Lynne Graham
Marokańska forteca
PROLOG
Na swoim przyjęciu zaręczynowym, wśród sławi czcigodnych członków rodziny, Giannis Petrakosczuł się jak lew w klatce.
Zauważył, że prababka przywołuje go gestem dło-ni. Starsza pani znana była z bezpośrednich wypowie-dzi i zgadywał, że chce podzielić się z nim opinią natemat jego narzeczonej. Giannis poczuł, jak ogarnia goponure rozbawienie: jako jeden z najbogatszych ludzina świecie nauczył się cenić taką szczerość.
Drobna Dorkas Petrakos obrzuciła swojego przy-stojnego, ciemnowłosego prawnuka spojrzeniem czar-nych oczu.
- Krista to bardzo piękna młoda kobieta - powie-działa. - Każdy mężczyzna tutaj ci zazdrości.
Giannis skłonił głowę, przyznając jej rację, i przy-gotował się na cios.
- Ale jaka będzie z niej matka dla twoich dzieci?- zapytała Dorkas.
Giannis skrzywił się lekko. Żadne z nich nie plano-wało dzieci. Nigdy nie patrzył na swoją narzeczonąpod kątem jej instynktów macierzyńskich. Może zakilka lat zdecydują się na potomka. A jeśli nie, to
Giannis gotowy był wybrać dziedzica swojej fortunyspośród licznych krewnych. Jeśli chodziło o reproduk-cję, to nie był sentymentalny.
- Myślisz, że to nie ma znaczenia. Myślisz, żejestem staromodna - powiedziała staruszka. - AleKrista jest próżna i samolubna.
Giannis zacisnął zęby. Nie chciał słuchać takiejsurowej krytyki. Musiał jednak przyznać, że Kristabardzo lubi być w centrum uwagi. Nie była w stanieprzejść obok lustra albo aparatu fotograficznego, nieprzyjmując wyszukanej pozy. Obdarzona turkusowy-mi oczami i jasnymi blond włosami, piękna Kristaprzyciągała uwagę od czasów wczesnej młodości.Spadkobierczyni elektronicznego imperium Spyridoui jedyna córka kochających rodziców, była rozpiesz-czana od momentu narodzin. Jak jego prababka mogłają zrozumieć?
Obie kobiety nie mogły bardziej się różnić. Urodzo-na w domu rybaka, Dorkas dorastała w biedzie, alezawsze trzymała się swoich wartości. Jej odmowadostosowania się do bardziej snobistycznych standar-dów własnych potomków oraz cięty język sprawiały, żeniechętnie ją zapraszano. Jednak między Dorkas i Gian-nisem zawsze istniała szczególna więź, którą nawiązali,kiedy jako nastolatek przeżywał okres buntu.
- Nic nie mówisz. Ale gdybyś jutro stracił wszyst-kie swoje pieniądze, myślisz, że Krista zostałaby z to-bą? - zapytała go starsza pani suchym tonem. - Bo jamyślę, że uciekałaby tak szybko, że nie byłbyś w staniejej dogonić!
Wstając, Giannis omal nie roześmiał się na głos.W takiej sytuacji Krista byłaby dla niego jedynieobciążeniem. Użalałaby się nad sobą i miała do niegopretensje. Była bez wątpienia produktem swojegoluksusowego otoczenia. Czy Dorkas naprawdę my-ślała, że znajdzie się jakaś kobieta nieczuła na jegobogactwo?
Skinąwszy szefowi ochrony, Nemosowi, Gianniswyszedł na taras. Rozkoszował się świeżym powiet-rzem, jednocześnie analizując cień, który padł najego dobry nastrój. Przecież nie miał wątpliwości codo małżeństwa z Kristą Spyridou. Wszyscy uważaliją za świetną partię. Miała doskonałe pochodzeniei urządzała wspaniałe przyjęcia. Należeli do tegosamego ekskluzywnego świata i rozumieli rządzącenim zasady. Bez względu na to, co się stanie, niebędzie rozwodu. W ten sposób bogactwo i wpływyrodziny Petrakosów będą chronione przez następnepokolenie.
Jednak Giannis nie mógł zapomnieć, że mającdziewiętnaście lat, już raz umawiał się z Kristą Spyri-dou i rzucił ją. Odkrył wtedy, że najpiękniejsza dziew-czyna na świecie poza urodą nie ma nic więcej dozaoferowania. Była zimna zarówno w łóżku, jak i pozanim. ,,Proszę, nie popsuj mi fryzury..." - to była jejulubiona wymówka. „Naprawdę, naprawdę muszę sięzdrzemnąć dla urody".
Krista nigdy nie będzie namiętną kochanką, po-myślał Giannis. Zerwał z nią właśnie przez tenbrak ognia. Wtedy Dorkas zapewniała go, że idealna
kobieta istnieje i tylko czeka, żeby ją odnalazł. Szukałjej, i to dość intensywnie, przez ponad dekadę. W koń-cu doszedł jednak do wniosku, że idealna kobieta nieistnieje. A małżeństwo z Kristą pozwoli mu zachowaćdotychczasowy styl bycia. Będzie zbyt zajęta pielęg-nowaniem swojego idealnego ciała i zakupami, żebywymagać uwagi męża miliardera.
Kiedy tylko Giannis wrócił na przyjęcie, Kristapodbiegła do niego, błagając, żeby zrobili sobie kolej-ne zdjęcie. Na jego przystojnej, arystokratycznej twa-rzy nie pokazał się nawet cień zniecierpliwienia. Mi-mo że nie znosił mediów, był gotowy ustąpić jej na ichzaręczynowym przyjęciu.
Krista wsunęła dłoń pod jego ramię i zaczęła traj-kotać.
- Czy ta stara wiedźma siedząca w rogu jest z two-jej rodziny czy mojej? - zapytała.
Giannis rozejrzał się po sali i jego wzrok padł naubraną na czarno staruszkę. Stara wiedźma? Dorkasrzadko opuszczała wyspę Libos, więc nie była rozpo-znawalna poza rodziną. W jego ciemnych oczach namoment zapalił się płomień.
- Dlaczego pytasz?
- Spytała mnie, czy potrafię gotować. - Kristaprzewróciła oczami z pogardą kobiety przyzwyczajo-nej do tego, że nosi się ją na rękach. - A potem spytała,czy będę czekać na twój powrót z biura. - Skrzywiłasię. - Nie powinno się było jej zapraszać. Mam na-dzieję, że nie będzie jej na naszym ślubie.
- Jeśli jej nie będzie, to na mnie też nie masz co
liczyć - powiedział zimno. - Ta starsza pani jest mojąprababką i zasługuje na twój najwyższy szacunek.
Zrozumiawszy, że go obraziła, Krista zaczęła siętłumaczyć, pragnąc go udobruchać nawet za cenęwłasnej godności. Do listy jej wad musiał dodać jesz-cze wulgarność i nieszczerość.
ROZDZIAŁ PIERWSZY
W doskonałym nastroju, mając przed sobą drugidzień pracy w Petrakos Industries, Maddie wskoczyłana łazienkową wagę i z nadzieją spojrzała na wy-świetlacz. Skrzywiła się, odczytując wynik. Możejednak nie powinna była wskakiwać. Zeszła na pod-łogę, zdjęła koszulkę nocną i zegarek, po czym weszłana wagę ponownie. Niestety wynik był identycznyz poprzednim.
- Nie można żywić ciała i duszy tylko sałatą- stwierdziła starsza pani Evans, mieszkająca na par-terze, kiedy Maddie zasiadła razem z nią i jej córką doprzepysznego niedzielnego trzydaniowego obiadu za-ledwie kilka dni wcześniej.
Może jednak sałata była lepsza? A może nie powin-na zjeść całej tabliczki czekolady, kiedy wracałapoprzedniego dnia z supermarketu? Czy dodatkowekilogramy mogły pojawić się tak szybko? Prawdęmówiąc, długie godziny, które spędzała w pracy, żebyzarobić na sam tylko czynsz, zwiększały jej apetyt,a ona wciąż nie zarabiała na tyle dużo, żeby zdrowo sięodżywiać.
Spojrzała pozbawionymi nadziei zielonymi oczami
na odbicie swojej figury w lustrze. Widząc peł-ne piersi i zaokrąglone biodra, zacisnęła wargi i nie-cierpliwie przeczesała palcami bujne, długie, rudewłosy. Spięła je z tyłu klamrą i zaczęła się szybkoubierać.
Czarne dżinsy i biała bluzka były na niej nieco zbytopięte, jak na jej gust. Zmarszczyła brwi. Kiedy w jejpoprzednim mieszkaniu wybuchł pożar, straciła pra-wie wszystko, co posiadała. Próbowała odtworzyćgarderobę, kupując ubrania w sklepach z używanąodzieżą, ale z niskimi dochodami nie było to łatwe.Kiedy odwracała się od lustra, jej wzrok padł na <zdjęcie zmarłej siostry przy łóżku. Zganiła się za to, żetak przejmuje się swoim wyglądem, skoro ma toszczęście, że jest zdrowa.
- Zawsze patrz przez różowe okulary - mawiała j ejbabcia.
- Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło- często słyszała od dziadka.
A jednak Maddie i jej dziadkowie przeszli w swo-im życiu wiele. Suzie, ukochana siostra bliźniaczkaMaddie, zachorowała na leukemię niedługo po ós-mych urodzinach. Stres związany z chorobą Suzierozbił małżeństwo jej rodziców. Rodzice ojca zajęlisię dziewczynkami, wspierając Suzy przez cały okresleczenia i przez ostatnie lata jej życia. I to determina-cja Suzy, żeby jak najlepiej wykorzystać czas, któryjej pozostał, nauczyła Maddie szukać w życiu pozy-tywnych stron.
Czekając na przystanku na autobus, Maddie próbo-
wała opanować poczucie dziewczęcej ekscytacji, któ-ra ogarniała ją na myśl o tym, że być może dzisiajuda jej się zobaczyć legendarnego Giannisa Petrako-sa. Kiedy o nim myślała, czuła się jak licealistka,a nie jak dorosła, dwudziestotrzyletnia kobieta. Zewstydem przypominała sobie, jak kiedyś wycięłaz gazety zdjęcie przystojnego greckiego potentatastoczniowego.
Petrakos Industries znajdowało się w wysokim bu-dynku w dzielnicy City w Londynie. Maddie nigdywcześniej nie pracowała w równie imponującym miej-scu, a wymagania wobec pracowników też nie byłymałe. Mimo że była tylko pracownikiem tymczasowymi przydzielano jej mało istotne zadania, jej brak kwalifi-kacji wywołał kilka surowych spojrzeń już pierw-szego dnia. Jak zwykle, starała się go zrekompensowaćentuzjazmem i rzetelną pracą. Zrobiłaby wszystko,żeby dostać stałą posadę w takiej firmie - przyzwoitapensja odmieniłaby jej życie.
Ranek spędziła na wpisywaniu danych do kom-putera, a po lunchu ona i jej koleżanka z agencji, Stacy,zostały wysłane na najwyższe piętro. Brunetka o imie-niu Annabel poinformowała ją, że będzie podawaćprzekąski na zebraniu zarządu.
- Na spotkaniu obecny będzie pan Petrakos. Po-staraj się podać kawę i ciastka szybko i po cichu.
Idąc korytarzem w towarzystwie swoich asysten-tów, Giannis dostrzegł rudowłosą dziewczynę, zanimzamknęły się za nią drzwi do kuchni. Jej widok wyrył
się w jego pamięci z niezwykłą ostrością- alabastrowacera, włosy w odcieniu miedzi opadające do połowypleców, wspaniałe piersi, nieprawdopodobnie szczup-ła talia i kobiece, pełne biodra.
Poczuł, jak przepływa przez niego potężna falatestosteronu. Zawsze się kontrolował, więc ta reak-cja go zaskoczyła. Założył, że wynika ona z jegoupodobań - wolał kobiety mające nieco pełniejszekształty niż szczupłe modelki. Tak czy inaczej, tenniepokojący przypływ seksualnego podniecenia ziry-tował go, więc wyrzucił jej obraz z myśli. Stwier-dził, że najprawdopodobniej po prostu potrzeba mukobiety.
Zdenerwowana na myśl o tym, że w końcu znowuzobaczy Giannisa Petrakosa, Maddie dosypała dwarazy więcej kawy do ekspresu. Bardzo mocna i bardzosłodka - taką właśnie lubił. Przez moment ogarnęłyją wspomnienia i uśmiechnęła się, ale po chwili za-mrugała oczami, żeby powstrzymać zbierające się łzy.
Weszła do sali konferencyjnej, gdzie odbywała sięożywiona dyskusja, i delikatnie zamknęła za sobądrzwi. Dopiero wtedy pozwoliła sobie spojrzeć w kie-runku mężczyzny, stojącego przy oknie. Jeden rzutoka wystarczył, żeby stanęła jak zahipnotyzowana.W szytym na miarę garniturze z prążkowanego mate-riału wyglądał po prostu wspaniale.
Był jeszcze piękniejszy, niż kiedy zobaczyła go poraz pierwszy. Dziewięć lat sprawiło, że jego szczup-ła twarz straciła wszelkie ślady chłopięcości, a sylwe-
tka stała się jeszcze bardziej męska. Wciąż jednaktrzymał swoją dumną, ciemną głowę w charakterys-tyczny, władczy sposób, który natychmiast rozpozna-ła. Jego oczu również nie sposób było zapomnieć- ciemnych i głęboko osadzonych pod hebanowymibrwiami. Patrzył chłodno na osobę, która właśnieprzemawiała. Miał niesamowite oczy - odpowiedniooświetlone miały kolor złoconego brązu.
- Dlaczego nie podajesz? - ktoś syknął j ej do ucha.
Maddie ożyła i drgnęła, jakby ją ktoś uderzył.Kiedy sięgała po pierwszą filiżankę, Giannis spojrzałna nią i znów znieruchomiała. Jej serce zaczęło bićprzyspieszonym tempem, sprawiając, że trudno jejbyło oddychać. Czuła tylko suchość w ustach i niemalbolesne uczucie gdzieś w dole brzucha. Przymknęłaoczy na chwilę i zebrała wszystkie siły, żeby skoncent-rować się na swoim zadaniu.
Kawa - mocna, czarna, słodka, powtórzyła sobie,zastanawiając się jednocześnie, co, u diabła, się z niąstało. Potem poczuła, jak na jej szyję wypływa rumie-niec i rozchodzi się po całej twarzy, aż do linii włosów.Dobry Boże, nigdy już na niego nie spojrzy! Wzięłanierówny oddech, dodała cztery kopiaste łyżki cukrudo filiżanki i zmusiła się, żeby do niego podejść.
Giannis był znudzony, ale teraz nagle cała nudagdzieś znikła. Był pewien, że gdyby jej ponownie niezobaczył, nigdy by nawet o niej nie pomyślał. Ale jejobecność, zaledwie kilka metrów od niego, sprawiła,że było już to niemożliwe. Jednym płynnym ruchem
usiadł przy stole. Czy była pracownikiem firmy cate-ringowej? Patrząc na nią, szybko jednak stracił zainte-resowanie takimi szczegółami. Mimo że była niewyso-ka, miała wspaniałą twarz, a jej pełne, różowe ustastanowiły doskonałe połączenie z krągłymi kształtami.Oczy miała koloru zielonego szkła, które jako dzieckozbierał na plaży.
Kiedy Maddie stawiała jego kawę na stole, jej rękatrzęsła się tak, że musiał przytrzymać jej nadgarstek.
- Bądź ostrożna - upomniał ją.
Dotykał jej jedynie przez chwilę, ale to wystar-czyło, żeby dotarł do niego kwiatowy zapach jej jasnejskóry. Znów poczuł, jak błyskawicznie twardnieje.W zaskoczonym, szybkim spojrzeniu, które mu rzuci-ła, wyczytał, jak bardzo jest bezbronna. Będąc takblisko niego, ledwo ośmielała się oddychać, a onodkrył, że ta świadomość jest niezwykle podniecająca.Wyobrażał sobie, że pociąga ją na swoje kolana,rozpina jej bluzkę, opiętą do granic możliwości napełnych piersiach i pieści je ustami i dłońmi. Siła tejerotycznej fantazji zaskoczyła go i zdusił ją z nie-smakiem. Od kiedy to interesowały go kelnerki? Po-ciągnął długi łyk słodkiej, gorącej kawy, ale napięciew jego ciele nie chciało zelżeć.
Zaczerwieniona i drżąca, Maddie wycofała się.Czuła się jak totalna idiotka. Na pewno zauważył, żewpatruje się w niego jak nastolatka; Zebrała sięw garść i zaczęła podawać kawę pozostałym osobomsiedzącym przy stole.
LYNNE GRAHAM
Tej kawy nie da się wypić - poskarżył się jedenz mężczyzn.
Maddie poczuła zmieszanie.
- Wprost przeciwnie. To najlepsza kawa, jakąpiłem w tym biurze - powiedział Giannis niezno-szącym sprzeciwu tonem. - Kontynuujmy prezen-tację.
Speszona krytycznymi komentarzami Maddieszybko zareagowała na znak dany jej przez AnnabelHolmes i zaczęła podawać przekąski. Spiesząc się,żeby jak najszybciej wydostać się z sali konferen-cyjnej, potknęła się o leżący na podłodze kabel.Zachwiała się i upadła na dywan, a laptop, do które-go był podłączony kabel, spadł ze stołu i poleciał zanią.
Przez moment w sali zapanowała kompletna cisza.Giannis przyglądał się rudej dziewczynie z niedowie-rzaniem. Wyglądała jak wyrafinowane dzieło sztuki,ale każdy jej ruch groził katastrofą.
- Dlaczego nie patrzyłaś pod nogi? - zapytał zezłością jeden z dyrektorów.
- Bardzo przepraszam - zawołała Maddie, wpat-rując się z przerażeniem z komputer.
- Pendrive złamał się na pół - jęknął mężczyzna,pochylając się, żeby ocenić straty. - Będę musiałpoprosić, żeby przysłali mi prezentację e-mailem.
Giannis poczuł, jak ogarnia go zniecierpliwienie.Miał bardzo napięty plan wizyty. Tej dziewczynie nie...
sawicz