200003_wyeliminowac_malarie.pdf

(167 KB) Pobierz
Wyeliminowaæ malariê
le o raku dowiedzie. Czy jednak juý dziæ
potrafimy wykorzysta nasz wiedz«?
Badania mutacji prowadzcych do roz-
woju okreælonych nowotworw pozwa-
laj na opracowanie wielu testw diagno-
stycznych. Dzi«ki doskona¸ym narz«-
dziom, ktre da¸a nam wsp¸czesna bio-
logia molekularna, mamy moýliwoæ
wczesnego wykrycia raka, cho jeszcze
nie zawsze to si« udaje. Przede wszyst-
kim jednak dzi«ki znajomoæci statusu
waýnych z punktu widzenia transforma-
cji nowotworowej genw moýemy pro-
gnozowa przebieg choroby i dokona
wyboru najskuteczniejszej terapii. Nasza
obecna wiedza jest teý, jak pisze Wein-
berg, wykorzystywana do konstruowa-
nia testw, pozwalajcych na badanie
predyspozycji genetycznych do zapada-
nia na choroby nowotworowe.
Samolubna komrka jest æwietnym przy-
k¸adem dobrej popularyzacji nauki, a jed-
noczeænie æwiadectwem, ýe ogromna
wiedza i umiej«tnoæ stosowania proste-
go i zrozumia¸ego dla przeci«tnego czy-
telnika j«zyka pozwalaj przyst«pnie opi-
sywa skomplikowane mechanizmy
rzdzce æwiatem komrek. A naleýy
podkreæli, ýe nie jest to ¸atwe i proste.
Trzeba bowiem dysponowa umiej«tno-
æci syntezy wielu zjawisk metaboli-
cznych, rozumie, ýe przebieg jednego
procesu moýe wp¸ywa na inny, na
pierwszy rzut oka zupe¸nie z nim nie
zwizany.
Przywilejem recenzenta jest jednak po-
narzeka troch« na t¸umaczenie, wi«c mu-
sz« zg¸osi kilka zastrzeýeÄ zarwno do
t¸umacza, jak i do redakcyjnego opraco-
wania tekstu. Pierwsze z nich dotyczy
nazewnictwa. Juý w 1995 roku wi«kszoæ
biologw molekularnych uzgodni¸a, ýe
nazwy genw drukowane b«d kursy-
w, a ich bia¸kowych produktw czcion-
kami prostymi. Ponadto przyj«to, iý na-
zwy ludzkich genw i ich produktw
bia¸kowych powinny by pisane duýy-
mi literami. W tej materii w ksiýce brak
konsekwencji. Tytu¸ orygina¸u Ð ãOne re-
negade cell...Ó Ð lepiej by¸oby przet¸uma-
czy jako ãZdradziecka komrkaÓ. Tym
bardziej, ýe tytu¸ Samolubna komrka przy-
wodzi na myæl niedawno wydan pozy-
cj« Dawkinsa zatytu¸owan Samolubny
gen , w ktrej kontekst dla przymiotnika
ãsamolubnyÓ jest zupe¸nie inny.
Ponadto do t¸umaczenia wkrad¸o si«
kilka nieæcis¸oæci: na przyk¸ad na stronie
92 mowa jest o retinoblastomie jako o gle-
jaku siatkwki, podczas gdy prawid¸o-
wa nazwa to siatkwczak zarodkowy
(cz«æciej nazywany po prostu siatkw-
czakiem); na stronie 97 czytamy o gubie-
niu jednej z miliona kopii genu, na-
tomiast w ca¸ym genomie jest ich wed¸ug
najnowszych danych ãzaledwieÓ 142 tys.;
nie powinno si« teý mwi o bia¸ku sta-
nowicym produkt genu RB jako o reti-
noblastomie (s. 175), poniewaý jest to na-
zwa jednostki chorobowej.
Takie b¸«dy moýna znale jeszcze
w kilku innych miejscach, ale w sumie
nie umniejszaj one dobrego wraýe-
nia, jakie odnosi si« przy czytaniu tej
ksiýki. Jest to bardzo waýna pozycja
dla wszystkich, ktrzy chc zrozumie
skomplikowany proces transformacji
nowotworowej. Ale to teý ksiýka
odzierajca czytelnikw ze z¸udzeÄ, ýe
rozwizanie problemu chorb nowo-
tworowych nastpi w najbliýszym dzie-
si«cioleciu. Polecam j przede wszyst-
kim uczniom, studentom i pocztkuj-
cym naukowcom. I to nawet nie ze
wzgl«du na tematyk«, ktra zreszt mo-
im zdaniem stanowi najwi«ksze wy-
zwanie dla wsp¸czesnej biologii. Po-
lecam j, gdyý publikacja ta pokazuje,
ýe w nauce nie ma problemw ma¸o
waýnych. I ýe czasami nawet pozornie
niezbyt waýne odkrycie moýe okaza
si« prze¸omowe i niezwykle istotne dla
ludzi.
Janusz A. Siedlecki
Recenzje wielu ciekawych ksiýek popularnonauko-
wych moýna znale na stronie: www.latarnik.pl;
Same zaæ ksiýki kupi w ksi«garni internetowej:
www.merlin.com.pl
KOMENTARZ
ZADZIWIENIA
Philip i Phylis Morrison
Wyeliminowa malari«
cztku 1900 roku, w¸oscy epi-
demiolodzy przeprowadzili
niezwyk¸y jak na owe czasy ekspery-
ment. Domy obj«tych nim rodzin, ýyj-
cych w rejonach, gdzie wyst«powa¸a
malaria, zwana teý zimnic, zabezpie-
czyli g«st moskitier; mieszkaÄcom po-
stawiono warunek, by nie opuszczali
domw po zmierzchu. Malaria dotkn«-
¸a tylko 10 spoærd 207 majcych ochro-
n« osb, podczas gdy z 51 pozbawio-
nych jej ssiadw zapad¸o na t« chorob«
aý 44. Nie by¸o wtpliwoæci: to komary
s odpowiedzialne za n«kajce ludzi od
dawien dawna okresowe ataki gorcz-
ki, ktre nie szcz«dzi¸y nawet rodowi-
tych rzymian.
Dobry pomys¸. Moskitiera powstrzy-
muje komary Ð i w konsekwencji chro-
ni przed malari. Wypada tu przy-
pomnie, kto pierwszy odkry¸ podob-
n zaleýnoæ: otý by¸ to Francesco
Redi, lekarz na dworze florenckim, kt-
ry w 1668 roku obserwowa¸, co stanie
si« z dwoma pozostawionymi na dwo-
rze kawa¸kami mi«sa, z ktrych jeden
by¸ os¸oni«ty g«st siatk, a drugi nie.
Muchy mog¸y si« do niego dobra bez
przeszkd i wkrtce roi¸o si« na nim od
ich larw, podczas gdy na znajdujcym
si« obok chronionym gaz och¸apie nie
by¸o ich. A zatem nie powstaj one sa-
me z siebie, z kurzu czy z powietrza,
inaczej os¸ona nie zapobieg¸aby ich
pojawieniu si«.
W 1900 roku by¸o wiadomo, ýe ma-
lari« powoduj mikroskopijne pierwot-
niaki, dzisiaj znamy szczeg¸y ich skom-
plikowanego cyklu rozwojowego. Naj-
pierw rozmnaýaj si« w organizmie
zakaýonej samicy komara. Potem,
wstrzykni«te przez ni do krwiobiegu
cz¸owieka, docieraj do komrek uk¸a-
du siateczkowo-ærdb¸onkowego w-
troby i æledziony. Tam rosn, ýywic si«
ich kosztem, po czym dziel si« wielo-
krotnie, atakujc kolejne komrki. Na-
st«pnie przedostaj si« do czerwonych
krwinek i rozrastaj si«, aý wype¸ni je
ca¸e. Wwczas rozpadaj si« na osobni-
ki potomne, ktre rozrywaj krwinki,
wydostaj si« do osocza i atakuj na-
st«pne erytrocyty. Taka wielomiliardo-
90 å WIAT N AUKI Marzec 2000
D ok¸adnie sto lat temu, na po-
13180013.001.png 13180013.002.png
wa armia pasoýytw sieje spustoszenie
wærd czerwonych cia¸ek krwi, ktre
w regularnych odst«pach czasu gin,
przy czym ich rozpad nast«puje rwno-
czeænie. Prowadzi to do utraty duýej ilo-
æci hemoglobiny, a w efekcie do ostrej
anemii i objawia si« okresowymi ataka-
mi wysokiej gorczki i dreszczami, wy-
wo¸anymi zatruciem chorego uwolnio-
nymi produktami przemiany materii
zarodcw oraz resztkami zniszczonych
krwinek. Nawroty choroby nast«puj-
ce po kilkudniowych okresach popra-
wy s wynikiem rozwoju kolejnych po-
koleÄ pasoýyta, ktre rozmnaýaj si«
jednoczeænie jak na komend«. Cz«æ kr-
ýcych z krwi zarodcw przekszta¸-
ca si« w gametocyty, ktre trafiwszy do
organizmu komara, rozmnaýaj si«
p¸ciowo i tworz po kolejnych skompli-
kowanych przemianach postacie inwa-
zyjne Ð sporozoity. Te zaæ, nagromadzo-
ne w gruczo¸ach ælinowych, czekaj, aý
z¸akniona krwi samica wstrzyknie je na-
st«pnej osobie.
îw misterny cykl to klasyczny przy-
k¸ad koewolucji. Malaria bowiem, w
przeciwieÄstwie do zespo¸u nabytego
niedoboru odpornoæci (AIDS), nie jest
chorob now. Wiele ssakw, ptakw,
a nawet gadw zapada na podobn,
przenoszon przez komary chorob«.
Zapewne jest ona znacznie starsza od
gatunku ludzkiego Ð ca¸kiem moýli-
we, ýe n«ka¸a juý naszych cz¸ekokszta¸t-
nych przodkw. Opisano cztery gatun-
ki zarodcw malarii pasoýytujcych u
ludzi; przenoszone s one z jednego
cz¸owieka na drugiego przez kilka ga-
tunkw komarw z rodzaju widliszek
(Anopheles) .
Jak poradzi sobie z tym gronym
przeciwnikiem? Walk« z infekcj pod-
j¸ najpierw genom ludzki. Wiele osb
pochodzcych z zachodniej Afryki ma
wrodzon cech« biochemiczn, niespo-
tykan u mieszkaÄcw innych regio-
nw naszej planety. Ich hemoglobina
jest tylko nieznacznie zmodyfikowana:
odpornoæ na zakaýenie okupiona jest
zwykle jedynie drobnym ograniczeniem
funkcji. Powszechnie wiadomo, ýe ýy-
cie na terenach bagiennych nie sprzyja
zdrowiu, za co w duýej mierze odpo-
wiedzialne s komary. Oczywiæcie, nikt
nie lubi ich uk¸u. Moýna si« przed ni-
mi obroni, stosujc siatki w drzwiach
i oknach, jeszcze taÄsze jest os¸anianie
¸ýek moskitierami (ostatnio pojawi¸y
si« ulepszone moskitiery impregnowa-
ne ærodkami owadobjczymi). Osusza-
nie bagien, kanalizacja, brukowanie ulic,
trzymanie zwierzt w bezpiecznej od-
leg¸oæci od ludzi, uszczelnianie domw,
skrcenie czasu pracy na powietrzu, po-
moc lekarska Ð wszystko to w zamoý-
nych krajach pomog¸o zwalczy koma-
ry i malari«. Dziæ najwi«kszy problem
dotyczy terenw o gorcym wilgotnym
klimacie, chociaý do niedawna na mala-
ri« moýna by¸o zachorowa latem na-
wet w Danii.
Wreszcie nauczyliæmy si« zwalcza sa-
me pasoýyty. Gorzka w smaku kora chi-
nowca stanowi jego ochron« przeciwko
wielu naturalnym wrogom. To w¸aænie
z niej wyodr«bnia si« chinin«, ktra prze-
twarzana jest w chlorochin«, najskutecz-
niejszy ærodek przeciwmalaryczny ostat-
nich lat. (Jedna pastylka profilaktycznie
raz w tygodniu nadal obowizuje. ûeby
tylko nie zapomnie, powtarzaliæmy so-
bie, kiedy kilka lat temu przebywaliæmy
w po¸udniowej Afryce i w Indiach.) Do-
st«pne s teý inne skuteczne lekarstwa,
na przyk¸ad artemisinin*, otrzymany nie
tak dawno przez chiÄskich i wietnam-
skich farmaceutw z liæci bylicy rocznej
(Artemisia annua) .
Przytaczamy tu statystyk« ofiar mala-
rii od 1900 roku za raportem åwiatowej
Organizacji Zdrowia (WHO) z 1999 roku.
I tak w 1930 roku ryzyko zgonu wsku-
tek malarii w subsaharyjskiej Afryce by-
¸o tylko nieznacznie wi«ksze niý w in-
nych regionach naszego globu. W 1970
roku w rezultacie intensywnej kampanii
przeprowadzonej na ca¸ym æwiecie ry-
zyko zgonu na t« chorob« dla mieszkaÄ-
cw krajw Afryki, leýcych na po¸udnie
od Sahary, zmniejszy¸o si« o po¸ow«,
cho poprawa sytuacji nie nast«powa¸a
tam tak szybko jak gdzie indziej. Jednak
w roku 1997 malaria przystpi¸a tam do
kontrataku. PrawdopodobieÄstwo æmier-
ci wzros¸o prawie dwukrotnie, podczas
gdy w innych cz«æciach æwiata bardzo
szybko si« zmniejsza¸o. Dziæ mieszkaÄco-
wi czarnej Afryki 160 razy bardziej za-
graýa, ýe umrze na malari« niý cz¸owie-
kowi ýyjcemu gdziekolwiek indziej.
Prawie milion osb umiera tam co rok
na t« chorob«, szeæ razy wi«cej niý w po-
zosta¸ych rejonach æwiata.
Co spowodowa¸o nawrt choroby?
Tam, gdzie ýyj komary, na jednego
cz¸owieka przypada ærednio sto ich
uk¸u rocznie. Natomiast nie zabezpie-
czonego mieszkaÄca zachodniej Afryki
komary uk¸uj w tym samym czasie
1000 razy. Leýce na po¸udnie od Saha-
ry kraje afrykaÄskie to kolebka malarii.
årodowisko naturalne, klimat, sposoby
uýytkowania ziemi, podobnie jak panu-
jcy tam niedow¸ad organizacyjny, przy-
czyniaj si« do szybkiego rozprzestrze-
niania choroby. W podejmowanych
w po¸owie ubieg¸ego stulecia kampa-
niach zwalczania malarii wykorzysty-
wano proste ærodki Ð zarwno leki pro-
filaktyczne, jak i budzcy dziæ obawy,
lecz wyjtkowo skuteczny ærodek owa-
dobjczy DDT przeciwko komarom by-
¸y tanie. Sukces odniesiony w ten spo-
sb nie trwa¸ d¸ugo. Okaza¸o si«, ýe w re-
zultacie selekcji pojawi¸y si« komary
uodpornione na ten insektycyd i paso-
ýyty nie poddajce si« dzia¸aniu po-
wszechnie stosowanych lekw. W nie-
ktrych okolicach nasili¸o si« wyst«po-
wanie rzadkiej do niedawna z¸oæliwej
postaci malarii, wywo¸ywanej prawdo-
podobnie przez æwieýo powsta¸y szczep
pasoýyta, ktry lepiej niý inne przysto-
sowa¸ si« do rozwoju w organizmie cz¸o-
wieka. Ubogich wieæniakw nie sta na
kupno odpowiedniej iloæci lekw, a wi«c
maj nik¸e szanse wyzdrowienia. I tak
decyzja, aby w krajach afrykaÄskich nie
realizowa odr«bnego programu walki
z malari, doprowadzi¸a w tym rejonie
æwiata do katastrofy.
Biologia molekularna ma w zanadrzu
jeszcze jedn broÄ: szczepienia. Ale
przeciwnik, zarodziec malarii, to nie wi-
rus ani bakteria, ale pierwotniak, ktry
osiga d¸ugoæ do 15 µm. To organizm
eukariotyczny, jak my wyposaýony
w jdro komrkowe i zesp¸ chromoso-
mw umoýliwiajcych utworzenie no-
wych kombinacji poærd 6 tys. juý zma-
powanych genw. Jego przedni koniec
tworzy penetrujc cz«æ, tzw. zesp¸
apikalny, s¸uýcy do wyszukiwania
i przytwierdzania si« do ofiary, czyli na-
szych czerwonych krwinek. Zmiennoæ
genetyczna, ktr przejawia, powoduje,
ýe sam ludzki uk¸ad odpornoæciowy
niewiele przeciwko niemu moýe zdzia-
¸a. Specjaliæci prowadz badania nad
dziesitkami bia¸ek, ktre mog¸yby wy-
tworzy w¸aæciw kombinacj« przeciw-
cia¸ do zwalczenia infekcji.
WHO jeszcze raz przypuæci¸a atak na
malari«, tym razem szturmujc jej ostat-
ni fortec« w krajach afrykaÄskich na
po¸udnie od Sahary. Rozpocz«¸a si« ope-
racja pod has¸em ãZlikwidowa mala-
ri«Ó. Dzi«ki wsp¸pracy mi«dzy lecznic-
twem prywatnym i publicznym
usprawnia si« dzia¸anie miejscowych
systemw opieki zdrowotnej i udost«p-
nia rýnorodne leki w odpowiednich
iloæciach. åwiat b«dzie mg¸ oczekiwa,
ýe wydajc stosunkowo niewiele Ð mi-
liard dolarw rocznie Ð zmniejszy si«
o po¸ow« (wynoszc dziæ milion) licz-
b« æmiertelnych ofiar malarii. Aý docze-
kamy wreszcie chwili, kiedy jakaæ su-
pernowoczesna szczepionka nareszcie
po¸oýy kres tej chorobie.
* Artemisinin i jego pochodne, na przyk¸ad arte-
nam, s stosunkowo now grup lekw przeciwma-
larycznych, stosowanych zw¸aszcza w leczeniu zim-
nicy z¸oæliwej (tropikalnej), wywo¸ywanej przez
zarodca sierpowatego ( Plasmodium falciparum ).
Lecznicze w¸aæciwoæci bylicy rocznej, z ktrej liæci
otrzymuje si« ten zwizek, znane by¸y w Chinach
juý przed ponad 2 tys. lat (przyp. red.).
å WIAT N AUKI Marzec 2000 91
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin