Bajka o dwóch takich myszkach.doc

(28 KB) Pobierz
BAJKA O DWÓCH TAKICH MYSZKACH

BAJKA O DWÓCH TAKICH MYSZKACH

 

Takiego eleganta to tu jeszcze nie widziano! Wszelkie zwierzęta dyskretnie przypatrywały się, jak godnie, z wypiętą dumnie piersią idzie mysz. Idzie przez pola i łąki. Przez wzgórza i doliny.

Chcecie wiedzieć, co ona tutaj robi? Otóż wybrała się za miasto, chcąc trochę odetchnąć od miejskich stresów. Szła już dość długo i rozglądała się za ja­kimś noclegiem. Nie miała specjalnych wymagań - wystarczyłaby jej jakaś norka.

Nieopodal ścieżki, pod miedzą zobaczyła drzwiczki. Zapukała. Gospodarz okazał się miły. Zaprosił uprzejmie gościa. – Pogadam sobie trochę z przybyszem – pomyślała wiejska mysz, której dokuczała samotność.

Poczęstowała eleganckiego mieszczucha tym, co miała najlepszego: marchewka_, kukurydzą, jabłkiem, pszenicą. Zgłodniałemu gościowi wszystko wydawało się smaczne. Po kolacji mysz z miasta opowiadała, jak to jest w mieście.

A dokładniej - w miejskiej spiżarni. Jakie tam można smakołyki kosztować? Jakie tam są sery - dojrzałe i pachnące. Mysz ze wsi zapaliła się, żeby własnymi zębami popróbować tego wszystkiego. Była gotowa iść choćby zaraz!

Została zaproszona przez wszystkowiedzącego pa­nicza do jego domu. Gdy znaleźli się w mieście, sfora psów zwęszyła ich trop. Musiały ratować się uciecz­ką. Mysz ze wsi, nie przywykła do takich biegów, ledwie nadążała za miejską.

Po długiej drodze i panicznej ucieczce przed psami, myszy wygodnie odpoczywały w spiżarni, rozkoszu­jąc się wszelakimi przysmakami. Gdy sobie podjadły, gospodarz zaproponował: - Chodź, pokażę ci coś specjalnego!

Coś, czego na pewno nigdy w życiu nie widziałeś! – i wprowadził gościa do salonu. Na stole stały: tort z pięknymi ozdobami, słodki jak miód, dalej leżał doj­rzały ser, który pachniał wprost wspaniale i jeszcze mnóstwo innych smakołyków.

Myszy właśnie zastanawiały się, od czego zacząć ucztę, kiedy do jadalni niespodziewanie wskoczyło bure kocisko. Jednym skokiem znalazło się na stole przy myszach. I wtedy się zaczęło. Myszy na pod­łogę, kot za nimi.

Myszy za szafę, kot tuż za nimi. Dopiero, kiedy ucie­kinierzy rozdzielili się, kot przystanął nie wiedząc, za którym skoczyć. Ten moment zawahania wystar­czył, żeby myszy, bez tchu, wpadły do norki w ścia­nie. Uratowały swoje życie.

Długo jeszcze stały bez ruchu - tak były zgonione. Gdy już mysz ze wsi złapała oddech, dziwnie drżą­cym głosem powiedziała: - Dziękuję Ci za gościnę, ale wolę moje proste jedzenie. Najwyżej cenię sobie spokój i ciszę.

Szybko wymknęła się z domu miejskiej myszy i wró­ciła na wieś. Położyła się w hamaku. Słonko właśnie wyszło zza chmurki i grzało mysi brzuszek, a motyl­ki fruwały. -Tu chce się żyć! - pomyślała mysz ze wsi, spokojnie zasypiając.

 

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin