MAŁŻEŃSTWO CHRZEŚCIJAŃSKIE A INNE KONCEPCJE MAŁŻEŃSTWA.doc

(42 KB) Pobierz
ŚLUB KOŚCIELNY

ŚLUB KOŚCIELNY? – TAK, ALE ŚWIADOMIE!
MAŁŻEŃSTWO CHRZEŚCIJAŃSKIE A INNE KONCEPCJE MAŁŻEŃSTWA
KS. BP ZBIGNIEW KIERNIKOWSKI

Przedmiotem naszych rozważań będzie nie jakakolwiek koncepcja małżeństwa i rodziny, lecz wizja chrześcijańska tej podstawowej komórki życia ludzkiego. Zasadniczych przesłanek nie będziemy więc szukać w odniesieniu przede wszystkim do ludzkiego rozumu i doświadczenia. Naszym głównym punktem odniesienia będzie Objawienie, zwłaszcza w swoim szczytowym wyrazie, jakim jest Ewangelia, odczytywana w żywej tradycji Kościoła.

Rozpoznać swoją tożsamość

Gdy mówimy o małżeństwie chrześcijańskim, nie mamy na myśli tylko faktu zawarcia małżeństwa jako ceremonii kościelnej, odbytej według przepisów i zwyczajów kościelnych. Zdarza się bowiem, że odbywają się ślubne ceremonie kościelne, których uczestnicy nie zdają sobie sprawy z tego, co one oznaczają. Nam chodzi o takie rozumienie sakramentu małżeństwa, w którym osoby uświadamiają sobie jego wymiar sakramentalny – nie tylko zredukowany do ceremonii, ale otwierający na uczestnictwo w Misterium Chrystusa i budzący pragnienie, by żyć tym sakramentem jako stałym urzeczywistnieniem tego Misterium. Takie życie będzie też zawsze związane z dawaniem świadectwa.

Małżeństwo chrześcijańskie jest bowiem sakramentem, a więc znakiem zbawiającego działania Boga wobec człowieka. Ten zbawczy charakter sakramentu nie odnosi się tylko do tych, którzy w nim bezpośrednio uczestniczą, ale jest także znakiem zbawienia dla innych. Jest świadectwem i ofertą pomocy dla tych, którzy potrzebują ratunku; którzy znajdują się w jakimkolwiek kryzysie w dzisiejszym zagubionym świecie. Małżeństwo jest sakramentem obecności i działania Boga w tej podstawowej komórce życia ludzkiego i Jego znakiem dla świata. Jako takie ma więc charakter misyjny: świadczy o żywej obecności Boga między ludźmi w ich najbardziej intymnej relacji.

Właściwe rozpoznanie przez małżeństwo chrześcijańskie swojej tożsamości oraz przeżywanie własnego małżeństwa świadomie i zgodnie z chrześcijańską koncepcją jest więc ważne nie tylko dla samych małżonków, ale także dla innych, jako pomoc w odnalezieniu się w razie potrzeby, pośród trudności. Może się to spełniać tylko na tyle, na ile chrześcijańskie małżeństwo i rodzina pozostanie przy swojej tożsamości chrześcijańskiej, a nie będzie upodabniać się – jak to niestety dzisiaj niejednokrotnie się dzieje – do świeckiego, światowego modelu małżeństwa i rodziny.

Zmierzając więc do uwypuklenia tego, co specyficznie chrześcijańskie, spróbujemy spojrzeć na inne koncepcje małżeństwa: zwłaszcza na pojęcie małżeństwa i rodziny w sensie naturalnym (także naturalnie religijnym) i starotestamentalnym.

Koncepcja naturalna – na miarę człowieka

Przyjrzyjmy się najpierw koncepcji małżeństwa naturalnego. Mam tutaj na myśli taki związek małżeński, który wynika z określenia go przez samego człowieka, czy to jako jednostki, czy jako społeczności, w oparciu o prawo naturalne. Inaczej mówiąc, jest to taki sposób przeżywania jedności między mężczyzną a kobietą oraz życia rodzinnego, jaki możemy spotkać w pogańskiej koncepcji, w pogańskiej wizji człowieka i świata. Przy czym w określeniu pogańska wizja nie zawsze trzeba widzieć koncepcję negatywną czy bezbożną. Chodzi o koncepcję religijną na miarę człowieka – opartą na religijności naturalnej, w której sam człowiek jest głównym projektodawcą i realizatorem tego związku, odnosząc go mniej czy bardziej do jakiegoś bóstwa pojętego lub wymyślonego przez siebie.

Taka wizja małżeństwa nie musi być zła sama w sobie. Jeśli respektuje się prawo naturalne, przeżywanie związku małżeńskiego na płaszczyźnie ludzkiej i w ludzkim wymiarze może być bardzo poprawne i dobre. Są to jednak koncepcje małżeństwa zbudowane przede wszystkim na projekcji człowieka i tylko wtórnie odniesione do Boga czy do jakiegoś bóstwa lub ideału też pojętego na sposób ludzki. W takich koncepcjach brak jest miejsca na Objawienie, na to, co przychodzi z zewnątrz, spoza człowieka i jego świata. Nie dotyczy to tylko – jak się może wydawać – kultur i religii starożytnych, politeizmu itp.

Pogaństwo, w znaczeniu przedstawionym powyżej, istnieje także dzisiaj. Nowym, współczesnym bóstwem może być na przykład stworzony przez człowieka pewien ideał rodziny, jedności, pewien ideał sposobu przeżywania wzajemnych relacji dwojga, pewien ideał sposobu przedłużania życia i wydawania na świat dzieci, wszystko, co w tej dziedzinie przy dzisiejszym stanie nauki i techniki jest przez człowieka możliwe do wykonania. Człowiek może stworzyć sobie ideał związku z drugim człowiekiem (niekoniecznie heteroseksualnego) oraz ideał celu, do którego ten związek ma prowadzić, na przykład z góry określony i wyselekcjonowany rodzaj potomstwa.

Taka koncepcja jest stosunkowo łatwa do manipulowania. Jest podatna na różnego rodzaju mody, trendy, tzw. postępowość itp. Jest też zależna od aktualnych bóstw. W takich koncepcjach jest zawarte wielkie niebezpieczeństwo, gdyż to człowiek, na różne sposoby, łatwo absolutyzuje siebie i ustanawiane przez siebie formy współżycia. Człowiek stawia siebie w centrum jako ośrodek wszystkiego, także w swoich najlepszych ideałach. Pojmuje siebie i swój związek małżeński tak, jak on sam jest w stanie to sobie wyobrazić i zrealizować. Ta koncepcja jest obecna w dzisiejszym świecie w różnych formach. Ma ona swoje dobre strony, ale ze względu na słabość człowieka w odczytaniu siebie (w rozumieniu prawa naturalnego) łatwo może ulegać wypaczeniu. Bardzo często właśnie te wypaczone formy próbują się wedrzeć na teren chrześcijański pod pozorem swoistego dobra, w dodatku lansowanego jako promocja człowieka.

Koncepcja starotestamentalna – skazani na kompromis

Starotestamentalna koncepcja małżeństwa to sposób przeżywania jedności małżeńskiej pod prawem, w szczególności Prawem Mojżeszowym. Nie poruszając całej złożoności tej koncepcji, skupimy się przede wszystkim na tym jej aspekcie, który pojawia się na pewnym etapie historii narodu wybranego, o którym jest mowa także w Ewangelii według św. Mateusza (Mt 19,3–9). Gdy faryzeusze pytają Jezusa o możliwość rozwodu czy oddalenia żony, On odpowiada, że od początku tak nie było. Z całej sceny wynika również, że od teraz, tzn. od czasów Jezusa Chrystusa, też tak ma nie być.

Mojżesz pozwolił na rozwód (por. Pwt 24,1 nn) ze względu na zatwardziałość ludzkiego serca (por. Mt 19,8). Nie było to jednak rozwiązanie zgodne z tym, co Bóg zamierzył od początku. Stanowiło ono pewne ustępstwo, na które Pan Bóg pozwolił ze względu na to, co człowiek po grzechu przeżywał w sobie i w relacjach z innymi. Można nawet powiedzieć, że człowiek został skazany na przeżywanie tego stanu pewnego kompromisu, który błędnie pojmował jako właściwe rozwiązanie. Problem człowieka tkwił w tym, że straciwszy odniesienie do Boga, poczuł się skazany na siebie samego i uczynił siebie niejako odpowiedzialnym za stan swojego urzeczywistnienia się. Nie mogąc spełnić tego, co było oryginalną koncepcją Boga w stosunku do człowieka – być obrazem Boga – zadowalał się tym, co sam mógł spełnić – pretendując do bycia partnerem Boga na swój sposób. Bóg w swojej cierpliwości niejako tolerował ten stan, aż do czasu odnowienia swojego obrazu i podobieństwa w człowieku, aż do czasu Jezusa Chrystusa.

Koncepcja chrześcijańska – na miarę Chrystusa

Trzecia wreszcie koncepcja jedności małżeńskiej, i w konsekwencji rodziny, to koncepcja chrześcijańska, która zaistniała dzięki Tajemnicy Jezusa Chrystusa. Jest to całkowita nowość, którą przynosi Jezus Chrystus. Nie tylko przywraca On pierwotny zamiar Boga, pierwotny plan Boga w stosunku do jedności dwojga ludzi w małżeństwie i w rodzinie, ale daje moc przemiany starego sposobu życia w nowy.

Dzieło zbawcze Jezusa Chrystusa przywróciło to, co zostało zniekształcone czy zburzone przez grzech, a właściwie dało początek jeszcze wspanialszej rzeczywistości – nowemu stworzeniu. Jezus Chrystus – Bóg i Człowiek – dokonał tego dzieła przez pojednanie w swoim ciele. Odtąd wszędzie tam, gdzie zapuszcza swoje korzenie zbawcze dzieło dokonane przez Jezusa Chrystusa, powstaje nowa rzeczywistość jedności. Dokonuje się nowe stworzenie, którego owocem jest nierozerwalna jedność i to taka jedność, która ma w sobie zalążek życiodajności, przekraczającej wymiary tylko zwyczajnego życia. Wyrasta bowiem z pokonania śmierci. Odnosi się to w ogóle do Kościoła (Ciała Chrystusa) jako całości oraz do poszczególnych jego komórek i instytucji. Znamienne i uprzywilejowane miejsce w tym dziele nowego stworzenia ma właśnie sakramentalna jedność małżeństwa chrześcijańskiego.

Trzeba zwrócić uwagę na to, że ta nowość nie wynika tylko z nauczania Jezusa, z Jego słów, lecz przede wszystkim z Jego zbawczego dzieła – stanowi ona owoc osobistej relacji z Jezusem Chrystusem. Misterium śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa dało początek nowej jakości życia, dzięki której jest możliwa prawdziwa jedność, będąca rezultatem pojednania przez śmierć. Tylko w świetle Tajemnicy Jezusa Chrystusa, w świetle Jego Misterium Paschalnego, przekazywanego sakramentalnie, można zrozumieć małżeństwo chrześcijańskie.

Rozróżnienia powyższe mogą się wydawać trochę sztuczne, niemniej jednak są one konieczne, by móc rozpoznać i jasno określić to, co jest właściwie chrześcijańskie i co odróżnia małżeństwo chrześcijańskie od małżeństwa opartego na innych wizjach czy światopoglądach. Naturalnie koncepcje te nie muszą być zawsze przeciwstawne i nie zawsze będą się wykluczały. Małżeństwo chrześcijańskie będzie zawierało wiele czynników i wiele elementów z tego, czym jest małżeństwo w sensie naturalnym, lub z tego, czym jest małżeństwo i sposób przeżywania małżeństwa pod prawem, jednakże będzie miało w sobie pewną nowość i pewną inność, pewną wielkość nieporównywalną z tymi poprzednimi. Przede wszystkim będzie zawsze oparte nie na tym, co człowiek może pojąć sam z siebie i uczynić sam z siebie, lecz na odkryciu nowości wynikającej z Ewangelii, z wydarzenia zbawczego Jezusa Chrystusa, w którym śmierć została pokonana, a objawiło się życie.

Wraz z przyjściem Jezusa zostaje przezwyciężony stan zatwardziałości serca; człowiek wierzący w Chrystusa otrzymuje nowe serce i dlatego jest w stanie żyć według tego, co było zamierzeniem Boga od początku i co zostało na nowo przywołane i wprowadzone przez Jezusa. Nie jest to jednak tylko powrót do stanu pierwotnego czy przywrócenie owego stanu, lecz danie mocy uzdalniającej do nowego sposobu przeżywania wzajemnych relacji. W tej sytuacji nie ma już miejsca na kompromis: nie ma miejsca na rozdzielenie tego, co Bóg złączył, nie ma miejsca na oddalenie, na rozwód. To, co przynosi Jezus, nie jest próbą prawnego uregulowania zdeprawowanej i zwichniętej starej rzeczywistości, lecz ogłoszeniem i wprowadzeniem nowej rzeczywistości. Jest otwarciem nowych możliwości życiowych. Dzięki tym możliwościom, dzięki tej nowej potędze, wszystkie relacje życia i współżycia będą owocem dzieła zbawienia Jezusa. Bycie i życie z drugim w jedności, które z natury rzeczy prowadzi do ograniczeń i konieczności stawania wobec wymagań drugiego, nie będzie już więcej tylko ciężarem, lecz wewnętrzną potrzebą doświadczania nowego sposobu życia i uzdolnieniem do realizacji wynikających zeń zadań. Na tym polega nowość płynąca z dzieła dokonanego w Jezusie, ogłoszonego przez Ewangelię i spełniającego się przez sakramenty.

Autor Listu do Efezjan ujmuje tę nowość w kategoriach przejścia ze stanu bycia umarłym do stanu nowego życia albo ze stanu bycia nieobrzezanym do stanu bycia w Chrystusie (por. Ef 2,1.11 n) To dzieło Boga, widziane jako przejście z jednego stanu do drugiego, jest pojednaniem, którego Bóg dokonał w Chrystusie i które ma się dokonywać w członkach Jego Ciała. Właśnie ta tajemnica pojednania będzie przedmiotem naszej szczególnej uwagi w kolejnym artykule. Odkrycie pojednania i daru jedności dokonanej w Chrystusie i przeżywanej w sakramencie małżeństwa leży bowiem u podstaw szczęśliwego, błogosławionego życia małżeńskiego.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin