Sakrament pokuty a cnota i praktyka pokuty - O. KAROL MEISSNER OSB.doc

(108 KB) Pobierz

www.mateusz.pl/okarol

Sakrament pokuty a cnota i praktyka pokuty - O. KAROL MEISSNER OSB

 

W pierwszej wersji artykuł ten ukazał się w miesięczniku W Drodze, r. 1988, nr 3—4, ss. 78—87.

 

Zastanawiać powinien spostrzegany współcześnie fakt braku zrozumienia sakramentu pokuty. Może w tej chwili nie dotyczy to Polski, ale daje się wyraźnie zauważyć w krajach Europy zachodniej. W naszej wypowiedzi będziemy się starali ten fakt wyjaśnić. Może to mieć znaczenie zarówno dla naszego osobistego życia wewnętrznego, jak i dla pracy duszpasterskiej. Wydaje się, że zjawisko to ma związek z jednej strony z fałszywym pojęciem świętości Kościoła, a z drugiej strony z występującym u wielu ludzi sumieniem emocjonalnym. Ponadto oderwanie sakramentu pokuty od cnoty i praktyki pokuty, wcześniej czy później doprowadzić musi do spłycenia życia wewnętrznego i do porzucenia życia sakramentalnego, jako nie wywierającego — w takich warunkach — skutków w życiu moralnym.

Poglądy na świętość Kościoła

Już w IV wieku biskup Kartaginy Donat 1 głosił, że świętość Kościoła jest równoznaczna z moralną świętością wszystkich członków Kościoła, w którym nie ma miejsca dla grzeszników. Uważał, że nawet ważność sakramentów zależy od moralnej świętości szafarzy. Św. Augustyn ostro się przeciwstawiał tym poglądom. Takie pojęcie świętości Kościoła ciągle w jakiś sposób trwa. Ślady tego pojęcia można stwierdzić w niejednym kazaniu, w niejednej katechezie.

Jeśli idzie o nas, wyznających wiarę katolicką, wierzymy w Kościół święty, który jest społecznością zarówno świętych, jak i grzeszników. Dlatego też Kościół zawsze jest wzywany do reformowania swego życia, do nawrócenia. Jest to paradoks trudny do zrozumienia. Jak mianowicie połączyć wiarę w świętość Kościoła z doświadczeniem naszej grzeszności? Jak zestawić wezwanie Chrystusa: Bądźcie więc doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski 2 ze stwierdzeniem św. Jana: Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy... Jeśli powiemy, że nie zgrzeszyliśmy, czynimy Go kłamcą i nie ma w nas Jego nauki 3. Prześledźmy, jak próbowano dawniej i jak próbuje się dzisiaj znaleźć rozwiązanie tego paradoksu.

Są ludzie, którzy wytwarzają w sobie jakieś subiektywne poczucie sprawiedliwości i bezgrzeszności. Równa się to w praktyce zaprzeczeniu własnej grzeszności. Postawa taka, będąca w pewnej mierze współczesnym rozwinięciem donatyzmu, jest przyjmowana w sektach, które odznaczają się silnie zaznaczonym poczuciem wybraństwa i nieskazitelności moralnej, a równocześnie zgodnym chórem piętnują Kościół za grzeszność jego członków, za niewierność głoszonym normom moralnym.

O ile przynależność do sekty daje jej członkom — złudne przecież — poczucie bezgrzeszności, wyczulające ich na grzechy popełniane przez innych, o tyle postawa  a n o m i z m u  upatruje swą sprawiedliwość w rzekomym zniesieniu prawa moralnego w Nowym Przymierzu. Już bardzo wcześnie pewne grupy chrześcijan tak zaczęły rozumieć głoszone przez apostołów zniesienie Prawa Mojżeszowego w Chrystusowym Nowym Przymierzu, oraz chrześcijańską wolność. Nomos znaczy po grecku prawo; przedrostek a oznacza bez. Anomizm więc jest nazwą poglądu odrzucającego istnienie prawa moralnego 4.

W Liście do Rzymian św. Paweł wskazuje na związek Prawa z grzechem: Jedynie przez Prawo zdobyłem znajomość grzechu... Gdy nie ma Prawa, grzech jest w stanie śmierci 5. Toteż słowa św. Pawła z Listu do Galatów: Z tego przekleństwa Prawa Chrystus nas wykupił 6 oraz: ku wolności wyswobodził nas Chrystus... powołani zostaliście do wolności 7 bywały i bywają rozumiane jako zwolnienie wierzącego w Chrystusa nie tylko z szeregu przepisów Prawa Mojżeszowego, ale także z wszelkich powinności moralnych. Św. Paweł jednak w swojej nauce nie pozostawia bynajmniej możliwości takiego rozumienia swoich słów. Z naciskiem przestrzega, by nie brać tej wolności za zachętę do hołdowania ciału 8 wykładając jasno, jakie to uczynki rodzą się z ciała 9.

Postawę anomizmu zna też św. Piotr. Prosi, aby wierzący powstrzymywali się od cielesnych pożądań, które walczą przeciw duszy i zaleca: Jak ludzie wolni postępujcie, nie jak ci, dla których wolność jest usprawiedliwieniem zła, ale jak niewolnicy Boga 10.

Poglądy zwolenników anomizmu nie są przebrzmiałe. W obecnych czasach też nie brak ludzi mających podobne przekonania. Poglądy takie rysują się wyraźnie zwłaszcza w dziedzinie etyki życia seksualnego. W utrzymywaniu takich poglądów tkwi najgłębsze źródło utyskiwań na papieża Pawła VI w związku z ogłoszeniem przez niego encykliki Humanae vitae, jak również krytyki podnoszonej przeciw Janowi Pawłowi II za jego zbyt wygórowane wymagania w dziedzinie etyki. Współcześni anomiści uważają, że głosząc doktrynę moralną i przypominając prawo Boże papież pogrąża ludzi w poczuciu winy, podczas gdy powinien raczej nieść radosną nowinę o zbawieniu i świętości. Jakaż więc powinna być treść owej Dobrej Nowiny według tych poglądów? Gdy gruntownie przemyśleć te opinie, okazuje się, że jest w nich pewna prosta recepta na świętość Kościoła. Przecież nie ma winy tam, gdzie nie ma prawa. Toteż nie ma prostszej recepty na świętość Kościoła, jak usunąć prawo moralne, a przynajmniej nieść pocieszającą nowinę, że nie ma ono mocy obowiązującej! Oto propozycja współczesnego anomizmu.

Inną próbę rozwiązania omawianego przez nas paradoksu podjął Marcin Luter. Znanym z historii jego życia jest fakt chorobliwego sumienia tego — w początku — katolickiego przecież kapłana i teologa. Nie mogąc sobie dać rady z głębokim psychologicznym poczuciem winy i lękiem z nim związanym, ucieka ten udręczony człowiek w pesymistyczną naukę o usprawiedliwieniu przez wiarę. Grzech zepsuł naszą naturę. Jesteśmy z natury grzesznikami i pozostaniemy nimi na zawsze. Bóg miłosierny przez zasługi męki i śmierci Chrystusa nie poczytuje nam naszych grzechów. Zasłania je niejako śmierć krzyżowa Pana Jezusa. W ten sposób, pozostając grzesznikami, dostępujemy jednak usprawiedliwienia. Jesteśmy wiec  j e d n o c z e ś n i e  obciążeni grzechem i usprawiedliwieni. Z naszej strony potrzebna jest silna wiara, przylgnięcie przez bezgraniczną ufność do Zbawiciela. Tak trzeba by rozumieć przypisywane Lutrowi powiedzenie: sündige fest, glaube noch fester — choćbyś grzeszył mocno, wierz jeszcze mocniej.

Pierwsza z omówionych dróg, pielęgnowana w sektach, wyrzeka się sakramentu pokuty, bo nie widzi potrzeby korzystania z niego: nie mam grzechu — oświadcza niejako idący tą drogą — jestem sprawiedliwy. Skądinąd sekty nie mają łączności z Kościołem.

Trzecia droga, protestantyzmu, odrzuca sakrament pokuty, bo nie wierzy w jego skuteczność: nie ma odpuszczenia grzechów. Jest to też droga biegnąca w oddaleniu od Kościoła.

Natomiast do pozostawania w łonie Kościoła przyznają się współcześni anomiści, którzy deklarują się jako wierzący czy jako katolicy, ale odchodzą od praktyki sakramentu pokuty, bo niejako utrzymują: nie ma grzechu; prawo moralne właściwie nie istnieje, czy przynajmniej — w ich wypadku — nie jest obowiązujące. W świetle takiego przekonania porzucenie sakramentu pokuty jest rzeczą zrozumiałą.

Oto, jak fałszywe pojęcia o świętości Kościoła mogą się stać przyczyną porzucenia tego prawdziwie uświęcającego sakramentu.

Przedstawmy zatem ewangeliczną naukę o świętości Kościoła.

Kościół jako wspólnota wierzących w Chrystusa obejmuje w swym łonie grzeszników 11. Z własnego doświadczenia wiemy, że jesteśmy grzesznikami, że potrzebujemy miłosierdzia i łaski. O doświadczaniu skłonności do złego mówią z prostotą ojcowie Soboru Trydenckiego 12. Równocześnie jednak świadomi jesteśmy, że to do nas wszystkich skierowane jest wezwanie Pana Jezusa: Bądźcie doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski 13. Temu powszechnemu powołaniu do świętości poświęca II Sobór Watykański, V rozdział Konstytucji dogmatycznej o Kościele. Czytamy tam: Wszyscy w Kościele... powołani są do świętości (nr 39); Dla wszystkich jasne jest, że wszyscy chrześcijanie jakiegokolwiek stanu i zawodu powołani są do pełni życia chrześcijańskiego i do doskonałości miłości (nr 40). Wszyscy chrześcijanie zachęcani są i zobowiązani do osiągania świętości i doskonałości swego stanu (nr 42). Ojcowie Soboru stwierdzają jednakże: Skoro wszyscy w wielu rzeczach upadamy, ustawicznie potrzebujemy miłosierdzia Bożego i co dzień powinniśmy się modlić: «Odpuść nam nasze winy» (nr 40). Kościół jest zatem wspólnotą zarówno świętych, jak i grzeszników. Jest święty, bo obdarza Bogiem i jego łaską, obdarza świętością. Grzesznik zaś w łonie Kościoła może dążyć do świętości, to znaczy do zjednoczenia z Bogiem. Może odwracając się od grzechu stać się świętym, dostępując przez posługę Kościoła 14 odpuszczenia grzechów.

Toteż miedzy grzechem, którego doświadczamy, a świętością, do której jesteśmy wezwani, jest właśnie miejsce na pokutę. Kościół, obejmujący w swoim łonie grzeszników, święty i zarazem ciągle potrzebujący oczyszczenia, podejmuje ustawicznie pokutę i odnowienie swoje — głosi Sobór 15. Kościół więc, który dawniej określano jako walczący, jest Kościołem pokutującym, nawracającym się nieustannie. Doświadcza wprawdzie grzechu, ale dąży nieustannie do świętości odwracając się od grzechu. Podejmuje niestrudzenie, wytrwale i cierpliwie trud naprawy, trud dążenia naprzód.

W tym właśnie trudzie postępu, potężnym środkiem jest sakrament pokuty, będący liturgicznym uświęceniem cnoty pokuty. Stąd zalecenia Soboru dotyczące zarówno samej pokuty, jak i częstej praktyki sakramentu pokuty. Wszystkie sakramenty nie tylko zakładają wiarę, lecz z pomocą słów i rzeczy dają jej wzrost, umacniają ją i wyrażają 16. Przystępując do sakramentu pokuty wyznajemy wiarę w odpuszczenie grzechów, a z drugiej strony nieustannie, mimo naszej słabości, dajemy wyraz owemu znienawidzeniu grzechu jako obrazy Boga, które jest samą naturą pokuty 17. W naszej kondycji natury upadłej, ale odkupionej, nie może być świętości bez nieustannego odwracania się od grzechu. Widzimy to u świętych, którzy korzystali nieraz bardzo często z sakramentu pokuty. Moc odpuszczenia grzechów jest ową mocą uświęcającą Kościoła 18. W centralnym akcie kultu, jakim jest Najświętsza Ofiara, nieustannie jest mowa o odpuszczeniu grzechów. Dokonajmy krótkiego przeglądu tych tekstów.

Na samym początku Mszy św. skierowane jest do nas wezwanie do skruchy serca, która wyjednuje zmiłowanie Boże i odpuszczenie grzechów.

Panie, zmiłuj się nad nami — to wołanie człowieka grzesznego, błagającego o miłosierdzie.

W hymnie Chwała na wysokości Bogu błagamy o zmiłowanie i o odpuszczenie grzechów.

Przed głoszeniem Ewangelii prosimy o oczyszczenie naszego serca.

Po przedstawieniu Panu darów chleba i wina oświadczamy, że stoimy przed Nim w duchu pokory i z sercem skruszonym.

W słowach przeistoczenia powtarzamy, że Jezus przelał swoją krew na odpuszczenie grzechów.

W Modlitwie Pańskiej ponownie prosimy o odpuszczenie naszych win.

Potem prosimy, aby Bóg patrzył na wiarę Kościoła Świętego, a nie na naszą grzeszność.

Przypomniane jest nam słowo Jana Chrzciciela wskazującego Pana Jezusa, Baranka Bożego, który gładzi grzech świata.

Przed Komunią św. wyznajemy wraz z setnikiem naszą niegodność wobec Tego, który gładzi grzechy świata.

Jeśli te wszystkie codziennie odmawiane teksty uzupełnimy tekstami modlitw zmiennych Mszy św., w których nieustannie wyrażana jest prośba o ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin