Kaskara, Lemuria, Mu.doc

(32 KB) Pobierz
Kaskara, Lemuria, Mu

Kaskara, Lemuria, Mu

 

Atlantyda nie jest jedyną wyspą (?) czy też kontynentem (?) z wysoko rozwiniętą cywilizacją, która przed iluś tam tysiącami lat pogrążyła się w odmętach, co równoznaczne było z zagładą owej cywilizacji. Wszelako tylko o Atlantydzie powstała spisana relacja, pochodząca sprzed około dwóch tysięcy pięciuset lat. Przy tym napisał ją człowiek, którego potomni zaliczyli do najwybitniejszych filozofów w dziejach ludzkości. Relacje, czy też może słuszniej byłoby powiedzieć hipotezy o istnieniu innych są całkiem świeżej daty.

Jak już o tym była mowa wcześniej, prawdopodobne istnienie lądu o nazwie Kaskara, który miał leżeć na Pacyfiku, wydedukował J. Blumrich na podstawie legend Indian Hopi i przedstawił w książce „Kaskara i siedem światów", wydanej w 1979 r. Położenie tego lądu praktycznie pokrywa się z usytuowaniem innego zatopionego kontynentu o nazwie Mu. Relacje o tym dawno zaginionym lądzie ogłosił w 1926 r. oficer Brytyjskiej Armii Indii w randze pułkownika, James Churchward [751, który w drugiej połowie ubiegłego wieku odbywał służbę w Indiach. Podobno już jako młody chłopiec przebywał w jednym z buddyjskich klasztorów w Indiach i tam jeden z mnichów pokazał mu jakieś gliniane tabliczki z tekstem napisanym w nieznanym języku. Tekst ten jednak ów mnich przetłumaczył mu na angielski. Już ten fakt wzbudza ostrożność co do wiarygodności relacji, jako że wykazuje pewną analogię z Kritiasem z relacji Platona. Przez długi czas Churchward o tym milczał i dopiero po przejściu na emeryturę rozpoczął podróże po Azji, Oceanii, Australii, Nowej Zelandii, Afryce i Ameryce, szukając potwierdzenia wiadomości zasłyszanych w młodym wieku. Na temat zaginionego kontynentu Mu napisał jeszcze dwie książki [76, 771].

Wspomniane przez Churchwarda tabliczki miały pochodzić z Birmy, dokąd kiedyś tam zostały dostarczone przez ocalałych z zagłady mieszkańców tego lądu. Później podobno widziały je jeszcze dwie osoby — geolog, towarzysz niektórych podróży Churchwarda, i badający je pracownik Instytutu Andrew Camegie w USA. Potem wszelki słuch o nich zaginął i nikt ich już więcej nie widział.

Według Churchwarda, ląd Mu leżał w klimacie tropikalnym, był pokryty bujną roślinnością i w związku z tym żyło tam mnóstwo zwierzyny. Zamieszkiwało go 64 miliony ludzi; miał być praojczyzną człowieka i miejscem biblijnego raju. Ląd ten jednak około 12 000 lat temu (analogia do relacji Platona) został zmieciony z powierzchni przez straszliwe trzęsienia. „Zginął w kipieli ognia i wody" (kolejna analogia z opisem zagłady Atlantydy). Po zniknięciu kontynentu ponury los spotkał także tych, co przeżyli i mieszkańców kolonii — po prostu wrócili do stanu dzikości, a nawet stali się ludożercami. Tylko jedna kolonia, właśnie Atlantyda (!) zachowała swoją wysoką cywilizację, ale i ją wkrótce spotkał ten sam los.

Mieszkańcy lądu Mu podobno umieli wznosić budowle megalityczne i na tej podstawie Churchward wysnuwa dowody na jego istnienie. Wskazuje mianowicie na Wyspę Wielkanocną i znajdujące się tam charakterystyczne posągi oraz na cały szereg wysp Oceanii, na których występują pozostałości obiektów megalitycznych, przy czym za najważniejsze uważa te znajdujące się na wyspie Ponape. Nieco więcej szczegółów o hipotetycznym kontynencie Mu podaje Thomas De Jean [69/73].

Swój zatopiony ląd miał także Ocean Indyjski. Nadano mu nazwę Lemuria [78]; nawiązywała ona do zwierząt najliczniej żyjących nie tylko na Madagaskarze, ale i w Afryce, w Indiach, na Malajach. Angielski biolog Filip Sclater w ubiegłym wieku zastanawiał się nad tym, w jaki sposób ten gatunek mógł zasiedlić tak odległe od siebie tereny, przedzielone bezmiarem wód. Doszedł on do wniosku, że widocznie tereny, na których żyją lemury, były kiedyś częściami lądu, który później zatonął — i nadał mu nazwę Lemuria (A. Marks f43] podaje, że tę nazwę wprowadził Rudolf Yirchow).

Idea istnienia Lemurii spotkała się z uznaniem geologów, którzy dostrzegli podobieństwa skal Indii i południowej Afryki. Więcej, byli także zwolennicy Lemurii twierdzący, że była ona praojczyzną człowieka. Stąd to właśnie miały rozprzestrzenić się po świecie różne rasy ludzkie. Badania dna Oceanu Indyjskiego wskazują jednak, że owa hipotetyczna Lemuria, jeśli w ogóle kiedyś istniała, pogrążyła się w Oceanie na tyle dawno, że nie tylko nie mogła być kolebką człowieka, ale wątpliwe jest także i to, czy przed jej zatonięciem istniały już ssaki. Okazało się również, że lemury potrafią doskonale pływać w wodzie morskiej.

Idea istnienia jakiegoś lądu, może dużej wyspy, może archipelagu, odżyła na nowo w wyniku badań napływu kolejnych fal migracyjnych ludności na teren Indii, ich języków i legend. Badania te wskazywały, że kolejne fale imigrantów przybywały z południa, ale na południu leżą tylko wody Oceanu Indyjskiego. Legendy przybyszów natomiast mówią o tym, że pochodzą oni z jakiegoś lądu, który zatonął w Oceanie. Gdyby tak było istotnie, można stąd wyciągnąć wniosek, że na Oceanie Indyjskim istniały kiedyś jakieś wyspy, które zatonęły dopiero w czasach, kiedy istniały już wyodrębnione i w znacznym stopniu zorganizowane społeczności ludzkie. Może dopiero w czasach, kiedy podnoszący się po stopnieniu lodów ogólnoświatowy poziom wód zaczął pochłaniać leżące na Oceanie Indyjskim wyspy.

Co o tym sądzić? Być może Kaskara z Kaczynami, prawdopodobnie tożsama z lądem Mu, a już na pewno wyspy Oceanii z pozostałościami megalitycznych budowli oraz ów ocalały skrawek dawnej Lemurii, były kiedyś koloniami Imperium Atlantydy. To, że w legendach wielu ludów powtarza się motyw zatonięcia ich macierzystych lądów czy wysp, może być odzwierciedleniem rzeczywistej katastrofy, jaka się kiedyś zdarzyła, lub echem zniszczenia i zniknięcia pod wodą wielkiej stołecznej metropolii Imperium Atlantydy, którą wszyscy oświeceni poddani w każdym zakątku świata uważali za własną ojczyznę.

Cóż można tu jeszcze dodać? Może zdarzyć się, iż to, co tu napisałem, okaże się bliskie prawdy. Może Imperium Atlantydy rzeczywiście istniało i miało zasięg ogólnoświatowy, a jego władcy dysponowali nauką i techniką, wobec której nasze osiągnięcia są jeszcze bardzo skromne; że ludzie tkwiący w epoce kamiennej obchodzili ich o tyle, o ile byli potrzebni jako siła robocza i dawcy organów do przeszczepów, że to oni pozostawili na Ziemi ślady, które aktualnie wielu uznaje za dowód pobytu kosmitów. W końcu —jak to przedstawił Platon — Imperium upadło być może, wskutek katastrofy żywiołowej lub przyczynił się do tego wewnętrzny rozkład elity władzy. To, co z tego Imperium pozostało, wywarło swój pozytywny i negatywny wpływ na dalszy rozwój zamieszkującego Ziemię gatunku Homo sapiens. Wtedy oczywiście trzeba będzie postawić kilka bardzo istotnych pytań. Czy w dziejach ludzkości Imperium Atlantydy było przed nami pierwszym i ostatnim takim zjawiskiem? Czy podobna katastrofa wydarzyła się już wcześniej? A nade wszystko, czy nie może zdarzyć się w niezbyt już odległej przyszłości?

Historia podobno lubi się powtarzać, ale... to już zupełnie inna sprawa.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin