NIETZSCHE
Nietzsche jedna czescia swej dzialalnosci dal wyraz swej epoce: reprezentowal jej scjentyzm,
naturalizm, ewolucjonizm, relatywizm. Druga natomiast godzil w te epoke, w cala jej kulture, ujawnial
wystepujace w niej rysy, byl jednym z. pierwszych którzy zbuntowali sie przeciw niej.
ZYCIE. Friedrich Nietzsche (1844- 1900) byl z wyksztalcenia filologiem klasycznym. Niezwykle
wczesnie dojrzaly, juz w 1869 r. - zaledwie ukonczyl studia - objal katedre filologii w Bazylei. Ale
predko zainteresowania jego zmienily sie na filozoficzne. Po 10 latach zrzekl sie katedry, by poswiecic
sie pracy pisarskiej. Byl to jednak zarazem koniec jego normalnego, spokojnego zycia. Opuscil Bazyleje i
zaczal lata tulaczki. Gnany niepokojem, nekany choroba, zmienial nieustannie miejsce pobytu, przebywal
w róznych miejscowosciach Wloch i Szwajcarii, po hotelach i pensjonatach,, coraz bardziej bezdomny i
samotny. W 1889 r. ulegl chorobie umyslowej, z której sie juz nie podzwignal: zyl jeszcze lat 11,
pielegnowany w Weimarze przez matke i siostre.
Ten wielbiciel zycia i sily, apostol bezwzglednosci, byl osobiscie czlowiekiem watlym i chorym, a w
stosunku do ludzi niezwykle wzglednym i delikatnym. Byl Niemcem, ale Polskiego pochodzenia, ze
zniemczonej rodziny Nickich: wiedzial o swym pochodzeniu l cenil swa polska krew. „Przodkowie moi"
- pisal - „byli polska szlachta, po nich zostaly mi moje instynkty, miedzy nimi moze i liberum veto". A
opisujac swój stosunek do muzyki powiedzial: „Jestem na to dosc Polakiem, by cala muzyke swiata
oddac za Szopena". Niemcy uwazaja go za swego wielkiego filozofa: istotnie, urodzil sie Niemcem i pisal
po niemiecku, ale z Niemiec uciekal, pogardzal Niemcami i nikt tak gwaltownie i namietnie nie wytykal
ich wad, jak on. Twierdzil, ze w kulturze Niemcy sa spóznieni o dwiescie lat i nigdy juz tego opóznienia
nie odrobia.
POGLADY. 1. RELATYWISTYCZNA TEORIA POZNANIA. Przejety biologicznymi teoriami swych czasów,
Nietzsche byl przekonany, ze wszystkie czynnosci i wytwory ludzi uwarunkowane sa potrzebami
zyciowymi. Poznanie nie stanowi wyjatku: i ono takze sluzy za daniom praktycznym. Prawda jest dla nas
to, i tylko to, czego zycie wymaga. Jest przeto subiektywna i wzgledna. Obiektywna i bezwzgledna
prawda jest zludzeniem. „Czymze sa ostatecznie prawdy ludzkie? Sa tylko nie dajacymi sie obalic
bledami ludzkimi".
W swym relatywizmie poznawczym Nietzsche poszedl dalej niz ktokolwiek. Sadzil, ze umysl nasz nie
tylko nie ujmuje wiernie rzeczywistosci, ale ja zawsze falszuje. Rzeczywistosc bowiem jest nieustanna
zmiennoscia: aby zas ja ujac i dla celów zyciowych zuzytkowac, musimy ja zatrzymywac, utrwalac. Jest
chaosem, a my musimy ja porzadkowac, doszukiwac sie w niej praw. Jest nieprzebranym bogactwem, a
my musimy ja dla naszych celów upraszczac. Nasza prawda jest zawsze utrwalona, uporzadkowana,
uproszczona.
Jest dla nas prawda, ale w rzeczywistosci jest falszem. Nasze prawdy to zludzenia, do których
przywyklismy, o których zludnosci nie pamietamy. Przywykamy do nich i w koncu wierzymy sami w
falszywy obraz rzeczywistosci, którysmy wytworzyli.
Obraz ten jest dla nas prawdziwy, bo w nim zyjemy. „Urzadzilismy sobie swiat tak, bysmy w nim zyc
mogli. Wprowadzilismy ciala, linie i plaszczyzny, przyczyny i skutki, ruch i spoczynek, ksztalt i tresc...
Ale nie sa one przez to dowiedzione. Zycie nie jest argumentem: miedzy warunkami zycia moze sie
znajdowac takze blad". Poslugujemy sie od wieków przenosniami i zapominamy wreszcie, ze to tylko
przenosnie. Poslugujemy sie slowami i zapominamy, ze to tylko slowa. „Zawalaja nam droge slowa, przy
kazdym poznaniu potykamy sie o skamieniale, przedawnione slowa".
Kazde nasze pojecie deformuje rzeczywistosc - juz przez to samo, ze ja uogólnia. I tym jest falszywsze,
im jest ogólniejsze. Wiec najfalszywsze sa pojecia filozoficzne: pojeciom takim, jak absolut lub
substancja, nie odpowiada juz nic zupelnie, sa wylacznie tylko schematami mysli.
2. RELATYWISTYCZNA TEORIA WARTOSCI. Tym bardziej wzgledne, subiektywne, biologicznie tylko
uwarunkowane sa nasze oceny i to wszystko, co uwazamy za dobra, za wartosci. W szczególnosci
wartosci moralne. Nie ma moralnosci obiektywnej, powszechnie obowiazujacej; kazdy ma taka, jaka mu
dla jego celów zyciowych jest potrzebna i jaka odpowiada jego uczuciom, afektom. Jeden ma taka, jaka
przed nim samym usprawiedliwia to, na co ma on ochote; inny taka, jaka daje mu upragniony spokój;
jeszcze inny taka, jaka pozwoli mu wziac odwet na wrogach. Ludzie moga nawet nie uswiadamiac sobie
tego, ale naprawde takie sa tylko zródla ich moralnosci.
Kazdy ma taka moralnosc, jaka ma nature. Najistotniejsza zas róznice miedzy ludzmi Nietzsche widzial
w tym, ze jednych natura jest silna, a innych slaba. Inna jest moralnosc silnych, a inna slabych; albo
mówiac jezykiem Nietzschego: moralnosc panów i mo ralnosc niewolników. Silni z natury rzeczy cenia
dostojnosc i godnosc osobista, stanowczosc, sprawnosc, pewnosc dzialania, bezwzglednosc w
przeprowadzaniu swych za mierzen: to sa dla nich zalety istotne. Zupelnie inaczej slabi; oni musza cenic
to, co ich slabosci przychodzi z pomoca: litosc, miekkosc serca, milosc, altruizm, wzglednosc.
Niegdys silni „panowie", mieli glos, oni to urabiali pojecia i oni wytworzyli pojecie dobra. Rozumieli je
po swojemu: jako dostojnosc czy dzielnosc. Ale przyszedl czas buntu ze strony niewolników: byli
wprawdzie slabi, ale liczniejsi i przez to zwyciezyli. Teraz ich opinia przewaza, stala sie opinia
powszechna; za dobro zaczelo uchodzic to, co odpowiada ich interesom: miekkie serce, altruizm. A takze
pokora, lagodnosc, zaparcie sie siebie - wlasciwosci, do których zmuszeni sa niewolnicy i które potem
podnosza do godnosci cnót. Nastapilo calkowite odwrócenie sadów. W tej epoce, która przyszla po
buncie niewolników, my zyjemy i moralnosc nasza jest moralnoscia niewolników.
Nietzsche chcial zajmowac bezstronne, naukowe, przyrodnicze, czysto opisowe stanowisko wobec
ludzkiej moralnosci. I uwazal, ze jest w porzadku, gdy niewolnicy maja moralnosc niewolników. Zle jest
tylko, jesli poddaja sie jej takze i ci, co naleza do rasy panów; to jest juz-jak mówil terminem
biologicznym, który wprowadzil do spraw ludzkich - zwyrodnienie, dekadencja.
Jednakze nie wytrwa? w tej obiektywnej, bezstronnej postawie.- Czul w sobie rase panów i ich moralnosc
odczuwal jako nieporównanie wyzsza, jako jedynie sluszna. Stanal po jej stronie. Tu konczyla sie etyka
wzgledna, z teza: „kazdy ma taka moralnosc, jaka
mu odpowiada", i zaczynala sie bezwzgledna, z teza: „jedna jest tylko wlasciwa moralnosc, moralnosc
panów". Tu zaczynala sie druga, zupelnie inna czesc filozofii Nietzschego, ani przyrodnicza, ani
relatywistyczna.
3. KRYTYKA MORALNOSCI WSPÓLCZESNEJ. Z niezwykla przenikliwoscia Nietzsche uj mowal cechy
moralnosci wspólczesnej, której byl przeciwnikiem. Nie zestawil ich systematycznie, ale mozna to zrobic
w mysl jego przekonan.
Moralnosc wspólczesna, panujaca, opiera sie na trzech glównych zalozeniach: 1) Zalozenie równosci:
wszyscy sa równi, maja równe prawa i obowiazki. 2) Zalozenie wolnosci: kazdy powinien byc wolny,
byle nie stawal na drodze wolnosci innych. 3) Zalozenie wartosci moralnej: wartosc moralna jest
bezwzgledna i zbedne jest ja uzasadniac, wskazujac, ze jest potrzebna do zycia czy zdrowia - nie jest
bowiem srodkiem, lecz celem ostatecznym.
Na zalozeniach tych opieraja sie szczególowe zasady moralnosci wspólczesnej, przede wszystkim takie:
1) Zasada sprawiedliwosci: kazdemu naleza sie te same prawa i dobra. 2) Zasada uzytecznosci: nalezy
postepowac tak, by wytwarzac jak najwiecej dóbr. 3) Za sada altruizmu i milosci blizniego: nalezy
pamietac takze o dobrach innych ludzi. 4) Zasada litosci: wytwarzajac dobra dla innych, nalezy
udostepniac je przede wszystkim potrzebujacym pomocy, nieszczesliwym, slabym. 5) Zasada prymatu
dóbr duchowych: dobra duchowe sa wyzsze od materialnych i zabiegac nalezy przede wszystkim o nie. 6)
Zasada prymatu ogólu: dobro ogólu jest wazniejsze od dobra jednostki i o nie najwiecej nalezy zabiegac.
7) Zasada intencji: wartosc najistotniejsza postepowania le zy nie w tym, co ono osiaga, lecz w tym, do
czego zmierza, w tym, czy rzeczywiscie zmierza do dobra cudzego, duchowego, ogólnego. 8) Zasady
wychowania: dla dobra tego nie nalezy szczedzic wysilku i w dbalosci o nie nalezy wychowywac siebie i
innych. 9) Zasada nagrody i kary: moralne postepowanie otrzyma nagrode, jesli nie w tym zyciu, to w
przyszlym, a nawet samo nosi w sobie nagrode w postaci zadowolenia wewnetrznego; a niemoralne
otrzyma kare i samo ja nosi w sobie w postaci wyrzutów sumienia.
Te moralnosc, dzis panujaca, Nietzsche wywodzil od Sokratesa i Platona i jego zgubnej, jak sadzil, idei
dobra. Idee te podjelo chrzescijanstwo, ten „platonizm dla ludu", ono szczególniej utrwalilo panujaca
moralnosc. A takze nowy ruch demokratyczny, o którym Nietzsche sadzil, ze prawie we wszystkich
punktach jest zgodny z chrzescijanstwem. I byl Nietzsche wrogiem Sokratesa, Platona, chrzescijanstwa i
demokracji.
4. PRZEWARTOSCIOWANIE WSZYSTKICH WARTOSCI. Wlasne stanowisko Nietzschego - owa
moralnosc panów - bylo we wszystkich punktach wprost przeciwne moralnosci dzis panujacej. Glówne
jego zalozenia byly takie: 1) Zalozenie wartosci zycia: jedynie ono posiada wartosc bezwzgledna i z
niego rodzi sie wszystko inne, co w ogóle wartosc posiada. 2) Zalozenie wolnosci silnego: wolnosc
nalezy sie tylko temu, kto posiada dosc sily, by ja sobie zapewnic. 3) Zalozenie nierównosci: ludzie nie sa
równi, miedzy nimi sa lepsi i gorsi, zaleznie wlasnie od tego, ile maja w sobie zycia i sily.
Z zalozen tych wyplywal jego stosunek do zasad moralnosci wspólczesnej: byl to stosunek krytyczny.
Zasada sprawiedliwosci jest zla: prawa i dobra naleza sie dostojnym, dzielnym, silnym, nie zas slabym,
nieudolnym, poronionym tworom natury. Wlasciwa sprawiedliwosc opiera sie nie na zasadzie równosci,
lecz glównie na nierównosci: kazdemu nalezy sie tyle, ile ma zaslugi. „Równosc jest znamieniem
upadku". - Zasada uzytecznosci jest zla: nie chodzi o produkowanie dóbr, lecz o zycie, które jest dobrem
najwiekszym. - Zasada altruizmu jest zla: jesli ma sie wlasne wielkie cele, to sa one wazniejsze od
cudzych. Nie nalezy oszczedzac blizniego, wszystko jest dla najlepszego. „Samolubstwo dostojnych jest
stanem swietym". Zreszta altruizm jest takze egoizmem, tylko egoizmem slabych. - Zasada litosci jest
zla: jest marnowaniem energii, poswiecaniem jej dla slabych i zwyrodnialych. Silny powinien miec
„patos dystansu", czyli poczucie swej pozycji i wyzszosci. - Zasada prymatu dóbr duchowych jest zla: bo
podstawa wszystkiego jest cialo, zycie jest przede wszystkim sprawa cielesna, duch jest jedynie
nadbudowa nad nim. - Zasada prymatu ogólu jest zla: tylko wielkie jednostki maja wartosc, ogól zas, jesli
ma wartosc, to tylko jako kopia wielkich ludzi, jako ich narzedzie lub jako opór, który ich pobudza do
dzialania; zreszta, jak mówil Nietzsche, „bierz go diabel i statystyka". - Zasada wychowania jest zla:
czego sie nie ma w organizmie, w silach zywotnych, w instynktach, tego zadne wychowanie nie zastapi. -
Wreszcie i zasada nagrody i kary jest zla: bo nagroda i kara nie sa wazne; nagrode rozumie sie jako
szczescie, kare jako nieszczescie, a od tego, by sie czuc szczesliwym, wazniejsze jest, by zyc zyciem
pelnym i dostojnym. Szczescie to takze jeden z idealów moralnosci panujacej, dzielo niewolników, które
nalezy obalic.
Nietzsche zwalczal zwlaszcza wszelkie ograniczania sie, wszelka asceze, wszelka ucieczke w sfere
idealów: tylko zwyrodniale zycie potrzebuje wyrzeczen, zakazów, ascezy, idealów religijnych i
moralnych.
Oskarzenie jego przeciw moralnosci wspólczesnej bylo potrójne: 1) ze opiera sie ona na falszywej
psychologii, a przez to zapoznaje przyrodzone instynkty i ma zasady niezgodne z natura; 2) ze
zbudowana jest na fikcjach: mówi o postepkach, jakich nie ma, o woli, jakiej nie ma, o porzadku, jakiego
nie ma; mianowicie o postepkach nieegoistycznych, woli wolnej i porzadku moralnym; 3) ze ma ujemne
konsekwencje praktyczne: wycho wuje mierny gatunek ludzi.
Nietzsche jak sam mówil, podjal „przewartosciowanie wszystkich wartosci". To znaczy: wykazanie
bezwartosciowosci tego wszystkiego, co powszechnie za wartosciowe uchodzi, i postawienie w to
miejsce wartosci prawdziwych. Mówil takze, ze jego filozofia ma byc „poza dobrem i zlem". Nalezy to
rozumiec tak, iz ma byc poza dobrem i zlem „moralnym", opartym na zasadach altruizmu, prymatu
ducha, ogólu, intencji, wychowania. Nazywano go, i sam siebie nazywal, „amoralista". Byl
przeciwnikiem przede wszystkim moralnosci panujacej. A takze wszelkiej moralnosci, czyli wszelkiego
stawiania ponad zycie jakichkolwiek wartosci duc howych i podporzadkowania im zycia.
Ale w szerszym rozumieniu to, co sam glosil, bylo takze moralnoscia, bo bylo wartosciowaniem i
normowaniem czynnosci ludzkich. Rzec mozna, ze byl nie tylko twórca nowej etyki, czyli nowej teorii
moralnosci, ale takze twórca nowej moralnosci. Jesli brac wielkich myslicieli przeszlosci - Platona czy
Arystotelesa, Augustyna, Tomasza czy Kanta - to aspiracje ich tak daleko nie szly: tworzyli nowa etyke,
nie nowa moralnosc. Usilowali jedynie ujac pojeciowo moralnosc swych czasów i swego srodowiska,
ujawnic jej wlasciwosci, zalozenia, konsekwencje. Gdy jeden z krytyków zarzucil Kantowi, iz dal jedynie
„nowa formule" moralnosci, ten odpowiedzial, ze to i tylko to bylo jego zamierzeniem. Moralnosc
tworzyli na ogól nie filozofowie, tworzyly ja religie i ruchy spoleczne, a filozofowie tylko utworzona juz
moralnosc opracowywali. Nietzsche zas poszedl dalej: podjal zadanie stworzenia nowej moralnosci.
Osnowa tej moralnosci bylo zycie: ono jest pierwsza i bezwzgledna wartoscia. Miala
sie wiec ta moralnosc opierac na instynktach, nie na swiadomej mysli. Haslo zycia bylo motywem, który
od poczatku do konca kierowal filozofia Nietzschego, bylo lacznikiem miedzy róznymi okresami jego
mysli: wszystko sie w niej zmienialo, ale ten motyw trwal. Natchnienie czerpal z biologicznych rozwazan
Darwina i Spencera; ale przynajmniej pod dwoma wzgledami rozumial zycie inaczej niz oni. Najpierw,
rozumial je dynamicznie, nie mechanicznie. Po wtóre zas, nie w walce o byt widzial jego funkcje. Tylko
wyjatkowo zycie jest walka o byt, zwykle jest czyms wiecej, chce nie tylko utrzymac sie przy istnieniu,
ale rozwijac.
Jakkolwiek róznorodne byly idee moralne, jakie zna historia Europy, to jedno przekonanie bylo im
wspólne: zycie ludzkie ma swój cel. Wielu ludzi sadzilo, ze celu tego nie zna, ze jeszcze go nie znalazlo;
ale nikt nie watpil, ze istnieje. To przekonanie zachwialo sie dopiero w XIX wieku. A wyrazem tego
zachwiania byla filozofia Schopenhauera: zycie nie ma celu, jest bezcelowym, bezrozumnym parciem
naprzód. Do tego nawiazal Nietzsche: przyznal Schopenhauerowi racje. Jednakze czesciowo. Bo
czlowiek nie ma istotnie celu poza soba; ale - ma go w samym sobie: samo zycie jest celem. Tym
Nietzsche wyszedl poza nihilizm i pesymizm Schopenhauera.
Na tle tych przekonan wytworzyl tez swój ideal czlowieka: nazywal go nadczlowiekiem. W
rzeczywistosci obecnej go nie ma, ale mozna i nalezy go - jak mówil w swym biolo gicznym jezyku -
wyhodowac. Ludzkosc zaczela od moralnosci panów i, jak sadzil, do niej wróci. Wtedy zrealizuje ten
ideal. Jest to ideal przede wszystkim doskonalosci biologicznej: ideal zywotnosci. Ale takze doskonalosci
duchowej, dostojnosci i twardosci nie tylko wobec innych, lecz i wobec siebie.
ZESTAWIENIE. Podstawowym przekonaniem Nietzschego bylo, ze zycie cielesne, fakt biologiczny jest
osnowa ludzkiej egzystencji, a zycie duchowe tylko jego odrosla. Z przekonania tego wyplynal jego
naturalizm i relatywizm epistemologiczny i etyczny. Ale takze wyplynela koncepcja nowej moralnosci,
przewartosciowanie wszystkich wartosci, wyjscie poza dobro i zlo, przeciwstawienie panów i
niewolników, Dionizosa i Apollina, nadczlowiek, walka z dekadencja - wszystkie te idee i wyrazy, które
od Nietzschego przeszly do umyslowosci inteligencji konca XIX wieku.
Nietzsche wyjatkowo tylko zajmowal sie filozofia przyrody. Ale przygodnie wypowiadal sie i o niej,
stosujac wtedy to, co zna lazl analizujac czlowieka: sadzil, ze jak w czlo wieku, tak tez w przyrodzie
istotna jest wola. Za straszna omylke uwazal przypuszczenie, ze czynniki duchowe sa pierwotne i istotne.
Ulubiona jego idea byla starozytna idea wiecznego powrotu zdarzen: gdy dzieje swiata dojda do kresu,
wtedy rozpoczna sie na nowo i beda przebiegac tak samo. Byl to jego surogat wiecznosci.
Byl niepospolitym psychologiem. Nie w sensie systematycznego opracowania zycia psychicznego, jak
Locke czy Wundt, lecz w tym sensie, co Pascal czy La Rochefoucauld: obdarzony byl zdolnoscia
przenikania najtajniejszych motywów i zamierzen ludzkich.
Byl socjologiem. Umial poglady i poczynania ludzi wy wiesc z warunków, w jakich powstaly, z
otoczenia, z przynaleznosci do grupy spolecznej, do grupy panów czy niewolników.
Byl przede wszystkim etykiem. Co wiecej: choc podkreslal swój amoralizm, byl twórca moralnosci. I byl
nim swiadomie. W pózniejszych latach zadanie wlasciwe filozofii widzial nie w badaniu kultury, lecz w
jej tworzeniu. W tym sensie odróznial „filozofów" i tych, co sa jedynie „wyrobnikami filozoficznymi",
jak sie wyrazal z pogarda. Do nich zaliczal wielu z tych, co uchodza za najwiekszych, miedzy innymi
Hegla, a nawet Kanta. Wspólczesna zubozala filozofie nazywal „epochistyka" (od greckiego -
powstrzymywanie sie), bo zamiast stawiac wielkie zagadnienia, kaze sie od nich powstrzymywac.
DZIALANIE. Gdy w 1889 r. obled zamroczyl jego umysl i przerwal jego prace, Nietzsche byl jeszcze
wówczas malo znany: jeden tylko Jerzy Brandes, dunski historyk literatury, uczynil go w 1889 r.
przedmiotem swych wykladów. Gdy zas w 11 lat pózniej umieral, byl juz slawny. Oddzialal na
filozofów; wielu sie nim zainteresowalo, niektórzy sie przejeli. Wiecej jeszcze oddzialal na szerokie
rzesze inteligencji, na literatów, publicystów, i to bynajmniej nie tylko w Niemczech. Swiadectwa
dzialania jego sa we Francji powiesci Gide'a, we Wloszech d'Annunzia, w Polsce Przybyszewskiego i
Berenta. Oddzialal tez na polityków: Mussolini byl zapalonym czytelnikiem jego pism. Niemiecka partia
narodowosocjalistyczna doszedlszy do wladzy uczynila nietzscheaniste Baeumlera niejako urzedowym
swym filozofem. Jesli jednak przyznawala sie do Nietzschego, to on niewatpliwie by sie jej wyparl: moze
wyrosla na skutek jego lektury, ale nie na skutek jej rozumienia. Dla niego cecha „panów" byla nie tylko
sila, ale przede wszystkim dostojnosc.
W Nietzschem mozna odróznic dwa pierwiastki. Jeden jest pierwiastkiem romantycznym: to kult
Dionizosa, pelni zycia. Oddzialal wiecej na filozofów. Drugi zas pierwiastek byl realistyczny: to wola
mocy, wladzy, panowania. Ten oddzialal na polityków oraz na politycznych filozofów.
Najzywsze dyskusje w filozofii niemieckiej poczatków XX wieku zwiazane byly z Nietzschem. A wiec
gdy L. Klages bronil „duszy" subiektywnej i emocjonalnej przed „duchem" obiektywnym, uniwersalnym
i racjonalnym (Der Geist als Widersacher der Seele, 1929). Albo gdy O. Spengler dowodzil
nieuchronnosci upadku dotychczasowej cywilizacji europejskiej (Untergang des Abendlandes 1918-
1922).
Nietzsche przewidywal, ze wielkie bedzie kiedys dzialanie jego filozofii: „Znam swój los" - pisal. -
„Kiedys z nazwiskiem moim zwiaze sie wspomnienie kryzysu, jakiego nie bylo na ziemi, najglebszego
konfliktu sumienia, odwrócenia sie od wszystkiego, w co dotad wierzono, czego sie domagano, co
wielbiono. Nie jestem czlowiekiem, jestem dynamitem".
PRAGMATYZM
Pragmatyzm byl pierwsza koncepcja filozoficzna, która rozpowszechnila sie w XX wieku.
Powstal jako reakcja przeciw idealizmowi racjonalistycznemu i metafizycznemu, usilowal przeciwstawic
mu bardzej trzezwy i praktyczny sposób myslenia. Wyrósl w Ameryce. William James najwiecej
przyczynil sie do jego powstania i byl centralna postacia calego ruchu. James laczyl go z radykalnym
empiryzmem, zarazem jednak nie wyrzekal sie metafizyki. Musiala to jednakze byc metafizyka zupelnie
inna niz racjonalistyczna: byla - jak ja James nazywal - pluralistyczna, tychistyczna, synechistyczna.
ZYCIE I PRACE JAMESA. William James (1842 - 1910) przez cale niemal zycie byl zwiazany z
Uniwersytetem Harvarda pod Bostonem, w nim studiowal, a potem wykladal przez 35 lat. Skonczyl
wydzial lekarski. Od 1872 r. byl instruktorem anatomii porównawczej i fizjologii; w 1880 r. zostal
profesorem filozofii, po 9 latach przeszedl na katedre psychologii, a w r. 1897 wrócil na katedre filozofii.
Koleje te nie byly przypadkowe, byly obrazem jego zywego umyslu, zapalajacego sie do coraz nowych
zadan. W latach osiemdziesiatych pracowal nad psychologia, w dziewiecdziesiatych nad etyka i filozofia
religii, po 1900 nad teoria poznania, a w ostatnich latach zycia nad metafizyka. Owocem pierwszego
okresu byly wielkie Principles of Psychology, 1890, drugiego - studia z filozofii praktycznej The Will to
Believe, 1897, i The Varieties of Religious Experience, 1902, trzeciego Pragmatism, 1907, ostatniego - A
Pluralistic Universe, 1909. Pod koniec zycia byl coraz slawniejszy, coraz bardziej rozrywany i
rozproszony. Choc w 1907 opuscil katedre, by oddac sie pracy pisarskiej, starczylo mu juz czasu tylko na
odczyty i szkice popularne, zamierzonego wielkiego dziela nie napisal.
Urodzil sie, mieszkal i umarl w Ameryce, byl bodaj pierwszym Amerykaninem, który w filozofii zyskal
swiatowa slawe. Ale od dziecinstwa wiele przebywal w Europie, byla druga jego ojczyzna. W niej odbyl
czesc studiów, w niej miewal najslawniejsze swe wyklady. Przyjaznil sie z wieloma europejskimi
filozofami, z Renouvierem, Boutroux i Bergsonem, Machem i Stumpfem, Wardem i Schillerem,
Lutoslawskim i Papinim. Byl slabego zdrowia, choroba oczu przez cale lata nie pozwalala mu czytac,
musial walczyc z metancholia i neurastenia; ostatnie 10 lat zycia byl beznadziejnie chory na serce.
Jednakze opanowywal dolegliwosci, byl zawsze czlowiekiem promiennym, niezwykle zywym, wesolym,
towarzyskim. Jak mówil o nim Bergson, byl ogniskiem, z którego promieniowalo na wszystkich swiatlo i
cieplo. Zajmowal sie filozofia, ale mial swiadomosc, ze dla jego aktywnego usposobienia nauka byla
zajeciem zbyt spokojnym. Filozofia jego byla „filozofia plynnosci" (flux-philosophy): sam sadzil, ze byl
to wynik jego „skrajnie niecierpliwego usposobienia". Byl .ciekawy wszystkiego i pelen entuzjazmu dla
wszystkiego; kazdy zdolniejszy czlowiek wydawal mu sie geniuszem, kazda nowa mysl rewelacja, której
chcialby sie calkowicie poswiecic. Ale byl natura tak indywidualna, ze gdy referowal jakas mysl, to jej
twórca nie zawsze mógl ja rozpoznac. Nie znosil sztywnosci, schematów, pedantyzmu, zawodowego
traktowania nauki. To takze znalazlo wyraz w jego filozofii, zywej a niescislej. Mial idiosynkrazje do
scislosci, organicznie nie znosil matematyki i logiki. Cenil tylko napiecie, ryzyko, zmiane, wszystko, co
niepewne i nieprzewidzialne. Takim tez widzial swiat. Byl umyslem ekspansywnym, zywym, barwnym,
swobodnym a zarazem powaznym i pelnym kultury, i w tym lezal jego nieprzezwyciezony urok - a urok
ten mial niemaly udzial w powodzeniu jego teorii. Jego obserwacje i pomysly, zwlaszcza w psychologii,
byly swietne, ale teorie i konstrukcje czesto slabe. Od nadmiaru pomyslów zadnego nie doprowadzal do
konca. Ale wszystkie te pomysly i cala jego filozofia z jej wielka mnogoscia aspektów byla
charakterystyczna nie tylko dla jego umyslowosci, ale i dla epoki, w której zyl.
JAMES I PEIRCE. Idee i nazwe „pragmatyzmu" wymyslil nie sam James, lecz towarzysz jego
mlodszych lat, Charles S. Peirce (1839- 1914), a tak samo bylo z tychizmem i synechizmem. James
twierdzil, ze w calym pokoleniu nie bylo bardziej oryginalnego mysliciela niz Peirce i ze osobiscie
nikomu nie zawdziecza tyle, co jemu. Wyznawali te same teorie, niemniej mieli zupelnie inny typ
umyslowosci i te same teorie nabieraly w ich ujeciu innego znaczenia.
Peirce byl przede wszystkim logikiem i matematykiem, James zas byl psychologiem, a logiki i
matematyki nie znosil. Peirce dazyl w filozofii do scislosci, James do bezposredniosci. Peirce widzial
najwieksza wartosc filozofii w ladzie, jaki wprowadza, James zas w bogactwie i indywidualnosci. Peirce
byl wrogiem zdawania sie na wiare, tak samo jak James byl wrogiem sceptycyzmu. Peirce mial wstret do
spraw niewytlumaczonych, a James byl przekonany, ze wszystkie sprawy w osnowie swej sa
niewytlumaczalne. James popularyzowal filozofie, a Peirce pragnal wprowadzic do filozofii slownictwo
tak specjalne, zeby zniechecilo do niej niepowolanych.
Zycie ich ulozylo sie tez zupelnie inaczej: zycie Jamesa przeszlo w niezmiennym powo dzeniu, w wirze
podrózy i róznych zajec, w przyjazni z calym swiatem, podczas gdy Peirce wiódl zycie samotnika w
centrum New Yorku, dziczejac i dziwaczejac. James byl jednym z najpopularniejszych uczonych swiata,
Peirce zas zaledwie dla garstki byl „tajemniczym geniuszem", a innym byl zupelnie nie znany. Peirce
wymyslal teorie, James wprowadzal je w swiat. James, który dla swych wykladów byl rozrywany w
Ameryce i Europie, nie zdazyl przez ostatnie 20 lat zycia napisac zadnej ksiazki, wydawal tylko w formie
ksiazkowej swe odczyty, a Peirce nie mógl znalezc wydawcy na wielkie 12-tomowe Zasady filozofii.
Róznice te nie mogly nie objawic sie w ich teoriach. Peirce, wymyslajac pragmatyzm, chcial jako
kryterium prawdy wprowadzic przydatnosc twierdzen, ale przydatnosc teoretyczna. James zas, zgodnie z
wlasna aktywistyczna postawa, pojal ja jako przydatnosc w postepowaniu. Peirce'owi chodzil...
kulczasek