Fantastyczna podróż.pdf

(862 KB) Pobierz
Fantastyczna podró¿
14673912.002.png
Asimov Isaak
Asimov Isaak
W 1923 rodzina Asimova wyemigrowała z Rosji do USA .
Pod koniec lat trzydziestych Isaac Asimov rozpoczął
studiowanie chemii na Uniwersytecie Columbia . Tytuł magistra
w dziedzinie biochemii uzyskał w 1941 .
Po czteroletniej przerwie w edukacji spowodowanej wojn ą ,
zdobył doktorat w 1948 . Swój pierwszy etat podjął jako świeŜo
upieczony chemik w filadelfijskiej stoczni. Poznał tam Roberta
Heinleina i L. Sprague de Campa , którzy, podobnie jak i on
sam, mieli stać się wybitnymi twórcami fantastyki . Po
uzyskaniu doktoratu rozpoczął pracę na uniwersytecie, badając
związki chemiczne niszczące zarazki malarii . Potem zajmował
się między innymi biochemi ą . 1 lipca 1958 przerwał swą
karierę naukową, ogłaszając się pełnoetatowym pisarzem. Jak
sam powiedział, wolał być bardzo dobrym wykładowcą i
pisarzem s-f zarazem, niŜ jedynie przeciętnym badaczem.
Honorową profesurę przyznano mu w 1979 . Rozwinął przyjęty
później przez astrofizyków podział cywilizacji Kardaszewa z
III na VII generacji.
Zmarł na powikłania związane z wirusem HIV , którym został zainfekowany podczas operacji
wstawiania by-passów jaką przeszedł w 1983.
Jest autorem trzech praw robotyki .
Kilka utworów Asimova zostało zekranizowanych. Najbardziej znane ekranizacje to: Ja, Robot
( I, Robot , 2004 ) z Willem Smithem oraz Człowiek przyszło ś ci ( Bicentennial Man , 1999 ) z
Robinem Williamsem .
14673912.003.png 14673912.004.png 14673912.005.png
Słowo Wstępne
Ta historia została wydana w formie ksiąŜki, na podstawie której nakręcono film. Ma ona kilku
autorów, a kaŜdy z nich na swój sposób przyczynił się do powstania jej w obecnej formie. Dla
nas wszystkich było to długie i Ŝmudne zadanie oraz wielkie wyzwanie, które przyniosło głęboką
satysfakcję i sprawiło wielką przyjemność. Kiedy wraz z Jayem L Bixby napisaliśmy naszą
opowieść, nie wiedzieliśmy, do czego to doprowadzi, co się z nią stanie w rękach ludzi o wielkiej
wyobraźni i wspaniałym mistrzostwie — Saula Davida, producenta filmowego, Richarda
Reischera, reŜysera i natchnionego twórcę pełnego fantazji, Harry’ego Kleinera, który napisał
scenariusz, Dale’a Henessy’ego, kierownika artystycznego i artysty o głębokim wnętrzu, oraz
lekarzy i naukowców, którzy ofiarowali nam wiele swego czasu i pomysłów. I wreszcie Isaaca
Asimova, który uŜyczył swego pióra i wielkiego talentu, by nadać formę i urealnić tę
fantasmagorię faktów i fantazji.
Otto Klement
Rozdział 1
Samolot
To był stary samolot. Czterosilnikowy plazmowy odrzutowiec wycofany z czynnej słuŜby.
Odbywał być moŜe swój ostatni lot, który nie był ani łatwy, ani bezpieczny. Z trudem przebijał
się przez kłęby chmur. PodróŜ miała zająć dwanaście godzin. Odrzutowiec o napędzie
rakietowym potrzebowałby tylko pięć. Do celu pozostała jeszcze godzina, moŜe trochę więcej.
W ogromnej kabinie pasaŜerskiej znajdowało się tylko dwóch męŜczyzn. Jednym był agent,
który wiedział, Ŝe jego odpowiedzialność za drugiego pasaŜera skończy się, gdy wylądują. Za
godzinę. NajdłuŜszą godzinę w jego Ŝyciu. Drugim był niepozorny, drzemiący męŜczyzna. Ale w
tej chwili to właśnie on był najwaŜniejszym człowiekiem na świecie.
*
Generał Alan Carter podniósł posępny wzrok na wchodzącego pułkownika. Miał zmęczoną
twarz, worki pod oczami i obwisłe kąciki ust. Spinaczowi, którym manipulował, próbował nadać
pierwotny kształt, ale ten wyskoczył mu z ręki.
— Tym razem prawie mnie trafiłeś — powiedział pułkownik Donald Reid.
Włosy w kolorze piasku miał gładko zaczesane do tyłu, a krótkie, siwiejące wąsy sterczały jak
szczecina. Obaj . zostali przydzieleni do superspecjalnego zadania. Na kieszonkach mundurów
mieli naszywki z literami CMDF. KaŜda litera znajdowała się w sześciokącie, z których dwa były
umieszczone wyŜej, a trzy poniŜej. Środkowy sześciokąt w dolnym rzędzie zawierał symbol,
który dodatkowo klasyfikował człowieka. W przypadku Reida był to kaduceusz, oznaka
personelu medycznego.
— Zgadnij, co robię? — spytał generał.
— Pstrykasz spinaczami.
14673912.001.png
— No właśnie. A takŜe liczę godziny. Jak dureń! — Jego głos podniósł się o ton. — Siedzę tu,
ręce mam wilgotne, włosy zlepione, serce mi wali i liczę godziny. A teraz juŜ tylko minuty.
Siedemdziesiąt dwie minuty, Don. Siedemdziesiąt dwie minuty i wylądują na lotnisku.
— W porządku. Po co wobec tego te nerwy? Czy dzieje się coś złego?
— Nie. Nic. śadnych problemów. Jak dotąd. Wydostaliśmy go z ich rąk, jeśli mi wiadomo, bez
przeszkód. Bezpiecznie dotarł do samolotu,’ do tego starego…
— Tak. Wiem.
Carter potrząsnął głową. Nie interesowało go, czy mówi coś nowego, interesowała go sama
rozmowa.
— Sądziliśmy, Ŝe oni załoŜą, Ŝe czas to dla nas sprawa najwyŜszej wagi, więc wsadzimy go do
X–52 i wystrzelimy poprzez wewnętrzną przestrzeń. Tylko Ŝe my doszliśmy do wniosku, Ŝe oni
tak będą sądzić i przygotują szczelny system antyrakietowy…
— Paranoja, tak to się nazywa w moim zawodzie — powiedział Reid. — To, Ŝe ktoś mógłby
uwierzyć, Ŝe oni by tak zrobili. Ryzykowaliby wojnę i unicestwienie?
— Właśnie mogliby zaryzykować, Ŝeby zatrzymać naszą akcję. Gdyby sytuacja była odwrotna,
byłbym za podjęciem takiego ryzyka. Jak wiesz, wzięliśmy samolot transportowy,
czterosilnikowy, plazmowy odrzutowiec. Ciekaw byłem, czy da radę wystartować. Jest taki stary.
— PrzecieŜ dał radę?
— Co, dał radę? — generał otrząsnął się z zamyślenia.
— Wystartować.
— Tak, tak. Lot przebiega normalnie. Dostaję raporty od Granta.
— Kto to taki?
— Agent ochrony. Znam go. Jeszcze nigdy nie zawiódł. Powinienem być spokojny, ale nie mogę
opanować nerwów. To Grant przeprowadził całą operację. Wyłuskał Benesa z ich rąk niczym
pestkę.
— Więc o co chodzi?
— WciąŜ się martwię. Powiadam ci, Reid, Ŝe bezpieczeństwo moŜna zachować tylko przez
równowagę sił. Oni są tak samo sprytni jak my. Na kaŜdego naszego człowieka umieszczonego u
nich, przypada ich człowiek umieszczony u nas. Na kaŜdy nasz fortel odpowiadają fortelem. To
trwa juŜ od lat. Musieliśmy porwać Benesa, bo inaczej równowaga zostałaby zachwiana. A to
mogłoby się skończyć… sam wiesz jak.
— Nie przejmuj się, Al.
— Jak mam się nie przejmować? To, co odkrył Benes, to nowa wiedza, moŜe raz na zawsze
połoŜyć kres rywalizacji. Będziemy zwycięzcami.
— Mam nadzieję, Ŝe tamci nie myślą tak samo — odrzekł Reid.
— A jeśli myślą… Wiesz, Al, dotychczas istniały reguły tej gry. śadna ze stron nie dawała
drugiej powodu do uŜycia broni. Ale teraz kiedy szala przechyliła się na naszą stronę,
niebezpieczeństwo wzrasta. Nie moŜemy go za mocno naciskać. Musimy pozostawić sobie jakiś
margines… jakieś wyjście. Jeśli on tu dotrze.
— Masz wątpliwości?
Carter podniósł się, jakby chciał rozpocząć spacer bez celu, tam i z powrotem. Wytrzeszczył
oczy, po czym raptownie usiadł.
— W porządku, po co się denerwować? Widzę po twoich oczach, doktorze, Ŝe chciałbyś dać mi
coś na uspokojenie. Nie potrzebuję Ŝadnych uspokajających pigułek. Ale przypuśćmy, Ŝe on
dotrze tu za siedemdziesiąt dwie… za sześćdziesiąt sześć minut. Przypuśćmy, Ŝe wyląduje
bezpiecznie na lotnisku. Ale jeszcze trzeba go tutaj przewieźć. Wszystko moŜe się zdarzyć…
— …między ustami a brzegiem pucharu — wyrecytował Reid. — Na miłość Boską, generale,
czy nie powinniśmy być praktyczni i porozmawiać o następstwach? Chodzi mi o to, co się stanie
po jego przybyciu tutaj?
— AleŜ, Don, poczekajmy z tym, dopóki się tu nie zjawi.
— AleŜ, Al — powiedział z przekąsem pułkownik, okazując w ten sposób zdenerwowanie — to
nie moŜe czekać, aŜ on się tu znajdzie. Wtedy będzie za późno.
Będziesz zbyt zajęty, a ja nie uzyskam dostępu do niego. Rzucą się na Benesa spece z Pentagonu.
Musimy teraz coś postanowić.
— Obiecuję… — gest generała był niezdecydowany. Reid zignorował to.
— Nie. Nie będziesz w stanie dotrzymać Ŝadnej obietnicy i dobrze o tym wiesz. Dzwoń do szefa,
dobra? Teraz! MoŜesz się z nim połączyć. Jesteś jedyną osobą, która potrafi dodzwonić się do
niego. Zmuś go, Ŝeby zrozumiał, Ŝe CMDF nie słuŜy tylko obronie. Lub, jeśli nie moŜesz,
skontaktuj się z komisarzem Furnaldem. On jest po naszej stronie. Powiedz mu, Ŝe odkrycia
Benesa są waŜne dla nauk biologicznych i medycznych. Przypomnij, Ŝe są na to ustawy. Słuchaj,
Al, musimy zdobyć te informacje. Wiesz, Ŝe mogą one uratować Ŝycie wielu ludzi. Skoro Benes
tu się znajdzie i obskoczą go prawdziwi generałowie, niech ich diabli wezmą, my zostaniemy na
lodzie.
— Nie mogę, Don. I nie zrobię tego. Jeśli chcesz usłyszeć prawdę, nie zrobię nic w tej cholernej
sprawie, dopóki nie będzie tu Benesa. I nie podoba mi się, Ŝe próbujesz w takiej chwili coś ode
mnie uzyskać.
Usta Reida zbielały.
— Co mam robić, generale?
— Czekać, tak jak ja czekam. Liczyć minuty.
Reid odwrócił się, by odejść. Doskonale panował nad złością.
— Gdybym był tobą, generale, ponownie rozwaŜyłbym, czy wziąć środek na uspokojenie.
Carter patrzył na wychodzącego. Spojrzał na zegarek.
— Sześćdziesiąt jeden minut! —wymamrotał i machinalnie szukał spinacza.
*
Po wyjściu od generała Reid wstąpił do gabinetu doktora Michaelsa, cywilnego szefa Sekcji
Medycznej. Wyraz szerokiej twarzy Michaelsa wahał się zawsze w określonych granicach. Z
jednej strony łagodna wesołość połączona z suchym chichotem, z drugiej — chwilowa powaga,
która, jak się zdawało, nigdy sama siebie nie brała powaŜnie.
Michaels trzymał w ręku mapę czy coś w tym rodzaju. Dla pułkownika Reida wszystkie te mapy
były jednakowe, wszystkie były pogmatwanymi labiryntami, a razem wzięte stanowiły ogromną
gmatwaninę, której nie potrafił odczytać.
Od czasu do czasu Michaels próbował objaśniać te mapy kaŜdemu, kto przekroczył próg jego
gabinetu — był chętny do rozmów na ich temat.
— Do krwiobiegu dodajemy śladowe ilości promieniotwórczych substancji, a organizm, moŜe to
być człowiek albo mysz, robi własną fotografię na zasadzie laserowej, która tworzy obraz
trójwymiarowy. Proszę spojrzeć — mówił Michaels — dostajemy obraz kompletnego układu
krąŜenia w trzech wymiarach, który moŜe być zapisany dwuwymiarowo w tak wielkiej liczbie
przekrojów i rzutów, jakiej wymaga dana praca. MoŜna uzyskać przekrój najmniejszej kapilary,
jeśli odpowiednio powiększymy obraz. Jestem jak geograf — kontynuował. — Geograf
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin