Lokomotywa parowa-opis.pdf

(230 KB) Pobierz
10446662 UNPDF
Parowóz
Rok 1830 to rok wyznaczający ważny etap w rozwoju kolejnictwa. Od pierwszych prób maszyny
parowej na torze minęło zaledwie ćwierć wieku, a już kolej stała się ważnym i sprawdzonym środkiem
transportu. Były już tory, wagony i parowóz...
Źródłem całej siły, całej mocy parowozu jest kocioł i to, co w nim.
Kocioł ówczesnych parowozów miał już palenisko w skrzyni wodnej otoczonej wodą, rury ogniowe,
skrzynię dymowa czyli dymnicę, ciąg wywołany ulatującą parą.
Kilka wiadomości z fizyki: przy
normalnym ciśnieniu woda wrze w
temperaturze 100 ºC, a przy wzroście
ciśnienia temperatura wrzenia rośnie. W
kotle parowym z tamtych lat ciśnienie
rzadko przekraczało 4 atmosfery i przy
tym ciśnieniu temperatura wrzenia
wynosi już 144ºC. ( 1 atmosfera=1013
hPa )
Rys 1. Najprostszy kocioł parowy
Na ruszcie pali się węgiel, gorące
spaliny przechodząc przez rury ogniowe
ogrzewają wodę w kotle, woda zaczyna
wrzeć - wytwarza się para, rośnie
ciśnienie, wzrasta temperatura wrzenia.
Para powstaje w bezpośredniej styczności z wodą, są w niej nawet maleńkie kropelki – jest to para
mokra, nasycona wodą. Maszynista otwiera zawór, tu nazywany przepustnicą, i część pary przepływa
do cylindra. Jednocześnie z otwarciem przepustnicy maleje ciśnienie w kotle i woda zaczyna
gwałtownie wrzeć, para porywa kropelki wody razem ze szlamem i innymi zanieczyszczeniami,
zwłaszcza jeżeli tej pary jest w kotle niewiele. Próbując temu choć częściowo zaradzić na kotle
umieszczano duże, wysokie baniaki do gromadzenia pary, czyli zbieralniki pary.
Po drodze para styka się z chłodniejszymi częściami: rurami, ściankami cylindra i natychmiast skrapla
się, przestając być użyteczna, nie wykona już żadnej pracy. Skroplona w cylindrze, pod naciskiem tłoka
może spowodować pęknięcie a nawet rozsadzenie cylindra. Para nasycona wpuszczona do cylindra
ciśnie na tłok powodując jego ruch, a przestrzeń cylindra po tej stronie tłoka powiększa się. W większej
objętości para zmniejsza prężność, trzeba dopuścić więcej świeżej, aby tłok na całej swej drodze
poruszał się z jednakową siłą. Teraz chyba łatwiej będzie ocenić jak niesprawną maszyną była Invicta
Richarda Trevithicka, z cylindrem długości 137 cm i prawie 19 litrów pojemności. A jednak jechała!
Użycie pary nasyconej nie jest najlepszym rozwiązaniem. Parę pobraną z kotła trzeba dodatkowo
ogrzać, np. przez przepuszczenie jej rurami umieszczonymi w strumieniu gorących spalin, otrzymując
parę przegrzaną. Z jednego kg wody w temperaturze 200ºC otrzymuje się 125 litrów pary o prężności
15 atm., ale przy tym samym ciśnieniu w temperaturze 350ºC będzie tej pary 165 litrów, o 1/3 więcej,
przy znikomo większym zużyciu opału. Poza tym para przegrzana zachowuje się jak gaz i wpuszczona
do cylindra rozpręża się nie skraplając się i wykonując większą pracę.
Rys. 2 Różne rodzaje kotłów parowych
10446662.004.png
a. na parę nasyconą
b. na parę przegrzaną - system Schmidta
c. na parę przegrzaną - system Pielocka
Pierwsze próby przegrzewania pary już w 1839 roku podjęli w Anglii bracia Hawthornowie,
umieszczając w dymnicy komorę z rurkami prowadzącymi parę mokrą. Dopiero w 1897 roku Wilhelm
Schmidt opracował prawie udany przegrzewacz, który po licznych próbach i doświadczeniach, w rok
później zastosował z dużym powodzeniem. I to rozwiązanie, z rurami parowymi w kształcie litery U
umieszczonymi w rurach ogniowych o większej średnicy, zwanych płomienicami, jest najbardziej
rozpowszechnione we wszystkich prawie krajach.
Zysk spowodowany przegrzaniem pary wynosi nawet 25% paliwa i – co jest równie ważne – do 40%
wody, przy uzyskaniu większej siły pociągowej. Większa moc parowozu to nie tylko para o lepszych
parametrach, ale także większa jej ilość. Tak więc trzeba było budować większe kotły i paleniska.
Powietrze do spalania węgla doprowadzane jest przez ruszt, musi więc on mieć większa powierzchnię.
Rys. 3 Ruszt powinien mieć dużą powierzchnię
10446662.005.png 10446662.006.png 10446662.007.png
Przy wymaganych niewielkich powierzchniach (do 3 m 2 ) ruszt można zmieścić miedzy ostojnicami
(belkami ramy), przy większych – jego szerokość jest ograniczona odległością między kołami. Tu może
być 1200 – 1250 mm, co przy wymaganej powierzchni 6 m 2 , a to wcale nie najwięcej, daje długość 5
metrów. I cały ten ruszt trzeba równomiernie, przez wąski otwór drzwiczek zasypać węglem, w dużych
parowozach nawet parę ton w ciągu godziny pracy. Bardzo duże ruszty umieszczone między kołami
musiały by mieć długość 6,5 metra. Umieszczono je więc wyżej i na całą szerokość parowozu. To
właśnie, między innymi, nadaje charakterystyczny wygląd parowozom amerykańskim: bardzo szeroki w
dolnej części stojak kotła i małe koło toczne pod budka maszynisty (rys 3-c) Ręczna obsługa paleniska
jest możliwa przy długości rusztu do 2,8 m, przy większej długości paliwo trzeba wrzucać
mechanicznie. Już na początku XX wieku w Stanach Zjednoczonych wymyślono mechaniczny podajnik
węgla w postaci jakby łap wrzucających rozdrobnione kawałki węgla podawane z tendra przenośnikiem
śrubowym, a całe to urządzenie nazwano stokerem.
Samo spalanie paliwa na ruszcie to proces bardzo skomplikowany i wymagający dużych kwalifikacji i
doświadczenia obsługi. W pierwszym etapie paliwo spala się na ruszcie , z małą ilością powietrza: tu
oprócz spalania następuje również częściowe zgazowanie węgla. Ten palny gaz uchodzi razem ze
spalinami do rur ogniowych, gdzie częściowo dopala się, bardzo niekorzystnie podnosząc temperaturę
ściany sitowej; reszta ulatuje bezużytecznie. Wymyślono na to prosty sposób: nad rusztem
umieszczono sklepienie z cegieł szamotowych. Teraz droga jest dłuższa, spalanie jest prawie
całkowite , a pomaga w tym dodatkowy dopływ powietrza przez dysze w bocznych ścianach skrzyni
ogniowej.
Wiele było pomysłów, wiele rozwiązań; niektóre po wielu latach, w nowym opracowaniu stały się
podstawą konstrukcji kotła parowozu nowej generacji, o bezdymnym, fluidalnym spalaniu i o całkowitej
sprawności prawie trzykrotnie większej niż w parowozie klasycznym.
opracował: mgr inż. Ireneusz Kulczyk
Rozrząd silnika parowozu
Lokomotywa parowa, czyli parowóz, to pojazd szynowy poruszany siłą pary, pary pobieranej z kotła i
doprowadzanej do silnika. Silniki pierwszych parowozów były wzorowane na stacjonarnych, o
pionowych cylindrach i z przeniesieniem napędu za pośrednictwem dwuramiennych dźwigni, zwanych
balansjerami.
Wyjątkiem, dobrze świadczącym o intuicji twórcy, była Invicta Trevithicka: zastosował wprawdzie jeden,
ale poziomy cylinder i proste przeniesienie napędu przez korbowód na koło zamachowe, zaopatrzone
w przeciwwagę. Poziome lub lekko ukośne ułożenie cylindrów przy skrzyni dymowej przyjęło się na
dobre od połowy lat czterdziestych XIX wieku i jest uznawane za kanon konstrukcji. W roku 1833
George Stephenson z synem Robertem zbudowali trzyosiowy parowóz Patent, w którym cylindry
umieścili wewnątrz ostoi. Niedoskonałe jeszcze mechanizmy wymagały jednak stałego dozoru i
lepszym rozwiązaniem było umieszczenie całego silnika na zewnątrz ramy – w pojazdach szynowych
nazywanej ostoją. I tak, zaczął się do dziś nie rozstrzygnięty spór, który układ konstrukcyjny jest lepszy.
Cylindry i mechanizmy silnika wewnątrz ostoi są mniej narażone na uszkodzenia, mają mniejsze straty
ciepła, a ruchome masy znajdują się bliżej osi pojazdu, co zapewnia spokojny bieg. Oczywistymi
wadami są: bardzo utrudniony dostęp i konieczność stosowania trudnej do wykonania osi napędowej z
10446662.001.png
wykorbieniami. Główną wadą silnika umieszczonego na zewnątrz jest, zwłaszcza przy niewyważonych
jeszcze wtedy kołach, bardzo niespokojny bieg. Mimo niedogodności rozwiązanie z silnikiem
wewnętrznym przyjęło się w Anglii, na kontynencie powszechniejsze były konstrukcje z silnikiem
zewnętrznym.
Nośnikiem energii z kotła do silnika w pierwszych parowozach była para nasycona (czyli mokra),
później – znacznie korzystniejsza pod względem energetycznym para przegrzana (sucha).
Para nasycona wpuszczona do cylindra oziębiając się traci prężność, trzeba więc ciągle dostarczać
świeżą, aż do końcowego położenia tłoka. Wtedy można zamknąć kanał wlotowy i otworzyć wylotowy,
ale para opuszczająca cylinder ma jeszcze spory zasób energii, możliwej do wykorzystania w innym
cylindrze. Takie podwójne rozprężanie pary, czyli podwójna ekspansja, jest korzystne zwłaszcza w
silnikach zasilanych parą przegrzaną. Tu, para wylotowa ma jeszcze spora prężność i można ją
doprowadzić do cylindra niskoprężnego, umieszczonego z drugiej strony parowozu. W takim silniku,
zwanym sprzężonym albo compaund , praca cylindra niskoprężnego jest uzależniona od pracy cylindra
wysokoprężnego.
Rysunek poniżej przedstawia różne rozwiązania napędu lokomotyw z zastosowaniem silników
niskoprężnych (cienkie cylindry) i wysokoprężnych (grubsze cylindry) oraz układów sprzężonych.
*
powiększ miniaturę
W silnikach o dwu jednakowych cylindrach (silnikach bliźniaczych) siły działające na koła napędowe są
jednakowe. W układach sprzężonych sytuacja wygląda nieco inaczej. Na tłok silnika niskoprężnego
działa siła mniejsza i dla zachowania równowagi sił musi on mieć odpowiednio większą powierzchnię;
ponadto częściowo rozprężona para ma większą objętość – cylinder niskoprężny musi być większy, o
pojemności około 2,5 raza większej.
W silniku parowozu prawa korba jest przesunięta (wyprzedza) o 90º względem lewej, dzięki czemu w
każdym położeniu silnik może ruszyć. Jeśli w silniku sprzężonym tłok cylindra wysokoprężnego
pozostał w którymś skrajnym położeniu to praktycznie silnik nie ma możliwości startu – trzeba
stosować dodatkowe urządzenia rozruchowe i wpuścić świeżą parę do cylindra niskoprężnego. Są to
wyraźne straty energii. Coś w rodzaju dzisiejszego nadmiernego spalania paliwa.
Podwójne rozprężanie pary, od dawna stosowane w silnikach stacjonarnych, próbowano wykorzystać
w parowozach już w latach trzydziestych XIX wieku (Andre Koechlin, 1834), ale pierwszy prawidłowo
działający parowóz z silnikiem sprzężonym zbudował szwajcarski inżynier Anatol Mellet dopiero w roku
1876. Rok później opatentował rozwiązanie z silnikiem sprzężonym czterocylindrowym, przy czym dwa
cylindry wysokoprężne i dwa niskoprężne były umieszczone na oddzielnych wózkach, ale ten pomysł
został zrealizowany dopiero po dziesięciu latach. Stosowano też układy trzech i czterech cylindrów
pracujących na jedną oś napędną lub na dwie (wewnętrzne na pierwszą, zewnętrzne na drugą),
cylindry ustawione jeden za drugim, o wspólnym trzonie tłokowym (układ tandem), a nawet jeden nad
drugim.
Oszczędności wynikające z podwójnego rozprężania pary szacowano na 10 – 12% paliwa i 8 – 10%
wody w porównaniu z parowozami bliźniaczymi o podobnych parametrach. Biorąc pod uwagę bardziej
skomplikowaną konstrukcję i konieczność stosowania dodatkowych urządzeń rozruchowych silniki
sprzężone okazały się korzystne przy dużym ciśnieniu i do obsługi określonego rodzaju pociągów.
10446662.002.png
Stosowano je głównie tam, gdzie liczyła się nawet najmniejsza oszczędność (Niemcy, Austria,
Francja). W Anglii, gdzie był dostatek węgla – w zasadzie nie były stosowane.
Sterowanie napełnianiem cylindrów parą i jej wypuszczaniem do atmosfery zapewnia tzw. rozrząd
wewnętrzny.
rys. Rozwiązania wewnętrznego
rozrządu pary
a/ z suwakiem płaskim
b/ z suwakiem tłoczkowym
c/ silnik przelotowy z zaworami
grzybkowymi
W parowozie Trevithicka zadanie to spełniały kurki poruszane cięgnami od mechanizmu korbowego
(rozrząd zewnętrzny). W zasadzie jednak wzorowano się na mechanizmach stosowanych w
maszynach stacjonarnych, czyli suwakach. Wymaganą szczelność uzyskiwano przez dociskanie
suwaka do gładzi, co jednak powodowało duże opory tarcia, zwiększane przez nacisk pary na suwak.
W konstrukcjach odwrotnych świeżą parę wpuszczano pod suwak, a wylotową wypuszczano do
skrzyni suwakowej, ale ciśnienie pary unosiło suwak powodując odszczelnienie. Też niedobrze.
Rozwiązaniem nie mającym tych wad był suwak tłoczkowy, stosowany z najróżniejszymi odmianami aż
do ostatnich konstrukcji epoki pary.
Silnik tłokowy pracuje ruchem posuwisto-zwrotnym i przy dużej prędkości bezwładność mas części tak
poruszających się ma już znaczący wpływ na pracę silnika. Przyjmuje się, że prędkość ruchu w
typowym silniku parowozu nie powinna przekraczać 4 – 5 suwów na sekundę. Przy takiej częstotliwości
suwów do uzyskania prędkości 120 km/h (około 33 m/s) koło napędne musi mieć średnicę ponad dwa
metry! Zwiększenie prędkości ruchu komplikuje jednocześnie rozrząd pary, a w ciągu 0,2 sekundy
trzeba otworzyć kanały wlotowe, napełnić cylinder parą, rozprężyć ją, zmienić kierunek jej przepływu,
otworzyć kanały wylotowe i wypuścić parę do atmosfery.
Próbowano uniknąć ruchu posuwisto-zwrotnego zespołów mechanizmu rozrządu pary stosując suwaki
obrotowe, czy nawet zawory grzybkowe, jak w silnikach spalinowych. Nie spełniły one jednak
wszystkich oczekiwań i nie znalazły szerszego zastosowania. W Polsce zastosowano je
doświadczalnie w parowozie serii Os24. Jeszcze innym pomysłem była maszyna parowa z cylindrem
przelotowym (Stumpfa), w którym para przepływa tylko w jednym kierunku, do kanałów wylotowych w
środku cylindra.
10446662.003.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin