Sharon Sala �nie�yca T�umaczy�a Barbara Osuchowska Tytu� orygina�u: Snowfall Pierwsze wydanie: Books, 2001 ctor prowadz�cy: . Mira Weber UpTS&cowanie redakcyjne: r' s\ y A iros�awa ��tkowska Korekta: Stanis�awa Lewicka Miros�awa ��tkowska � 2001 by Sharon Sala � for the Polish edition by Arlekin - Wydawnictwo Harlequin Enterprises Sp. z o.o., Warszawa 2002 Wszystkie prawa zastrze�one, ��cznie z prawem reprodukcji cz�ci lub ca�o�ci dzie�a w jakiejkolwiek formie. Wydanie niniejsze zosta�o opublikowane w porozumieniu z Harlequin Enterprises II B.V. Wszystkie postacie w tej ksi��ce s� fikcyjne. Jakiekolwiek podobie�stwo do os�b rzeczywistych - �ywych czy umar�ych - jest ca�kowicie przypadkowe. Znak MIRA jest zastrze�ony. Sk�ad i �amanie: Studio Q Printed in Spain by Litografia Roses, Barcelona ISBN 83-238-0148-7 Indeks 324531 MIRA-6 Przychodz�c na �wiat, nie wybierali�my sobie rodziny, zdobyli�my natomiast przyjaci�, pragn�c, by towarzyszyli nam zawsze. Przez moje �ycie przewin�o si� ich wielu, jedni na kr�tko, inni pozostali do dzi�, byli zawsze ze mn�, nigdy obok, lojalni i oddani. Kochani, nie wymieni� tu waszych imion, ale sami wiecie, ile dla mnie znaczycie, a ja bardzo ceni� sobie miejsce, jakie zajmuj� w waszym �yciu. Bezinteresownie, z dobroci serca ofiarowali�cie mi to, co w �yciu liczy si� najbardziej, a ja mog� mie� tylko nadziej�, �e was nie zawiod� i odwzajemni� okazan� �yczliwo��. ROZDZIA� PERWSZY ,3�dziesz cierpia�a za grzech." Czytaj�c ponownie list, kt�ry trzyma�a w r�ku, Caitlin Bennett nerwowo wci�gn�a powietrze. Za ka�dym razem, gdy spogl�da�a na tekst, uderza�a j� jego nienawistna tre��. By� to kolejny anonim napisany przez tego samego cz�owieka, kt�ry wysy�a� je do niej od sze�ciu miesi�cy. Z tym �e ka�dy nast�pny list by� gorszy od poprzedniego. Na pocz�tku bagatelizowa�a je, uwa�aj�c, �e wy�ywa si� na niej jaki� zgry�liwy czytelnik. Dla CD. Bennett, autorki poczytnych powie�ci kryminalnych, nie by�y to jedyne niesympatyczne listy, jakie kiedykolwiek dosta�a. Ale gdy po pierwszym anonimie dotar� do niej drugi, a potem trzeci i nast�pne - zawieraj�ce coraz wyra�niejsze gro�by - zacz�a si� niepo^ koi�. Pozbawione wyra�niego motywu zab�jstwa os�b publicznych zdarzaj� si� przecie�. Na wszelki wypadek Caitlin skontaktowa�a si� wi�c z Boranem Fiorellem, detektywem z nowojorskiej policji, starym przyjacielem rodziny. Kiedy pokaza�a otrzymane anonimy, policjant nie przesta� wprawdzie okazywa� jej �yczliwo�ci, ale nie uzna� ich za realne �NIE�YCA zagro�enie; p�niej, patrz�c wstecz, rozumia�a jego zachowanie. Pierwsze trzy listy by�y prawie normalne, pisane w tonie �nie lubi� ci�, poniewa�...", nic wi�c dziwnego, �e na policjancie nie wywar�y wi�kszego wra�enia. Uspokajaj�co poklepa� Caitlin po ramieniu i obieca�, �e kt�rego� dnia zadzwoni, zabierze j� gdzie� na kolacj� i wtedy pogadaj�. Listy przychodzi�y jednak nadal, coraz gorsze, i Caitlin zdecydowa�a si� ponownie skontaktowa� z Boranem Fiorellem, licz�c, �e teraz detektyw nie zbagatelizuje sprawy. Tym razem jego reakcja by�a przynajmniej jasna. O�wiadczy�, �e prawo nie �ciga ludzi za to, �e nie podobaj� im si� jakie� ksi��ki, ani za to, �e informuj� o tym autora. Poniewa� anonimy nie zawiera�y bezpo�rednich pogr�ek, Fiorello uzna�, �e Caitlin nie powinna si� nimi przejmowa�. Skarcona za zbytnie przewra�liwienie, da�a spok�j i zaniecha�a dalszych skarg, mimo �e ton list�w stawa� si� coraz bardziej ponury. Do tej pory przysz�o ich ponad dwadzie�cia i na pierwszy rzut oka by�o wida�, �e pochodz� od jednej i tej samej osoby. Ostatni anonim nadszed� tego ranka. Na bia�ym papierze rzuca� si� w oczy czerwony kleks, wyra�nie zamierzony. Litery listu, podkre�lone rz�dami czerwonych kropli, wygl�da�y tak, jakby ocieka�y krwi�, a tam, gdzie powinien znale�� si� podpis, tak�e widnia�a du�a krwawa plama. Wygl�da�o to okropnie i tym razem Caitlin przerazi�a si� naprawd�. Czu�a si� �le jak nigdy dot�d, nigdy Sharon Sala bowiem nic takiego jej nie spotka�o - nie otrzymywa�a �adnych nieprzyjemnych telefon�w, nigdy nie do�wiadczy�a fizycznego zagro�enia. Na d�wi�k stoj�cego na biurku ma�ego zegara drgn�a nerwowo. Zrobi�o si� p�no. Do��czy�a anonim do pozosta�ych i posz�a do sypialni. Za nieca�� godzin� spodziewa�a si� samochodu ze Studia DBC. Agent do spraw reklamy, Kenny Leibo-witz, kt�ry organizowa� promocj� najnowszej ksi��ki Caitlin, zaaran�owa� jej udzia� w telewizyjnym programie pod nazw� �Na �ywo z Lowellem". Nie lubi�a tego rodzaju wywiad�w. Z niech�ci� my�l�c o czekaj�cym j� wyj�ciu, zabra�a si� do robienia makija�u. Gospodarz programu, w kt�rym mia�a wyst�pi�, z pewno�ci� nie omieszka poinformowa� widz�w, �e jej ojcem by� s�ynny Devlin Bennett, kt�ry stworzy� mi�dzy innymi Studio DBC. Potem Ron Lowell b�dzie czu� si� w obowi�zku wspomnie�, �e po �mierci ojca to w�a�nie Caitlin odziedziczy�a jego pieni�dze i holdingi, mi�dzy innymi w�a�nie studio, w kt�rym odbywa si� program. Niedwuznacznie da do zrozumienia, �e bogata m�oda dama kupi�a sobie drog� do s�awy. Dla elokwentnego gospodarza programu nie b�dzie mia� �adnego znaczenia fakt, �e ksi��ki Caitlin ciesz� si� wielk� popularno�ci� i �e doskonale si� sprzedaj�, znacznie lepiej ni� inne. Dla Rona Lowella zawsze najwa�niejsze by�o to, aby rozbawi� publiczno��. Caitlin zna�a styl jego niewybrednych dowcip�w i prostackich komentarzy, ale postanowi�a reagowa� na nie z humorem, ci�tymi ripostami. Na korzy�� Lowella przema- 10 �NIE�YCA wia�o tylko jedno: uwielbia� swoj� robot�. Nie przy-sz�oby mu nawet do g�owy, �e Caitlin wola�aby pozosta� w czterech �cianach w�asnego domu i ogl�da� na wideo stare filmy, podjadaj�c ulubion� kanapk� z pi-klami i mas�em orzechowym. W oczach wielu ludzi by�a biedn�, ma��, bogat� dziewczynk�, kt�ra bawi si� w pisanie ksi��ek. Mimo �e ojciec nie �y� ju� od prawie pi�ciu lat, Caitlin musia�a pogodzi� si� z faktem, i� zawsze pozostanie w jego cieniu. Od pewnego czasu pragn�a trwale zwi�za� si� z jakim� m�czyzn�, a nawet mie� dzieci. I nie dlatego, �e obawia�a si� �ycia. By�a po prostu samotna. Sko�czy�a makija�, wyci�gn�a z szafy pierwsz� z brzegu ciep��, czarn� sukienk� i zacz�a si� ubiera�. Bycie pisark� mia�o przynajmniej jedn� dobr� stron�. Nikt nie liczy� na to, �e b�dzie wygl�da�a �adnie. Mia�a by� bystra i tyle. Wi�cej od niej nie wymagano. Kiedy samoch�d podjecha� pod dom, by�a gotowa. - A wi�c... Caitlin... Mog� zwraca� si� do pani po imieniu czy te� powinienem m�wi�: pani Bennett? B�d� co b�d� jest pani moj� szefow�... O Bo�e! j�kn�a w duchu, przywo�uj�c wymuszony u�miech. Sk�d oni bior� takich ludzi? Ron Lowell by� wprawdzie przystojny, ale zdumiewaj�co ograniczony. W ci�gu ostatnich czterech lat co roku wyst�powa�a w jego programie, promuj�c kolejne ksi��ki, a on zawsze zaczyna� rozmow� w identyczny spos�b. - Niewa�ne, jak zwracasz si� do mnie, byleby� ku- Sharon Sala 11 pi� moj� ksi��k� - odrzek�a, budz�c aplauz zebranego w telewizyjnym studiu audytorium. Wywiad zaczyna� si� bardzo dobrze i Ron Lowel� nie posiada� si� z rado�ci. Wzi�� do r�ki ksi��k� i przerzucaj�c kartki, wpatrywa� si� lubie�nym wzrokiem w zarys piersi widoczny pod przylegaj�c� do cia�a d�ersejow� sukienk�, kt�r� Caitlin mia�a na sobie. - Powiedz nam co� o tej ksi��ce. - To powie�� kryminalna - rezolutnie poinformowa�a Caitlin. Rozmowa uk�ada�a si� po my�li Rona. - Nie zamierzasz opowiedzie� nam niczego ciekawego? - zapyta� g�osem, w kt�rym przebija�o wyzwanie. W�r�d zebranych w studiu go�ci rozleg�y si� �miechy. - Tego nie m�wi�am - odpar�a Caitlin. - Niestety, mog� ci zdradzi� niewiele. Wyobra� sobie pi�kny pensjonat w Adirondacks pe�en ludzi, kt�rzy przyjechali tu po to, aby mile sp�dzi� ostatnie dni tygodnia. Nieoczekiwanie wczesna zimowa zamie� zasypuje �niegiem g�rzyst� okolic�. Drogi staj� si� nieprzejezdne, w pensjonacie brakuje energii elektrycznej, milkn� telefony. Nie ma �adnej ��czno�ci ze �wiatem zewn�trznym. Jedna po drugiej zaczynaj� umiera� kolejne osoby. I to nie z przyczyn naturalnych... - Ooooch, rozumiem - powiedzia� Lowell i, udaj�c przera�enie, uni�s� brwi. - Zab�jc� musi by� jeden z go�ci, bo nikt nie mo�e dosta� si� do pensjonatu ani go opu�ci�. Mam racj�? 12 �NIE�YCA Caitlin odpowiedzia�a u�miechem. - Wiem, wiem. - Ron rozpromieni� si�. - Czyta�em ksi��k�. - Och... inteligencja w parze z nieskaziteln� aparycj�. Go�cie w studiu zn�w zacz�li si� �mia�, co gospodarzowi programu sprawi�o ponownie ogromn� przyjemno��. Kiedy przed pojawieniem si� nast�pnego rozm�wcy przerwano program reklamami, Caitlin podnios�a si� z fotela. Ron natychmiast tak�e si� poderwa� i szarmancko poda� jej r�k�, przytrzymuj�c jej d�o� troch� d�u�ej. - Co powiesz na kolacj� po programie? - zapyta�. Odsun�a si� z u�miechem. - Z rozkosz�, Ron, ale mo�e innym razem, dobrze? Zbli�a si� termin oddania mojej nast�pnej ksi��ki i musz� wraca� do pracy. Dzi�ki za wspania�y wywiad. Mam nadziej�, �e moja powie�� podoba�a ci si�. Caitlin m�wi�a z tak� swobod�, �e Ron nawet si� nie zorientowa�, �e dosta� kosza. By�a jednak zdenerwowana. Zanim zesz�a z podium, rozbola� j� brzuch. - Kochanie! Jak zawsze by�a� cudowna! - wykrzykn�� Kenny, podaj�c jej p�aszcz. - Nast�pnym razem, zanim zaaran�ujesz co� takiego, uzgodnij to ze mn� - o�wiadczy�a skrzywiona. - Jasne. - Poca�owa� j� w policzek. - Zapnij si�. Na dworze jest piekielnie zimno. Wygl�da na to, �e mo�e nawet spa�� �nieg. Na sam� my�l o �niegu Caitlin dosta�a dreszczy. Zi- Sharon Sala 13 ia by�a por� roku, kt�rej nie znosi�a. Westchn�a ci�-o. No c�, jako agent reklamowy Kenny wykony-ra� tylko swoj� prac�. Gdyby nie zorganizowa� tych 'szystkich spotka�, tu, w Nowym Jorku, ju� kilka zgodni temu mog�aby pojecha� gdzie� na po�udnie. Kiedy otula�a si� p�aszczem, dotkn�� jej r�k. - Masz zmarzni�te palce. Zupe�nie sine. Nie wzi�-i� r�kawiczek? - Chyba zosta�y w samochodzie. - Biedactwo - mrukn��, pomagaj�c Caitlin zapi�� alto. Kenny uj�� jej...
ZUSMAKA