00:00:01:Pienišdze, kobieta,|może pragnienie zemsty, 00:00:05:Niech mojego szefa rozjedzie samochód,|to rozumiem. 00:00:09:Ale władza nad wiatem!|Powszechna sprawiedliwoć! 00:00:12:Królestwo Boże na ziemi! 00:00:14:To nie sš życzenia,|to ideologia, działanie, pomysły. 00:00:22:www.NapiProjekt.pl - nowa jakoć napisów.|Napisy zostały specjalnie dopasowane do Twojej wersji filmu. 00:00:26:Jako szczere,|instynktowne pragnienie. 00:00:29:Niemożliwe jest szczęcie kosztem drugiego. 00:00:34:Widzę, że chce pan obsypać|ludzkoć dobrymi uczynkami. 00:00:42:Ja tam się nie martwię|ani o pana, ani o siebie, 00:00:46:A już na pewno nie o ludzkoć. 00:00:49:Bo nic pan nie osišgnie. 00:00:53:Co najwyżej dostanie pan tego swojego Nobla, 00:00:58:Choć raczej będzie to co|ni w pięć, ni w dziewięć, 00:01:03:Co zupełnie nieoczekiwanego.|Jak ten telefon... 00:01:09:Marzysz o jednej rzeczy,|a dostajesz drugš. 00:01:15:Po co pan? 00:01:30:Telefon...|Elektrycznoć... 00:01:38:Patrzcie, doskonałe pigułki nasenne. 00:01:41:Dzi już takich nie robiš.|Skšd tu ich tyle? 00:01:49:Chodmy dalej. 00:01:52:Niedługo wieczór,|będziemy wracać po ciemku. 00:02:03:Tak, przy okazji - doskonale rozumiem, 00:02:07:Że całe to recytowanie wierszy|i chodzenie naokoło 00:02:11:To rodzaj proby o wybaczenie. 00:02:14:Mogę pana zrozumieć.|Trudne dzieciństwo, niewłaciwe otoczenie... 00:02:21:Ale proszę się nie łudzić|nie przebaczę panu. 00:02:28:Niech pan przestanie. 00:03:21:Profesorze, niech pan tu podejdzie. 00:03:56:Zaczekajmy. Bez popiechu. 00:04:00:Mnie się nie pieszy. 00:04:50:Wiem, że to się wam nie spodoba. 00:04:55:Ale i tak muszę wam powiedzieć... 00:05:04:Jestemy teraz... 00:05:07:Na progu. 00:05:16:To najważniejszy moment waszego życia 00:05:24:Trzeba wam wiedzieć... 00:05:27:Że tu spełniš się wasze najskrytsze marzenia. 00:05:34:Te najszczersze.|Zrodzone z cierpienia. 00:06:07:Nie trzeba nic mówić. 00:06:13:Wystarczy tylko... 00:06:16:Skoncentrować się i spróbować|przypomnieć sobie całe swoje życie. 00:06:24:Kiedy człowiek rozmyla o przeszłoci,|staje się lepszy. 00:06:30:I co najważniejsze... 00:07:04:Najważniejsze... 00:07:10:Wierzyć! 00:07:20:Możecie już wejć. 00:07:27:Kto będzie pierwszy? 00:07:34:Może pan? 00:07:37:Ja? Nie, nie chcę. 00:07:41:Rozumiem, że pan się waha,|ale to zaraz przejdzie. 00:07:47:Wštpię... 00:07:50:Czy to przejdzie. 00:07:53:Jeżeli zacznę przypominać sobie swoje życie, 00:07:58:To małe szanse, żebym stał się lepszym. 00:08:02:Poza tym, czy nie widzicie, jak|haniebne jest to wszystko? 00:08:23:Upokarzanie się, jęki, modły? 00:08:29:Co złego jest w modlitwie? 00:08:34:Przemawia przez pana duma. 00:08:37:Proszę się uspokoić. Nie jest pan|jeszcze gotowy. To się często zdarza. 00:08:45:Może pan? 00:08:54:Tak, ja. 00:09:06:Proszę państwa, oto przed nami|najnowszy wynalazek Profesora! 00:09:12:Przyrzšd do badania ludzkiej duszy!|Duszometr! 00:09:16:To tylko bomba. 00:09:19:Co? 00:09:22:Pan chyba żartuje. 00:09:24:Nie, to bomba.|Dwadziecia kiloton. 00:09:30:Po co? 00:09:42:Skonstruowałem jš z przyjaciółmi. 00:09:47:Z moimi byłymi kolegami. 00:09:55:To miejsce nigdy nikomu|nie przyniesie szczęcia. 00:10:03:A jeli wpadnie w niewłaciwe ręce... 00:10:10:Choć nie jestem już taki pewien. 00:10:14:Wtedy doszlimy do wniosku... 00:10:18:Że jednak nie powinnimy|niszczyć Strefy. 00:10:22:Nawet jeli to cud,|to wcišż jednak częć przyrody, 00:10:28:A zatem, w pewnym sensie - nadzieja. 00:10:33:Schowali tę bombę, a ja jš znalazłem. 00:10:37:W starym budynku, bunkier czwarty. 00:10:45:Pewnie jest taka zasada... 00:10:50:Nigdy nie rób niczego,|co nie może być cofnięte. 00:10:53:Ja to wszystko rozumiem,|nie jestem jakim maniakiem. 00:10:59:Ale dopóki ta zaraza jest|dostępna dla byle łotra, 00:11:07:Nie zaznam snu ani spokoju. 00:11:16:A może moja podwiadomoć|nie pozwoli mi tego zrobić? 00:11:25:Biedny człowiek, wynalazł|sobie problem. 00:11:51:Niech pan to odda! 00:12:06:Niech pan to odda! 00:12:13:Jestemy cywilizowanymi ludmi... 00:12:22:- O co chodzi?|- Pieprzony hipokryta... 00:12:27:Dlaczego?|Co ja panu zrobiłem? 00:12:32:On chce zniszczyć pańskš nadzieję! 00:12:58:To jedyne, co zostało ludziom na wiecie! 00:13:02:To jedyne miejsce,|do, którego mogš przyjć, 00:13:07:Kiedy stracili już całš nadzieję. 00:13:12:Wy samicie tu przyszli! 00:13:14:Dlaczego chcecie zniszczyć nadzieję? 00:13:17:Zamknij się! 00:13:22:Przejrzałem cię na wylot! 00:13:25:Nie obchodzš cię ludzie! 00:13:28:Ty zarabiasz na naszym nieszczęciu! 00:13:34:I wcale nie chodzi o pienišdze. 00:13:35:Ty się tu dobrze bawisz.|Jeste tu jak Bóg Wszechmogšcy 00:13:39:Ty, dwulicowa gnida, decydujesz|kto przeżyje, a kto zginie. 00:13:44:On się zastanawia! 00:13:47:Teraz rozumiem, dlaczego stalkerzy|nigdy nie wchodzš do Komnaty. 00:13:51:Bo i po co? Upajacie się swojš władzš,|tajemnicš i autorytetem! 00:13:57:Czego jeszcze można chcieć? 00:13:59:To nieprawda!|Pan...Pan się myli! 00:14:07:Stalkerowi nie wolno wchodzić do Komnaty. 00:14:09:Stalkerowi nie wolno nawet wejć do Strefy|dla własnych celów. 00:14:14:Pamiętacie Jeżozwierza? 00:14:19:Ma pan rację, jestem gnidš. 00:14:21:Nic dobrego nie zrobiłem i nic|dobrego zrobić nie potrafię. 00:14:26:Własnej żonie nie mogłem nic dać. 00:14:29:Nie mam żadnych przyjaciół.|Nie zabierajcie mi jeszcze tego! 00:14:34:Wszystko mi już zabrali tam, za drutami. 00:14:42:Wszystko, co mam, jest tutaj.|Rozumiecie! Tutaj! W Strefie! 00:14:48:Moje szczęcie, moja wolnoć,|szacunek do samego siebie, wszystko tutaj! 00:14:55:Przyprowadzam tu takich jak ja,|zrozpaczonych i cierpišcych. 00:14:58:Ludzi, którzy nie majš innej nadziei. 00:15:03:A ja mogę im pomóc! 00:15:06:Nikt inny im nie pomoże,|tylko ja, gnida, mogę! 00:15:12:To mi daje takie szczęcie,|że aż chcę płakać. 00:15:15:I to wszystko.|Niczego więcej nie chcę. 00:15:39:Nie wiem. Może 00:15:42:W każdym razie, przepraszam, ale... 00:15:46:Jeste tylko Bożym błaznem. 00:15:50:Nie masz pojęcia, o co tu chodzi. 00:15:56:Jak mylisz, dlaczego|Jeżozwierz się powiesił? 00:16:00:Przyszedł do Strefy w złej wierze. 00:16:03:Z chciwoci doprowadził do|mierci brata w wyżymaczce. 00:16:06:To wiem.|Ale dlaczego się powiesił? 00:16:10:Dlaczego nie wrócił i nie poprosił|o wskrzeszenie brata? 00:16:14:Kiedy go naszły wyrzuty sumienia. 00:16:17:Chciał...Sam nie wiem.|Powiesił się tydzień póniej. 00:16:21:Bo zdał sobie sprawę, że nie|każde życzenie tu się spełnia, 00:16:25:A tylko te najskrytsze. 00:16:35:Nie to, co wypowiadasz na głos... 00:16:45:Spełnia się tylko to pragnienie,|które leży w twojej naturze, 00:16:49:W głębi twojej duszy,|o, którym nic nie wiesz. 00:16:52:Ale ono tam jest,|kieruje twoim życiem. 00:16:56:Nic nie zrozumiałe, Indianinie. 00:16:59:To nie chciwoć sprowadziła tu Jeżozwierza. 00:17:01:Czołgał się w tym błocie,|błagajšc o życie brata. 00:17:05:Ale dostał tylko pienišdze|i nic innego dostać nie mógł, 00:17:10:Bo przypadło Jeżozwierzowi,|co Jeżozwierzowe! 00:17:14:A sumienie, żal - to tylko wynalazki. 00:17:19:Zrozumiał to i powiesił się. 00:17:25:Nie wejdę do tej twojej Komnaty. 00:17:29:Nie chcę unieszczęliwiać|nikogo swojš niegodziwociš. 00:17:34:Nawet ciebie. 00:17:36:A potem wieszać się, jak Jeżozwierz. 00:17:40:Już prędzej zapiję się na mierć|w moim domu, w ciszy i spokoju. 00:17:47:Nie znasz się na ludziach, Sokole Oko 00:17:53:Skoro zabierasz do Strefy|ludzi takich jak ja. 00:18:03:I jeszcze jedno... 00:18:06:Dlaczego mylicie, że ten cud|naprawdę istnieje? 00:18:11:Kto wam powiedział, że tu|naprawdę spełniajš się życzenia? 00:18:18:Czy kto z was widział choć jednego|człowieka uszczęliwionego tutaj? 00:18:24:Może Jeżozwierz? 00:18:30:A tak właciwie, to kto|opowiedział wam o Strefie, 00:18:35:O Jeżozwierzu, o Komnacie. 00:18:40:On sam. 00:19:43:W takim razie nic już nie rozumiem. 00:19:47:Po co tu przychodzić? 00:21:09:Jak tu cicho... 00:21:12:Słyszycie? 00:21:19:A, niech tam...|A gdyby tak wszystko rzucić, 00:21:24:Zabrać żonę, Smerdę|i przenieć się tutaj. 00:21:32:Na stałe. 00:21:35:Nikogo tu nie ma.|Nikt ich nie skrzywdzi. 00:25:44:Wróciłe. 00:25:51:Skšd go wzišłe? 00:25:54:Przywišzał się do mnie.|Nie mogłem go tam zostawić. 00:26:15:To co, idziemy?|Smerda czeka. 00:26:24:Idziesz? 00:26:39:Czy kto nie potrzebuje psa? 00:26:44:Sam mam w domu pięć. 00:26:56:Więc lubi pan psy? 00:26:59:Co? 00:27:01:To dobrze. 00:27:08:No chodmy. 00:30:05:Nie masz pojęcia, jaki|jestem zmęczony! 00:30:09:Bóg jeden wie! 00:30:13:Tak zwani intelektualici,|pisarz i naukowiec! 00:30:17:Nie denerwuj się. 00:30:19:Oni w nic nie wierzš! 00:30:24:Ich narzšdy wiary zanikły,|z braku używania. 00:30:30:Przestań. Chod|Połóż się do łóżka. Nie leż tutaj... 00:30:34:Tu jest wilgotno...|Nie można tak leżeć. 00:30:42:Zdejmij to. 00:31:52:Boże, co za ludzie... 00:31:54:Uspokój się, to nie ich wina. 00:31:58:Powiniene ich żałować,|a nie się złocić. 00:32:01:Widziała ich? Mieli puste oczy. 00:32:15:Jedyne, o czym mylš, to żeby się|jak najdrożej sprzedać! 00:32:22:Żeby zarobić na każdej emocji! 00:32:27:Wiedzš, że zostali "stworzeni|dla wyższych celów", "powołani"! 00:32:34:W końcu "żyje się tylko raz"! 00:32:38:Jak tacy ludzie mogš w cokolwiek wierzyć? 00:32:42:Przestań, uspokój się. 00:32:46:Spróbuj zasnšć, dobrze?|pij. 00:32:54:I nikt nie wierzy.|Nie tylko ci dwaj. Nikt! 00:33:00:Kogo mam tam zabierać? 00:33:06:O Boże... 00:33:08:A najgorsze jest... 00:33:12:Że nikt tego nie potrzebuje. 00:33:14:Nikt nie potrzebuje Komnaty.|Cała moja praca na darmo. 00:33:19:Nie mów tak. Przestań. 00:33:28:Nikogo więcej tam nie zabiorę. 00:33:33:Chcesz żebym z tobš poszła? 00:33:38:Gdzie? 00:33:40:Mylisz, że nie mam o co prosić? ...
wojdas7