RELACJA Z MARSZU.doc

(396 KB) Pobierz

RELACJA Z MARSZU

WYZWOLENIA KONOPI 2009 r.

oraz internetowa premiera

płyty "DISS NA RZĄD"

 

 

 

 

Marsz Wyzwolenia Konopi 2009 okazał się największą Manifestacją od 89 roku. Każdy pamięta tamten wielki zryw wszystkich Polaków w imię Solidarności! 

 

 

 W tamtych latach walczył każdy przeciw systemowi bo dawał on w kość wszystkim. Teraz walczą poszczególne grupy, które z różnych powodów i z różnymi skutkami chcą osiągnąć swój cel. Pamiętajmy, że Ci co bili się w 89 o naszą wolność teraz ten obecny system tworzą. Postawmy zatem kilka pytań.  Czy była to rzeczywiście walka o wolność czy władzę? Czy aby na pewno tamtejsi opozycjoniści chcieli wolnej Polski? Może jednak chcieli kilka stołków, na których mogliby zapewnić sobie beztroską przyszłość? Historia pokazuje to wszystko czarno na białym. Wałęsa okazał się prostakiem, mówiącym dla pieniędzy, Kaczyński i jego świta kompromitują się na wiele sposobów.  Tusk i koledzy patrzą się teraz na słupki wyborcze. Ich szeregi zasila zbyt duża liczba ludzi o różnych poglądach co nie pomaga w ukształtowaniu tego jednego – partyjnego, dlatego PO to jeden wielki miszmasz i wielka niewiadoma. Teraz Oni, kiedyś ścigani przez System prześladują Nas – palaczy marihuany. Oni tak jak my byli dyskryminowani za niewinność bo śmiem twierdzić, że w prawie nie ma chyba tak nietrafionego absurdu jak karanie ludzi posiadających marihuanę.

Przygotowując ten Marsz,  nie spodziewałem się tak intensywnej ingerencji pałek policyjnych w życie osobiste ludzi poruszających się w okolicy naszej imprezy. Zachowanie oddziałów policyjnych pokazało, że system chce nas przestraszyć organizując łapanki wysiadających aktywistów z pociągu, przeszukując wszystkich mogących mieć jakikolwiek związek z naszym świętem. Bezduszny system w dniu Marszu zabrał nam 46 uczestników, którym z całego serca współczujemy. Nalegamy abyście pisali do Nas informując o Waszej marszowej przygodzie*.  

W południe przed terenem Fonobaru zatrzymano aktywistów Wolnych Konopi, przez co skomplikowało się wiele spraw organizacyjnych związanych między innymi z przygotowaniem klubu na przyjęcie imprezy czy zrobieniem Cannabis Cup’u. Stąd też wzięło się opóźnienie startu After Party. W tym czasie pogoda również nie była łaskawa. W naszych szeregach panował ogólny smutek, deszcz mógł odstraszyć maszerujących dodatkowo mieliśmy coraz bardziej osłabioną Hemp Armię**.

 Jednak w powietrzu czuć było coś specjalnego. Przemieszczając się po centrum widać było zadziwiająco dużo postaci kolorowo ubranych, młodych i uśmiechniętych od ucha do ucha. Dało się zauważyć również osoby przeszukiwane przez Policje co z drugiej strony nie napawało optymizmem. Wciąż nachodziła mnie myśl, że w ten dzień wydarzy się coś większego niż zwykle. No i wydarzyło! Wyszło słońce! A Królowe Dance Hallu ujawniły cząstkę swoich możliwości. Rozbrzmiały w końcu słoneczne rytmy, a jointy w końcu mogły się palić. Plac Defilad z minuty na minuty zaczął się zapełniać coraz większą masą zapaleńców.  Połączenie kilkunastu Pań wyginających się wbrew fizyce na widocznej dla wszystkich dookoła scenie oraz słuszna idea dają konkretny efekt! Z naszych szacunków wynika, iż trasą marszu przeszło około 8 tys. Manifestantów idących zgodnie w jednym celu. Dla poszanowania praw człowieka, jego godności oraz wolności osobistej a w końcu dla zniesienia absurdalnego karania za posiadanie rośliny. Ruszyliśmy spod Pekinu (Pałac Kultury i Nauki) wzdłuż marszałkowskiej, na rotundzie odbiliśmy w stronę alej jerozolimskich. Wszyscy spokojnie i wesoło podążali głównymi ulicami Warszawy skandując hasła pro-legalizacyjne oraz tańcząc w rytm muzyki granej z Lawet przez artystów wśród, których mogliśmy zobaczyć mocną ekipę ze śląska z Grubsonem na czele czy Liroya z ekipą DanceHall. Po drodze w okolicach Placu Zawiszy można było spotkać bardzo wątpliwą kontr-manifestację złożoną z 10 członków marginalnej organizacji Obozu Narodowo Radykalnego. Abstrahując dla nich też widzę rozwiązanie! Konopna maść na porost włosów. Po zignorowaniu tej grupki skręciliśmy w stronę Pomnika Lotnika, gdzie znaleźliśmy się wśród kamienic w dość długim i wąskim przejściu prowadzącym na Pola Mokotowskie, to był chyba najgłośniejszy fragment pochodu. Po dojściu do pomnika, szliśmy wzdłuż ulicy wawelskiej gdzie znajduje się wejście na teren Konopnego Festiwalu.

 W trakcie maszerowania można było odczuć klimat wielkiej zabawy.  Ludzie tańczyli w oknach, na balkonach, machali z serdecznymi pozdrowieniami, gdzieniegdzie pukali się w głowę za co szły salwy pozdrowień i wesołych okrzyków od tłumu!  Ludzie z ulicy dołączali się do nas masowo. Ludzie starsi, młodzi, ludzie z dziećmi czy nawet całe rodziny. Widziałem sporo obcokrajowców. To wszystko napawa mnie wielką nadzieją, że za rok przyjdzie po prostu każdy kto konsument albo zwolennik magicznej rośliny! Pamiętajmy, że jest to jedyna w swoim rodzaju i niepowtarzalna impreza w skali całej Polski. Tylko i wyłącznie na Marszu uświadczysz tego niepowtarzalnego uczucia ciarek nie wywołanych sztuczną ingerencją dziwnych substancji.

 Do Fonobaru doszliśmy prosto spod Pałacu Kultury. Lawety zatrzymały się a ludzie opanowali teren rozchodząc się we wszystkie możliwe punkty. Wszyscy raczyli się pięknymi pejzażami Pol Mokotowskich puszczając chmurkę tu i ówdzie. My w pocie czoła organizowaliśmy wszystko co powinno być a nie było. Cztery godziny trwało uporanie się z problemami, które uniemożliwiały nam rozpoczęcie imprezy. Ponieważ robiło się coraz zimniej postanowiliśmy zacząć od występu punkowego zespołu Panzer Service, w którym na mikrofonie można było usłyszeć córkę legendarnego Dezertera. Kapela niczym czołg staranowała wszystkim bębenki ale za to nikomu już zimno nie było. Po występie punkowym na scenę wkroczyła Asia Krochmalska zapowiadając start głównej biby tego dnia w Wawie! Mistrzostw Polski w DanceHall Queen i King 2009.  Zaczęło się niewinnie. Dziewczyny zaczęły swoje krótkie solówki rozgrzewające publiczność. Na scenie pokazało się dziesiątki dziewczyn jak i kilku mężczyzn. Mogliśmy zobaczyć przeróżne układy  solo jak i w parach. Publiczność doświadczyła również lekkie wersji daggeringu***

Część męskiej publiczności  oszalała już na samym początku okazując to w przeróżne sposoby. Później oszaleli wszyscy. Królowa Ula Afro jak i inne zawodniczki dały czadu a w porównaniu z poprzednią imprezą poziom podniósł się co bardzo dobrze rokuje na Mistrzostwa Świata na Jamajce. Warto wspomnieć, że na scenie zaprezentowali się także Panowie, wśród których również wybrano króla. Został nim Igor „Haze” Farafonow. Jak to wszystko wyglądało możecie zobaczyć na „you tubie” wpisując  odpowiednie frazy. Równolegle odbywała się druga impreza. Troche zapomniana i przytłumiona przez mistrzostwa.  W namiocie gdzie była scena Hip Hopowa można było odczuć swojski klimat, taki nawet bardziej biesiadny. Tam bawili się najbardziej wyluzowani „leżący” uczestnicy. Około 6  czas Festiwalu dobiegł końca. Zostali już tylko „gryzący trawę”. Mam nadzieję, że wszyscy będą wspominać ten dzień z przyjemnością. A za rok zobaczymy się ponownie!

 

*Współpracując z sekcją Redukcji Szkód Kliniki Prawa będziemy pomagać Wam przejść perypetie związane z zatrzymaniem przez Policje za posiadanie marihuany. Przedstawiajcie nam kopie dokumentów oraz informacje związane ze sprawą karną mogące pomóc w rozwiązaniu Waszej sytuacji!  

 

**Moja droga Hemp Armio i Zakonie Marii! Jestescie najlepszym pospolitym ruszeniem jakie istniało. W tym roku odczuliśmy przeogromną aktywność naszej zielonej społeczności. Zaktywizowały się rzesze ludzi. W końcu zaczynamy pokazywać potencjał. Oby tak dalej!

 

 *** Daggering to odważniejsza odmiana DanceHallu. Korzenny daggering to nic innego jak seks w ubraniu z elementami tańca: i sportu.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin