem skromności, że dla osiągnięcia doskonałego panowania nad ciałem, „zawarł przymierze z oczyma" (Job 31,1); wydawało się, iż nie tylko unikał zmysłowych spojrzeń, ale wystrzegał się zupełnie jakiegokolwiek spojrzenia na rzeczy nic niewarte.

Czytanie trzecie

Dar łez. Pogoda ducha

Chociaż osiągnął czystość duszy i ciała i zbliżył się w jakiś sposób do szczytu świętości, to jednak nie przestawał ustawicznie rozpływać się we łzach dla obmycia oczu ducha, w pragnieniu osiągnięcia czystości duchów niebieskich, nie licząc się z utratą z tego powodu wzroku ciała. Gdy bowiem z powodu ciągłego płaczu zachorował ciężko na oczy, lekarz radził mu, aby — jeżeli chce uniknąć utracenia wzroku — powstrzymał się od wylewania łez. W żaden sposób nie zgodził się na to twierdząc, że woli utracić wzrok zewnętrzny, aniżeli zrezygnować z łez, które oczyszczają wewnętrzne oczy, którymi będzie mógł oglądać Boga, że nie może hamować odzyskanej nabożności ducha. Mąż Bogu oddany wśród potoków łez promieniował dziwną słodyczą i pogodą wewnętrzną i zewnętrzną, która malowała się na jego twarzy, a równocześnie z powodu czystości świętego sumienia cieszył się tak wielkim namaszczeniem radości, że duchem nieustannie wznosił się ku Bogu, więc we wszystkich swoich pracach ustawicznie się radował.

Czytanie czwarte

Pokora i poddanie się wszystkim

akora, strażniczka i ozdoba wszystkich cnót, zyskała sobie taką pozycję igo męża, że chociaż promieniował wspaniałością całego zespołu cnót,

12

13

to jednak wydaje się, że ona u tego najmniejszego wśród Braci Mniejszych właśnie ona miała szczególne pierwszeństwo, Franciszek był przeświadczony, że jest największym grzesznikiem, że jest mało znaczącym, czy też tylko kruchym i brudnym naczyniem, choć w rzeczywistości był wybranym naczyniem świętości, wielorakich cnót i łask, promieniującym ozdobą i predysponowanym do świętości. Bardzo się starał okazać mało wartościowym zarówno w oczach własnych jak i w oczach innych, ukryte braki ujawaniał w publicznym wyznawaniu, a dary Dawcy ukrywał w tajemnicy swego serca, aby nigdy nie otrzymał pochwały, gdyż to mogłoby być okazją do upadku. Ponadto, aby uczynić zadość wymogom doskonałej pokory (cfr Mt 3,15), usiłował poddać siebie samego nie tylko wyższym od siebie, ale i poddanym a nawet najbardziej prostemu towarzyszowi podróży zwykł był obiecywać posłuszeństwo; aby nie mógł rozkazywać jak przełożony na mocy władzy, lecz jak usługujący i sługa, to nawet z pokory poddanym okazywał posłuszeństwo.

Czytanie piąte

Ubóstwo

Doskonały naśladowca Chrystusa starał się poślubić wieczną miłością również towarzyszkę świętej pokory — wzniosłe ubóstwo, tak że nie tylko ze względu na nie opuścił ojca i matkę, ale także zrezygnował z tego wszystkiego, co mógł posiadać. Nikt tak złota chciwie nie pożądał, jak on ubóstwa i nikt nie był czujniejszy w strzeżeniu skarbu, jak on strzegł tej ewangelicznej perły. Przecież od początku istnienia Zakonu aż do śmierci posiadał tylko jedną tunikę, sznur i pas na biodrach. Wydawało się, że się chlubi tym brakiem i raduje się ubóstwem. Gdy czasem zobaczył kogo, kto w zewnętrznym ubiorze wydawał się być uboższym, natychmiast ganiać samego siebie, pobudzał się do większego niedostatku, jak gdyby szedł w zawody pod względem ubóstwa i bał się, by nie został pokonany w tym szlachectwie ducha. A dlatego tak czynił, że ubóstwo jako zadatek dziedzictwa wiecznego cenił bardziej, aniżeli wszystkie dobra otrzymane w spadku, fałszywe bogactwa uważał za dzierżawę chwilową i nic nie znaczącą, kochał ubóstwo ponad wszelkie bogactwa i w nim starał się wszystkich przewyższyć; właśnie dzięki ubóstwu nauczył się także uważać siebie za niższego od wszystkich.

14

Czytanie szóste

Najbogatszy w braterstwie wszystkich stworzeń

Mąż Boży przez umiłowanie najwyższego ubóstwa nagromadził w świętej prostocie tak wielkie bogactwa, że chociaż nic nie posiadał na własność z rzeczy tego świata, to wydawało się, iż w Stwórcy tego świata był właścicielem wszystkich dóbr. Bowiem bystrym gołębim wzrokiem, to jest pełnym prostoty nastawieniem duszy a także czystym spojrzeniem umysłu wszystko odnosił do Najwyższego Pana, którego uważał za Stwórcę, kochał Go i wielbił we wszystkim. Stawał się przez to uczestnikiem największej hojności, posiadał bowiem wszystko w Bogu a Boga we wszystkim. Rozważając prawdę, że wszystkie stworzenia, choćby one były bardzo małe, pochodzą z jednego Źródła, nazywał je „bratem" lub „siostrą", jakby były jego rodzeństwem. Jednak te, które z natury wyraźniej przedstawiały świętą łagodność Chrystusa i te, które w Piśmie świętym były Jego figurą, kochał bardziej i z większą tkliwością. Z tego powodu pod wpływem mocy nadnaturalnej działo się tak, że zwierzęta z natury swojej zbliżały się ku niemu z dziwną sympatią, a także na jego skinienie były mu posłuszne stworzenia pozbawione zmysłów, jak gdyby ten święty mąż, pełen prostoty i prawości, przywrócony został do stanu pierwotnej niewinności.

Czytanie siódme

Współczucie

W Słudze Bożym słodycz litości wypływała ze źródła miłosierdzia tak obfitą pełnią, że wydawało się, iż ma macierzyńskie serce ku spieszeniu z pomocą biednym ludziom w ich potrzebach. Posiadał wrodzoną dobroć, którą podwajał udzielony przez Chrystusa dar wyjątkowej zdolności współczucia. Dusza jego miała taką litość wobec chorych i biednych, że gdy nie mógł    przynieść    im   pomocy   materialnej,   to   okazywał   przynajmniej uczuciowo swą wielką miłość; gdy tylko zauważył u kogoś jakiś brak czy otrzebę, zaraz zwracał się z gorącą modlitwą do Chrystusa w jego intencji. Ponieważ we wszystkich ubogich widział obraz Chrystusa, dlatego nawet wówczas, gdy otrzymał dla siebie coś koniecznego do życia, nie tylko chętnie dawał spotykanym biedakom, ale nawet twierdził, że należy im to zwrócić, <by chodziło o ich własność. Żadnej wprost rzeczy nie oszczędził - ani aszcza,  ani  tuniki,   ani   książek,  ani   nawet paramentów ołtarzowych,

15

by skwapliwie tego wszystkiego, gdy tylko mógł nie oddał potrzebującym, a nawet pragnąc wypełnić obowiązek miłosierdzia był gotów „wydać siebie samego" (2 Kor 12,15).

Czytanie ósme

Gorliwość o zbawienie dusz

Gorliwość o zbawienie bliźnich, wypływająca z żaru miłości, jak ostry i ognisty miecz przenikała jego wnętrze do tego stopnia, że wydawało się, iż ten mąż robił wrażenie jakb był samą gorliwością, płonącą pochodnią współzawodnictwa serc i cierpieniem pełnym serdecznego smutku. Gdy widział, że dusze odkupione ceną Krwi Jezusa Chrystusa splamił jakikolwiek grzech, to jakby dziwny grot strzały zadawał mu ból. Pod wpływem wrażliwego współczucia tak bardzo płakał i jak matka codziennie je rodził w Chrystusie. Tu było źródło jego łez podczas modlitwy, stąd płynął zapał w głoszeniu kazań i nawet osobliwe sytuacje w dawaniu przykładu, a to dlatego, że nie uważałby siebie za przyjaciela Chrystusa, gdyby nie troszczył się o dusze, które On odkupił. Z tego powodu swoje niewinne ciało, posłuszne i podporządkowane duchowi, które nie wymagało za swe winy żadnych pokut, jednak ciągle obarczał nowymi ciężarami i karami, aby dawać dobry przykład starając się ze względu na innych „chodzić trudnymi drogami" (cfr Ps 16,4), aby też oni mogli doskonale wstępować w ślady Tego, który dla ich zbawienia „Siebie samego na śmierć ofiarował" (Iz 53,12).

Czytanie dziewiąte

Żar miłości i pragnienie męczeństwa

Żar doskonałej miłości Bożej, którym płonął przyjaciel Oblubieńca, uzewnętrznił się w tym, że bardzo pragnął ofiarować siebie samego Panu przez śmierć męczeńską jako „ofiarę żywą" (Rz 12,1). Z tych pobudek trzy razy podejmował podróże do krajów zamieszkałych przez niewiernych, ale dwa razy Bóg zadecydował inaczej i nie dotarł do nich, a za trzecim razem po zniesieniu wielu zniewag, kajdan, biczów i niezliczonych trudów, dotarł dzięki pomocy Pana przed oblicze Sułtana Egipskiego, gdzie głosił Jezusa Chrystusa z tak skutecznym „okazaniem ducha i mocy" (1 Kor 2,4), że sam Sułtan pod natchnieniem Bożym miał podziw dla niego, stał się łagodny i przyjął go u siebie. Dostrzegając zaś w nim żar ducha, stałość woli, pogardę obecnego życia i skuteczność Bożego słowa owładnięty

16

wobec niego takim uczuciem życzliwości, że otoczył go wielkim

ofiarował wiele cennych darów i mocno nalegał, aby z nim

LI   Jednak on mając w pogardzie siebie i świat, patrzył z odrazą

wszystko  co mu ofiarował; widząc zaś że mimo podjętej z zapałem

ób°v   nie   może  osiągnąć tego, co tak bardzo pragnął,  upomniany w

awieniu   powrócił do krajów chrześcijańskich. Stało się zaś tak dlatego,

, przyjaciel Chrystusa szukający ze wszystkich sił śmierci męczeńskiej,

której w żaden sposób znaleźć nie  mógł, nie był  pozbawiony zasług.

upragnionego męczeństwa, a został  zachowany przy życiu, aby później

dzięki specjalnemu przywilejowi mógł być naznaczony święty mi stygmatami.

17

 

ŚW. BONAWENTURY

KAZANIE PIERWSZE O ŚW. FRANCISZKU Z ASYŻU

l

 

Łodi

,Ltworzył Bóg człowieka na obraz i podobieństwo swoje" (Rdz. 1,27)

Wprowadzenie

Zanim będę mówił na powyższy temat, chcę na wstępie odpowiedzieć na pewne pytanie, które mógłby ktoś z Was postawić - a być może wielu spośród Was zadaje je sobie w sercach swoich — z racji może jakiegoś zdziwienia. To pytanie jest podobne do tego, które Aniołowie stawiali, kiedy Pan wstąpił do nieba: „Któż to jest, który idzie z Edomu w farbowanych szatach Bosry?" (Iz 63,1). Tak mówi wielu albo może powiedzieć o mnie, któż jest ten, który przychodzi z odległej ziemi („Edom" znaczy „odległa"), który odważył się mówić w obecności tylu wielkich i dostojnych, wśród tylu świątobliwych, mądrych i znanych osób? — Na pytanie to odpowiem, że były dwie pobudki, które skłoniły mnie do wygłoszenia paru słów pośród tak szanownego grona, chociaż nie starcza mi wiedzy i nie zasługuję na to swoim życiem. Skłania mnie bowiem i pobudza do tego polecenie Papieża czyli posłuszeństwo, ponieważ spodobało się  Najwyższemu  Kapłanowi,  którego należy słuchać i w niczym Mu się nie sprzeciwiać, abym skierował do Was parę słów. l to jest jedno, co mnie skłoniło niezasłużenie do przemawiania wobec Was. Drugi powód — to uczucie jakiejś szczególnej miłości, którą żywię dla św. Franciszka, ponieważ doznałem Jego pomocy w moich potrzebach i właśnie to uczucie miłości skłoniło mnie do tego, abym zabrał głos wśród Was w Jego uroczystość. Te pobudki sprawiły, że spokojnie przystąpiłem do wygłoszenia paru słów. Dlatego także na początku pomodlicie się do 'ego, ponieważ godzi się prosić za mną Pana naszego Jezusa Chrystusa, °ry „sprawia, że głusi słyszą i niemi mówią" - oznacza to, iż „uczynił" ?zyk mniej doświadczonych i mniej doskonałych „wymownym" - aby dał skę wygłoszenia Jego Słowa na Jego chwałę i na cześć św. Franciszka, kże dla zbudowania i pociechy naszych dusz.     % L L ?> L U

„Stworzył Bóg człowieka..."

Powinniście wiedzieć, że jest podwójne stworzenie: jedno w „istnieniu" natury, a drugie w „istnieniu" łaski. Pierwsze istnienie daje stworzenie natury, drugie — łaski. O pierwszym mówi Eklezjasty k :„&<?L stworzył człowieka z ziemi" (Syr 17,1), oczywiście, aby istniał; o drugim stworzeniu mówi Psalm (103,30): „Ześlesz Ducha Twojego i będą stworzone", oczywiście w istnieniu łaski, aby byli dobrymi. Pierwszy sposób istnienia odnosi się do Adama; drugi do św. Franciszka i innych Świętych, którzy przez łaskę zostali ustanowieni, przez Boga powołani i uwielbieni. O św. Franciszku mówi się dwie rzeczy, mianowicie, (że został stworzony) „na obraz" oczywiście Boga i „na podobieństwo" człowieczeństwa Jezusa Chrystusa.

Stworzenie na obraz Boga

Mówię po pierwsze, że został stworzony na obraz Boga przez pewne podobieństwo, jakie miał z Boską naturą, w której są trzy Osoby.

Podwójne podobieństwo do Ojca we władzy

Miał bowiem podobieństwo z Ojcem czyli Osobą Ojca przez władzę, bowiem Ojcu przypisuje się moc, która polega na kierowniczym wykonywa-niu władzy i działaniu. Ojciec ma bowiem kierowniczą władzę, ponieważ sam jest „Królem królujących i Panem panujących" (1 Tm 6,15). Ma również moc w działaniu, ponieważ sam jest wszechmocnym Stwórcą wszystkiego: „Wszystko bowiem co chciał stworzył" (Ps 113,2) i może stwarzać. Św. Franciszek był podobny do Ojca „w działaniu", ponieważ czynił liczne cuda. On bowiem oczyszczał trędowatych, wskrzeszał umarłych, uzdrawiał chorych, niemym przywracał mowę. Miał również moc „władania", ponieważ nie tylko miał wpływ na ludzi, lecz także panował nad rybami morskimi, ptakami niebieskimi i zwierzętami na ziemi (cfr „Legenda" rozdz. 8). Czytamy bowiem o nim, że kiedy raz przechodził z miasta do miasta przez jakiś gaj, uciekały przed nim i przed jego towarzyszem jelenie. Któremuś z nich powiedział więc: „Dlaczego uciekasz? Zatrzymaj się!" i ten stanął

rozkaz, a wtedy   on przybliżył się i położył swoje ręce na jego

i  powiedział:  „Idź,  chwal   Boga"   Podobnie poddane mu było

powietizne. Czytamy bowiem o nim, że kiedy przechodził z miejsca

i sootkał na polu dużo śpiewających ptaków, tworzących jakby na miejsce i *K

aniałą   harmonię,  polecił   im,  aby  zamilkły  i  natychmiast wszystkie szyły się; potem polecił im, aby na nowo podjęły swój śpiew i znów brzmiał ich koncert. Miał władzę panowania również nad rybami, jak to czytamy w jego życiorysie.

Podwójne podobieństwo do Syna w mądrości

Do Syna podobny był w mądrości, która przejawia się podwójnie, a mianowicie w znajomości spraw tajemnych i w przewidywaniu przyszłości, jak mówi Eklezjastyk: „Oczy Pańskie są daleko jaśniejsze od słońca, wypatrujące wszystkie drogi ludzkie" (Syr 23,28) Franciszek posiadał bowiem wiedzę o rzeczach zakrytych i przepowiedział wiele spraw dotyczących przyszłości. Słyszałem bowiem od Papieża Aleksandra IV, że św. Franciszek przepowiedział śmierć Honoriusza III i wybór Grzegorza IX, który wówczas był biskupem Ostii. Dokładnie także przepowiedział dzień i godzinę trzęsie nią ziemi; stało się tak, jak zapowiedział.

Podwójne podobieństwo do Ducha Świętego w dobroci

Miał także podobieństwo z Duchem Świętym w dobroci. Dobroć polega bowiem na miłości. „Miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który nam jest dany" (Rz 5,5).

Miłość św. Franciszka do Chrystusa

Sw.  Franciszek miał przedziwną miłość i do Pana i do bliźnich. Tak

!'ka była jego miłość do Chrystusa i tak wielki żar, że kiedy była wzmian-

a o Chrystusie cały przejęty był wzruszeniem i nie tylko on, lecz także

Pewien brat (Idzi), który długo z nim przebywał. Pouczony jego przy kładem,

ponieważ bał się Boga i kochał Go, kiedy była wzmianka o Chrystusie również cały był tak przejęty, że stawał się nieruchomy, jak drewno. Gorąca miłość żywił do Chrystusa. Sam chciał iść za Chrystusem i naśladować Go w miłości. Chryst...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin